Potem przylozyla do drzwi taran i schodzac z linii odbicia, nacisnela spust. Urzadzenie wygladalo niczym wielki pistolet na wode. W zbiorniku miescil sie dwutlenek wegla, ktory po nacisnieciu spustu zwabial dwudziestocentymetrowy stalowy bolec. Wystrzelony z ogromna predkoscia pocisk byl w stanie przebic drzwi i poleciec na odleglosc kilkuset metrow. Jezeli plastik byl odpowiednio schlodzony, pod wplywem uderzenia bolca rozpadal sie na kilkadziesiat kawalkow.

I teraz takze pod wplywem uderzenia drzwi rozpadly sie na kawalki. We framudze pozostal jedynie fragment lewego dolnego rogu.

A wiec Wendy podjela wlasciwa decyzje, nie uderzajac wlasnie w to miejsce.

Spojrzala na osobe w srebrnym uniformie, ktora stala po drugiej stronie drzwi. Poprzez plomien z palnika acetylenowego ledwie zobaczyla jej usmiech.

— Dziwka — mruknela pod nosem. Kobieta musiala wiedziec, ze Wendy jest praworeczna i naturalnie bedzie probowala wylamywac i drzwi po lewej stronie. Poza tym drzwi rzadko kiedy nagrzewaly sie od dolu.

Strazak pokazala na kolyszaca sie za nia line.

Boze, pomyslala Wendy, to bedzie dlugi dzien.

Jakims cudem przetrwala wciaganie ekwipunku i cwiczenia na linie. W pierwszym przypadku byl to zwykly test silowy, a w drugim sprawdzian dzialania na wysokosci. Choc Wendy nie byla najsilniejsza osoba na kursie ani milosniczka wysokosci, jednak dala sobie rade.

Ostatnim testem bylo taszczenie manekina. Zeskoczywszy z liny, Wendy probowala zmusic sie do biegu, ale nie byla w stanie. Gdzie podziala sie adrenalina, ktora ma dawac przyplyw sil? Przenoszenie ciezaru bedzie pieklem.

Skorzany „czlowiek' wazyl sto pietnascie kilo. Manekin lezal na plecach na podlodze i ubrany byl w kombinezon strazaka. Trzeba bylo podniesc go do gory i trzymajac w ramionach, przebiec sto metrow.

— Nie upusc go, Cummings — powiedziala do siebie przez zacisniete zeby. Podniosla manekina do pozycji siedzacej; jego glowa opadala, ekwipunek dyndal, a ramiona wyslizgiwaly sie z jej rak. W koncu jednak zdolala wslizgnac sie pod „cialo' i razem z nim podniesc sie na rowne nogi. Wstajac, az jeknela. Pociemnialo jej przed oczami i musiala na chwile przystanac, zeby nie upasc. Manekin byl od niej wyzszy i ciezszy, uniesienie go bylo aktem heroizmu. W koncu jednak Wendy pochylila sie lekko do przodu i ruszyla przed siebie.

Kazdy krok byl okupiony bolem i cierpieniem, a ziemska grawitacja wybrala wlasnie ten moment, zeby o osobie przypomniec. Jeden krok, dwa, trzy… Manekin zaczal jej sie wyslizgiwac, ale jakims cudem zdolala go podrzucic i lepiej chwycic. Jej rekawice byly, mokre od potu i manekin ponownie zaczal wysuwac sie z jej rak. Ale byla juz prawie na miejscu.

I wtedy doszlo do katastrofy. Od mety dzielily Wendy tylko trzy metry, kiedy kukla zaczela sie rozpadac. Zawsze noszono ja w ten sam sposob, nadwyrezajac te same partie materialu. Jak na zlosc, wlasnie w tej chwili kombinezon strazaka pekl.

Jeszcze raz desperacko probowala go pochwycic, ale zlapala za plaszcz, ktory tez sie rozdarl. Przez chwile manekin balansowal na jej barku, a potem spadl.

Wendy stala nieruchomo, spogladajac na lezaca na ziemi kukle. Po tym wszystkim, co przeszla, zaledwie kilka krokow od sukcesu przegrala.

Chcialo jej sie wyc. Po tylu staraniach i cierpieniach taki pech. Chciala blagac o kolejna szanse, ale wiedziala, ze to na nic. Nikt nie pozwoli jej ponownie podejsc do testu. Stala jak skamieniala, lzy splywaly jej po twarzy. Jeden z egzaminatorow podszedl, zebral manekina i zarzuciwszy go na ramie, odniosl na miejsce.

W koncu Connolly wziela ja pod reke i wyprowadzila z placu cwiczen. Pomogla jej zdjac helm i rekawice, po czym poklepala ja po ramieniu.

— Nie martw sie, nastepnym razem ci sie uda — powiedziala cichym glosem. — Musisz powtorzyc to, co zrobilas do tej pory, i nie upuscic manekina.

Connolly wlaczyla stoper, gdyz juz nastepny kandydat zaczynal egzamin. — Widzialam, jak dajesz sobie rade na linie i jak zabierasz sie do manekina. To nie twoja wina, ale wiesz, jakie sa zasady. Po prostu mialas pecha.

— Jak w calym moim zyciu.

— Nie podoba mi sie twoje podejscie. Wszystko traktujesz jak zabawe, jak jedna wielka gre. A ja nie chce, zeby ktos szedl za mna w ogien tylko dlatego, ze uwaza to za fajne albo lubi mundur strazaka. Jedyne, co ma cie motywowac, to chec ugaszenia plomieni i uratowania ludzi.

Spojrzala na nia tak, jakby podejmowala wazna decyzje, i dodala:

— Wendy, ty caly czas udajesz. Grasz twarda dziewczyne. Tak mowi twoj profil psychologiczny: boisz sie, ze nie podolasz zadaniu, i nie jestes siebie pewna, dlatego udajesz, zeby sprawdzic, coz tego wyjdzie. A ja chce, aby towarzyszyli mi ludzie, ktorzy sa pewni siebie, przekonani o slusznosci swoich wyborow, zdecydowani i kompetentni. Spoczywa na mnie zbyt wielka odpowiedzialnosc.

Wendy zmierzyla ja wzrokiem i pokiwala glowa.

— Odpierdol sie — powiedziala i pokazala jej wyprostowany srodkowy palec. — Jesli powiesz choc jeszcze jedno slowo, skopie ci tylek.

Zachwiala sie, a potem spojrzala szefowej strazakow prosto w oczy.

— Pozwol mi cos powiedziec o pechu, pani „boska' Connolly — syknela, ostroznie zdejmujac kombinezon. — Pech to swiadomosc, nie przypuszczenie albo przeczucie, ale pewnosc, ze Posleeni po ciebie ida i zamierzaja cie zezrec. Pech to stracic cala rodzine, przyjaciol, wrogow w jeden dzien. Pech to zycie, ktore w jednej chwili wali sie w gruzy. Przyjechalas tutaj z Baltimore, zanim to wszystko sie zaczelo. Wojne widzialas tylko w telewizji. Nie walczylas przeciwko ich hordom atakujacym fala za fala, nie widzialas, jak zalewaja wzgorza i miasta, nie slyszalas kul gwizdzacych ci tuz nad glowa, nie widzialas jak rozwalaja twoj dom. Masz racje, nie chcebyc pieprzonym strazakiem, chce zabijac Posleenow. Rzygam bieganiem po schodach i sikaniem woda z weza. Mowisz, ze nienawidzisz ognia, ale to bzdura. Jak wiekszosc strazakow, ty go kochasz. Ja nienawidze Posleenow, gardze nimi i nie uwazam, ze sa fascynujacy. Chce ich po prosty niszczyc.

Po chwili, nadal ciezko dyszac, dodala:

— Masz racje, udaje strazaka. Porownujac to do zabijania Posleenow, to dziecinada. Tak wiec odpierdol sie. Ty i twoje glupie testy. Pieprzyc ten departament. Do widzenia.

— Dobrze — powiedzial chlodno Connolly. — Jestes nadal w rezerwie, ale nie skladaj juz podan o sprawdzian. Przynajmniej do chwili, dopoki nie poukladasz sobie wszystkiego pod sufitem.

— Jasne — syknela Wendy. — Ale lepiej z moja glowa juz nie bedzie.

— Cummings? — zagadnela Connolly.

— Czego?

— Nie zrob niczego… glupiego. Nie mam ochoty wyciagac cie z jakiegos dziwnego miejsca.

— Och, nie musisz sie o to martwic. Dam sobie rade, byleby niktmi nie wchodzil w droge. Wtedy bedziesz musiala sie na sprzatac.

15

Nie glosza nikomu, ze Bog sil im doda Tuz przed tym, jak sruba uparta popusci Nie glosza, ze Jego pozwala im laska Slac wszystko do diabla, gdy najdzie ich chec Tak w sloncu i w tlumie, i w swietle, w gromadzie 1 w mroku wciaz trwaja, posrodku pustkowia I patrza, i bacza od rana do nocy Czy dzien ich wspolbraci juz dawno nie nastal.
Вы читаете Taniec z diablem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату