Alvin nie bardzo mogl wyznac mu prawde: ze nigdy nie wzialby pieniedzy za prace, ktora wykonal jako Stworca.
— Niech to bedzie moj udzial w pensji dla nauczycielki — powiedzial.
— Nie masz majatku, zebys musial placic podatek — odparl Horacy. — Ani dzieci, ktore bys posylal do szkoly.
— No to powiedzmy, ze place wam za te ziemie przy zajezdzie, w ktorej spoczywa moj brat.
Horacy z powaga skinal glowa.
— Ten dlug, jesli to byl dlug, twoj ojciec i bracia z nawiazka splacili swoja praca juz siedemnascie lat temu, Alvinie. Jesli jednak chcesz miec w tym swoj udzial, uszanuje twoja wole. Dlatego tym razem uznam, ze zostales wynagrodzony. Ale za kazda inna prace, ktora dla mnie wykonasz, dostaniesz pelna zaplate. Slyszysz?
— Dobrze, psze pana. Dziekuje.
— Nazywaj mnie Horacy, chlopcze. Kiedy dorosly mezczyzna zwraca sie do mnie „psze pana”, czuje sie staro.
Potem wrocili do pracy i nie wspominali juz, co Alvin zrobil w zrodlanej szopie. Jednak cos w tej rozmowie uderzylo Alvina: to, co powiedzial Horacy, kiedy Alvin zaproponowal swoja zaplate jako udzial w pensji nauczycielki. „Nie masz majatku ani dzieci, ktore bys posylal do szkoly”. To wlasnie dlatego, chociaz byl juz wysoki, chociaz Horacy nazwal go doroslym, wciaz jeszcze nie byl mezczyzna — nawet we wlasnych oczach. Poniewaz nie mial rodziny. Nie mial majatku. I poki ich nie zdobedzie, pozostanie tylko duzym chlopcem. Dzieckiem, jak Arthur Stuart, tylko wyzszym, ktoremu was sie sypie, jesli zapomni sie ogolic.
I jak Arthur Stuart, nie pojdzie do szkoly. Jest za stary. Nie dla takich jak on ja zbudowano. Wiec dlaczego niecierpliwie wyczekuje przyjazdu nauczycielki? Dlaczego mysli o niej z nadzieja? Nie dla niego przybywa. A jednak to dla niej pracowal w zrodlanej szopie, jakby chcial ja uczynic swoja dluzniczka, a moze raczej z gory sie odwdzieczyc za to, czego tak rozpaczliwie od niej pragnal.
Naucz mnie, powiedzial sobie w myslach. Mam dzielo do wykonania na tym swiecie, ale nikt nie wie, na czym ono polega ani jak sie do niego zabrac. Naucz mnie. Tego chce, pani: abys pomogla mi odnalezc droge do korzeni swiata albo do moich korzeni, do boskiego tronu albo serca Niszczyciela, gdziekolwiek kryje sie tajemnica Tworzenia. Zebym mogl budowac przeciwko sniegom zimy albo sprawic, by swiatlo jasnialo w ciemnosci nocy.
ROZDZIAL 14 — RZECZNY SZCZUR
Tego dnia, kiedy przybyla nauczycielka, Alvin byl w Ujsciu Hatrack. Makepeace wyslal go wozem po ladunek zelaza z Hio. Ujscie Hatrack bylo kiedys pojedynczym nabrzezem, przystankiem lodzi, z ktorych wyladowywano towary dla miasta Hatrack River. Teraz, kiedy ruch na rzece sie zwiekszyl i coraz wiecej ludzi osiedlalo sie w zachodnich krainach na obu brzegach Hio, zbudowano tu kilka sklepow i zajazdow, gdzie farmerzy sprzedawali prowiant dla lodzi, a rzeczni wedrowcy mogli zatrzymac sie na noc. Ujscie Hatrack i miasto Hatrack River zyskiwaly na znaczeniu, jako ze bylo to ostatnie miejsce, gdzie Hio zblizala sie do wielkiego Traktu Wobbish — tej samej drogi, ktora ojciec i bracia Alvina wycinali w dziczy, wedrujac na zachod do Vigor Kosciola. Osadnicy przybywali tu na statkach, wyokretowywali swoje wozy i konie, po czym ruszali dalej ladem.
Byly tu rowniez pewne miejsca, ktorych mieszkancy Hatrack River nie tolerowali u siebie. Domy hazardu, gdzie grano w pokera i inne gry, a pieniadze przechodzily z rak do rak. Prawo niechetnie wkraczalo do tych legowisk rzecznych szczurow i szumowin. A na pietrach takich domow przebywaly podobno kobiety nie bedace damami i wykonujace zawod, o ktorym ludzie przyzwoici nie mowili nawet szeptem, zas chlopcy w wieku Alvina rozmawiali sciszonymi glosami, smiejac sie nerwowo.
Jednak to nie mysl o uniesionych spodnicach i obnazonych udach sprawiala, ze Alvin niecierpliwie wyczekiwal wypraw do Ujscia Hatrack. Prawie nie zauwazal tych domow; nie mial tam nic do roboty. To nabrzeze go kusilo, budynek portowy, sama rzeka, po ktorej bez przerwy sunely lodzie i tratwy, dziesiec z pradem na kazda plynaca pod prad. Alvin szczegolnie lubil parowce, ktore swiszczac i dymiac, pedzily z nienaturalna predkoscia. Szerokie i dlugie, z wielkimi motorami zbudowanymi w Irrakwa, mknely w gore rzeki szybciej niz tratwy splywaly w dol. Osiem takich statkow kursowalo po Hio od Dekane do Sphinx i z powrotem. Jednak nie dalej niz Sphinx, poniewaz geste mgly skrywaly Mizzipy i malo ktora lodz osmielala sie tam plynac.
Pewnego dnia, myslal Alvin, pewnego dnia czlowiek moze wsiasc na taki statek jak „Duma Hio” i zwyczajnie odplynac. Daleko na zachod, do dzikich krain, skad moze uda sie dostrzec te miejsca, gdzie zyja teraz Ta-Kumsaw i Tenska-Tawa. Albo w gore rzeki, do Dekane, a stamtad nowym parowym pociagiem po szynach az do Irrakwa i kanalu. Stamtad mozna zjezdzic caly swiat, pokonac wszystkie oceany. Albo stanac na brzegu, a kiedys moze caly swiat przeplynie obok.
Alvin nie byl leniem. Nie tkwil dlugo na brzegu, choc pewnie mialby na to ochote. Po chwili ruszyl do skladu portowego, gdzie oddal kwit Makepeace'a Smitha i mogl odebrac zelazo czekajace w dziewieciu skrzyniach w magazynie.
— Wolalbym, zebys nie uzywal moich wozkow do transportu tych skrzyn — powiedzial portomistrz.
Alvin skinal glowa. Zawsze to samo. Zelazo bylo ludziom potrzebne, portomistrzowi tez, i z pewnoscia wkrotce zjawi sie w kuzni, proszac o to czy tamto. Jednak poki co, woli, zeby Alvin sam je dzwigal, bo ciezki ladunek moglby uszkodzic wozki. Makepeace nie dawal Alvinowi pieniedzy, zeby wynajal do pomocy ktoregos z rzecznych szczurow. Szczerze mowiac, Alvin byl z tego zadowolony. Nie podobali mu sie ci ludzie rzeki. Wprawdzie przeminely juz dni piratow i brygandow — zbyt wielki byl ruch na rzece, by cos moglo sie na niej dziac po kryjomu. Jednak wciaz wiele zdarzalo sie kradziezy i oszustw, zas Alvin nie lubil tych, co robili podobne rzeczy. Wedlug niego, ci lajdacy wykorzystywali zaufanie uczciwych ludzi, a potem ich zdradzali. A do czego moglo to doprowadzic, jesli nie do tego, ze ludzie w ogole przestana sobie ufac? Wolalbym raczej stanac naprzeciw czlowieka, ktory chce walczyc, i z nim sie zmierzyc, niz spotkac takiego, co pelen jest klamstw.
I kto by pomyslal, ze w tej samej godzinie Alvin spotka nowa nauczycielke i zmierzy sie z rzecznym szczurem.
Szczur, z ktorym mial walczyc, byl jednym z calej ich grupy wylegujacej sie pod okapem magazynu portowego. Czekali pewnie, az otworza dom gry. Za kazdym razem, kiedy Alvin wychodzil ze skrzynia zelaznych sztab, wolali do niego drwiaco. Z poczatku byly to dobroduszne kpiny w stylu „Dlaczego tak biegasz tam i z powrotem, chlopcze? Lepiej od razu wsadz sobie dwie takie skrzynie pod pachy!” Alvin usmiechal sie tylko. Wiedzieli, jak ciezkie jest to zelazo. Kiedy wyladowywali je wczoraj, marynarze na pewno po dwoch nosili jedna skrzynie. Czyli, w pewnym sensie, te kpiny, ze jest slaby albo leniwy, byly rodzajem komplementu, zartu — bo zelazo bylo ciezkie, a Alvin naprawde bardzo silny.
Potem Alvin zajrzal do sklepu, zeby kupic dla Gertie przyprawy i jakies kuchenne narzedzia z Irrakwa i Nowej Anglii, ktorych przeznaczenia mogl sie tylko domyslac.
Kiedy wrocil z zakupami, rzeczne szczury nadal tkwily w cieniu pod dachem, ale pojawil sie nowy cel ich docinkow, te zas staly sie bardziej nieprzyjemne. Tym razem zaczepiali kobiete w srednim wieku, pewnie kolo czterdziestki, z wlosami ciasno zwiazanymi w kok pod kapeluszem i w sukni zapietej pod szyje, z ciasnymi mankietami, jakby wlascicielka bala sie, ze padajace na skore promienie slonca moga ja zabic. Z kamiennym wyrazem twarzy patrzyla przed siebie, a rzeczne szczury nie zalowaly jezykow.
— Jak myslicie, chlopcy, zaszyla na sobie te kiecke?
Mysleli, ze owszem.
— Pewnie nigdy jej nie zdejmuje, dla zadnego faceta.
— Pewno, ze nie. Bo pod ta spodnica nic nie ma. To tylko glowa lalki i rece przyszyte do wypchanej kiecki.
— Przeciez nie moze byc prawdziwa kobieta.
— Ja tam umiem poznac prawdziwa kobiete. Kiedy tylko mnie zobaczy, zaraz zadziera spodnice i rozklada nogi.
— Moze gdybys jej troche pomogl moglbys z niej zrobic prawdziwa kobiete.
— Ta? Przeciez ona jest wyciosana z drzewa. Mialbym pelno drzazg w swoim wiosle, gdybym probowal plywac na takich wodach.
Tego juz Alvin nie mogl wytrzymac. Nieladnie, jesli mezczyzna mysli tak o kobiecie, nawet jesli ona sama