powietrza powierzchnia Merkurego przypomina w duzym stopniu powierzchnie Ksiezyca, dajac swiadectwo bezlitosnego bombardowania asteroidami i wiekszymi planetezymalami, ktore pedzily przez Uklad Sloneczny ponad miliard lat temu. Basen Caloris to wielka niecka otoczona okraglym pierscieniem lancuchow gorskich, o srednicy jakichs 1300 kilometrow. Ten gigantyczny krater, pozostaly po zderzeniu, stanowi punkt zbiegu linii uskokow przecinajacych skalista powierzchnie planety na dlugosci setek kilometrow.
W Merkurego uderzyla asteroida o srednicy jakichs stu kilometrow, prawie cztery miliardy lat temu, zlobiac Basen Caloris i wysylajac w przestrzen wiekszosc skalistej skorupy planety.
Mimo straszliwego zaru od pobliskiego Slonca, w regionach polarnych planety istnieje woda. Komety lodowe, ktore uderzyly w planete, utkwily w kraterach w poblizu biegunow, gdzie swiatlo sloneczne nigdy nie dociera. Podobnie jak na Ksiezycu, lod jest dla ludzi i ich maszyn bezcennym bogactwem.
PIEKLO DANTEGO
Yamagata polecial malym wahadlowcem na pozbawiona powietrza powierzchnie planety, w samej koszulce, przypiety do ergonomicznie wyscielanego fotela, znajdujacego sie tuz za fotelami pierwszego i drugiego pilota. Ludzie byli w gruncie rzeczy zbedni jako piloci; wahadlowiec mogl leciec sterowany wylacznie przez automatycznego pilota, ale kapitan
Sam wahadlowiec byl wlasciwie skorupa metalu powlekanego stopem ceramicznym, z silnikiem rakietowym i silniczkami manewrowymi, oraz trzema pajeczymi nogami podwozia. Yamagata prawie nie czul przyspieszenia. Oddzielenie sie od
Kiedy tylko podpory dotknely gruntu i uklad napedowy automatycznie sie wylaczyl, pilot obrocil fotel i zwrocil sie do Yamagaty:
— Tutejsza grawitacja wynosi tylko jedna trzecia ziemskiej, sir.
Drugi pilot, ladna Europejka o wydatnych wargach, dodala:
— Podobnie jak na Marsie.
Yamagata usmiechnal sie do nich uprzejmie.
— Nigdy nie bylem na Marsie. Moj syn kiedys myslal o przewiezieniu mnie na Ksiezyc, ale wtedy bylem martwy.
Para pilotow patrzyla, jak rozpina pasy i wstaje, prawie siegajac glowa metalowego sufitu kabiny. Ich ostrzezenie o niskiej grawitacji bylo oczywiscie czysta formalnoscia. Yamagata polecil kapitanowi
Pochylajac sie nad fotelami pilotow Yamagata wyjrzal przez okno kokpitu. Choc bylo przyciemnione, widac bylo, ze na zewnatrz panuje zar i upal. Bezlitosny. Sloneczny zar. Kamienista powierzchnia Merkurego byla pusta, jalowa, upstrzona kraterami, pelna wijacych sie pekniec. Dostrzegl dlugi cien rzucany przez ich wahadlowiec na nagim kamienistym gruncie, wydluzony owal.
— Slonce jest wiec za nami — mruknal Yamagata.
— Tak, sir — odparl pilot. — Zajdzie za cztery godziny.
Drugi pilot, ktora jeszcze nie nauczyla sie, ze powinna sie podporzadkowac pierwszemu, dodala:
— A potem wzejdzie znow na siedemdziesiat trzy minuty, zanim znow zajdzie i zapadnie glowna noc.
Yamagata dostrzegl na tworzy pilota niezadowolenie. Mezczyzna nie odezwal sie jednak. Wskazal w kierunku zaokraglonego kamiennego kopca.
— Tam jest baza — poinformowal Yamagate. — Pieklo Dantego.
— Wlasnie rozkladaja rekaw dostepu — zauwazyl Yamagata.
Po nierownym gruncie na metalowych kolach toczyla sie skladana rura, ktora przypominala Yamagacie gasienice o licznych nozkach pelzajaca po lodydze rosliny. Poczul lekki wstrzas, gdy czolo rekawa uderzylo o sluze powietrzna.
Pilot obserwowal dane na panelu sterowania, migotaly tam jakies swiatelka, a na ekranie przesuwaly sie jakies cyfry. Dotknal palcem rogu ekranu i pojawil sie obraz, jeszcze wiecej liczb i trzy mrugajace zielone swiatelka.
— Rekaw polaczony ze sluza powietrzna — oglosil, przechodzac na skrotowy profesjonalny zargon i zwrocil sie do drugiego pilota: — Sprawdz go i potwierdz szczelnosc.
Bez slowa wstala z fotela, minela Yamagate i ruszyla w strone sluzy. Krotka bliskosc jej ciala i delikatny zapach kwiatowych perfum sprawily mu przyjemnosc. Co by zrobila, gdybym poprosil ja o zostanie ze mna w bazie, pomyslal Yamagata. Europejka. I sadzac z zachowania, bardzo niezalezna. Ale ja umowilem sie na obiad z moimi goscmi, przypomnial sobie. Mysl jednak gdzies pozostala.
Po chwili spedzonej w milczeniu pilot wstal z fotela i wykonal trzy duze kroki w strone wewnetrznej klapy sluzy. Drugi pilot podeszla z drugiej strony, z lekkim usmiechem na wydatnych ustach.
— Potwierdzam szczelnosc — oswiadczyla, prawie beztroskim tonem. — Rekaw jest szczelny, a uklad chlodzenia sprawny.
Yamagata dostrzegl, ze zewnetrzna klapa sluzy jest otwarta, a za nia rozposciera sie rekaw dostepu. Uprzejmie podziekowal obu pilotom i wkroczyl do rekawa. Mimo niefrasobliwosci, drugi pilot miala na tyle wyczucia, zeby poprawnie sie uklonic. Rekaw byl duzy, mogl w nim stac bez pochylania sie. Podloga lekko sprezynowala pod jego stopami. Rekaw zakrecal lekko w lewo; po pokonaniu kilku krokow nie widzial juz pary pilotow stojacych przy klapie wahadlowca.
Potem zobaczyl wejscie do bazy, zamkniete. Nad zakrzywiona gorna czescia klapy ktos nabazgral czyms krwistoczerwonym: „To jest pieklo i ja jestem w nim”.
Yamagata skrzywil sie. Siegnal do elektronicznej klawiatury sterujacej klapa, ale zanim jej dotknal, klapa sama stanela otworem.
Szczuply blady mezczyzna o ciemnych wlosach krecacych sie nad uszami stal po drugiej stronie klapy; nie mial na sobie kombinezonu, w ktorym spodziewal sie go zobaczyc Yamagata, ale luzna biala koszule z dlugimi rekawami, ciasno zapietymi przy nadgarstkach, i ciemne porozciagane spodnie o nogawkach upchnietych do cholewek wypolerowanych butow siegajacych polowy lydki. W talii mial szeroki skorzany pas.
Usmiechnal sie uprzejmie i wyciagnal reke do Yamagaty.
— Witam w bazie Goethe, panie Yamagata. Jest mi bardzo przyjemnie, ze moge pana powitac. Jestem Dante Alexios.
Yamagata odwzajemnil uscisk. Uscisk gospodarza byl silny, usmiech sympatyczny. Jednak z jego twarza bylo cos nie tak. Dwie polowki twarzy robily wrazenie niedopasowanych, jakby nieudolny chirurg zszyl ze soba dwie zupelnie rozne twarze. Nawet jego usmiech byl jakis krzywy; nadawal mu kpiacy, a nie przyjacielski wyraz.
I te oczy. W ciemnobrazowych oczach Dantego Alexiosa czaila sie jakas wewnetrzna furia. Yamagata to dostrzegl.
Rzeczywiscie, pieklo Dantego, pomyslal.
FUNDACJA „ENERGIA SLONECZNA”
Alexios wprowadzil Yamagate do ciasnej, dusznej bazy. Byla mala, zbudowana z mysla o wydajnosci, a nie ludzkim komforcie. Byl to wlasciwie duzy babel z metalu o strukturze plastra miodu, pokryty gruzem skalnym z powierzchni Merkurego, majacym chronic baze przed zarem i promieniowaniem, w srodku podzielony na pomieszczenia sypialne i wieksze przestrzenie. W bazie Goethe pracowaly zaledwie dwa tuziny inzynierow i technikow, ale odnosilo sie wrazenie, ze na niewielkiej przestrzeni znajduja sie setki ludzi.
— Rozwazalismy zalozenie bazy na orbicie okoloplanetarnej — wyjasnil Alexios, gdy szli wzdluz rzedu