Podszedlem blizej, pochylilem sie i ujalem go za nadgarstek, zeby sprawdzic puls. Nic. Nie zyl. Pa, pa.

Wszedlem do pokoju, usiadlem na fotelu. I wtedy zobaczylem, ze naprzeciwko siedzi na kanapie ona: Pani Smierc. Pierwszy raz tak sie cieszylem na jej widok. Co za babka. Nigdy czlowieka nie zawiedzie. Prawdziwy skarb. Usmiechnela sie.

– Jak leci, Belane?

– Nie moge chyba narzekac, prosze pani.

Ubrana byla cala na czarno. Do twarzy jej bylo w czerni. W czerwieni tez.

– Lepiej uwazaj z waga, Belane. Ostatnio za duzo jadasz frytek, kartofli piure, deserow… i ciagle te piwa…

– No tak… tak… tak…

Znow sie usmiechnela. Mocne, zdrowe zeby. Moglaby przegryzc klucz francuski.

– Musze sie zbierac – oznajmila. – Robota czeka.

– Ktos, kogo znam?

– Znasz Harry'ego Dobbsa?

– Chyba nie.

– Gdybys znal, moglbys go wykreslic z kalendarzyka.

I znikla. Ot, po prostu.

Wrocilem do Tohila, wyciagnalem mu portfel. W srodku byla 50, dwie 20, 5 i dolar. Wsunalem wszystkie banknoty do prawej kieszeni spodni. Otworzylem drzwi, wysliznalem sie na korytarz, zamknalem je za soba. Nikogo nie bylo w poblizu. Dotarlem do drzwi frontowych i wyszedlem na dwor. Wciaz padal lekki deszcz. Przyjemnie bylo czuc krople na twarzy. Wciagnalem gleboko w pluca powietrze, westchnalem, ruszylem w strone garbusa. Wciaz stal tam, gdzie go zostawilem. Sprawdzilem prawa tylna opone. Rzeczywiscie byla lysa jak kolano. Nalezalo kupic nowa.

44

Znow popadlem w przygnebienie. Pojechalem do domu, wszedlem na gore, otworzylem butelke szkockiej. Dobra stara znajoma. Do szkockiej z woda trzeba przywyknac. Ale po jakims czasie czlowiek zaczyna czuc, ze jej magia dziala. Szkocka posiada jakies specyficzne cieplo, ktorego nie ma zadna inna whisky. No wiec mialem chandre i siedzialem w fotelu, a obok stalo 3/4 litra szkockiej. Nie wlaczylem telewizora, bo kiedy czlowiek jest w podlym nastroju, cholerne pudlo jeszcze bardziej go doluje. Te wszystkie nudne twarze, jedna za druga, bez konca. Caly sznur idiotow, czesto bardzo slawnych. Komicy, ktorzy wcale nie sa zabawni, i czwartorzedne filmidla. Jedyne, co mi pozostawalo, to szkocka.

Deszcz padal coraz mocniej. Siedzialem i wsluchiwalem sie w odglos kropli bebniacych o dach.

Nie powinienem byl pozwolic nawiac tym sukinkotom. I nie wiedzialem, gdzie szukac faceta, od ktorego dostalem namiar na Deje Fountam. Znow znalazlem sie w punkcie wyjscia. Dalem dupy, Czerwony Wrobel wymknal mi sie z garsci… Mialem 55 lat, a zachowalem sie jak pieprzony zoltodziob. Jak dlugo wytrwam jeszcze w tym fachu? Czy nieudacznicy zasluguja na cos wiecej poza kopem w tylek? Moj stary radzil mi: „Znajdz taka prace, zeby ludzie dawali ci szmal, liczac, ze dostana wiecej. W gre wchodzi bankowosc i ubezpieczenia. Bierzesz szmal, a w zamian dajesz papierek. Obracasz forsa, a ludziska przynosza ci jej coraz wiecej. Chciwosc i strach pchaja ich w twoje ramiona. A ty kierujesz sie znana dewiza: Tylko frajer marnuje okazje!” Swietna rada. Tyle ze moj stary umarl w nedzy.

Nalalem sobie nowa porcje.

Cholera, nawet z babami nie umialem sobie radzic. Mialem 3 zony. Z zadna nie poszlo o nic naprawde waznego. Wystarczyly drobne sprzeczki. Utarczki o byle co. Ciagle czepianie sie o wszystko. Dzien w dzien, rok w rok, bez chwili wytchnienia. Zamiast sie wspierac, wbijalismy sobie szpile. Prowokowalismy sie nawzajem. Non stop. Kto kogo, jak na zawodach. Ale jak raz sie zacznie, potem wchodzi to w nawyk. Nie mozna przestac. Nie chce sie przestac. A pozniej chce sie juz tylko uciec jak najdalej. Wiec rozwod.

I teraz bylem sam. Siedzialem i wsluchiwalem sie w deszcz. Gdybym umarl, nikt nie uronilby lzy. Nie zeby mi zalezalo na placzu. Ale to az dziwne, do jakiego stopnia mozna byc samotnym. Caly swiat jest pelen takich samotnych starych pierdolow jak ja. Siedza i sluchaja deszczu, zastanawiajac sie, gdzie sie wszystko podzialo. Czlowiek wie, ze jest stary, kiedy zaczyna sie zastanawiac, gdzie sie wszystko podzialo.

No wiec nie podzialo sie nigdzie, bo gdzie niby mialo sie podziac? Bylem 3 cwierci do smierci. Wlaczylem telewizor. Akurat leciala reklama. SAMOTNY? NIESZCZESLIWY? ROZCHMURZ SIE. ZADZWON DO JEDNEJ Z NASZYCH PIEKNYCH DZIEWCZYN. PRAGNA Z TOBA POROZMAWIAC. WYSTARCZY MIEC KARTE KREDYTOWA MASTER ALBO VISA. ZADZWON DO KITTY, FRANCI ALBO BIANKI. TEL. 800 – 435 – 8745.

Pokazali dziewczyny. Najlepsza byla Kitty. Lyknalem szkockiej i wykrecilem numer.

– Tak? – Meski glos. Nieprzyjemny.

– Chcialbym mowic z Kitty.

– Pelnoletni?

– Tak.

– Master czy Visa?

– Visa.

– Podaj pan numer i termin waznosci. A takze adres, telefon, numer ubezpieczenia i prawa jazdy.

– Hola, a jaka mam pewnosc, ze nie wykorzystacie moich danych do jakichs wlasnych celow? Ze nie zrobicie mnie w konia?

Nie wyrolujecie?

– Koles, chcesz gadac z Kitty, czy nie?

– No, chce…

– Reklamujemy sie w telewizji. Dzialamy od 2 lat.

– Niech bedzie, tylko wyciagne dokumenty z portfela.

– Jak nie chcesz podawac nam swoich danych, mozesz sie rozlaczyc. Obejdziemy sie bez ciebie.

– O czym Kitty bedzie ze mna rozmawiala?

– Zobaczysz, spodoba ci sie.

– Skad pan wie, ze mi sie spodoba?

– Hej, koles…

– No dobrze, jeszcze moment…

Podalem mu swoje dane. Musialem odczekac chwile, az sprawdza, czy wszystko sie zgadza. Potem uslyszalem kobiecy glos.

– Czesc, misiu, tu Kitty!

– Czesc, Kitty, mam na imie Nick.

– Oooch, jaki seksowny glos! Czuje, ze mnie podnieca!

– Co ty, moj glos wcale nie jest seksowny.

– Nie badz taki skromny, misiu!

– Nie, Kitty, skromnoscia to ja nie grzesze.

– Wiesz, czuje, ze jestes tuz, tuz. Czuje, ze trzymasz mnie na kolanach, a ja patrze ci w oczy. Sama mam wielkie niebieskie oczy.

Nachylasz sie do mnie, zaraz mnie pocalujesz!

– Bredzisz, Kitty. Siedze sam, saczac szkocka i wsluchujac sie w deszcz.

– Posluchaj, Nick, musisz wysilic nieco wyobraznie. Popusc wodze fantazji, a zobaczysz, jak moze byc przyjemnie. Podoba ci sie moj glos? Nie uwazasz, ze jest choc troche… seksowny?

– Troche, ale nie za bardzo. Raczej zachrypniety. Jestes przeziebiona?

– Nick, Nick, moj skarbie, taka goraca dziewczyna jak ja nie bywa przeziebiona!

– Co?

– Powiedzialam, ze taka goraca dziewczyna jak ja nie bywa przeziebiona!

– Ale masz chrype. Moze za duzo palisz.

– Nie biore papierosow do ust, Nick. Tylko cos zupelnie innego.

Вы читаете Szmira
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×