— Mysle, ze tak. Przypominaja szkice budowlane. Kiedy to sobie skojarzylem, poszlo znacznie latwiej, chociaz trudno mi bylo pojac, ze sa plaskie. Ale sama nauka to za malo; nabycie umiejetnosci wymaga doswiadczenia.
Urodzil sie z wieloma roznymi umiejetnosciami, nie tylko bojowymi. Potrafil budowac maszyny wytlaczajace polimery i wznosic piramidy z polmetrowych gladkich klockow stali. Poznawanie nowych umiejetnosci bylo jednak trudniejsze, wymagalo czasu i materialow, by moc powtorzyc wszystkie procesy od samego poczatku. Umiejetnosc czytania mapy bedzie musiala na razie poczekac.
Oolt’ondai klapnal zebami i wyjal zwoj papieru.
— Dzisiaj musisz wyslac polowe swojego oolt na patrol. Reszta przeniesie sie do nowego, wlasnie przygotowywanego obozu. Czy twoi cosslain poradza sobie z patrolowaniem?
— Na czym polega taki… patrol? — spytal mlody kessentai.
— To kolejny ludzki zwyczaj przejety przez Tulo’stenaloora. Oolt’os maja chodzic po drogach i wzgorzach i szukac ludzi, ktorzy mogliby nas szpiegowac. Mozemy poniesc straty, ale za to utrzymamy z dala ciekawskich.
— Ale… — Poruszony kessentai zafalowal grzebieniem. — Moge wyslac ich w teren i kazac wypatrywac ludzi, ale wydaje mi sie, ze miales cos innego na mysli.
— Zgadza sie — mlasnal z rozbawieniem oolt’ondai. — Inne grupy juz zostaly wyslane. Przekazesz swoich Drasanarowi, a on kaze im isc za grupa patrolowa. Czy mozna ich spuscic z oczu?
— O, tak — odpowiedzial Cholosta’an. — Moi cosslainowie sa dosc bystrzy, a w oolt mam takich trzech. Kazdy z nich poradzi sobie z wykonaniem tego polecenia.
— To dobrze. Wyslij polowe swojego oolt do Drasanara, to on dowodzi patrolami. Druga polowe wyslij do… — Oolt’ondai przerwal, probujac bezskutecznie wymowic „Midway”. W koncu wyjal mape i pokazal miejsce, o ktore mu chodzilo. — Zabierz ich do obozu tutaj. Przekaz ich jednemu z kessentaiow odpowiedzialnych za budowe obozu i wracaj. Mamy duzo do zrobienia, a nie za wiele czasu.
— Skad ten pospiech? Myslalem, ze w najblizszym czasie nie bedziemy walczyc.
— Spytaj Tulo’stenaloora — odparl Orostan, znow z rozbawieniem mlaskajac; wodz z ochota odpowiadal na pytania, ale rzadko mial na to czas. — Chce, zebysmy sie rozproszyli i zajeli „dobrze bronione obozy”. Kazal tez powiekszyc groty produkcyjne, zeby mogly pomiescic cala gromade i oslonic ja przed ogniem artylerii.
Starszy Wszechwladca zafalowal grzebieniem i prychnal.
— Chyba zakochal sie w tych ludziach.
Cholosta’an spojrzal na niego z ukosa, nerwowo kiwajac glowa na dlugiej szyi. Oolt’ondai byl od niego o wiele starszy i mial o wiele wiecej doswiadczenia. Widac to bylo po wyposazeniu jego tenara i uzbrojeniu otaczajacych go cosslainow. Cholosta’an wiedzial, co jego samego przyciaga do Tulo’stenaloora, ale wciaz sie dziwil, co wywoluje sympatie takich starych wojownikow jak Orostan.
Oolt’ondai zauwazyl jego spojrzenie i tak mocno zafalowal grzebieniem, ze podmuch wzbil z ziemi klab kurzu.
— Nie zrozum mnie zle. Jestem posluszny Tulo’stenaloorowi i wierze mu.
— Dlaczego? — zapytal Cholosta’an. — Ja wiem, dlaczego tu jestem. Urodzilem sie na tej kuli blota i zamierzam ja opuscic. Kazda bitwa, w ktorej bralem udzial, konczyla sie rzezia. Dwa razy wymienilem caly moj oolt, nic na tym nie zyskujac. Trzy razy musialem wracac do mojego chorho z zebracza miska w reku, proszac o pomoc. Jesli wroce jeszcze raz, spotka mnie odmowa. Ale ty nie musisz nawet byc na tej przekletej przez Alldn’t planecie.
Orostan przez chwile zastanawial sie nad odpowiedzia, potem znow zafalowal grzebieniem.
— Jesli czegos ci trzeba, thresh, amunicji czy wymiany uszkodzonego sprzetu, powiedz mi, a ja ci to dam; nie pojdziesz do bitwy z gromada Tulo’stenaloora zle wyposazony. Jesli nam sie uda, dostaniemy zaplate, jesli nie, sami bedziemy musieli zaplacic. A co do twojego pytania… Nazwij to Droga Rasy. Ludzie sa pierwsza rasa, ktora od wielu, wielu lat stawila opor Po’oslena’ar. Dla Po’oslena’ar istnieje tylko Droga, i jesli nie pokonamy ludzi i nie ruszymy dalej w Droge, fala orna’adar zaleje nas i przestaniemy istniec jako rasa. Ten swiat to dom ludzi, gniazdo gratow. Musimy ich zniszczyc albo sami zostaniemy zniszczeni.
Pogladzil bruzde pozostawiona na tenarze przez pocisk i zjezyl grzebien.
— Zajelismy prawie cala planete, ale zostalo jeszcze kilka rejonow. Najwiecej problemow z cala pewnoscia sprawia ten rejon, ale mysle, ze plan Tulo’stenaloora powiedzie sie. Musimy myslec jak ludzie, zeby ich pokonac, musimy tez czegos sie od nich nauczyc. Ale najwazniejsze jest to, ze musimy ich zaskoczyc. Ludzie maja takie powiedzenie „zajsc kogos od tylu”. Jak wiele ludzkich powiedzen, tak i to ma kilka znaczen, ktore trudno przelozyc.
— Masz racje, nie musze tutaj byc — ciagnal dalej, patrzac na gory na polnocy. — Mam cztery posiadlosci, ktore nie sa w orna’adar, i zebralem skarby osmiu swiatow, dlatego moglbym zyc gdziekolwiek bym chcial. Jestem oolt’ondaiem, dowodca wlasnego oolt’poslenar. Moge udac sie wszedzie, gdzie tylko poniosa mnie moje statki, a moj osobisty oolt jest wyposazony w najlepsza bron, jaka nasz lud potrafi stworzyc, wiec moge podbic kazda ziemie, do ktorej dotre. Ale jestem tutaj dla mojej rasy, dla mojej linii genetycznej. I dla naszej rasy, naszych klanow i linii ty i ja, mlody eson’sora, zmiazdzymy tych stev. Zajmiemy ich przelecze i doliny, i zepchniemy ich do gniazda gratow, „zachodzac ich od tylu”. Zetrzemy ludzi z powierzchni ziemi.
4
— Kiedy tylko pojawi sie artyleria, zetrzemy tych Posleenow z powierzchni ziemi.
Mike nawet sie nie obejrzal; mulista woda i tak nie pozwolilaby mu zobaczyc dwoch kucajacych obok siebie dowodcow kompanii. Poza tym cala uwage skupil na przesuwajacych sie przed jego oczami symbolach.
Wnetrze pancerza GalTechu bylo wypelnione symbiotycznym zelem przeciwwstrzasowym, chroniacym przed skutkami uderzen pociskow. W srebrzystej mazi zawieszone byly takze miliardy nanitow, ktore karmily zolnierza i opiekowaly sie nim. Poniewaz glowa byla narazona na obrazenia w takim samym — albo wiekszym — stopniu jak reszta ciala, zel wypelnial caly helm, pozostawiajac tylko niewielkie otwory na oczy, nos i usta. Zewnetrzna warstwa helmu byla nieprzezroczysta, ale to, co widzial tkwiacy w pancerzu System Inteligencji Protoplazmatycznej, bylo w pelni wiarygodnym obrazem rzeczywistosci. Obraz ten byl przekazywany do oczu patrzacego kanalami wizualnymi. Podobnie system audio przekazywal dzwieki wprost do kanalikow usznych, powietrze zas bylo pompowane do otworu wokol ust.
Ta wlasnie kombinacja — wedlug niektorych przekombinowana — uratowala O’Nealowi zycie na Diess. Kiedy wszystko wzielo w leb, bo posleenski krazownik przyszedl najezdzcom z pomoca, O’Neal wybral jedyna droge do zwyciestwa, jaka widzial, a mianowicie wykorzystal resztke energii pancerza, zeby doleciec do okretu i zdetonowac tam recznie pek min z antymateria.
Myslal wtedy, ze popelnia samobojstwo; wyslal nawet pozegnalny list do zony. Ale wlasnie dzieki owemu „przekombinowaniu” pancerza przezyl. Od tamtej pory wielu zolnierzy wychodzilo calo z trudnych sytuacji, chociaz zaden z nich z rownie niebezpiecznej, dlatego nikt juz nie uzywal okreslenia „przekombinowany”. Mowiono za to, ze pancerz dowodcy jest „obrzydliwie drogi”. To prawda, kosztowal niemal tyle samo co mala fregata.
Zbroja pozwalala na dokonywanie kontroli, co bylo blogoslawienstwem i jednoczesnie koszmarem. Dowodca mogl kontrolowac kazde najdrobniejsze posuniecie swojego podwladnego, i to wlasnie byl koszmar. Ale mogl tez ukladac bardzo szczegolowe plany, a potem monitorowac przebieg wydarzen i interweniowac, jesli cos szlo nie tak.
Teraz zas zbroja umozliwiala majorowi stojacemu na dnie rzeki Genesee omowienie z dowodcami kompanii i sztabem wprowadzonych w ostatniej chwili zmian.
— Mowia, ze mamy dodatkowy batalion artylerii — ciagnal O’Neal, update’ujac swoj schemat ikona jednostki dzial. — To caly czas nie to, co chcialbym miec w czasie szturmu. Ale mysle, ze w ciagu najblizszych pieciu do dziesieciu dni nic wiecej nie dostaniemy. A jesli bedziemy tak dlugo czekac, to przybedzie tylko wiecej Posleenow. Mamy wiec prawie dwie brygady, ale tylko jedna z nich jest w pelni zwarta i gotowa do dzialania. Ta brygada zacznie koordynowana salwa. Przy odrobinie szczescia zmiecie Posleenow z naszej drogi i bedziemy mieli