TWOJA — A PRAKTYCZME SAME STAJA SIE MASZYNAMI…

Siedzac w jasnoblekitnym pokoju na odleglej planecie, z obcymi gwiazdami lsniacymi nad glowa, w ciszy maconej odleglym szumem pustynnego wiatru, Blaine trwal zasluchany w opowiesci niezwyklej istoty. O stworzeniach-maszynach, o plemionach owadow zniewolonych w oblednym kieracie manii ekonomicznej, ktore przez niezliczone wieki gromadza niepotrzebne nikomu zapasy. O rasie, ktora z form swojej sztuki stworzyla podstawy niesamowitej religii, o punktach obserwacyjnych zakladanych przez garnizony poteznego imperium galaktycznego, punktach zapomnianych juz przez wszystkich, z wyjatkiem samych tych punktow. O fantastycznych i skomplikowanych przedsiewzieciach seksualnych rasy, ktorej grozila zaglada spowodowana trudnosciami prokreacyjnymi. O planetach, na ktorych nigdy nie powstalo zycie i ktore kraza w ciszy po swych odwiecznych orbitach ponure, surowe i martwe od chwili powstania. O innych jeszcze cialach niebieskich, gdzie kipia niemozliwe do ogarniecia rozumem, przerazajace reakcje chemiczne, ktore wylaniaja same z siebie pewien rodzaj niestabilnej, efemerycznej swiadomosci, ginacej natychmiast, ewoluujacej w kolejna, rownie nietrwala, forme rozumnego zycia.

O tym, i o wielu innych rzeczach.

Sluchajac tych opowiesci, Blaine z oslupieniem uswiadamial sobie, lepiej i lepiej, fantastyczny ogrom i potege owej istoty, na ktora sie natknal istoty w rzeczy samej niesmiertelnej, niepomnej swego poczatku, nieswiadomej, przeznaczenia i kresu. Istoty, ktorej swiadomosc bladzac przez miliony lat biegu swiatla poznala miliony gwiazd i planet w tej i innych galaktykach i zdolala zgromadzic przerazajacy wprost zasob wiedzy. Wiedzy jalowej, samej dla siebie, nie wykorzystanej. Wiecej — Rozowa Istota najwidoczniej nie miala w ogole pojecia, jak jej uzyc. A jednoczesnie dokuczala jej swiadomosc, ze owa madrosc marnuje sie, ze nie jest w stanie wiedzy tej spozytkowac tak, jak nalezy.

Osobliwe stworzenie, ktore moglo przez nieskonczone wieki lezec tak sobie na podlodze blekitnego pokoju i ciagnac nieprawdopodobne opowiesci o tym, co widzialo i czego doswiadczylo.

Ta encyklopedia wiedzy galaktycznej, ten proznujacy atlas nieprzeliczonej liczby szesciennych lat swietlnych moze stac sie niebywale uzyteczny dla rasy ludzkiej — myslal Blaine. Wiedza i umiejetnosci Rozowej Istoty moglyby przyniesc ludziom nieoszacowane wprost korzysci. Ludzkosc pelnymi garsciami czerpalaby wiedze od tej przedziwnej istoty pozbawionej kompletnie uczuc — moze poza przyjacielskoscia — aczkolwiek posiadajacej zapewne wiedze o wszelkich mozliwych uczuciach i emocjach, jakie kiedykolwiek i gdziekolwiek we wszechswiecie istnialy. Wiedze gromadzona stopniowo w trakcie licznych wedrowek galaktycznych; wiedze, dzieki ktorej istota ta zdobyla ostateczna tolerancje, zrozumienie i wyrozumialosc; nie tylko dla wlasnej natury nie tylko dla natury ludzkiej, ale dla kazdej, dla zycia samego w sobie Sympatie dla wszelkich mozliwych motywow, etyk, dla kazdej ambicji, chocby wydawala sie ona nie wiadomo, jak osobliwa, cudaczna i trudna do pojecia.

A wszystko to jest juz rowniez udzialem jednej istoty ludzkiej: mnie — uswiadamial sobie Blaine. Musi posegregowac teraz, poklasyfikowac i ulozyc caly ten obledny, przepastny magazyn wiedzy. Jesli nauczy sie odnajdywac i wydobywac potrzebna informacje w odpowiedniej chwili…

Zasluchany Blaine stracil poczucie czasu i rzeczywistosci, zapomnial kim jest, gdzie sie znajduje i dlaczego tu przebywa. Jak chlopiec zasluchany w zdumiewajace i nieprawdopodobne bajdy starego marynarza, tak Blaine chlonal opowiesci Rozowej Istoty z dalekiej planety. Gwiazdy nad glowa przestaly byc obce, a zawodzenie pustynnego wiatru stalo sie jak bliska sercu, znana od dziecinstwa kolysanka.

I dlugo trwalo, nim uswiadomil sobie, ze slucha juz tylko wiatru, ze opowiesci dawno ucichly, ze Rozowa Istota pograzona jest w bezruchu.

Poruszyl sie lekko, sennie, a Rozowa Istota odezwala sie:

— TO BYLO CUDOWNE SPOTKANIE. MYSLE, ZE NAJPIEKNIESZE, JAKIE KIEDYKOLWIEK PRZEZYLAM.

— POZOSTAJE JESZCZE JEDEN PROBLEM — odezwal sie rzeczowo Blaine. — JEDNO PYTANIE…

— JESLI CHODZI O TEN EKRAN W TWOIM UMYSLE, TO JUZ GO TAM NIE MA. JUZ NIE ISTNIEJE W TWYM UMYSLE NIC, CO MOGLOBY CIE ZDRADZIC.

— JA NIE O TYM — odparl Blaine. — CZAS, CHODZI MI O CZAS. JA — TO ZNACZY MY — POTRAFIMY REGULOWAC PRZEPLYW CZASU. TA UMIEJFTNOSC DWUKROTNIE URATOWALA MI ZYCIE…

— TO JUZ MASZ W SWOIM UMYSLE — rzekla Rozowa Istota. — JUZ TO ROZUMIESZ. MUSISZ TYLKO UMIEJETNIE WIEDZE TA ODNALEZC I WYDOBYC.

— ALE CZAS…

— CZAS — rzekla owa istota — CZAS JEST ZE WSZYSTKIEGO NAJPROSTSZA RZECZA. POWIEM CI…

17.

Blaine dluzszy czas lezal nieruchomo, upajajac sie po prostu cialem. Czul je, mogl dotknac skory, wyczuc pod palcami jej chlod, lepka wilgoc potu na ramionach, na twarzy, na piersiach.

Nie znajdowal sie juz w blekitnym pokoju, nie slyszal dobiegajacego z zewnatrz gwizdu wiatru i syku przesypujacego sie piasku. Byl natomiast inny, drazniacy i chrapliwy dzwiek. I smrod; agresywny, surowy odor lekarstw wypelniajacy nozdrza Blaine'a.

Uchylal powieki niezwykle powoli i ostroznie. Ujrzal biel — nieskazona i czysta. Olsniewajaca biel sufitu.

Jego glowa spoczywala na poduszce, a cialo na swiezym przescieradle. Mial na sobie jakies ubranie ze sztywnej, szorstkiej tkaniny.

Odwrocil glowe. Obok stalo inne lozko, a na nim spoczywala mumia.

Czas — powiedzialo mu stworzenie z innego swiata — czas jest ze wszystkiego najprostsza sprawa. Chcialo mu to wyjasnic, ale nie zdazylo, gdyz Blaine powrocil juz do siebie, na swoja planete.

To byl chyba sen. Piekny sen — myslal powracajac wspomnieniem do blekitnego pokoju. Ale to wcale nie byl sen. To wszystko zdarzylo sie naprawde. Powrocil na tamta planete i rozmawial z Roiowa Istota. Sluchal jej niezwyklych opowiesci, pamietal teraz kazdy ich szczegol. Zbyt dokladnie, zeby to wszystko mialo sie mu tylko przysnic. Mumie z sasiedniego lozka spowijaly bandaze tak szczelnie, ze pozostaly tylko otwory na usta i nos. Nawet oczy byly zakryte. To wlasnie jej chrapliwy oddech stanowil zrodlo drazniacych dzwiekow. Sciany — podobnie jak sufit — byly przytlaczajaco biale, a podloge pokrywala wzorzysta glazura. Blaine nie mial watpliwosci, dokad trafil.

Byl w szpitalu, sam na sam z owa charczaca i sliniaca sie mumia.

Byl w szpitalu, wsrod ludzi! Lezal zmrozony naglym strachem, ktory obrzydliwa, mdlaca fala podpelzl mu do gardla. Po krotkiej chwili jednak uczucie zagrozenia minelo. Poczul sie w jakis zadziwiajacy sposob bezpieczny. Chwile zastanawial sie, gdyz musial istniec jakis racjonalny powod tego, ze tak nagle i kompletnie przestal sie bac.

Gdzie bylem? Gdzie bylem jeszcze procz tego blekitnego pokoju? — zastanawial sie.

Umysl zaczal juz mu funkcjonowac normalnie i przypomnial sobie, ze ukryl sie w gestej kepie placzacych wierzb w parowie nad potokiem. Tam zostalo jego cialo, podczas gdy swiadomosc szybowala przez kosmiczna pustke na owa planete.

Za drzwiami sali, w ktorej znajdowal sie Blaine, rozlegl sie odglos czyichs krokow. Drzwi otworzyly sie nagle i do srodka wszedl mezczyzna w bialej kurtce. Zatrzymal sie w progu i chwile obserwowal Blaine'a.

— Wreszcie wrocil pan do siebie — odezwal sie doktor. — No i jak samopoczucie?

— Calkiem niezle — odparl zgodnie z prawda Blaine, ktory w dalszym ciagu nie wiedzial, co spowodowalo jego pobyt w szpitalu. — Jak sie tutaj znalazlem?

— Czy panu zdarzaly sie juz kiedys podobne przypadki? — lekarz jakby nie doslyszal pytania Blaine'a.

— Ale co?

— Zacmienie — odparl lekarz. — Stan omdlenia.

— Nie przypominam sobie — Blaine nie podnoszac z poduszki glowy, pokrecil nia przeczaco. — Zupelnie, jakby ktos rzucil na pana urok.

— Czary, doktorze? — wybuchnal gromkim smiechem Blaine.

— No nie, tak tylko powiedzialem — krzywiac twarz w wymuszonym usmiechu odparl doktor. — Ale pacjenci wymyslaja czasem. niestworzone rzeczy…

Lekarz zblizyl sie do lozka i usiadl obok Blaine'a.

Вы читаете Czas jest najprostsza rzecza
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату