— Festyniarze — mruknal Duncan, otrzepujac sie z pylu. Podniosl z ziemi kawalek statku i cisnal go za siebie. — Jak sie ma odpowiedni sprzet, wszystko jest mozliwe. Sprobujcie rozwalic taki statek przy pomocy tylko pancerza bojowego.
— Cel zniszczony — powiedzial dowodca SheVy Dwadziescia Trzy. — Wasza kolej, panie pulkowniku.
— Zrozumialem — odparl Wagoner. — Nastepnym razem znajdzcie jakies wzniesienie, bo wstrzasy wtorne sa odczuwane przez caly korpus.
— Mieczaki — odparl Dwadziescia Trzy. — Co mozna wiecej powiedziec?
— Na przyklad dodac „tak jest, sir”. Ruszajcie znalezc jakas oslone.
— Tak jest, sir.
— Bez odbioru.
Wagoner wylaczyl interkom i pokiwal glowa. Cel zblizal sie po wyznaczonej linii, zakonczono juz obliczanie mozliwych dodatkowych strat. Mieli strzelac ponad wlasnymi liniami, ale nie tak blisko szpitala, jak ten idiota z Dwadziescia Trzy. Poza tym cel znajdowal sie dobre tysiac stop ponad ziemia. Straty wlasne mialy byc minimalne.
— Czterdziesci Dwa, przygotowac sie do wystrzalu — powiedzial do interkomu. — Cel w zasiegu za trzy, dwa, jeden…
Attenrenalslar zaklal, kiedy statek dowodzenia zniknal w obloku plomieni, i zaczal kluczyc swoim Minogiem na boki, majac nadzieje, ze utrudni zadanie celowniczym tej przekletej przez demony broni. Pojazd, ktory zniszczyl statek prowadzacy, zniknal za jedna z niewysokich gor, ktore znaczyly okolice, ale Posleen byl pewien, ze przyrzady wykryly obecnosc drugiego dziala samobieznego. Odcyfrowanie informacji, jakie przesylaly urzadzenia skonstruowane przez tych przekletych Alldn’t, przekraczalo jego mozliwosci. Tylko ci, ktorzy zawziecie je studiowali, byli w stanie zrozumiec cos z rzedow swiecacych ikonek.
— No dalej, wychyl sie — szepnal Attenrenalslar, gladzac kontrolke broni wycelowanej w odlegly stok. — Pokaz sie, maly abacie, a przekonasz sie, co Attenrenalslar ma dla ciebie…
— Skurwiel robi uniki, pulkowniku — zawolal sierzant Pritchett. Dzialonowy przelaczyl SheVe na ogien automatyczny, kiedy tylko Minog pojawil sie w polu widzenia i zaczal przyjmowac pozycje dogodna do ataku. — Zaraz go zalatwimy.
Milimetrowa fala sygnalu radarowego z nadajnika umieszczonego na burcie pojazdu oznaczyla cel i porownala go z danymi na temat wyposazenia pojazdow uzywanych przez Posleenow. Komputer pokladowy zidentyfikowal go jako ladownik, a brak odpowiedzi na sygnal zapytania „wrog czy przyjaciel” utwierdzil komputer w mniemaniu, ze ma do czynienia z wrogim celem. Promien lasera biegnacy wzdluz lufy potwierdzil jej wlasciwe ustawienie, a kolejny zbadal poprawnosc rozstawienia systemow stabilizujacych. Na koniec sprawdzona zostala automatycznie temperatura powietrza, stan lufy, ilosc wystrzelonych pociskow i setki innych czynnikow, jakie mogly miec wplyw na celne prowadzenie ognia.
Komputer spostrzegl takze, ze cel nieznacznie manewruje. W przypadku, gdy wrog znajduje sie w odleglosci mniejszej niz dziesiec kilometrow, a pocisk porusza sie z predkoscia dwustu piecdziesieciu metrow na sekunde, dzieli ich cztery sekundy lotu. Uniki nie mogly wiec Posleenowi pomoc, zwlaszcza ze statek byl naprawde wielki.
— Fuscirto uut — warknal pod nosem Attenrenalslar. — Rzeczywiscie sa dwa.
Sytuacja przedstawiala sie zle; nie ma szans, by bron pomocnicza statku uszkodzila dziala, ktore rozmiarami dorownywaly oolt’pos. Ale gdyby sprobowac dziala plazmowego, karta moglaby sie odwrocic…
— Poszlo! — krzyknal Pritchett i caly swiat zalal sie czerwienia.
Jeden strzal z dziala zuzywal wiecej energii niz brygada pancerzy wspomaganych, i choc platforma byla ogromna i podpieraly ja masywne wsporniki, drzala w posadach jak przy trzesieniu ziemi. Wstrzasy jeszcze nie ustaly, a Darden juz wlaczyl silnik, ruszajac kolosa z miejsca. W tym czasie Pritchett upewnil sie, ze kolejny pocisk zostal automatycznie umieszczony w komorze.
— Pocisk w celu! — oznajmil z satysfakcja w glosie pulkownik Wagoner. — To sie nazywa strzal!
Moze jednak przywykne do dowodzenia czolgiem, powiedzial do samego siebie.
Mike usmiechnal sie, kiedy huraganowy podmuch zwial Posleenow z walu ziemnego.
— Doskonale! Poprosimy drugi raz to samo, ale w okolicy kapitan Slight.
W ciagu szescdziesieciu sekund batalion opanowal obszar kilku tysiecy metrow kwadratowych. Posleenskie ladowniki bez wahania poderwaly sie z ziemi, aby odpowiedziec na ten nagly atak, ale zostaly stracone przez wezwane przez generala Homera SheVy. Kilka tysiecy Posleenow znalazlo sie w okrazeniu. Wiekszosc z nich nadal byla w szoku po ostrzale artyleryjskim, jaki niedawno na nich spadl. Kilku co prawda odzyskalo na tyle przytomnosci, zeby stawiac opor, ale szybko zostali zabici.
Teraz, kiedy Posleeni zostali zepchnieci z walu ziemnego, a wybuch atomowy pomieszal ich szyki, nadeszla pora, by piechota mobilna pokazala, ze zasluguje na zold. Mike nacisnal przycisk kontrolki i caly batalion zblizyl sie do krawedzi nasypu ziemnego. Zapewnial on oslone i nie bylo potrzeby kopania okopow, podobnie jak nie bylo sensu schodzic na dol. Upewniwszy sie, ze wszystko jest w porzadku, Mike uniosl bron i przez celownik optyczny rozejrzal sie dookola.
— O cholera — wyszeptal. Wystarczyl jeden rzut oka, zeby symbole na mapie pola bitwy staly sie intensywnie czerwone. Mike oczyscil wizjer i spojrzal jeszcze raz, chcac dokladnie poznac sytuacje, a w tym czasie jego batalion otworzyl ogien.
Ze swojej pozycji general Homer widzial skrawek terenu poza umocnieniami piechoty mobilnej, jednak kiedy na wlasne oczy ujrzal obraz z systemow optycznych pancerza, oniemial. Gdziekolwiek spojrzec, klebila sie masa Posleenow. Zwiad i wczesniejsze ustalenia szacowaly liczbe obcych na jakies cztery miliony. Na podstawie obrazu, ktory wlasnie zobaczyl, Homer bez trudu mogl stwierdzic, ze wywiad sie mylil. Sily Posleenow liczyly nie cztery miliony, ale czterdziesci.
— Nie damy rady tego zrobic… To ponad nasze sily… — Mike slyszal desperacje w glosach zolnierzy, ktorzy na otwartym kanale batalionu dawali upust swojej frustracji. Choc przed wrogim ogniem chronil ich wal ziemny, dzialka plazmowe lub pociski burzace mogly z latwoscia przebic te oslone i zadac straszliwe obrazenia. Z masy klebiacych sie na dole obcych nie sposob bylo wylowic tych, ktorzy uzbrojeni byli w bron specjalna, jednak wsrod zwyklych szeregowcow musieli sie tacy ukrywac. Przewaga liczebna byla tak wielka, ze pomimo huraganowego ognia obcy w koncu musza zalac ich pozycje i zaatakowac ich smiercionosnymi mieczami boma.
— Uspokoic sie — rzucil oschle Mike. Wylaczyl obraz z kamery i zastapil go schematycznym widokiem pola