spokoj.
— Akurat — mruknela kapitan Slight, a kilku innych dowodcow parsknelo smiechem. Kapitan dolaczyla do kompanii Mike’a przed pierwszym ladowaniem Posleenow jako niedoswiadczony porucznik; teraz byla szanowana przez swoich zolnierzy, dawniej kompanie O’Neala, i cieszyla sie zaufaniem dowodcy batalionu.
— Kiedy ruszymy do przodu, po prawej stronie bedziemy mieli kanal — ciagnal Mike. — A wiec z tej strony bedziemy kryci. Ale lewa flanka bedzie odslonieta jak bebechy patroszonego wieloryba.
— Myslalem, ze z tej strony osloni nas ostrzal zaporowy — powiedzial kapitan Holder. Dowodca kompanii Charlie byl odpowiedzialny za lewa strone.
— Tak bedzie — powiedzial Mike z niewidocznym grymasem. Przezul kawalek tytoniu i splunal do kieszonki, ktora zawczasu uformowal przewidujacy wszystko zel. — Ale Duncan okreslil stan batalionu odpowiedzialnego za ostrzal jako „niepewny”.
— Od kogo tego sie dowiedzial? — spytala Slight. Ikona koordynatora artylerii tkwila twardo na wzgorzu zajmowanym poprzednio przez dowodce batalionu. Rozciagal sie stamtad wspanialy widok na pole bitwy. Co wiecej, wspanialy widok na pole bitwy miala rowniez siec czujnikow pancerza, a to, co pancerze potrafily zrobic z takimi informacjami, wciaz wprawialo wszystkich w oslupienie. W tym od czasu do czasu rowniez sztuczna inteligencje, ktora kierowala pancerzami.
— Rozumiem, ze wspolpracuje z koordynatorem artylerii Dziesieciu Tysiecy — odparl Mike lekkim tonem.
Oficerowie zasmiali sie ponuro.
— Pulkowniku, zapytam po raz ostatni — powiedzial kapitan z ponurym usmiechem. Mial poszarzala twarz i byl wsciekly.
— Kapitanie, nic wiecej nie da sie zrobic — odparl powaznie starszy oficer. — Dziala zajmuja pozycje najszybciej jak sie da. Wiem, ze to ponizej standardow, ale to wszystko, do czego jest zdolna ta jednostka. Musi pan zrozumiec, ze nie jestesmy jakas superformacja…
— Nie, pulkowniku, nie jestescie — odparowal kapitan. Dla wiekszosci oficerow byloby to samobojstwo, ale Keren, tak jak kazdy inny czlonek Szesciuset, juz wiedzial, co to jest samobojstwo. Samobojstwem bylo kulenie sie wokol pomnika Waszyngtona prawie bez amunicji i zupelnie bez nadziei, po to, by raczej usypac wal z cial zabitych niz cofnac sie o kolejny metr. A jedyna rzecz, ktorej Szesciuset nigdy, ale to nigdy nie tolerowalo, to byly wymowki. — Jestescie batalionem artylerii sil ladowych Stanow Zjednoczonych. I macie stosownie do tego sie zachowywac. Jezeli pana oddzial za trzy minuty nie bedzie stal na pozycjach, gotow do otwarcia ognia, poprosze, zeby pana odwolano. A general Homer wyda taki rozkaz. Wtedy ja obejme dowodzenie tym batalionem. Jesli bede musial zabic kazdego czlonka tego oddzialu, zeby dotrzec do ostatnich dziesieciu rozsadnych, kompetentnych ludzi, zrobie to. Czy wyrazam sie jasno?
— Kapitanie, nie obchodzi mnie, kim pan jest — powiedzial szorstko pulkownik. — Nie zamierzam tolerowac takiego tonu u nizszego stopniem oficera.
— Pulkowniku — odparl zimno kapitan. — Zdarzalo mi sie zastrzelic przelozonych, ktorzy nie spelniali moich oczekiwan. Mam bardzo gleboko w dupie, co pan sobie mysli, kiedy opieprza pana kapitan; nie mamy juz czasu na niekompetencje. Ma pan do wyboru jedna z trzech rzeczy: dowodzic, sluchac albo zginac. Prosze wybierac.
Pulkownik zamilkl na chwile, zdajac sobie sprawe, ze kapitan mowi smiertelnie powaznie. To bardzo prawdopodobne, ze jesli kapitan Szesciuset poprosi o jego odwolanie, jego prosba zostanie spelniona. Armia schodzi na psy, niech to szlag.
— Kapitanie, nie uda nam sie rozstawic przez trzy minuty — powiedzial.
— Pulkowniku, slyszal pan kiedys o hiszpanskiej inkwizycji? — zapytal krotko Keren.
— Tak. — Oficer pobladl. — Jestem… pewien, ze uda nam sie rozstawic w zadanym przez pana czasie, kapitanie.
— Prosze sie postarac — zachrypial Keren. — Starajcie sie tak, jakby Posleeni mieli zaraz pozrec wasze dupska. Bo jesli utkniecie miedzy nimi a Szesciuset, lepiej bedzie dla was wybrac Posleenow. Czy wyrazam sie jasno?
— Tak jest — odparl pulkownik i zasalutowal, zanim sie odwrocil.
Keren odprowadzil go spojrzeniem zimnych, martwych oczu, a potem upewniwszy sie, ze nikt nie patrzy, ukradkiem zwymiotowal.
Przeplukal usta lykiem wody z manierki i pokrecil glowa. Nie chodzi o to, ze nie jest gotow zastrzelic tego aroganckiego, niekompetentnego drania dowodzacego artyleria. Chodzi o to, ze to by nic nie dalo. Jednostka byla dyzurnym wsparciem w Forcie Monmoth od tak dawna, ze nie potrafila juz robic niczego innego, jak tylko dzien po dniu strzelac z tych samych pozycji, na ten sam azymut i z tym samym katem nachylenia luf.
Na ich nieszczescie wyciagnieto ich z wygodnych okopow jako „nadliczbowych” i wyslano do wsparcia szturmu w Rochester. „Nadliczbowi” zawsze okazywali sie „nadzwyczaj niekompetentni”. Byl to znany problem: kiedy jednostka dostawala wezwanie „potrzebujemy waszych najlepszych ludzi do trudnej operacji”, zupelnie naturalne bylo, ze nie chciala owych najlepszych tracic. Dowodca wysylal wiec tych, ktorych strata byla dla niego najmniej dotkliwa.
A kazdy dowodca przy zdrowych zmyslach zrobilby wszystko, zeby pozbyc sie tego batalionu artylerii. Keren wolal nie zgadywac, ile razy ostrzelal on wlasne jednostki.
Pokrecil jeszcze raz glowa i wyjal z kieszeni telefon komorkowy. Wciaz jeszcze bylo sporo przekaznikow, i dopoki Posleeni nie zaklocali linii, komorki pozostawaly dobrym srodkiem lacznosci. Poza tym nie byly monitorowane przez wiekszosc formacji, co czasami naprawde bylo duzym plusem.
— Czesc, Duncan. Stary, chyba przyszla pora na hiszpanska inkwizycje…
Mike zobaczyl, ze znacznik jakosci nowej baterii artylerii zmienia sie z dwojki na czworke. Usmiechnal sie.
— Wyglada na to, ze Keren wlasnie postawil ich do pionu — powiedzial, kiedy dokladnie o czasie rozlegl sie grzmot koordynowanej salwy brygady artylerii.
— Och, jak sie ciesze — powiedziala kapitan Slight z lekko histerycznym smiechem. — Wejdziemy tam, swiecac golym tylkiem, sir.
— A taki mamy ladny — powiedzial Mike nieobecnym tonem. Przegladal ikony, ktore zmienialy sie w te i z powrotem, i wiedzial, ze Duncan robi to samo. — Mamy do wyboru ogien zaporowy albo ostrzal na wezwanie. Mozemy postawic sciane ognia z mozdzierzy albo zostawic je na pozniej. Jak sobie zyczycie. Chce przestawic kompanie, puscic Bravo lewa flanka. Waszym zadaniem bedzie rozproszyc sie wzdluz lewej flanki i utrzymac tamta strefe do przybycia Dziesieciu Tysiecy albo innych podobnych oddzialow. Poniewaz bedziecie najbardziej rozproszeni, dam wam wiekszosc wsparcia ogniowego. Chociaz to i tak niewiele, gdyz taka ilosc mozdzierzy nie postawi zbyt duzej zapory.
— Wedlug rozkazu, sir — powiedziala kapitan. — Bede chciala rozstawic kompanie jeszcze bardziej w ksztalcie litery L. Ale oni w koncu i tak nas obejda.
— Bedziemy martwic sie o to, kiedy przyjdzie pora — odparl Mike. — Kapitanie Holder, czy moze pan objac srodek?
— Tak jest, majorze — odpowiedzial dowodca. — Rozjedziemy ich jak walec.
— W porzadku — powiedzial Mike, przestawiajac znaczniki trzech kompanii. Wszystkie trzy juz w tej chwili mialy niedobory ludzi, i przesuniecie Bravo na lewa flanke zmniejszalo gestosc ognia, ktorym pancerze moglyby zdziesiatkowac posleenskie roje. Jedyna rezerwa pozostawaly pancerze wyposazone w ciezka bron, zwane Ponurymi Zniwiarzami. Poniewaz byly skonfigurowane do ognia posredniego, gdyby w linii powstal wylom, mogloby go zalatac tylko dowodztwo batalionu i sztab. Nie byla to przyjemna mysl, ale takie rzeczy juz sie zdarzaly. Mike przekonfigurowal kompanie, podczas gdy SI pancerzy wytyczyly linie natarcia dla kazdego zolnierza z osobna. Byly to jednak tylko linie zalecane, i zolnierze wiedzieli, ze jesli cos sie zmieni, maja myslec i dzialac samodzielnie. Podstawowa zasada ich dzialania byla prosta: „maksimum agresji”. Cytujac powiedzenie uzywane przez ich dowodce az nazbyt czesto, zolnierze nazywali to „tancem z diablem”.