kierunku, gdzie zapewne kryli sie wrogowie. Pociski lecialy wolno, po wydluzonej trajektorii, i spadaly tam, gdzie kryl sie zwiad. Cholosta’an nie zauwazyl zadnego skutku ostrzalu, poza dziwnym blaskiem urzadzen wykrywajacych tenara.
— Co to za bron? — spytal.
— Drobny prezent od Tulo’stenaloora. Zobaczymy, jak dziala.
Nichols omiatal wzrokiem gorskie stoki, szukajac kolejnego celu. Jego nowa pozycja strzelecka znajdowala sie pomiedzy dwoma glazami, co dawalo mu oslone przed wscibskimi czujnikami i ostrzalem. Ale poniewaz nie ma niczego za darmo, Nichols musial za to strzelac przez gestwine lesna. Choc pociski kalibru .50 byly ciezkie i masywne, rosliny wprawialy je w ruch wirowy i powodowaly zakrzywienie toru lotu. Kiedy jednak zobaczyl na odleglym szczycie Wszechwladce, ktory uniosl do gory bron i wystrzelil z niej w kierunku wzgorza, postanowil zaryzykowac.
Nagle luneta celownicza calkowicie pociemniala.
— Sierzancie — wyszeptal do mikrofonu radia. — Co sie, do jasnej cholery, dzieje? Moj celownik nie dziala.
Odpowiedz nie nadeszla, a po chwili Nichols uswiadomil sobie, ze nie slyszy nawet jednostajnego szumu w tle.
— Co jest, kurwa? — powiedzial sam do siebie.
Obrocil sie i zjechal po zboczu wzgorza, kierujac sie tam, gdzie zebral sie jego oddzial. Znowu oslanial tyly, ale w sumie lubil to robic. Jednak teraz, kiedy luneta nie dzialala, potrzebowal wsparcia. Nacisnal przycisk analizy diagnostycznej, ale ten nawet sie nie zapalil. Po tej stronie wzgorza panowaly jeszcze nocne ciemnosci, wiec Nichols uruchomil noktowizor. Dwa kroki wystarczyly, zeby uderzyl w drzewo.
— Sierzancie! — krzyknal.
— Siostro Mary? — Mosovich uderzyl dlonia w skrzynke diagnostyczna kombinezonu i spojrzal na nia.
— Nie wiem, co sie dzieje — powiedziala. — Zadne z urzadzen komunikacyjnych nie dziala. Nawet kilka medycznych tez nawalilo.
— Szlag by trafil ten elektroniczny szmelc! — warknal Mosovich, ciskajac helmem o drzewo. — Kurwa mac!
— Jestesmy wspaniali, Jake — powiedzial Mueller. — Pamietaj, nam wszystko sie udaje!
— Nie mozemy wezwac wsparcia! — syknal Mosovich. W rym momencie nadbiegl Nichols. Oddzial zebral sie na niewielkim plaskim odcinku kotlinki, zapewne pozostalosci po jednej z bitych drog, jakie wytyczano w tych rejonach w latach dwudziestych i trzydziestych. — Co u ciebie, Nichols?
— Nic nie dziala, sierzancie — odparl zdyszany snajper, probujac ze zloscia wymienic baterie w celowniku.
— To nic nie da — rzucila siostra Mary. — Probowalam tego samego przy podajnikach amunicji.
— Dostrzegles cos niezwyklego? — spytal Mosovich.
— Tak — odparl Nichols, jeszcze raz ogladajac uwaznie teleskop i potrzasajac nim zawziecie. — Na tamtym wzgorzu pojawila sie grupa Posleenow i ich Wszechwladca wypalil z jakiejs broni, ktora przypomina wyrzutnik granatow albo strzelbe. Myslalem, ze juz po mnie, ale nie doszlo do zadnej eksplozji. Tylko celownik snajperski wysiadl.
— IEM — powiedziala Mary. — Nie do wiary.
— No to pieknie — powiedzial Mosovich. — Po prostu wspaniale.
— Co to takiego? — spytal Nichols.
— Jebany impuls elektromagnetyczny — odparl Mueller, zdejmujac kombinezon. — Ale nas zalatwili.
— Mueller ma racje — powiedzial Jake. — Nichols, mozesz przestac biedzic sie z luneta. Tak samo nie naprawisz noktowizora na helmie i reszty elektroniki w pancerzu. Zadne z nich nie zadziala.
— Jak oni to, do cholery, zrobili? — dopytywal sie dalej Nichols.
— To cos na ksztalt wielkiego elektromagnesu — tlumaczyla Mary, wyciagajac z plecaka siatke maskujaca. — Rozpieprza cala elektronike, wszystkie urzadzenia z mikrochipami przestaja dzialac. Wiekszosc sprzetu wojskowego byla przed tym chroniona, ale poniewaz Posleeni dotad nie stosowali takiej broni, zrezygnowano z zabezpieczania kombinezonow, podobnie jak lunetek celowniczych.
Spojrzala na Nicholsa, ktory wlasnie konczyl demontowac celownik. Urzadzenie nie bylo przyzwyczajone do takiego traktowania, ale snajper radzil sobie z nim tak, jak umial.
— Potrafisz strzelac bez tego ustrojstwa?
— Tak. — Nichols urwal ostatni nit i wyrzucil warte piecdziesiat tysiecy dolarow urzadzenie w krzaki. — Oprocz lunety karabin wyposazono w zwykla muszke i szczerbinke. Strzelalem tak w szkole snajperow. — Zamyslil sie na chwile i dodal: — Ale to bylo wiele lat temu.
— Dobra, zbieramy sie. Brac tylko niezbedny ekwipunek i rusza my. — Mosovich wyrzucil niepotrzebny czujnik i dodal: — To, ze Posleeni nam przylozyli, nie oznacza, ze moga nas zatrzymac. Musimy byc stale w ruchu.
Juz chcial wywolac obraz mapy, ale przypomnial sobie, ze komputer nie dziala. Ku swemu niezadowoleniu uswiadomil sobie takze, ze nie ma papierowej mapy.
— Przekaznik — powiedzial do mikrofonu, modlac sie, aby urzadzenia produkcji galaktycznej przetrwaly elektromagnetyczny atak. — Czy masz w swoich zasobach mape okolicy?
— Tak, sierzancie — odparl wysoki kobiecy glos i przed oczami Mosovicha pojawil sie hologram. Mapa byla trojwymiarowa, co kombinezon potrafil osiagnac z najwyzszym trudem; Mosovich byl ciekaw, czy przekaznik odczuwa zazdrosc, ze to on rozporzadza energia.
— Dobra — powiedzial, pokazujac palcem migoczacy punkt. — Jestesmy tutaj, a chcemy dotrzec tam. Teren jest pofaldowany i stromy, ale to zadziala na nasza korzysc. Jezeli Posleeni nie popisza sie szybkoscia, dotrzemy do drogi 197 i zostawimy ja za soba, zanim oni zorientuja sie, co jest grane.
— A co bedzie, jezeli juz tam na nas czekaja? — spytal Nichols.
— Bedziemy martwic sie na miejscu.
Orostan chrzaknal z zadowoleniem, kiedy artyleria przerwala ostrzal.
— Wydaje sie, ze nasza sztuczka zadzialala.
— Tak — przytaknal Cholosta’an. — Ale ludzie znowu nam umkneli.
Spogladal na sensory tenara, ktore jasno pokazywaly, ze oddzial zwiadowcow wymknal sie z rak Posleenow.
— Jeden oolt idzie wzdluz drogi, wiec predzej czy pozniej ich dopadniemy. Bez lacznosci nie beda w stanie wezwac oslony artyleryjskiej. Kiedy ich okrazymy, wybijemy jednego po drugim.
Nastapila chwila ciszy. Mosovich podejrzewal, ze system zartuje sobie z niego, probujac przydac rozmowie dramatyzmu.
— Moge to zrobic, sierzancie, ale Posleeni beda w stanie namierzyc sygnal.
— Czy przez to zdolaja nas zlokalizowac? Albo odszyfrowac wiadomosc? Zakladam, ze bedzie ona zakodowana.
Ponownie nastapila chwila milczenia.
— Oceniam szanse wychwycenia sygnalu na jedna dziesiata procenta, podobnie jak odszyfrowania klucza GalTechu. Nie ma mozliwosci fizycznego zlokalizowania miejsca nadania. Niestety nie mam dojscia do zabezpieczonego wojskowego systemu przekazywania informacji. Wszystkie przekazniki zostaly zablokowane po wydarzeniach zwiazanych z dziesiatym korpusem. Moge skontaktowac sie z dowodztwem tylko za posrednictwem standardowej linii, ale ten system jest nie tylko nie zabezpieczony, ale czasem nawet zdarzalo sie, ze Posleeni dokonywali do niego wlaman. Jedyna alternatywa jest nawiazanie kontaktu bezposrednio z kims z dowodztwa, kto