Billy przeniosl sie w czasie z powrotem do szpitala dla weteranow wojennych. Mial glowe pod koldra. Na zewnatrz panowala cisza.
— Czy moja matka poszla? — spytal Billy.
— Tak.
Billy zerknal spod koldry. Na krzesle dla odwiedzajacych siedziala teraz jego narzeczona. Nazywala sie Walencja Merble. Byla corka wlasciciela Szkoly Optyki w Ilium. Byla bogata. I byla zwalista jak stodola, gdyz nie mogla przestac jesc. Teraz tez jadla batonik pod nazwa „Trzej Muszkieterowie”. Miala trojogniskowe okulary w wymyslnej oprawce wysadzanej sztucznymi diamentami. Ich blyskom odpowiadal echem blysk prawdziwego brylantu w zareczynowym pierscionku. Brylant ten zostal ubezpieczony na sume tysiaca osmiuset dolarow. Billy znalazl go w Niemczech. Byl to jego lup wojenny.
Billy wcale nie chcial zenic sie z brzydka Walencja. Byla jednym z objawow jego choroby. Wiedzial, ze traci zmysly, kiedy uslyszal, jak sie jej oswiadcza i blaga, aby przyjela pierscionek z brylantem i zostala jego towarzyszka do konca zycia.
— Jak sie masz? — pozdrowil ja Billy, a zapytany, czy chce cukierka, odpowiedzial: — Nie, dziekuje.
Potem spytala go, jak sie czuje, na co powiedzial:
— Dziekuje, znacznie lepiej.
Zapewniala, ze w Szkole Optyki wszyscy martwia sie o niego i maja nadzieje, ze wkrotce wyzdrowieje, na co Billy odrzekl:
— Jak ich zobaczysz, pozdrow ich ode mnie.
Obiecala, ze pozdrowi.
Potem spytala, czy chcialby, zeby mu cos przyniesc do szpitala.
— Nie — powiedzial. — Mam wszystko, czego mi potrzeba.
— Moze jakies ksiazki? — spytala Walencja.
— Leze obok jednej z najwiekszych prywatnych bibliotek swiata — odpowiedzial Billy, majac na mysli zbiory fantastyki naukowej Eliota Rosewatera.
Rosewater lezal w sasiednim lozku z ksiazka i Billy wciagnal go do rozmowy, pytajac, co teraz czyta.
Rosewater odpowiedzial, ze jest to
Tymczasem wymowa Ewangelii byla taka:
Zanim kogos zabijecie, upewnijcie sie, czy nie ma on zbyt mocnych plecow. Zdarza, sie.
Brakiem wszystkich opowiesci o Chrystusie, twierdzil ow przybysz z Kosmosu, jest to, ze Chrystus, ktory nie prezentowal sie zbyt okazale, byl w rzeczywistosci Synem Najpotezniejszej Istoty Wszechswiata. Czytelnicy wiedzieli o tym od poczatku, totez kiedy dochodzili do sceny ukrzyzowania, mysleli sobie to, co Rosewater odczytal na glos:
O rany, tez wybrali sobie faceta do linczowania!
Za ta mysla jak cien szla inna: sa inni faceci, ktorych mozna linczowac. Jacy? Tacy, ktorzy nie maja plecow. Zdarza sie.
Przybysz z Kosmosu podarowal Ziemianom nowa Ewangelie. Jezus byl w niej naprawde nikim i stal oscia w gardle wielu facetom, ktorzy mieli znacznie lepsze plecy niz on. Mimo to nadal glosil wszystkie te cudowne i zagadkowe rzeczy, ktore znamy z innych Ewangelii.
Tak wiec pewnego dnia ludzie zabawili sie, przybijajac go do krzyza i wkopujac ten krzyz w ziemie. Uczestnicy linczu byli przekonani, ze sprawa nie wywola zadnych nastepstw. Czytelnik powinien byc rowniez o tym przekonany, poniewaz nowa Ewangelia podkreslala przy kazdej okazji, ze Jezus byl nikim.
I nagle, na chwile przed smiercia tego wloczegi, rozwarly sie niebiosa wsrod grzmotow i blyskawic i rozlegl sie glos Boga. Bog powiedzial ludziom, ze adoptuje tego wloczege, czyniac go swoim synem i dajac mu wszelka wladze i przywileje Syna Stworcy Wszechswiata na wsze czasy. I powiedzial Bog, ze od tej chwili bedzie karal okrutnie kazdego, kto sprobuje znecac sie nad jakims biedakiem, ktory nie ma plecow.
Narzeczona Billy’ego skonczyla jesc „Trzech Muszkieterow” i zabrala sie do „Drogi Mlecznej”.
— Dajmy spokoj ksiazkom — powiedzial Rosewater, rzucajac te, o ktorej mowil, pod lozko. — Do diabla z ksiazkami.
— Ta wyglada na interesujaca — wtracila Walencja.
— Jezu, gdyby tylko ten Kilgore Trout umial pisac! — westchnal Rosewater. I mial racje: brak slawy Kilgore’a Trouta byl calkowicie zasluzony. Proza w jego wykonaniu budzila groze. Mial tylko dobre pomysly.
— Mysle, ze ten Trout nigdy nie byl za granica — kontynuowal Rosewater. — Moj Boze, pisze stale o Ziemianach, a wszyscy ci jego Ziemianie sa po prostu Amerykanami. Tymczasem na swiecie prawie nikt nie jest Amerykaninem.
— A gdzie on mieszka? — spytala Walencja.
— Nikt tego nie wie — odpowiedzial Rosewater. — Wydaje mi sie, ze jestem jedynym czlowiekiem, ktory w ogole wie o jego istnieniu. Kazda z jego ksiazek ukazywala sie w innym wydawnictwie i za kazdym razem, kiedy pisalem do niego na adres wydawcy, list wracal, poniewaz okazywalo sie, ze wydawca zbankrutowal.
Rosewater zmienil temat i wyrazil podziw dla zareczynowego pierscionka Walencji.
— Dziekuje — powiedziala Walencja i podsunela pierscionek Rosewaterowi, zeby mogl go lepiej obejrzec. — Billy zdobyl ten brylant na wojnie.
— Dlatego wlasnie wojny sa takie pociagajace — powiedzial Rosewater. — Absolutnie kazdy znajdzie tam cos dla siebie.
Co zas do miejsca zamieszkania Kilgore’a Trouta, to zyl on otoczony pogarda i lekcewazeniem w Ilium, rodzinnym miescie Billy’ego. Billy pozna go w przyszlosci osobiscie.
— Billy… — odezwala sie Walencja Merble.
— Hm?
— Czy chcesz porozmawiac na temat wzoru naszych srebrnych nakryc?
— Oczywiscie.
— Waham sie pomiedzy Krolem Dunskim a Pnaca Roza.
— Pnaca Roza — powiedzial Billy.
— Nie powinnismy decydowac zbyt pochopnie — powiedziala Walencja. — Pamietaj, ze wybieramy cos na