W trakcie ostatecznego rozwiazania Zydzi powinni zostac przetransportowani pod odpowiednim nadzorem i przy uzyciu stosownych srodkow do obozow pracy na Wschodzie. Zdolnych do pracy Zydow skieruje sie w osobnych meskich i zenskich duzych kolumnach do budowy drog, gdzie niewatpliwie duza ich liczba odpadnie w wyniku naturalnej redukcji.
Tych, ktorzy pozostana i ktorzy niewatpliwie stanowic beda najtwardszy element, trzeba bedzie odpowiednio potraktowac. Reprezentuja oni bowiem wynik naturalnej selekcji, ktory w przypadku liberalizacji moze stac sie zarodkiem ponownego rozwoju rasy zydowskiej (o czym uczy nas historia).
W trakcie praktycznej realizacji ostatecznego rozwiazania przeczesana zostanie z zachodu na wschod cala Europa.
„Przetransportowani pod odpowiednim nadzorem i przy uzyciu stosownych srodkow… Najtwardszy element trzeba bedzie odpowiednio potraktowac…” „Odpowiedni, odpowiednio”. Najbardziej ulubione slowa w biurokratycznym zargonie — wazelina umozliwiajaca gladkie obejscie nieprzyjemnych szczegolow, unikniecie konkretow.
March rozlozyl przed soba niewyrazne fotokopie. Odbito je najprawdopodobniej z pierwotnej wersji protokolu konferencji, sporzadzonej przez Standartenfuhrera Eichmanna z Glownego Urzedu Bezpieczenstwa Rzeszy. Maszynopis pelen byl gniewnych przekreslen i recznych poprawek, w ktorych Xavier rozpoznal pedantyczny charakter pisma Heydricha.
Tak na przyklad Eichmann napisal:
Na koniec zapytano Obergruppenfuhrera Heydricha o praktyczne trudnosci, ktore moga sie wylonic przy obsludze tak duzych grup. Obergruppenfuhrer stwierdzil, ze stosowano dotychczas rozne metody. Uzycie broni palnej uznano z wielu wzgledow za nieodpowiednie. Praca postepuje wolno. Trudno jest zachowac odpowiedni nadzor, istnieje ponadto stala grozba wybuchu paniki wsrod osob oczekujacych na swoja kolej. Zaobserwowano rowniez, ze metoda ta negatywnie oddzialuje na naszych ludzi. Obergruppenfuhrer poprosil Sturmbannfuhrera doktora Rudolfa Lange (KdS Latvia) o blizsze przedstawienie sprawy.
Sturmbannfuhrer Lange oswiadczyl, ze w ostatnim czasie korzystano z trzech metod, co pozwala na dokonanie pewnych porownan. 30 listopada w lesie niedaleko Rygi rozstrzelano tysiac Zydow z Berlina. 8 grudnia jego ludzie posluzyli sie ciezarowkami z wewnetrznym obiegiem spalin. Tymczasem w obozie w Oswiecimiu prowadzone sa juz od pazdziernika eksperymenty na rosyjskich wiezniach i polskich Zydach. Uzywa sie w nich gazu Cyklon B. Osiagniete tutaj rezultaty sa szczegolnie obiecujace, zarowno ze wzgledu na wysoka przepustowosc, jak i moznosc zapewnienia odpowiedniego nadzoru.
Przy obydwu tych akapitach Heydrich napisal wielkimi literami „Skreslic!” March zajrzal do ostatecznej wersji protokolu. Caly fragment dyskusji zostal zredukowany do pojedynczego zdania:
Na koniec dyskutowano o roznych mozliwych metodach realizacji ostatecznego rozwiazania.
Przykrojony w ten sposob protokol mozna bylo zlozyc w archiwum.
Xavier zawziecie notowal: pazdziernik, listopad, grudzien 1941. Powoli puste kartki wypelnialy sie zapiskami. W przycmionym swietle mansardy wylanial sie stopniowo coraz bardziej wyrazny obraz powiazan, strategii, przyczyn i skutkow… Przyjrzal sie jeszcze raz wypowiedziom Luthera, Stuckarta i Buhlera. Luther przewidywal problemy w „panstwach nordyckich”, ale „zadnych klopotow w poludniowo-wschodniej i wschodniej Europie”. Stuckart, zapytany o osobe, ktora ma wsrod swych dziadkow jednego Zyda, „zaproponowal zastosowanie w tym przypadku przymusowej sterylizacji”. Buhler, co charakterystyczne, podlizywal sie Heydrichowi: „prosil tylko o jedno — aby problem zydowski w Generalnej Guberni zostal rozwiazany tak szybko, jak to tylko mozliwe”.
Przerwal na piec minut lekture, zeby zapalic papierosa. Chodzil po korytarzu, przegladajac papiery niczym uczacy sie roli aktor. Z lazienki dobiegal szum plynacej wody. Pograzony w mroku hotel skrzypial cicho niczym stojacy na kotwicy galeon.
6
MARTIN LUTHER
PODSEKRETARZ STANU W MINISTERSTWIE SPRAW ZAGRANICZNYCH RZESZY
NOTATKI Z INSPEKCJI OBOZU W OSWIECIMIU-BRZEZINCE
[Rekopis, 11 stron]
14 lipca 1943
Nareszcie, po ponawianych prawie przez caly rok staraniach otrzymalem zezwolenie na przeprowadzenie w imieniu Ministerstwa Spraw Zagranicznych pelnej inspekcji obozu w Oswiecimiu-Brzezince.
Krotko przed zachodem slonca przylatuje z Berlina na lotnisko w Krakowie i spedzam wieczor na zamku na Wawelu w towarzystwie gubernatora Hansa Franka, sekretarza stanu Josefa Buhlera i ich personelu. Jutro rano o swicie samochod ma mnie zabrac z zamku i zawiezc do obozu (czas podrozy: okolo jednej godziny), gdzie czeka na mnie jego komendant, Rudolf Hoess.
15 lipca 1943
Pierwsze moje wrazenie to ogrom calego obozu, ktory wedlug Hoessa zajmuje teren o dlugosci 4 i szerokosci 2 kilometrow. Gleba jest tu zoltawa i gliniasta, podobna do tej, ktora dominuje na wschodnim Slasku — krajobraz pustynny, urozmaicony tu i owdzie zielonymi kepami drzew. Wewnatrz obozu stoja jak okiem siegnac setki drewnianych, krytych zielona papa barakow. W oddali widze poruszajacych sie miedzy nimi wiezniow. Odziani sa w bialo-czarne pasiaki — niektorzy niosa deski, inni lopaty i kilofy; jeszcze inni laduja wielkie skrzynie na ciezarowki. Wszedzie czuc niemily zapach.
Dziekuje komendantowi, ze mnie przyjal. Wyjasnia mi schemat administracyjny. Oboz znajduje sie pod jurysdykcja Glownego Urzedu
Administracji Gospodarczej SS. Inne, polozone w dystrykcie lubelskim podlegaja Obergruppenfuhrerowi SS Odilowi Globocnikowi. Nawal pracy uniemozliwia niestety Hoessowi osobiste oprowadzenie mnie po obozie. Z tego wzgledu powierza mnie opiece mlodego Untersturmfuhrera o nazwisku Weidemann. Ma on dopilnowac, aby pokazano mi wszystko i zeby udzielono pelnych odpowiedzi na wszelkie moje pytania. Zaczynamy od sniadania w barakach SS.
Po sniadaniu jedziemy do poludniowego sektora obozu. Usytuowana jest tutaj okolo poltorakilometrowej dlugosci bocznica kolejowa. Po jej obu stronach znajduje sie przymocowane do betonowych slupow ogrodzenie z drutu, a takze drewniane wieze obserwacyjne z gniazdami karabinow maszynowych. Robi sie goraco. Zapach jest tutaj bardzo nieprzyjemny, w powietrzu fruwaja chmary much. Na zachodzie widac wznoszacy sie nad drzewami, dymiacy fabryczny komin z czerwonej cegly.
7.40 rano: na teren wzdluz torow wchodza zolnierze SS, niektorzy z psami, oraz specjalni wiezniowie, ktorzy maja im pomagac. W oddali slyszymy gwizd pociagu. Kilka minut pozniej przez brame wjezdza powoli