pilkarze po przegranym meczu, zagrozeni gniewem kibicow. Glownym wejsciem natomiast opuszczaly stadion bohaterki dnia; szly kolyszac wdziecznie biodrami, w strojach rajskiej Ewy, wymachujac nad glowa sukienkami niby zdobycznym trofeum. Czesc publicznosci dziekowala oklaskami za widowisko, czesc miotala slowa obelzywe, w czym celowaly szczegolnie stare dewotki.

Wywiazal sie slowny pojedynek rzecznikow sprzecznych pogladow: kurwy, dziwki i zdziry zderzaly sie z prukwami koscielnymi, ksiezowskimi blyrwami i staruchami zzartymi przez swiete mole. Propozycja, by aktywistki Pelagii poszly do burdelu, spotkala sie z odeslaniem swiatobliwych babuszek do kosciola, by mogly lizac… Przemilczmy litosciwie, co mialy i komu lizac, emocje sa zlym doradca, w epitetach nie przebierano, a ich gama zadziwiala rozmaitoscia, jedrnoscia i kolorytem. Intelektualisci, zapatrzeni jak sroka w gnat w czesto-zrnienne subtelnosci swych duszyczek, oslupieliby slyszac mowe ludu, ktory zwiezle i trafnie umie scharakteryzowac kazdego mowce, chocby senatora i ministra, o aktorach nie wspominajac, bo ci wpierw deklamowali ze znalezli sie wreszcie we wlasnym domu, a teraz placza, iz nowa rzeczywistosc bije ich w dupe. Zapomnieli o przyslowiu, ze nie nalezy chwalic dnia przed zachodem slonca.

Boisko opustoszalo. Wiatr roznosil ulotki, ktore rozdawala zbuntowana mlodziez z klasy osmej C. Tresc nie byla rewelacyjna, ot, protest przeciw klerykalnemu zniewoleniu, probom odebrania kobietom wolnosci osobistej, szerzeniu zabobonow i temu podobne. Jeden swistek wpadl w rece pani dyrektor, gdy zszokowana wypadkami na stadionie wracala do domu. Sygnowany byl wprawdzie przez Towarzystwo Obrony Kobiet lecz u Czos-Palubickiej zrodzilo sie podejrzenie, iz autorem mogl byc polonista Piotr Sliwa, tekst jezykowo i stylistycznie sformulowany zostal zbyt poprawnie. Postanowila przeprowadzic sledztwo. Jakoz podejrzany zapoznal sie z drukiem i odparl:

– Zaluje, nie mojego piora. Ja dodalbym pare argumentow natury socjologicznej i teologicznej. Te panie maja racje, ze bronia swej intymnosci przed ingerencja wspolczesnych inkwizytorow. Mnie tez nikt nie bedzie rozkazywal, czy mam odbywac stosunek uzywajac prezerwatywy lub nie, ani z kim, kiedy i jak ow akt milosny spelnic. Prosze szczerze powiedziec: pani w kwestiach lozkowych pobiegnie do ksiedza Pyrki porade?

– Alez panie Piotrze, jestem od dawna mezatka! Sadze, ze obowiazki zony tez trzeba spelniac po bozemu.

– Ku obopolnemu zadowoleniu wspolmalzonkow. Coz w tej materii moga powiedziec mezczyzni, skazani na celibat? Zazdrosc ich zzera, wiec wlaza do cudzej poscieli. Maja mentalnosc podgladaczy i to najgorszego gatunku, chcieliby scene erotyczna wyrezyserowac wedlug wlasnych upodoban.

Nie przekonal szefowej; byc moze zmusil ja do zastanowienia, a to byloby pewnym osiagnieciem.

Proboszcz wrocil na obiad do odbudowanej czesciowo po pozarze plebani, lecz nie mogl przelknac ani kesa. Ordynariusz diecezji nie podal mu nawet dloni na pozegnanie, mowil o kompromitacji parafii, calego wrecz biskupstwa, mowil tonem zlowrozbnym spogladajac na dziekana wzrokiem bazyliszka.

– Taki skandal, bunt, zniewaga dostojnikow! Jego eminencja omal ducha nie wyzional! Skad pod twoim bokiem, Pyrko, zaleglo sie tyle poganstwa? Jakze ty spelniasz obowiazki duszpasterskie? Niech ci Bog wybaczy, bo ja nie potrafie…

Siadl do mercedesa i odjechal spowity chmura gniewu, porzucajac zalamanego kaplana na pastwe zlych mysli.

ROZDZIAL PIETNASTY

Dies irae. Zbiegaja sie rozszalale nurty. Brzemienny problem rury. Wraca rudowlosy Ben. Bezradnosc burmistrza, wladza podwazona. Hiacynt ratuje autorytet Pana Boga. Zajazd Pod Mieczem po raz ostatni.

Wiosna wezbrane wody tworza setki strumykow, ktore splywaja z gor laczac sie w rwace potoki. Te zas – zgromadziwszy po drodze nowe posilki – sobie znanymi korytami suna ku rzekom, by zamienic spokojne nurty w rozszalala kipiel, znoszaca wszystko co stanie na przeszkodzie. Tegoz dnia wydarzenia w Trzy-debach przypominaly opisane zjawisko, lecz rozwijajace sie w tempie przyspieszonym. Gdy tlum ze stadionu ruszal ku srodmiesciu, w Pewnusi pekaly bramy – zaloga wlasnie sie dowiedziala, ze firma zostala sprywatyzowana, a wiekszosc udzialow wykupily trzy rodziny: Bukowscy, Kajdyrowie i Ma-ciarukowie. Oznajmiono jej rowniez, iz nowi wlasciciele panstwowego mienia postanowili zwolnic polowe pracownikow.

Polala sie krew, gdyz rozwscieczeni ludzie szturmem wzieli budynek dyrekcji rozpedzajac obradujaca wlasnie rade udzialowcow. Ciezko pobici: kuzyn Bukowskiego, ciotka Kajdyra i szwagier Maciaruka; sam dyrektor Kajdyr oszalaly ze strach wyskoczyl oknem z drugiego pietra, wskutek czego kark skrecil. Lokal zakladowej „Solidarnosci' zostal barbarzynsko zdemolowany. Wyposazenie, sztandar, pol tony listow pochwalnych, dziekczynnych, proszalnych, donoszacych i demaskujacych – wyrzucono na bruk i podpalono.

Przewodniczacego, zasluzonego kombatanta Bukowskiego odnaleziono w ubikacji, gdzie pozorowal rozwolnienie. Trzasl sie jak w febrze, portek nie potrafil zapiac rozbieganymi palcemi. Cizba wywlekla go na otwarta przestrzen, gdzie czekali juz bardziej zawzieci robotnicy ze sztachetami i dalej palowa biedaczysko. Skora zsiniala, autentyczny fiolet pokrywal przestrzen miedzy wymalowanymi plamami, z ktorymi sie tak dumnie obnosil. Przed niechybnym linczem uratowal go stary Sliwa, zaslaniajac wlasna piersia i trafnym argumentem:

– Dosc! Zabijecie skurwysyna, a odpowiadac bedziecie za czlowieka!

Zaimprowizowany pochod z bialo-czerwonymi szturmowkami oraz dwoma transparentami Koniec rozkradania majatku narodowego, Precz z nowa nomenklatura, pomaszerowal preznie ku centrum grodu. Jednakze pod ratusz pierwsi dotarli mieszkancy peryferii, grupa kilkudziesieciu zaledwie osob, lecz z bebnem, traba i megafonem. Beben dudnil, traba wygrywala hejnaly a przez urzadzenie naglasniajace Wywolywano natarczywie burmistrza Maciaruka. Pojawil sie wreszcie na balkonie, zbiegowisko nie wygladalo groznie. Wyznaczony delegat zagrzmial w megafon:

– Komuna zalozyla nam wodociagi i piec kilometrow kanalizacji; zabraklo tylko ostatnich stu metrow rury. Drugi rok pan urzeduje, a tej stumetrowki ani sladu. Zadamy ukonczenia kanalizacji! Panie burmistrzu, gowna nas zalewaja!

– Nie ma w budzecie pieniedzy na inwestycje komunalne.

– A na goszczenie arcybiskupa sie znalazly?

– Nie wasza sprawa.

– Nasze miasto, nasza forsa. Zadamy ukonczenia kanalizacji! Grozi epidemia! Maciaruk zniknal z balkonu; zawsze grzeszyl nadmierna pewnoscia siebie, wiec i tym razem nie docenil niebezpieczenstwa. Zadzwonil na policje, zeby przyslali posterunkowych, bo natarczywi petenci gotowi wtargnac do budynku. Policjanci staneli w drzwiach wejsciowych, a na rynku majowka – beben wybija rytm, trabka kwili, a ci smieszni faceci improwizuja przyspiewke:

Panie burmistrzu, Gowna nas niszcza, Rure, rure nam daj!

Podjechala bagazowka, zaraz ochoczo doskoczyli i wyladowali pokazna skrzynie: czterdziesci koktajli Molotowa. Uderzenia bebna przyspieszyly, trebacz wydmuchuje z instrumentu zwariowana melodie, a oni ujeli sie za dlonie i wokol skrzyni – koleczko w prawo, koleczko w lewo. Zapiewajlo intonuje:

Z prochu powstales, W proch sie obrocisz, Lud oklamales, Lud cie odrzuci.

Hopsasa, tralala. Maja czas, sa dobrze poinformowani, wiedza ze juz z trzech stron rwa ku rynkowi potoki ludzkich glow – od stadionu, z Pewnusi, z podmiejskich bloni. A propos bloni. Po dlugiej nieobecnosci wrocil do Trzydebow zespol „Bolko' z rudowlosym Benjaminem. Wladze nie daly zgody na wystep w miescie, artysci musieli produkowac sie poza terenem zamieszkalym, co mlodziezy nie zniechecilo i zjawila sie tlumnie na koncercie. Repertuar mieszany: najpierw tradycyjne ballady z ta o Ateuszu Pokornym, bisowana parokrotnie, potem szatanskie songi „Wampir', „Miecz', „Szatana glos'. Entuzjazm fanow siegnal zenitu, gdy Ben przy wtorze gitary zaczal spiewac „Kaplana':

Nawiedzil mnie czarnym snem.

Вы читаете Diabelska Ballada
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату