przeniesienia. Rozkaz byl juz podpisany przez jej dowodce kompanii, starszego sierzanta sztabowego i adiutanta.
Mansfield skulil sie jeszcze bardziej, przytulajac sie do znaku informujacego, ze w pojezdzie miesci sie kwatera glowna dowodcy Dziesieciu Tysiecy. Spojrzal na tarcze zegarka. Dokladnie o tej godzinie pulkownik powinien wracac do siebie. Nagle za jego plecami rozlegl sie glos.
— To na mnie tak pan sie czai, Mansfield?
Mansfield poderwal sie na rowne nogi i obejrzal za siebie. W swietle zauwazyl, ze stojaca tam postac jest nizsza od pulkownika. Mezczyzna mial tez insygnia nizszego stopnia.
— Sierzancie Wacleva, jestem zaskoczony, ze za moimi plecami pomaga pan temu mlodocianemu unikac obowiazkow.
— Niech pan nie bierze tego do siebie — odparl smiertelnie powaznie sierzant. — To odwieczna dychotomia wojownika i liczykrupy.
— Od kiedy to uzywa pan takich slow jak „dychotomia'? — zasmial sie adiutant.
— Odkad pulkownik przez polowe nocy chla z Brockendorf — odparl ponuro Wacleva, wyciagajac paczke Pall Maili.
— A czy pan wie, ze ona przed poborem skonczyla filozofie? — odezwal sie nagle Cutprice.
— Tak, sir. — Zaskoczony Mansfield odwrocil sie do przelozonego. — Dlatego wlasnie ona jak malo kto potrafi zrozumiec, co kluje sie w glowie Posleena. Potrzeba panskiego podpisu, zeby awansowac ja na starszego plutonowego.
— Wiem, wiem. Czy z jakiegos innego powodu marzlbym na dachu wlasnej kwatery? — Wzial pioro z reki asystenta. — Ktory to papierek?
— O nie, nie, pulkowniku. Nie wywinie sie pan tak latwo. Mam tutaj jeszcze cos dziwnego… Byc moze bedziemy musieli wyslac oddzial do Polnocnej Karoliny w sprawie jednego z naszych oficerow.
— A kto jest w Polnocnej Karolinie? — spytal Cutprice, zeskakujac na dol. Cos strzyknelo mu w kolanie i pulkownik skrzywil sie. — Jak to dobrze byc mlodym i sprawnym czlowiekiem…
— No to ma pan szczescie, pulkowniku — rzekl major. — Ja ostatni raz skakalem z dachu, nie ryzykujac nagla smiercia, w siedemdziesiatym trzecim.
— Z calym szacunkiem, panowie, ale jestescie mieczakami. Ja w siedemdziesiatym trzecim juz bylem stary, ale trzymalem fason na randkach z waszymi matkami — rozesmial sie Wacleva.
— Cutprice usmiechnal sie i siegnal po papiery.
— Da mi pan 3420, a obiecuje, ze zrobie wszystko jak nalezy.
Mansfield i starszy sierzant ruszyli za pulkownikiem do jego kwatery. Adiutant wyciagnal ze stosu jedna kartke i powiedzial:
— Skoro jestesmy przy 3420, to jeden kompletny egzemplarz, gotowy do podpisania.
— Hmmm. — Pulkownik zaczal przegladac dokument. Kilkakrotnie Mansfield podsunal mu do podpisania papiery dotyczace rezygnacji z funkcji glownodowodzacego i mianowania na to stanowiska adiutanta. Od tej pory Cutprice czytal wszystko, a szczegolnie to, co napisano malym drukiem.
— Dobra, wyglada na koszerne — powiedzial i przystawil parafke.
— A teraz to… — Adiutant wyciagnal kolejne dokumenty. — List od Annie Elgars i drugi od jej psychiatry.
— Elgars… Nic mi to nie mowi, moze mam skleroze? — Cutprice wzial do reki wydruk e-maila.
— Nie jest w naszym oddziale — wyjasnil Mansfield — ale walczyla u naszego boku. Ona jest tym snajperem, przez ktorego pomnik ma zupelnie nowy czubek z aluminium.
— Poczekaj moment… Rude wlosy, zlamala reke. Co sie z nia dzieje i dlaczego jest kapitanem?
— Wszyscy, ktorzy tam byli, otrzymali awans — wyjasnil Mansfield. — Chyba ze go odrzucili — dodal z chrzaknieciem.
— Ja swojego wcale nie odrzucilem, jedynie zawiesilem, aby moc dzialac zgodnie z moim faktycznym stopniem — powiedzial sierzant. — Dzieki temu dostane emeryture majora. I nikt nie wpieprzy mnie w adiutanture.
— Elgars zapadla w spiaczke, dlatego nie mogla odrzucic awansu na porucznika. Poniewaz ze wzgledu na odniesione ciezkie obrazenia przebywala w szpitalu, zostala awansowana kolejny raz, tym ra2em na kapitana.
— To najglupsza rzecz, o jakiej w zyciu slyszalem. — Sierzant nalal sobie drinka i usiadl przy stole. — Odwoluje to. Slyszalem bardziej idiotyczne historie, ale ta nalezy do czolowki.
Cutprice szybko przejrzal oba listy. Choc nie ukonczyl szkoly wyzszej, a do stopnia pulkownika doszedl wlasnymi silami, czytanie nie sprawialo mu trudnosci. Pismo sygnowane przez psychiatra bylo zwyklym urzedowym belkotem. Pacjent odmawial poddania sie terapii i dziwnie sie zachowywal — Konowal probowal ubrac to w slowa, ktorych jego zdaniem pulkownik nie zna. Ale pomylil sie, Cutprice bowiem mial wczesniej do czynienia z lekarzami, zwlaszcza kiedy wystawiali o nim opinie. List od pani kapitan utrzymany byl w zupelnie innym tonie. Byl prosto napisany i pelen bledow, co nikogo nie moglo dziwic, za to jasno wykladal, czego chce: spotkania z innym lekarzem, ten bowiem juz dawno uznal ja za wariatke.
— Czy ona twierdzi, ze pamieta siebie w dwoch osobach? — Na to wyglada, sir — odparl Mansfield.
— Nic dziwnego, ze jej lekarz ma ja za wariatke — powiedzial pulkownik. — Ona uwaza, ze to Kraby tak ja urzadzily.
— Jej leczenie bylo prowadzone… eksperymentalnymi metodami. Zreszta ona nie chce go przerywac, pragnie tylko, zeby zajal sie nia lekarz, ktory nie zaklada z gory, ze zwariowala.
— Aha, pod warunkiem, ze jej uwierzymy — mruknal niezbyt przekonany Cutprice.
— Mamy kilku ludzi, ktorym brakuje paru klepek pod sufitem — przypomnial Wacleva. — Wezmy na przyklad takiego Solona. Czlowiek, ktory przez caly czas nosi przy sobie grzebien Wszechwladcy, nie moze byc calkiem normalny.
— Doskonale rozumiem, ale… — Cutprice zasepil sie. Kapitan byla wyborowym strzelcem i z pewnoscia bylaby cennym nabytkiem dla oddzialu. — Ona pisze, ze zna Kerena, a jej list zostal przesiany przez plutonowego Sundaya. Dla mnie te rekomendacje sa wystarczajace. Mowia mi o niej wiecej niz jakikolwiek psychiatra.
— No i wlasnie dlatego tutaj jestem — powiedzial Mansfield. — Keren nie wiedzial, ze ona wybudzila sie ze spiaczki i kiedy o tym uslyszal, kompletnie mu odbilo. Powiedzial, ze musi sie z nia zobaczyc. Natychmiast. Udalo mi sie wyciagnac z niego kilka faktow. Twierdzi, ze dziewczyna jest najlepszym snajperem na ziemi, urodzonym przywodca i miewa ciekawe, acz szalone pomysly.
— Nie moge pozwolic sobie na wyslanie go do Karoliny Polnocnej, zeby sie z nia spotkal. — Cutprice wzial butelke burbona i nalal sobie do szklanki. — Sam z nim porozmawiam i wszystko mu wyjasnie. Cos jeszcze?
— Nichols. Nie jest co prawda oficerem, ale porownalem jego zeznania z innymi z Dziesieciu Kawalkow i wszystkie sie zgadzaja. Oboje przeszli kurs snajperski w trzydziestej trzeciej dywizji, jeszcze przed ladowaniem we Fredericksburgu. Byli w tej samej grupie. On zostal przeniesiony do LRRP i stacjonuje w Georgii albo w Polnocnej Karolinie. Jezeli wydamy mu odpowiednie rozkazy, moze wpasc do Elgars i zobaczyc, co u niej slychac. Tyle tylko, ze potrzebujemy na to papierka. Do Podmiescia nie wpuszczaja ot tak sobie kazdego.
— Nichols? — spytal zdziwiony Wacleva. — Bez obrazy, ale to zwykly trep. Nie mam nic do niego, ale on nie jest od myslenia.
— Coz, znam jego dowodce — tlumaczyl Mansfield. — Jake Mosovich nie jest trepem, a jesli ladnie go poprosze, wyswiadczy nam przysluge.
— Ja tez go znam — powiedzial ze smiechem Cutprice. — Zagroz mu, ze jezeli nam nie pomoze, to pokaze komu trzeba zdjecia z pewnej konwencji sil specjalnych, ktorych nie chcialby ogladac. Albo ze przesle nagranie z pewnej windy w trakcie zjazdu AUSA. Wyslijcie Nicholsa i Jake’a. Niech snajper po prostu z nia pogada, a Mosovich ja poobserwuje. I niech przysle nam pozniej raport. Niech skumaja sie z Kerenem, i jezeli okaze sie, ze dziewczyna jest przy zdrowych zmyslach, niech wyrzuca psychiatre za okno. Jesli okaze sie, ze Elgars odbilo w stopniu uniemozliwiajacym dalsza sluzbe, chce, zeby usuneli ja z zapiskow. Zawsze bedzie nalezala do Szesciuset, ale nie zycze sobie, zeby mi paskudzila papiery Dziesieciu Tysiecy. Jasne?
— Jak slonce — odparl ze zlosliwym usmieszkiem Mansfield. — Jestem pewien, ze Mosovich z radoscia zrobi cos, co nie jest rutynowym klepaniem w klawiature.