— Masz racje, mlodziencze — powiedzial, usmiechajac sie przebiegle. — Pozwolimy kilku oolt pojsc przodem, co?

— Tak, oolt’ondai — odpowiedzial Cholosta’an. Rozpoznawal po zapachu niektorych cosslainow jako „swoich'. Tak niewielu ich pozostalo. — Mozna ich poswiecic.

— Nie do konca — odparl Orostan. — Ilu kessentaiow na twoim miejscu mialoby tyle oleju w glowie, aby nie rzucic sie do przodu w bezsensownej szarzy? Ilu z nich powstrzymaloby mnie w chwili szalu? Ilu by najpierw pomyslalo, a dopiero potem dzialalo?

— Bardzo niewielu — zgodzil sie kessentai. — Ale chcialbym, aby z mojego oolt przezylo wiecej cosslainow.

— Tym zajmiemy sie pozniej — odparl Orostan. — Na razie musimy kogos zabic!

* * *

Mosovich nacisnal spust i zerwal sie na rowne nogi. Uwaznie liczyl detonacje na stoku, aby upewnic sie, ze przed chwila wybuchla ostatnia mina. Jesli nie zabila Posleena, ktory na nia nadepnal, to na pewno stracila go ze zbocza. Obcy zblizali sie do miejsca gesto porosnietego rododendronami, skad mogli ostrzeliwac grote i jej „tylne wyjscie'. Mosovich wycofal sie, pozostawiajac za soba skarpetki Nicholsa i wieksza czesc amunicji. Tam, dokad podazal, nie bedzie mu to potrzebne. Zblizyl sie do krawedzi klifu i przewiesil bron przez ramie, aby moc strzelac z jednej reki. Nie mogl utrzymac jej dlugo w takiej pozycji, ale Bog wie, ze nie bedzie takiej potrzeby.

* * *

— Nie wazcie sie go tknac! — ryknal Orostan, przekrzykujac loskot artylerii. — Jest moj!

Jedyna odpowiedzia byla kolejna salwa z dzial, niosaca sie dudniacym echem po gorach. Dotarli do miejsca, gdzie drzewa zostaly calkowicie zrownane z ziemia i nie bylo praktycznie zadnej oslony: Czlowiek musial czekac na te chwile, kiedy bowiem Orostan dostrzegl go, ten usmiechnal sie, odslaniajac nierowne zeby, skoczyl do tylu i strzelil.

* * *

To byla ryzykowana akcja. Tak jak sie spodziewal, wystrzal odrzucil go do tylu, w glab przepasci. Niezaleznie od tego, jak mocno sie zapieral, zawsze tak sie dzialo.

Teraz spadal w dol, cieszac sie, ze tak dobrze wybral miejsce, z ktorego strzelal. Znajdowalo sie ono na skalnym wystepie, z dala od ostrych, poszarpanych krawedzi. Ziemia zblizala sie z zatrwazajaca predkoscia, dlatego musial szybko dzialac.

System kontroli energii statycznej byl pierwszym bardziej zaawansowanym wynalazkiem galaktycznym, jaki zastosowano w urzadzeniach zaprojektowanych dla Ziemian. Dotyczylo to przede wszystkim konstrukcji luf niewielkich karabinow maszynowych i dzial fuzyjnych. Bron ta, pieciokrotnie wieksza i jedynie trzykrotnie mniej wydajna od jej galaktycznych odpowiednikow, byla najbardziej zaawansowana technologicznie bronia w arsenale Ziemian.

Tchpth uwazali grawitacje za niezbyt wazna sile przyrody, ktora przysparza wiecej klopotow niz daje korzysci, ale mimo to stworzyli cos, co nazywano winda grawitacyjna.

Kiedy Indowy musieli przemieszczac sie w swoich ogromnych wiezowcach, korzystali wlasnie z tuneli skocznych. Byly to waskie rury, ktore przenosily w gore albo w dol. Wchodzac do nich po raz pierwszy, czlowiek byl zaszokowany i przerazony, kiedy zaczynal spadac w dol, pewien, ze za chwile zginie.

Dzialanie wind grawitacyjnych opieralo sie na dwoch trybach: aktywnym, ktory przenosil pasazera w gore, i pasywnym, przenoszacym go w dol. Urzadzenie samodzielnie wykrywalo, gdzie znajduje sie pasazer, i aktywowalo odpowiednie procedury. Z poczatku ludzie traktowali to jak przejaw czarnej magii, ale sytuacja sie zmienila, kiedy po kilku dobach bez snu, wypaleniu sporej ilosci pewnej nielegalnej substancji i bardzo dlugim prysznicu pewna doktorantke z Politechniki Stanu Kalifornia rozgryzla paplanine Tchpth i wymyslila dla niej zupelnie nowe zastosowanie. Natychmiast je spisala i wyslala do biura, po czym padla i spala przez trzy dni. Kiedy sie obudzila i rozszyfrowala swoje zapiski, najwyrazniej sporzadzone w sanskrycie, zbudowala male urzadzenie, ktore tworzylo silne pole odpychajace przedmioty. Zuzywalo tyle energii, co maly czujnik, i zawsze dzialalo odpychajaco, nawet wystrzelone z pneumatycznej armatki (nazywanej 'kurczakownica' i uzywanej do testowania szyb samochodowych, ale to juz inna historia). Jedynym powodem, dla ktorego nie mozna bylo zastosowac tego urzadzenia jako osobistej tarczy, byl fakt, ze pole nie zatrzymywalo obiektow o bardzo duzej predkosci. Innymi slowy, Mosovich mogl miec tylko nadzieje, ze sie nie zabije, spadajac z tak duzej wysokosci. Urzadzenie modyfikowano i dopieszczano tak dlugo, az wreszcie zaczelo dzialac ze stuprocentowa skutecznoscia. Dzieki niemu mozliwe byly tak desperackie akcje, jak ta Mosovicha. Rozpoznawszy potencjal, jaki kryl sie w amortyzatorze kinetycznym, zaczeto go montowac we wszystkich pojazdach i na niebezpiecznych zakretach drog. W koncu wyposazono w nie oddzialy LRRP.

Mosovich spojrzal w dol na zblizajaca sie ziemie i poprzysiagl sobie, ze jezeli przezyje te eskapade, juz nigdy wiecej jej nie powtorzy.

— Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni — powiedzial i odruchowo zamknal oczy.

Zasadniczo najlepiej bylo schodzic po klifach lub scianach, opuszczajac sie na linie. Solidne jej zaczepienie i powolny ruch w dol gwarantowaly bezpieczenstwo. Niestety w wielu sytuacjach na froncie nie mozna bylo pozwolic sobie na taki komfort. Poza tym liny nie zawsze mialy odpowiednia dlugosc i wytrzymalosc. Innym rozwiazaniem bylo skorzystanie z cienkiej struny. Mosovich po stokroc wolalby opuszczac sie w tradycyjny sposob, ale niestety nie mial wyboru. Monomolekulame linki byly drozsze i trudniejsze do wyprodukowania niz amortyzatory kinetyczne. Jednak spogladajac w przeszlosc i przypominajac sobie, w ilu sytuacjach byly potrzebne, uznal, ze musi wyposazyc w nie swoj oddzial.

— Najwiekszy klopot z amortyzatorem byl taki, ze zwalnial predkosc spadania dopiero w chwili, gdy znalazl sie w poblizu przedmiotu o duzej masie. A na przyklad ignorowal drzewa, ktorych czubki zblizaly sie z zawrotna predkoscia.

* * *

— Fuscirto uut! — ryknal Orostan, przeskakujac nad cialem ostatniego z poprzedzajacych go wojownikow. Wyjrzal ostroznie zza skaly i wbil pazury w kamien, kiedy przez ulamek sekundy widzial spadajacego w przepasc czlowieka.

— Nie uciekniesz mi tak latwo! — krzyknal w slad za nim. — Pozre twoje serce!

Nie mogl powstrzymac pelnego furii ryku. Slonce powoli znikalo za czubkami polozonych na polnocnym zachodzie wzgorz. Zanim ktokolwiek zdola zejsc na dol i odnalezc cialo, minie kilka godzin. W glebi ducha oolt’ondai nie wierzyl, ze czlowiek popelnil samobojstwo. Nim wpadna na jego trop, on bedzie juz wiele kilometrow stad.

Cholosta’an wychylil sie ponad ramieniem swego wodza i przez chwile spogladal w milczeniu w doline.

— Przezyl?

— Zapewne. Co najgorsze, byl sam — odparl ze zloscia Orostan.

Cholosta’an myslal przez chwile, a potem odwazyl sie wyrazic swoje watpliwosci.

— Kiedy ostatni raz widzielismy grupe i moglismy policzyc jej czlonkow, bylo ich co najmniej czworo.

— Tak, czworo — przytaknal Orostan.

— A tutaj byl jeden, sam. — Cholosta’an goraczkowo rozmyslal, co to moze oznaczac. — Sam jeden i zadnych trupow po drodze.

— Racja.

— Och, fuscirto uut.

— Kaze komus poszukac ciala — powiedzial po chwili namyslu Orostan. — Watpie jednak, abysmy cokolwiek znalezli.

Spojrzal na swoich podwladnych, zastanawiajac sie, kogo wybrac. Byc moze dzisiaj ludziom udalo sie uciec, ale bez watpienia maja swoja „baze' w okolicach Gap i wkrotce sie spotkaja. Wczesniej niz przypuszczaja.

Вы читаете Taniec z diablem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату