— Diabla tam zatrzymac! — krzyknela LeBlanc. — Wszyscy na tej sieci, naprzod! Nawiazac agresywny kontakt z Posleenami! Wesprzec SheVe! Naprzod! Kazdy dowodca kompanii, ktory pozostanie z tylu, bedzie odwolany. A kompania, ktora dotrze do Savannah jako ostatnia, bedzie miala dodatkowa sluzbe przez miesiac.
Przelaczyla czestotliwosci i zaklela, kiedy czolg wpadl w koryto strumienia i znow nia rzucilo.
— Tak sie nie robi — mruknela. — Zwiad! — warknela, wlaczajac mikrofon.
— Alpha Szesc-Siedem. Odbior!
Przypomniala sobie, ze dowodca plutonu zwiadu byl absolwentem VMI, Instytutu Wojskowego Stanu Wirginia. Najwyrazniej potrafil trzymac sie instrukcji lacznosciowej nawet w samym srodku bitwy, chociaz to nic trudnego, jesli wciaz siedzial na Church Hill.
— Gdzie jestescie? — warknela.
— Jakies czterysta metrow za SheVa, ma’am — odparl spokojnie dowodca plutonu. W tle slychac bylo warczenie gatlinga. — W tej chwili nie mozna tu narzekac na nude.
Kapitan wysadzila glowe przez wlaz i rozejrzala sie.
— Jedziemy za wami i powoli sie zblizamy — powiedziala. — Uwazajcie, macie z tylu i z lewej grupe Posleenow.
Zlapala uchwyty gatlinga i poslala w tamta strone serie, wlaczajac jednoczesnie interkom.
— Dzialonowy! Cel na godzinie dziesiatej!
Otinanderal nie wiedzial, co robic. Ludzie, ktorzy normalnie walczyli jak
— Za te dary, ktore mamy otrzymac… — mruknela Glennis, zwalniajac blokade fotela i opadajac w glab czolgu. Pojazd zadygotal, a temperatura wyraznie podskoczyla, kiedy ladunek plazmy otarl sie o przedni pancerz. Chwile pozniej hiperszybka rakieta oderwala pokrywe wlazu i zalala wnetrze bialym, palacym blaskiem i zarem. Ale dzialonowy zdazyla nakierowac glowne dzialo na cel i otworzyc ogien z broni koncentrycznej.
Czolg abrams zostal zaprojektowany po to, aby niszczyl inne czolgi, glownie radzieckie i poradzieckie. Mial nowoczesny pancerz kompozytowy, szybkostrzelna stabilizowana armate 120 mm, bardzo dokladne systemy celownicze, oslone atomowa, biologiczna oraz chemiczna i — dzieki silnikowi Lycomingsa z turbina odrzutowa — zdumiewajaca zdolnosc rozwijania duzych predkosci na malych dystansach. Na wielu polach bitew na calej Ziemi okazalo sie, ze ta siedemdziesieciotonowa, szybka i niewiarygodnie grozna maszyna jest zdolna pokonac i wymanewrowac kazdy inny czolg. Ale z chwila najazdu Posleenow zmiany w konstrukcji staly sie nieuniknione; nie warto bylo strzelac do nich pociskami z rdzeniem ze zubozonego uranu kaliber 120 mm.
Poniewaz abrams okazal sie wyjatkowo wrazliwy na plazme czy nawet ogien karabinow kaliber 3 mm, stworzono nowe, lzejsze opancerzenie. Wieze M-lA4 i glowny pancerz przedni oblozono warstwami bojowej stali, nadprzewodnika w temperaturze pokojowej, kompozytu wysokomodulowego i wloknami syntetycznego szafiru, dzieki czemu czolg potrafil wytrzymac frontalne trafienie kazdym pociskiem, poza bezposrednim uderzeniem hiperszybkiej rakiety.
Boki nie byly az tak dobrze opancerzone, jak przod, ale jesli Posleeni zaszli czlowieka z flanki, to znaczylo, ze i tak dal dupy.
Zeby poradzic sobie z glownym problemem — faktem, ze Posleenow jest po prostu za duzo — zmodyfikowano uzbrojenie czolgow, instalujac po obu stronach wiezy dodatkowa bron. Byly to dzialka kaliber 25 mm, takie same, jak glowne dzialka bradleya, ale podczas gdy bradley mial tylko jedno dzialko, abramsowi zamontowano najpierw dwa, po jednym z kazdej strony, potem cztery, a na koncu osiem. Dzialko dowodcy kaliber .50 zastapiono gatlingiem kaliber 7.62, ktory wyrzucal 8000 pociskow na minute, a „koncentryczny” karabin maszynowy kaliber 7.62, zamontowany wzdluz armaty, zastapiono drugim takim samym. W taki oto sposob abrams „A4” potrafil pluc zadziwiajaca iloscia olowiu.
Poniewaz szkoda bylo demontowac glowne dzialo, bo jako armata bylo doskonale, postanowiono je zostawic i zmienic zestaw amunicji. W magazynie wciaz jeszcze pozostalo sporo pociskow kasetowych.
W przeciwienstwie do zlozonych pociskow z rdzeniem ze zubozonego uranu czy kumulacyjnych pociskow przeciwpancernych, pociski kasetowe byly wyjatkowo proste; w zasadzie byla to powiekszona wersja naboju do strzelby. Kazdy zawieral dwa tysiace fleszetek, upakowanych przed poteznym ladunkiem miotajacym.
Kiedy nastepny ladunek plazmy odbil sie od pancernej plyty czolowej, dzialonowy Glennis nakierowala krzyzyk celownika na kompanie Posleenow, przelaczyla dzwignie na „wszystko” i uderzyla w przycisk spustu.
Obcych trafil tylko jeden pocisk kasetowy, ale za to rozniosl jedna trzecia ich kompanii. Dzialonowy przesunela „drugorzedne” uzbrojenie czolgu z boku na bok i po chwili reszta tez przestala istniec.
— To sie nazywa szybka robota — mruknela, kiedy ladowniczy zatrzasnal w komorze nastepny pocisk. Cale starcie trwalo mniej niz cztery sekundy.
— Dobra robota — powiedziala LeBlanc, wlaczajac mikrofon. — SheVa Dziewiec, tu kapitan LeBlanc. Zblizamy sie do was na szostej. Jak wyglada wasza sytuacja?
Mitchell skrzywil sie i spojrzal na panele Indy; polowa systemow byla juz na zoltym polu i pojawialo sie coraz wiecej czerwonych swiatelek.
— No, grzali do nas jak do kaczek, ale poza tym… — Przerwal, gdy uswiadomil sobie, ze ostrzal slabnie. — Czy mi sie tylko wydaje, czy…
— Panie majorze, osobiscie w to nie wierze, ale wyglada na to, ze oczyscilismy te doline — odparl dowodca batalionu z usmiechem, ktory slychac bylo nawet przez radio.
Mitchell spojrzal na monitory. Najwieksza ocalala grupa Posleenow byla ta otaczajaca ludzi, ale do tej pory specjalnie jej nie atakowal. Byla to jedynie niecala kompania. Poza kilkoma niedobitkami w bocznych dolinach, droga byla czysta. Mitchell parsknal, a potem zaczal sie histerycznie smiac.
— Panie majorze? — zawolal Reeves, widzac, ze Mitchell wylaczyl radio i szamocze sie w fotelu, nie mogac przestac sie smiac. — Sir?!
— Och! — sapnal major, opanowujac troche smiech. — O cholera. Przepraszam, Reeves. Cholera!
— Co pana tak rozbawilo, sir?! — wrzasnal kierowca. — Przeciez musimy jeszcze wydostac stamtad tych ludzi!
— Wiem. — Mitchell otarl oczy. — Po prostu cos mi przyszlo do glowy. Rozgladalem sie i jedyne, o czym moglem myslec…
Znow zaczal sie smiac, az dostal zadyszki.
— Co takiego?
— Pomyslalem sobie: „Ka-CLICK!”
Kierowca Simosina najwyrazniej doslownie potraktowal jego grozbe, chyba ze po prostu byl wariatem. Wpadli na zbocze Deere Creek z taka predkoscia, ze bradley az wyskoczyl w powietrze i z loskotem spadl po drugiej stronie wzgorza.
General wyprostowal sie i pomachal do dowodcy.
— Powiedzcie mu, ze nie trzeba az tak szybko! — krzyknal i podciagnal sie, zeby wyjrzec przez wizjer, ale poniewaz nie wiele mogl w ten sposob zobaczyc, znow pomachal do dowodcy i wypedzil go z jego wlazu.
Kiedy w koncu wgramolil sie na miejsce i wyjrzal, dopiero po chwili zorientowal sie, co widzi. Najpierw przestraszyl sie, ze wyprzedzili SheVe albo ze jego dywizji juz nie ma, ale szybko zauwazyl lekki ogien