– Dlaczego?
– Poniewaz oni maja Rosemary Barr i wiedza, ze zamierzam ja odszukac. Beda czekali na mnie, gotowi do zabawy. Do rana mam juz nie zyc. To ich nowy plan. Tanszy niz odsiadka.
Pojechali prosto do biura Franklina, wbiegli po schodach i zastali detektywa siedzacego przy biurku. Swiatla w pokoju byly zgaszone i twarz Franklina oswietlal jedynie blask monitora. Wpatrywal sie wen pustym wzrokiem, jakby niczego nie mogl zen wyczytac. Reacher powiedzial mu o porwaniu Rosemary Barr. Franklin znieruchomial i zerknal w kierunku drzwi. Potem na okno.
– Przeciez bylismy tutaj – powiedzial. Reacher skinal glowa.
– Wszyscy troje. Ty, ja i Helen.
– Nic nie slyszalem.
– Ja tez nie – przyznal Reacher. – Sa naprawde dobrzy.
– Co z nia zrobia?
– Zmusza do zlozenia zeznan obciazajacych jej brata. Cos wymysla.
– Zrobia jej krzywde?
– To zalezy, jak szybko sie ugnie.
– Ona sie nie ugnie – powiedziala Yanni. – Nawet za milion lat. Nie rozumiesz? Zalezy jej tylko na oczyszczeniu brata.
– To zrobia jej krzywde.
– Dokad ja zabrali? – zapytal Franklin. – Domyslasz sie?
– Do swojej kwatery glownej – rzekl Reacher. – Jednak nie wiem, gdzie ona jest.
Siedziala w salonie na pietrze, przywiazana tasma izolacyjna do krzesla. Zek przygladal sie jej. Kobiety go fascynowaly.
Kiedys przezyl dwadziescia siedem lat, nie widzac zadnej. W karnym batalionie, do ktorego wcielono go w 1943 roku. bylo ich kilka, ale niewiele i szybko zginely. A kiedy zakonczyla sie Wielka Wojna Ojczyzniana, dla niego rozpoczal sie koszmarny pobyt w gulagach. W 1949 roku zobaczyl wiesniaczke niedaleko Kanalu Bialomorskiego. Byla zgarbiona, przysadzista stara wiedzma, pracujaca dwiescie jardow dalej na buraczanym polu. Pozniej nie widzial zadnej az do 1976 roku, kiedy to ujrzal pielegniarke, jadaca na zaprzezonych w trzy konie saniach po zamrozonym syberyjskim pustkowiu. Wtedy pracowal w kamieniolomie. Wyszedl z niego razem z dwustoma innymi zekami i wlekli sie rozciagnieta kolumna po dlugiej i prostej drodze. Sanie z pielegniarka jechaly inna droga, przecinajaca ich droge pod katem prostym. Teren byl plaski i rowny, pokryty sniegiem. Zekowie mogli patrzec do woli. Stali i patrzyli, jak pielegniarka przejezdza cala mile. Tego wieczoru straznicy nie dali im kolacji, karzac za postoj bez pozwolenia. Czterej wiezniowie umarli, ale nie Zek.
– Wygodnie? – zapytal.
Rosemary Barr nie odpowiedziala. Ten, ktorego nazywali Chenka, oddal jej but. Przykucnal przed nia i wsunal jej na noge, jak ekspedient w sklepie z obuwiem. Potem odszedl i usiadl na kanapie obok tego, ktorego nazywali Vladimirem. Ten, na ktorego mowili Sokolov, zostal na dole w pomieszczeniu pelnym sprzetu monitorujacego. Linsky przechadzal sie po pokoju, pobladly z bolu. Mial cos z kregoslupem.
– Kiedy Zek pyta, masz odpowiadac – powiedzial Vladimir.
Rosemary odwrocila glowe. Bala sie tego mezczyzny. Bardziej niz pozostalych. Vladimir byl ogromny i otaczala go aura zepsucia, jak odor.
– Czy ona rozumie swoja pozycje? – zapytal Linsky.
Zek usmiechnal sie do niego, a Linsky odpowiedzial usmiechem. To byl ich prywatny zart. W obozie wszelkie skargi na lamanie prawa lub nieludzkie traktowanie spotykaly sie z pytaniem: „Czy rozumiesz swoja pozycje?”. A temu pytaniu zawsze towarzyszylo stwierdzenie: „Nie masz zadnej pozycji.
Dla ojczyzny jestes niczym”. Kiedy Linsky po raz pierwszy uslyszal to pytanie, chcial na nie odpowiedziec, ale Zek odciagnal go na bok. Wtedy mial juz za soba osiemnascie lat odsiadki i ta interwencja byla u niego zupelnie nietypowa. Najwyrazniej poczul sympatie do nieopierzonego mlodzika. Wzial go pod swoje skrzydla. Od tej pory zawsze byli razem, w niezliczonych miejscach, ktorych zaden z nich nie potrafilby nazwac. O gulagach napisano wiele ksiazek, ujawniono wiele dokumentow i sporzadzono mapy, ale ironia losu sprawila, ze ci, ktorych w nich wieziono, nie mieli pojecia, gdzie byli. Nikt im tego nie mowil. Oboz to oboz, z drutami, barakami, bezkresnymi lasami, niekonczaca sie tundra i praca. Czy nazwa cos zmienia?
Linsky byl zolnierzem i zlodziejem. W Europie Zachodniej lub Ameryce siedzialby w wiezieniu, dwa lata tu, trzy lata tam, lecz w sowieckim panstwie kradziez byla przestepstwem przeciwko ideologii. Dowodzila wstecznego i aspolecznego upodobania do wlasnosci prywatnej. Winnego takiego przestepstwa nalezalo jak najszybciej i trwale usunac poza nawias cywilizowanego spoleczenstwa. W przypadku Linsky'ego to usuniecie trwalo do 1991 roku, kiedy caly ten cywilizowany ustroj runal i oprozniono gulagi.
– Ona rozumie swoja pozycje – powiedzial Zek. – I nie
bawem ja zaakceptuje.
Franklin zadzwonil do Helen Rodin. Po dziesieciu minutach pojawila sie w jego biurze. Wciaz byla zla na Reachera. Nic dziwnego. Jednak za bardzo martwila sie o Rosemary Barr, zeby robic z tego afere. Franklin zostal za biurkiem, jednym okiem zerkajac na monitor komputera. Helen i Ann Yanni siedzialy razem przy stole. Reacher spogladal przez okno. Niebo ciemnialo.
– Powinnismy kogos zawiadomic – powiedziala Helen.
– Na przyklad kogo? – zapytal Reacher.
– Mojego ojca. On jest uczciwy.
Reacher odwrocil sie do niej.
– Zalozmy, ze jest. Co mu powiemy? Ze ktos zaginal? Po prostu zawiadomilby policje, bo coz innego moglby zrobic? A jesli Emerson jest przekupiony, policja nie kiwnie palcem. Nawet jesli Emerson jest uczciwy, policja i tak nic nie zrobi. Nikt nie przejmuje sie zaginieciem doroslej osoby. Zbyt wiele jest takich przypadkow.
– Jednak ta jest istotnym swiadkiem w sprawie.
– W sprawie dotyczacej jej brata. Policjanci uznaja to za ucieczke, zupelnie naturalna w tej sytuacji. Jej brat jest powszechnie znanym przestepca, a ona nie mogla zniesc wstydu.
– Przeciez widziales, ze zostala porwana. Moglbys im to powiedziec.
– Widzialem but. Tylko tyle moglbym powiedziec. Poza tym nie jestem dla nich wiarygodnym swiadkiem. Od dwoch dni sobie z nimi pogrywam.
– No to co zrobimy?
Reacher znow odwrocil sie do okna.
– Sami sie tym zajmiemy – powiedzial.
– Jak?
– Potrzebna nam tylko lokalizacja. Sprawdzimy te zastrzelona kobiete, znajdziemy nazwiska, ustalimy powiazania, poznamy lokalizacje. Wtedy tam pojedziemy.
– Kiedy? – spytala Yanni.
– Za dwanascie godzin – odparl Reacher. – Przed switem. Oni beda mieli swoj harmonogram pracy. Zechca najpierw usunac z drogi mnie, a dopiero potem zajac sie Rosemary Barr. Musimy ja uwolnic, zanim straca cierpliwosc.