dwadziescia dwa.
— Duncan, zajmij sie lista zaladunku — powiedzial Mike. — Wiesz, co robic: dopilnuj, zeby wszystko rozlozono rownomiernie na wszystkich promach. Zacznij juz teraz przygotowywac ladunek. W ten sposob kiedy juz tu przyleca, bedziemy musieli je tylko zaladowac. Musimy zalozyc, ze stracimy iles tam promow w drodze w tamta strone i ze bedziemy je rozladowywac pod ogniem.
— Myslalem, ze dostaniemy wsparcie atomowe — powiedzial kapitan Holder.
— Dostaniemy albo nie polecimy. Ale to nie znaczy, ze nie bedziemy pod ogniem po drodze i po wyladowaniu. To znaczy tylko tyle, ze nie zostaniemy od razu zmieceni z powierzchni ziemi. Duncan, przekaznik moze zajac sie. tym wszystkim, ale ty masz zadbac, zeby byla w tym odrobina intuicji — dodal z usmiechem Mike.
— Jasne — odparl kapitan z nieobecnym wyrazem twarzy. — Mamy tylko piec generatorow i power packow. A jesli dostana power packi…
— Bedzie duzo huku — wtracil Stewart.
— „Mialo byc wielkie bum, gdzie jest wielkie bum”? — zasmial sie Pappas.
— Nie ladujcie nikogo na te promy — wzruszyl ramionami Mike.
— Nie podoba mi sie, ze beda zwracac na siebie uwage. Poleca osobno i zaczekaja w gorach, a kiedy zabezpieczymy strefe ladowania, przyleca i wyladuja transport. Potem okopiemy sie i miejmy nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze.
— Na przyklad ze umrzemy szybko i bezbolesnie? — zazartowal Stewart.
— Cos w tym rodzaju — powiedzial Mike. — Duncan, co powinnismy zrobic wedlug operacyjnego?
— Najlepszy punkt obrony to prawdopodobnie Mur — odpowiedzial Duncan, wlaczajac hologram. — Mozemy wwiercic sie w niego, bedzie bardzo ciezko nas stamtad wyluskac. Ale trudno bedzie tam sie dostac. Bedziemy mieli trzy do czterech dzial SheVa, ktore wespra nas ogniem. To oznacza szesc do osmiu pociskow z antymateria. A wiec powierzchnia razenia ogniem bedzie nie wieksza niz kwadrat o boku czterech kilometrow. Nie mozemy dopuscic, zeby strefa ladowania byla bezposrednio obserwowana, dlatego musimy wyladowac przy Black’s Creek w dawnym Mountain City. To stosunkowo niewielkie zaglebienie w gorach, niewidoczne ani z Valley, ani z rownin. Jest tam wystarczajaco duzo miejsca, by wyladowaly wszystkie promy. Zabezpieczymy strefe ladowania, a potem wezwiemy dwa promy z power packami do AM. Nastepnie podejdziemy do Muru i okopiemy sie tam. Proponuje kompanie Charlie na zachod i Bravo na wschod, ale ustalilem to rzutem moneta, moze byc odwrotnie.
Zmienil hologram i wysrodkowal go na Murze.
— Z naszych informacji wynika, ze kucyki probuja na nim swoich sil, dlatego dopoki tam nie dolecimy, nie bedziemy wiedzieli, jak faktycznie wyglada sytuacja. Powinnismy chyba jednak zakladac, ze Mur bedzie w wiekszosci zburzony.
— Nielatwo zburzyc cos tak duzego — powiedzial Holder.
— Wedlug raportow, Posleeni uzywaja ciezkiej broni kinetycznej i dzial klasy kosmicznej — przypomnial Mike. — Zburzenie Muru czyms takim nie bedzie dla nich problemem.
— Czyli tam sa tylko C-Deki — zauwazyl Duncan. — Minogi nie moga uzywac broni kosmicznej przeciwko celom naziemnym.
— W raportach byla mowa o C-Dekach i Minogach — powiedzial Stewart. — W „duzej liczbie”. Byla tez mowa o ocalalej SheVie, ktora je atakuje. Na zachodzie jest oddzial lurpow Floty. Wasza, ale przypuszczalnie dotrzemy do strefy ladowania przed nimi…
Elgars podniosla wzrok znad kart.
— Co to bylo?
Billy, ktory wlasnie spuszczal jej lomot w grze w „wojne”, wzruszyl ramionami. Nie slyszal niczego przez krzyki pozostalych dzieci.
Bylo tuz po obiedzie i dzieciaki wciaz glosno narzekaly na jakosc jedzenia. Jedna wycieczka do O’Neala wystarczyla, zeby je rozpuscic.
— Dzieci! Cicho! — zawolala Shari. Musiala powtorzyc to trzy razy, zanim Shakeela w koncu przestala mowic. Spojrzala na Elgars i zmarszczyla brew. — Czy to byl krzyk?
— Tak — odparla kapitan, wstala i podeszla do drzwi. W tym momencie drzwi otworzyly sie. i stanela w nich Wendy.
— Nie jest dobrze — powiedziala bez tchu. — Znow plotka o Posleenach:
— Plotka czy fakt? — zapytala nerwowo Shari.
— Na razie zamieszki, wiec nie jestem pewna — odparla mloda kobieta, wzruszajac ramionami. — Kiedy szlam tutaj, wpadlam na tlum. Ale nie oglosili alarmu, wiec to pewnie plotka.
— Jak to mozna sprawdzic? — spytala Elgars.
Wendy znow wzruszyla ramionami i podeszla do terminala komunikacyjnego.
— Zadzwonimy do Harmona. Jest przy wejsciu, wiec cos bedzie wiedzial.
Wystukala kod i zaczela mowic, kiedy na ekranie pojawila sie twarz Dave’a i nagrana wiadomosc:
— Czesc, tu Dave Harmon ze strzelnicy Harmony Ranges. W tej chwili nie moge…
— No, nie wyszlo — zmarszczyla brew Wendy. — Z drugiej strony…
— Co? — spytala Elgars.
— Dopiero drugi raz wlaczyla sie u niego sekretarka. Pani kapitan, proponuje, zebysmy we dwie poszly do sektora A. Zobaczymy, czy uda nam sie znalezc kogos z ochrony. Oczywiscie nigdy ich nie ma, kiedy sa potrzebni.
— A co zrobimy, jesli to naprawde Posleeni? — spytala Shari. — Jesli juz sa w miescie?
— Wtedy udamy sie na wyznaczone pozycje obronne. Ale mam nadzieje, ze nie weszli glownym wejsciem, bo tam jest zbrojownia.
— A zbrojownia sprawdza stan twojego karabinu, ktory moze wcale sie nie przydac — powiedziala Elgars, ruszajac do drzwi. — Poza tym zadne z nas sie nie spakowalo.
— Pojdziemy sprawdzic — oznajmila Wendy. — Shari, zamknij drzwi na klucz.
— Dobrze — powiedziala Shari, stajac przy drzwiach. — Uwazajcie.
— A moze „wroccie calo”? Dobra, idziemy.
Wendy ruszyla najprostsza droga do sektora A, ale glowne korytarze byly zapchane mieszkancami podziemi. Nie byly to jeszcze zamieszki, jednak wszyscy klebili sie dookola jak bydlo, ktore czuje dym, ale jeszcze nie wie, z ktorej strony nadejdzie ogien. Wystarczy byle iskra, by zaczelo tratowac wszystko na swej drodze.
Wendy pokrecila glowa i skrecila w trzeciorzedny korytarz, a potem zaglebila sie w labirynt.
— Myslalam, ze troche poznalam te tunele — rzekla kapitan — ale gdyby nie znaki, nie mialabym pojecia, ktoredy idziemy.
— Trzeba do tego tubylca — zgodzila sie Wendy, otwierajac drzwi z napisem „Wstep wzbroniony”. — Najlepiej tubylca z dostepem do przejsc awaryjnych.
Korytarz, w ktory weszly, byl najwyrazniej kanalem serwisowym niezliczonych przepompowni i rurociagow, obslugujacych wodociagi i kanalizacje Podmiescia. Po lewej stronie huczala i bulgotala wielka pompa, z ktorej wychodzilo kilka szarych rur o ponadmetrowej srednicy.
Wendy podeszla do drabiny prowadzacej na wyzszy poziom.
— Pora sie powspinac.
Drabina ciagnela sie w gore co najmniej piec poziomow. Wendy szybko sie wspiela, Elgars za nia. Bylo jasne, ze dziewczyna umie sie wspinac.
— Gdzie jestesmy? — spytala Elgars.
— W miejscu, gdzie lacza sie sektory A i D — odparla Wendy, idac w drugi koniec korytarza, identyczny jak pierwszy. — Jesli pamiec mnie nie zawodzi, powinnysmy wyjsc na drugorzedny tunel, a ten doprowadzi nas do glownej drogi na strzelnice. — Kiedy juz dotarly do wlazu, polozyla na nim reke, a potem przytknela ucho. —