Wzgorze Windy Gap Hill bylo dosyc strome, ale dzieki drogom Posleeni mogli na nie bez trudu wejsc. A MetalStormy moga je pokryc celnym ogniem dopiero wtedy, kiedy znajdzie sie w ich polu widzenia.
Z drugiej strony jednak jest tak odsloniete…
— Pruitt — powiedzial po namysle Mitchell. — Widziales film
— Dwa razy — odparl dzialonowy. — Czemu pan pyta?
— Tak, sir.
19
Tenalasan czekal, az z polnocy nadjedzie wielki czolg SheVa. Maszyna przebila sie juz przez dwie grupy, ktore mialy ja zatrzymac, i spodziewano sie, ze w kazdej chwili pojawi sie na drodze. Ale jak dotad z tamtej strony nie dobiegal zaden odglos wystrzalow i nie widac bylo jakichkolwiek sladow wielkiej bestii.
Ksiezyc zaszedl; dla ludzi byla to smoliscie czarna noc, ale zrenice obcych rozszerzaly sie, lapiac swiatlo migoczacych w gorze gwiazd. Niebo oczyscilo sie i temperatura spadla, lecz Po’oslena’ar niewiele to obchodzilo; potrafili przezyc w temperaturze, ktora dla nieodpowiednio ubranego czlowieka oznaczala smierc.
Snieg byl dla nich przykry nie dlatego, ze byl zimny, lecz dlatego, ze zwalnial tempo marszu hordy i oznaczal brak zywnosci. Wprawdzie z dala od swoich baz Po’oslena’ar potrafili przezyc wiele dni, zywiac sie taka iloscia pozywienia, ktora starczylaby ludziom zaledwie na jeden dzien, ale potem musieli to nadrobic.
Oolt Tenalasana nie jadl od dwoch dni, ale prawdopodobnie dopiero po uplywie kolejnego dnia pozwoli im przetrzasnac sakwy z pozywieniem. Dostali po kilka kawalkow miesa z ludzkich thresh, ale bylo tego za malo, zeby postawic ich na nogi. Jesli szczescie im dopisze i wygraja nadchodzaca bitwe, beda mieli mnostwo thresh, aby sie pozywic.
Ale poki co musza czekac.
— Nie znosze czekac — powiedzial Artenayard. Mlodszy kessentai zakolysal tenarem z boku na bok i zatrzepotal grzebieniem. — Powinnismy ruszyc stad i ich poszukac.
— Zgodzilismy sie sluchac estanaara — odparl Tenalasan. Bral udzial w tylu starciach z ludzmi, ze wolal czekac na nich w zasadzce niz rzucac sie na ich umocnienia.
— Powinnismy isc z nimi — warknal kessentai, wskazujac sunaca droga zwarta mase Po’oslena’ar. — Ida po bogactwa, ktore sa do zdobycia tuz za gorami!
— Jesli SheVa dotrze do Franklin, cala ofensywa zostanie zatrzymana. Dlatego czekamy.
— To ludzkie metody!
— Metody, ktore sie sprawdzaja — odparl starszy kessentai. To byla pierwsza bitwa Artenayarda; jak dotad uczestniczyl jedynie w ustawieniu wojsk w szyku przed Gap, a potem w dlugim nocnym marszu. Juz niedlugo przekona sie, ze walka z ludzmi to nie zarty.
— Jeszcze jedna zasadzka — powiedzial Pruitt, regulujac kat nachylenia dziala.
— Aha, ucza sie — mruknal Mitchell. — Ale o czyms zapomnieli.
— O czym?
— O zabezpieczeniu flank.
Ziemia zaczela drzec. Bazzett przycisnal karabin do ramienia, kiedy nad jego glowa rozblysla pierwsza salwa czterdziestomilimetrowek. Poniewaz dzialka strzelaly prawie na maksymalny zasieg, mialy bardzo szeroki rozrzut; ostrzal objal polowe posleenskich sil, ktore natychmiast wpadly w panike.
Bazzett zlapal w zoom swojej lunety Wszechwladce, ktory wlasnie ruszyl przed siebie, i nacisnal spust.
Tenalasan wycofal swoj tenar, kiedy tylko glowa Artenayarda zniknela w eksplozji zoltej krwi i mozgu.
— Na wschod! — wrzasnal, machajac na swoich oolt’os i normalsow zabitego. — Atakowac na wschod!
— Ladnie — mruknal Mitchell, kiedy pierwsza kamera pokazala Posleenow. Obcy dzielili ogien miedzy SheVe i sily atakujace ich flanke, co Mitchellowi bylo bardzo na reke. Ale to nie moglo dlugo trwac.
— Majorze LeBlanc, prosze kazac swoim ludziom wycofac sie do pojazdow. Natychmiast.
— Wycofac sie!
Bazzett spojrzal na sierzanta plutonu i pokrecil glowa. — Dajemy rade!