weszlam. Za drzwiami ciagnal sie ciemny labirynt korytarza, taki jak ten, o ktorym opowiadales. Potem, tez tak samo jak ty, trafilam do duzej, oswietlonej sali bez okien. Nie bylo w niej obrazow, tylko kilka zamalowanych biala farba luster. Posrodku stal ogromny stalowy walec, wysoki az do sufitu, obwieszony nylonowa siatka. Siatka opadala na podloge i lezala na niej jak siec. Na drzwiach byla identyczna jak u ciebie tabliczka, Cisza! A na scianie za walcem fresk. Tyle ze juz calkiem inny. Cos w rodzaju panoramy Wielkiego Kanionu. Daleko w dole lekko zamglona pustynia. A na brzegu czerwonej skaly, tuz przed widzem, samochod, wokol ktorego osiadal oblok namalowanego kurzu. Wygladalo to tak, jakby samochod zahamowal po ostrym wirazu i zatrzymal sie w ostatniej chwili, kiedy kola zawisly juz nad przepascia. To byl jeep Rolls-Royce’a, z profilu, jak na prospektach reklamowych.
Romeo-y-Cohiba
Rolls-Royce’a? Jestes pewna?
IsoldA
Na sto procent. Litery RR plus Silver Lady na masce, czyli wszystko jak trzeba.
Romeo-y-Cohiba
Tyle ze to nie mogl byc jeep. Rolls-Royce nie robi jeepow.
IsoldA
Romeo, jeszcze potrafie odroznic SUV-a od kaktusa. Widzialam nawet nazwe, chyba Full Drive Shadow albo jakos tak. Wlasnie o to chodzi, ze malarz to sobie wymyslil, i to tak przekonujaco, ze mozesz nie miec zadnych watpliwosci: gdyby Rolls-Royce zaczal produkowac SUV-y, to musialyby byc dokladnie takie jak ten na fresku, innego wyjscia nie ma. Jeep byl caly ze zlota i stali, jak luksusowy zegarek. Byl po prostu cudowny. Gdyby najdrozsza na swiecie brylantowa kolia postanowila rozmnozyc sie z wahadlowcem, dorosly synek wyszedlby wlasnie taki. Przed jeepem bylo podium ze schodkami. To znaczy nie na fresku, a na podlodze sali, prawdziwe, z desek. I szyby w jeepie tez byly prawdziwe, przyciemniane, wlasciwie az czarne, a na dachu lezaly narty i deska surfingowa.
Romeo-y-Cohiba
Prawdziwe?
IsoldA
Narty i deska namalowane, ale ta szyna, do ktorej byly przymocowane, to znaczy przymalowane, prawdziwa, ze stali i zlota.
Romeo-y-Cohiba
Jaka szyna?
IsoldA
Nie wiem, jak to sie fachowo nazywa, cos takiego na dach, zamiast bagaznika. Na szynie byly czarne skorzane uchwyty, jak do cwiczen gimnastycznych, tez prawdziwe. Poza tym prawdziwe byly jeszcze klamki na drzwiach i felgi, nie z aluminium, a tez ze stali i zlota.
Romeo-y-Cohiba
Nie probowalas otwierac drzwi?
IsoldA
Przeciez mowie, ze drzwi nie bylo, same klamki. Poza tym nawet nie zdazylam ich dotknac. Ledwie zrobilam kilka krokow w strone jeepa, okno zaczelo sie powolutku uchylac, widac zadzialal jakis mechanizm. Bylam bardzo ciekawa, co jest za szyba, ale swiatlo w pokoju przygaslo i po kilku sekundach zrobilo sie zupelnie ciemno. No, tak jak opowiadales. Weszlam na podest i dotknelam sciany w tym miejscu, gdzie bylo okno jeepa. Znalazlam jakis otwor, obmacalam go, rzeczywiscie przypominal okno samochodu. Ale szyba opuscila sie tylko troche i nie moglam przejsc na druga strone sciany. Z okna leciutko wialo, jakby ktos wlaczyl klimatyzacje. Wydawalo mi sie, ze widze swiatelko, pochylilam sie, zeby zajrzec do auta, ale kiedy moja twarz znalazla sie na wysokosci otworu, cos uderzylo mnie w policzek, a potem uslyszalam okropny wrzask. Odskoczylam, stracilam rownowage i spadlam z podium. W sali znow zapalilo sie swiatlo, najpierw przytlumione, potem coraz ostrzejsze, tak jak w kinie po seansie. Kiedy juz moglam sie rozejrzec, okno jeepa bylo zamkniete. Wybieglam korytarzem na dwor i wrocilam. Z poczatku cala sie trzeslam, ale po drodze na szczescie mi przeszlo. Teraz juz nawet mnie to wszystko bawi.
Romeo-y-Cohiba
No dobrze, w jednej kwestii mamy jasnosc: najlepiej siedziec cicho i niczego nie dotykac.
IsoldA
Mhmm, szczegolnie twojego rr suva.
Romeo-y-Cohiba
To akurat twoj rr suv.
IsoldA
A to niby dlaczego?
Romeo-y-Cohiba
Przeciez byl z twojej strony.
IsoldA
Ale ty siedziales w srodku. Czyli twoj.
Romeo-y-Cohiba
Jak moj, skoro go nawet nie widzialem?
IsoldA
A jak moj, skoro nawet nie moge do niego wsiasc? Co najwyzej zajrzec.
Romeo-y-Cohiba
OK, niech bedzie, ze nasz. Zgoda?
IsoldA
Zgoda.
Romeo-y-Cohiba
Izoldo… Musze ci cos powiedziec. Moze to zabrzmi glupio, ale chce, zebys wiedziala. Caly czas o tobie mysle, wlasciwie nic innego mnie nie interesuje. Tak jakby wszystko, co nie dotyczy ciebie, krepowalo moj umysl jak kula u nogi i nie pozwalalo mu swobodnie pracowac. Za to wszystko, co zwiazane z toba, zdaje mi sie lekkie i radosne, jak babelki w szampanie. Ciagle chce o tym myslec.
IsoldA
Romeo, to faktycznie brzmi glupio. Ale to samo moglabym ci powiedziec o sobie.