— Taka wiec bedzie jego prawdziwa misja — zgodzil sie Carnaby. — Robic wszystko, co jest konieczne, zeby zakwestionowac opinie naukowcow.
Diakon po lewej, mlody i nadal niewinny, zamrugal niepewnie.
— Ale jak? Jesli naukowcy przedstawia dowody, ze na planecie istnieje zycie…
— Wiec Danvers musi zakwestionowac ten dowod — warknal poirytowany Carnaby. — Powinien podwazyc ich odkrycia.
— Nie rozumiem, jak…
O’Malley wyciagnal reke i poklepal mlodego czlowieka po ramieniu.
— Danvers to wojownik. Probuje sie z tym nie zdradzac, ale ma dusze wojownika. Znajdzie jakis sposob, zeby podwazyc twierdzenia naukowcow, jestem tego pewien.
Diakon po prawej zrozumial.
— Nie musi udowadniac, ze naukowcy sie myla, wystarczy jesli rzuci cien watpliwosci, by Wierni mogli je odrzucic.
— A poza tym — rzekl Carnaby — najlepiej byloby, gdyby wykazal, ze ci bezboznicy caly czas klamia.
— To spore zamowienie — usmiechnal sie O’Malley.
Carnaby nie odwzajemnil usmiechu.
ORBITA WOKOL MERKUREGO
Kapitan Shibasaki dopuscil sie wygloszenia ironicznego zartu w obecnosci swojego pracodawcy.
— Niezly tlok sie tu zrobi — rzekl z kamienna twarza.
Yamagata nie zwrocil uwagi na te probe zaprezentowania cierpkiego poczucia humoru. Stojac obok kapitana na mostku
Jednym z nich byl frachtowiec
Drugim pojazdem byl szybki statek z napedem fuzyjnym
—
— Zastanawiaja sie tez, czy otrzymaja pozwolenie na wyladowanie kontenerow z ladunkiem.
Yamagata splotl rece za plecami.
— Rownie dobrze moga je zostawic na orbicie — mruknal. — Nie ma sensu sprowadzac ich na powierzchnie, dopoki sie nie dowiemy, czego chca naukowcy.
— A pani Molina?
— Prosze wyslac po nia wahadlowiec. Sadze, ze pan Molina bedzie rad z przybycia zony.
— Dwoch naukowcow z
— Kolejne geby do wykarmienia — mruknal Yamagata.
— I dwoch pastorow z Nowej Moralnosci. Asystenci biskupa Danversa.
Yamagata rzucil kapitanowi niechetne spojrzenie.
— Czemu nie przysla przy okazji Mormonskiego Choru Tabernakulum?
Kapitan ze wszystkich sil probowal powstrzymac wybuch smiechu.
Molina polecial na poklad
Im dluzej je badal, tym bardziej rosla jego ekscytacja. Zawieraly nie tylko zwiazki PAH, weglany i siarczki. Kiedy zaczal ogladac probki pod tunelowym mikroskopem skaningowym, dostrzegl malutkie struktury przypominajace skamieliny zyjacych dawno temu nanobakterii: pofaldowane stozki i spiralne sferoidy. Zycie! Moze od dawna wymarle, ale kiedys na Merkurym istnialy organizmy zywe! Moze nadal istnieja!
Przerywal prace tylko po to, zeby zjesc cos w biegu albo wyslac kolejny zbior danych do biuletynu astrobiologicznego. Nie zazywal zadnych srodkow poprawiajacych sprawnosc umyslowa; bynajmniej nie dlatego, zeby uwazal, iz sa uzalezniajace albo maja powazne skutki uboczne, po prostu zostaly mu ostatnie sztuki z zapasu i wolal je zachowac na czarna godzine. Spal, kiedy juz nie byl w stanie utrzymac sie na nogach, szedl do swojej kajuty powloczac nogami i padal na koje, a potem szedl do laboratorium, gdy tylko zdolal otworzyc oczy, wziac prysznic i wciagnac na siebie czysty kombinezon.
Dopiero wiadomosc, ze za godzine na poklad
O malo nie przezyl szoku ze zdumienia; zrozumienie, co do niego mowi technik lacznosci zajelo mu dobra chwile.
— Lara? Tutaj? — spytal technika, ktorego oblicze widnialo na ekranie sciennym kajuty.
Dopiero kiedy upewnil sie, ze wszystko dobrze zrozumial, z ociaganiem zdjal przepocony kombinezon i ruszyl do lazienki.
— Co ona tu robi? — zadawal sobie pytanie stojac w strugach parujacej wody. — Dlaczego przylatuje? Co sie stalo?
Ku zaskoczeniu Moliny, Yamagata sam czekal przy sluzie, gdy Molina tam dotarl, na kilka chwil przed przybyciem jego zony.
— Powinienem byc na pana zly — rzekl Yamagata z usmiechem, ktory mial swiadczyc o czyms zupelnie przeciwnym.
— Zly? — Molina byl szczerze zaskoczony. — Dlatego, ze na Merkurym jest zycie?
— Bo panskie odkrycie moze zrujnowac moje przedsiewziecie.
Molina sprobowal odwzajemnic usmiech, zadowolony z siebie.
— Obawiam sie, ze wielkiej wagi odkrycia naukowe sa wazniejsze od zyskow w biznesie. To glowna zasada Miedzynarodowego Urzedu Astronautycznego.
— Tak — odparl Yamagata zdawkowo. — Zapewne tak jest.
Glosnik w metalowej grodzi oglosil, ze wahadlowiec z powodzeniem polaczyl sie ze sluza powietrzna
Czlonkini zalogi, kobieta o wzroscie Walkirii, odziana w kombinezon barwy spizu, otworzyla klape do konca i Lara Molina z wdziekiem przekroczyla grodz, po czym usmiechnela sie na widok meza i rzucila sie mu w ramiona.
Uscisnal ja mocno i wyszeptal jej do ucha:
— Wszystko w porzadku? U ciebie i w domu?
— W porzadku, Victor Junior ma sie swietnie — odparla z promiennym usmiechem.
— Dlaczego nie dalas znac, ze przylatujesz? Co tez cie…