To wlasnie z jego rozkazu wbrew wszelkim radom artyleria ostrzelala horde Posleenow ucztujacych na gruzach Fredericksburga. Nie stanowiacy zadnego zagrozenia obcy, ktorzy znalezli sie pod obstrzalem, zareagowali tak, jak zachowuje sie roj os, ktorym ktos wsadzil w gniazdo kij.
John Keene byl czlowiekiem, ktory stworzyl i w ostatniej chwili wprowadzil w zycie plan obrony Richmond. Zdolal przeforsowac swoje propozycje pomimo obiekcji generala Bernarda, choc nie obylo sie bez trudnosci spowodowanych fatalnymi posunieciami nieudolnego wojskowego.
Wojska na polnoc od Fredericksburga zostaly rozbite, a to za sprawa kiepskiego wyszkolenia, blednych rozkazow politykow i ataku komputerowych hakerow — renegatow. W wyniku tej tragedii jedynymi dostepnymi technikami byli sluchacze drugiego roku kursu Akademii Technicznej, czyli William Ryan i jego koledzy z grupy, Z niewielka pomoca USS Missouri zdolali przedostac sie do pomnika Lincolna, gdzie stawili opor silom przeciwnika i utrzymali pomnik az do przybycia pancerzy wspomaganych ktore wykopaly ich spod stosu trupow.
To wlasnie przypomnialo dowodcy korpusu saperow o Williamie Ryanie, teraz juz majorze. To idealna osoba, ktora dopilnuje wykonania rozkazow. Ryan ma same zalety: jest wyksztalcony, zdolny i ambitny, a co najwazniejsze, znajduje sie na miejscu. Kilka zamienionych na osobnosci slow sprawilo, ze general Bernard tym razem nie ingerowal juz w decyzje sapera. Wzmianka o sadzie potowym, ktory mialby zajac sie jego niepowodzeniami w Wirginii, skutecznie zapewnila jego wspolprace.
I tak oto major Ryan rozmawial teraz z oficerem liniowym.
Jake skrzywil sie. Ten bufon, ktory pelni sluzbe w czysciutkim biurze z dala od linii frontu, pewnie nie ma pojecia, z ktorej strony lufy wylatuje kula. I od takiego urzedasa beda zalezec losy jego i jego podkomendnych.
— Majorze, tutaj starszy sierzant sztabowy Jake Mosovich ze zwiadu Floty. Mamy powazny problem.
Ryan odgarnal niesforny kosmyk wlosow, ktory ciagle opadal mu na czolo, i sprobowal przypomniec sobie, skad, u licha, zna to nazwisko.
— Niech pan mowi, sierzancie. Slucham uwaznie.
Jake przesunal zblizenie noktowizora i westchnal.
— Sir, jestesmy otoczeni przez Posleenow. Nasze pozycje znajduja sie na poludniowy wschod od jeziora Seed, i obcy sie zorientowali, gdzie jestesmy. Patroluja caly teren i wszystkie drogi. Naszym celem byl rekonesans w okolicach Clarksville, ale nie damy rady go dokonczyc; jesli w ogole wydostaniemy sie stad, bedziemy mieli sporo szczescia. Slyszy mnie pan?
Ryan wzdrygnal sie, przypominajac sobie wstyd, ale i ulge, z jaka jego pluton przyjal pozwolenie opuszczenia oblezonego Occoquan. Doskonale wiedzial, co w tej chwili czuje Mosovich. A moze tylko mu sie zdaje? Przeciez sierzant nie ma widokow na udany odwrot.
Rzuciwszy okiem na ekran artylerii, zrozumial, ze Mosovich nie ucieszy sie z przekazanych mu wiesci. Byc moze wcale nie uwierzy w to, co uslyszy.
— Mosovich? Mam bardzo kiepskie wiesci. Walki na polnocy spowodowaly, ze przeniesiono tam cala dostepna artylerie. Dwa dodatkowe oddzialy diabli wzieli, a oddzialy specjalnego wsparcia, ktore mialy do nas dolaczyc, skierowano w okolice Chattanooga i Asheville. Polowa mojego korpusu jest gdzies w polu. Nie mamy zadnych dzial oprocz SheVa, ale im brakuje amunicji. Jestescie poza zasiegiem wszystkich dzial, oprocz stopiecdziesiatekpiatek, ale polowa z nich zostala oddelegowana do obrony. Nie moge niczego zrobic bez zezwolenia dowodcy.
Do uszu Ryana doszlo siarczyste przeklenstwo i wtedy mu sie przypomnialo.
— Sierzant Jake Mosovich? Z Richmond?
Przez chwile w eterze panowala cisza, a potem zwiadowca odpowiedzial:
— Tak, a co to ma do rzeczy?
Ryan pogladzil wasy, ktore zapuscil, uznawszy, ze wyglada zbyt mlodo jak na kapitana. Wiekszosc ludzi uwazala, ze nie ma jeszcze trzydziestu lat.
— Znam pana Keene’a. Mozna powiedziec, ze dosc dobrze. — Studiowal pod jego okiem w Chattanooga, podczas odbudowy tamtej szych umocnien. Keene okazal sie doskonalym kompanem, znajacym wiele anegdot i opowiesci. Jego historyjki konczyly sie lepiej od tych opowiadanych przez Ryana. Rzadko miewaly zakonczenie inne niz „… a potem znowu ucieklismy' czy „… no i umarl'. — Lepiej niz Barwhon.
Uswiadomil sobie, ze w ten sposob moze naklonic sierzanta do wspolpracy. Jesli Mosovich przekona sie, ze nie ma do czynienia z kanapowym oficerkiem, beda mieli szanse wyciagnac calo jego oddzial.
— Lepiej niz Barwhon, ale nie tak dobrze jak Occoauan — dodal. — Tam mialem po swojej stronie Missouri. — Wcisnal kilka klawiszy i zaznaczyl poszczegolne ikony. — Moze pan korzystac ze wszystkich srodkow, jakimi dysponuje. Wysle gonca do dowodcy korpusu z zadaniem oddelegowania do pana wszelkich dostepnych jednostek szybkiego reagowania. Za chwile bedziecie mieli na kazde skinienie niemal dwie pelne brygady artylerii.
Mosovich usmiechnal sie pod nosem, widzac, jak poszczegolne kompanie artylerii sa oddawane pod jego komende. Stlumil chichot i powiedzial:
— A wiec to pan, sir. Chcialbym, zebysmy mieli Missouri albo ktores z dzial kolejowych, ale poradzimy sobie i z tym, co mamy.
Ryan machnal na stojacego najblizej podoficera i wyslal go do kwatery dowodcy. Budynek znajdowal sie na szczycie wzgorza posrodku Rabun i kiedys byl szkola.
Teraz w internacie miescily sie kwatery zolnierzy, a domek rektora objal w posiadanie dowodca jednostki. Oficer nie lubil, kiedy zaklocalo mu sie nocny odpoczynek, ale jedno spojrzenie majora wystarczylo, aby sierzant sztabowy w te pedy pomknal z rozkazem. Wiedzial, ze nie ma po co wracac bez zgody na uzycie artylerii.
— Zobacze, czy da sie cos jeszcze zorganizowac. Ma pan jakies wlasne pomysly?
— Tak, sir — odparl Mosovich. — Mozna by obudzic majora Stevericha z wywiadu. Ci goscie, ktorzy nas scigaja, nie zachowuja sie jak zwykli Posleeni. Sa dobrze zorganizowani i postepuja wedlug jakiegos planu. Wydaje mi sie, ze probuja przewidywac nasze posuniecia, a to wcale mi sie nie podoba. Dzialaja zbyt logicznie.
— Czy to mozliwe, ze nas podsluchuja? — spytal Ryan, spogladajac na status szyfrowania. — Lacze jest zabezpieczone, prawda?
— Tak. Uzywamy systemu laserowego, nie ufamy nawet falom ultrakrotkim. Dlatego nas tutaj skierowano, bo wszystkie sensory po tej stronie gory przestaly dzialac. Co oni z nimi zrobili?
Tulo’stenaloor spogladal ponad ramieniem Wszechwladcy i probowal opanowac zniecierpliwienie. Goloswina ciezko bylo znalezc, a wyciagniecie go z wygodnego leza w Dodan graniczylo z cudem. Z punktu widzenia mlodych zapalencow, ktorzy stanowili wiekszosc Hordy, kessentaiowie pokroju Goloswina nie mieli prawie zadnego autorytetu. Byc moze kiedys walczyli i zdobyli troche bogactw, fabryke czy dwie, ale teraz przestali juz wojowac i przekazali paleczke lepszym, poza tym mieli dziwne,… upodobania. Choc takiego slowa nie bylo w jezyku Posleenow, pasowalo ono jak ulal.