— Jasna cholera — mruknal pod nosem Nichols.
— Ktos znalazl nasze slady — dodal Mueller. — Jake?
— Siostro, wezwij nalot na to pole i niech zrzuca miny. Ruszamy sie, ludziska!
Cholosta’an pogladzil glowe normalsa i wyciagnal ostrze. Bolala go strata tego zolnierza, bez watpienia najlepszego z calego oolt. Jednak byl ciezko ranny i sciezka obowiazku nie pozostawiala miejsca na watpliwosci. Powiedzial jeszcze raz, jak cosslain dobrze sie spisal i jak sprawnie odnalazl slady threshkreen, po czym przylozyl monomolekularne ostrze do gardla konajacego.
— Poczekaj — uslyszal glos Orostana. — Czy to on odnalazl tropy?
— Tak, oolt’ondai. Ciezko mi go dobic, byl jednym z moich najlepszych slug. Ale wiem, ze musze to uczynic.
— Oszczedz go. Zapewnimy mu pozywienie i odpoczynek, moze przezyje.
— Nawet jesli wroci do zdrowia, bedzie okaleczony — sprzeciwil sie bez przekonania Cholosta’an. Pomysl wydawal mu sie dobry, choc z drugiej strony ranny tylko by im przeszkadzal.
— Jesli ty mu nie pomozesz, ja to zrobie. Musimy zachowac na pozniej jego geny. Przeznaczymy go do pracy kenstaina. Potrzebujemy go.
— Jak sobie zyczysz, oolt’ondai — odparl Cholosta’an, chowajac miecz do pochwy. Wydal oolt czesc swoich racji zywnosciowych, chcac pokazac im, ze jest zadowolony z ich postepowania. — Mowiles, aby zmniejszyc moj oolt o polowe. Chyba twojej woli stalo sie zadosc.
— Tak, ale nie w taki sposob, jak planowalem. Ale przynajmniej wiemy, gdzie sa ci przekleci threshkreen. Wyslemy na drogi patrole i zawezimy obszar poszukiwan. Potem ich znajdziemy i wybijemy co do jednego.
— Wspaniale — przytaknal Cholosta’an, a na jego twarzy pojawil sie zlowieszczy usmiech. — Chce wydrzec ich serca!
Orostan wypuscil przez zeby powietrze, usmiechajac sie do siebie.
— Nienawidze ludzi, ale musze przyznac, ze w ich mowie jest wiele dobrych okreslen. Taka sytuacje nazywaja „zemsta'.
10
Mosovich zaklal pod nosem i dodal po cichu:
— Robie sie na to za stary.
— Akurat — rzekl Mueller. — Mow mi jeszcze.
Droga Oakey Mountain przypominala cienka nic rozciagnieta wzdluz linii kolejowej Rabun/Habersham. Tory biegly wzdluz wzniesien, wijac sie to w jedna, to w druga strone. To na ich zboczach oddzial szukal oslony. Szosa, zbiegajaca sie w niektorych miejscach z linia kolejowa, prowadzila przez gesty las. Po raz pierwszy od dawna przystaneli w miejscu, z ktorego mogli obejrzec sie za siebie. To, co zobaczyli, przerazilo ich: na drodze az roilo sie od Posleenow.
— Tu trzeba by kilku brygad, zeby wybic to robactwo, Jake — wyszeptal Mueller.
— Dokladnie. Jesli mamy znalezc jakas pomoc, to pewnie dopiero po drodze do Low Gap. Posleeni draznia sie z nami.
— Co ty gadasz, Jake? Posleeni nigdy tak sie nie zachowywali — odparl Mueller, w ktorego oczach widac bylo taka sama troske jak u Mosovicha.
— No to ci wlasnie zaczeli — odburknal. — Siostro Mary, czy jestesmy bezpieczni?
— Tak. Na drugim brzegu jeziora Rabun sa skrzynki, a ja zostawilam po drodze kilka wlasnych. Chronimy korpusowi tylki.
— Dobrze. Obudzcie kogos, chce, zeby pilnowal nas czlowiek, a nie maszyna. Misja chyba sie powiodla, ale bedziemy musieli wyrabac sobie droge odwrotu.
Oficer przetarl zaspane oczy i zalozyl na glowe sluchawki, ktore podal mu lacznosciowiec.
— Major Ryan, FSO. Co sie dzieje?
Bywaly takie chwile, kiedy Ryan uwazal, iz lepiej przysluzylby sie korpusowi i krajowi, gdyby nalezal do Dziesieciu Tysiecy; taki przydzial gwarantowala mu niewielka naszywka „Szesciuset' umieszczona na prawej piersi munduru. Krotka, ale pamietna „konsultacja' z szefem sztabu korpusu saperow przekonala go, ze podjal dobra decyzje i ze jest wiele takich miejsc, w ktorych lepiej przysluzy sie Armii.
Dziesiec Tysiecy bazowalo na wspolpracy technicznej miedzy oddzialami, a starszy inzynier mial jedynie doradzac dowodcom. Sierzant Leon, ktorego niedawno awansowano na chorazego, doskonale wykonywal to zadanie, choc nie wiedzial, ze dla jego kariery to slepa uliczka. Ale lubil swoja prace i chyba czerpal z niej satysfakcje.
Dla Ryana, ktory pozostal w korpusie saperow, rozpoczal sie okres znaczony waznymi i odpowiedzialnymi zadaniami. Zaczynal jako asystent inzyniera, jednak kazdy rozkaz, jaki otrzymywal, okazywal sie wyzwaniem dla jego umiejetnosci i kolejnym stopniem w karierze. Nawet ostatnie zadanie — przeprojektowanie umocnien Rabun Gap — okazalo sie wazniejsze niz wykonywane do tej pory misje. Choc zasadniczo byl jedynie asystentem glownego inzyniera, w rzeczywistosci zawiadywal brygada saperow i technikow dywizji, ktorzy przebudowywali umocnienia.
Forteca Rabun Gap byla tego rodzaju przydzialem, ktorego nie mozna bylo pokpic. Nisko polozona przelecz, przez ktora biegla jedna z glownych drog przecinajacych Stany Zjednoczone, okazala sie waznym punktem strategicznym. Nie szczedzono srodkow na jej ufortyfikowanie, jako ze pewne bylo, iz wczesniej lub pozniej Posleeni ja zaatakuja. Glownym miejscem obrony mial byc Mur, ktory wzniesiono w jednym z najwezszych punktow doliny, tam, gdzie kiedys bylo Mountain City. Przypominal tame Hoovera, choc zbudowano go na mniejsza skale, i spinal zbocza gor jak ogromna betonowa klamra. „Dlugi Mur', jak wkrotce zaczeto nazywac te konstrukcje, ciagle ulepszano i rozbudowywano, az wreszcie przycmil nawet Wielki Mur Chinski jako najbardziej widoczna z kosmosu budowla wzniesiona ludzkimi rekami.
Plan obrony zakladal takze, iz przed i za sciana z betonu zostana zbudowane umocnienia obejmujace cale Rabun Gap i ciagnace sie az do Clayton. Mur, centralny punkt obrony, mial byc wspomagany przez piec kilometrow kwadratowych okopow i bunkrow.
Wczesniejsze ladowania Posleenow i rozne cele wojskowych spowodowaly, ze wiekszosci tych planow wcale nie wprowadzono w zycie albo wykonano je tylko czesciowo. Wszystkie umocnienia stojace przed Murem zostaly zmiecione z powierzchni ziemi przez kolejne fale atakujacych obcych. Bunkry i okopy za Murem albo nie zostaly wybudowane, albo ulegly zniszczeniu w wyniku dzialan ludzi.
W trakcie inspekcji, w wyniku ktorej zaliczono Rabun Gap do obiektow o niewielkim znaczeniu strategicznym, naczelny dowodca korpusu saperow omal nie dostala zawalu serca na widok srodkow, jakie zaangazowano w ufortyfikowanie przeleczy. Ludzie tracili i odzyskiwali pod Harrisburgiem i Roanoke umocnienia nawet o trzy czy cztery klasy lepsze, kiedy dochodzilo do walk ze szczegolnie zdeterminowanymi hordami Posleenow.
Z poczatku rozwazala wezwanie Johna Keene’a, cywilnego inzyniera i specjalisty od szczegolnie trudnych projektow, ktorego korpus saperow trzymal w rezerwie. Szybko jednak okazalo sie, ze byl on po uszy zakopany w pracach nad odbudowa umocnien Roanoke, prowadzonych pod komenda generala Bernarda z nieslawnej dwudziestej dziewiatej dywizji piechoty.