plazmowego.
— Jezu! — wrzasnal dzialonowy, obracajac wieze i wlaczajac radar i lidar dalekiego zasiegu.
— Pulkowniku! Mamy cztery, nie, szesc C-Dekow startujacych zza wzgorz! I sa rozproszone!
— Niech to szlag — mruknal Mitchell, wlaczajac mape terenu. W czasie odwrotu SheVa dawala juz sobie rade z szescioma okretami naraz, ale wtedy teren pozwalal im sie schowac zaraz po oddaniu strzalu. A Dolina Franklin byla szeroko otwarta; niskie, lagodne wzgorza gdzieniegdzie tylko mialy wyzsze szczyty. Dawaly pewna oslone przed naziemnymi silami Posleenow, ale w walce z okretami mozna bylo ukryc sie wsrod nich z takim samym powodzeniem, jak na polu golfowym.
SheVa mogla zatem liczyc tylko i wylacznie na to, ze posleenskie strzelectwo pozostawia sporo do zyczenia; okretowe dziala trzeba bylo nakierowywac na naziemne cele recznie, a podczas odwrotu wyszlo na jaw, ze koncepcja „naprowadzania” byla najezdzcom obca. Pojedynek z szescioma ladownikami w sytuacji, gdy SheVa miala tylko cztery pociski przeciwladownikowe i osiagala maksymalna predkosc piecdziesieciu kilometrow na godzine, nie dawal wielkich szans na przezycie.
— Niech ktos zadzwoni do piechoty mobilnej i powie, ze troche sie spoznimy.
Tommy przykucnal za laserem i wycelowal w pierwszego C-Deka, ktory pojawil sie nad gorami. Musi trafic za pierwszym razem.
Holograficzny celownik pokazywal zewnetrzne i wewnetrzne cele, w tym system utrzymywania antymaterii. Tommy ominal go, strzelajac pod takim katem, by przebic slaby punkt pancerza i trafic w maszynownie krazownika.
Bron wyplula wiazke purpurowego swiatla w chwili, kiedy C-Dek otworzyl ogien z pierwszej broni, jaka zdolal nakierowac na cel, czyli przeciwokretowego dziala plazmowego. Strzaly chybily pozycje batalionu i wyryly krater wielkosci domu w prowizorycznej drodze usypanej przez Posleenow.
Rdzeniem lasera byla slabo kontrolowana reakcja jadrowa miedzy dwoma poteznymi polami elektromagnetycznymi, konwertowana w czyste fotony. Promien o mocy liczonej w megadzulach na sekunde przecial ciezki pancerz posleenskiego okretu jak chusteczke higieniczna, przebil wewnetrzne grodzie i wdarl sie do przedzialu silnikowego, niszczac system antygrawitacyjny i odcinajac zasilanie zewnetrznego uzbrojenia. Pozbawiony antygrawitacyjnego wsparcia, krazownik zatoczyl sie i runal w dol.
— Jasna cholera — prychnal Duncan, patrzac w gore. Widzial, ze krazownik dryfuje w strone jego pozycji, ale ostrzal z tego, co mieli we trzech do dyspozycji, bylby dla okretu jak pieszczota, wiec schowal sie, majac tylko nadzieje, ze C-Dek znajdzie sobie jakis inny cel. Ale kiedy terawatowy laser uderzyl w bok okretu, statek znajdowal sie niemal bezposrednio nad nimi.
Krazownik zakolysal sie i zaczal spadac z przyspieszeniem dziewiec i osiemdziesiat jeden metra na sekunde do kwadratu.
Uderzyl w szczyt wzgorza zaledwie pietnascie metrow od pozycji Duncana, choc na szczescie po posleenskiej stronie grzbietu, a potem zaczal sie staczac w dol.
Sila uderzenia wielotonowego okretu wyrzucila wszystkie trzy pancerze w powietrze. Duncan kilka razy odbil sie od ziemi, ale niemal natychmiast znowu znalazl sie na gorze; chcial wszystko dokladnie widziec.
Posleenski okret turlal sie w dol zbocza, wciaz plujac bryzgami plazmy i ognia z wlazow i gniazd broni, potem przetoczyl sie przez pozycje Posleenow, a na koniec runal w koryto rzeki.
— Cholera, sam bym tego lepiej nie wymyslil — mruknal Duncan, patrzac na pozostale dwa okrety. Byly to Minogi, o wiele mniejsze niz C-Dek, ale mimo wszystko bardzo niebezpieczne. — Zeby tylko ten cholerny laser sie nie rozlecial.
Tommy skierowal laser na Minoga, ktory lecial nieco wyzej i otworzyl juz ogien z ciezkiego lasera na jednej z faset; strzal pedzil zygzakiem po ziemi w kierunku punktu dowodzenia.
Tym razem Sunday nie celowal az tak dokladnie; okret byl dalej i detonacja systemu utrzymywania antymaterii nie bylaby az tak niebezpieczna.
Purpurowy promien lasera wgryzl sie w burte Minoga w rozblysku srebrnego ognia i wszedl gleboko w jego wnetrznosci. Nie trafil w system utrzymywania antymaterii, ale za to przecial przekazniki energii do silnika. Okret zatrzymal sie w powietrzu, a potem runal w dol jak kamien. Czesc Posleenow w obu zestrzelonych statkach przezyla, ale najwazniejsze bylo zlikwidowanie samych okretow.
Sunday szybko obrocil bron w kierunku trzeciego z nich, ale tym razem odrobine sie spoznil.
— Kapitanie Slight! — zawolal Mike i zaklal. — Z tylu!
W ciagu pieciu lat, odkad zostala dowodca kompanii Bravo, Karen Slight przezyla mnostwo bitew i potyczek. Czasami czula sie tak, jakby uciekla przed karzaca reka statystyki. I jesli tak bylo, ta reka wlasnie jej dosiegla.
Kapitan przelaczyla wizje i zerwala sie na rowne nogi, kiedy zobaczyla zblizajaca sie od tylu linie wybuchow hiperszybkich rakiet. Ale bylo juz za pozno. Zanim ona albo sierzant Bogdanovich zdazyly cos zrobic, pociski trafily w ich okop. A kiedy seria przeszla dalej, pozostawila za soba tylko rozrzucone szczatki pancerzy.
— Niech to szlag — mruknal Tommy, namierzajac trzeci okret. Widzac los poprzednikow, Minog probowal robic uniki, aby rozproszyc ogien, ale terawatowy laser mial o wiele wieksza moc niz lzejsze dzialka grawitacyjne. Promien wbil sie w trzeci okret, rozcinajac przedzial zalogi i mostek. Pilot nie mial wiekszego doswiadczenia w lataniu na tak malych wysokosciach — posleenskie okrety przewaznie dzialaly w trybie automatycznym, dlatego bardzo niewielu obcych przygotowywalo sie do recznego sterowania — wiec kiedy okret przyspieszyl, by uniknac promienia lasera, zderzyl sie ze zboczem Black Rock Mountain, odbil od niego i wpadl prosto w ow promien.
Nie wiadomo, czy to zasluga lasera, czy zderzenia, ale Minog zatrzymal sie w powietrzu, a potem spadl prosto na C-Deka, niemal calkowicie blokujac waska przelecz.
Tommy odprowadzil go wzrokiem na sam dol, a potem rozsunal trojnog lasera, by wystawic go ponad krawedz okopu, skad mial dobry widok na zblizajacych sie Posleenow. Obcy mieli spore klopoty z ominieciem przeszkody w postaci dwoch zestrzelonych okretow, ale mimo to wciaz nacierali zwartym murem. A ogien Bravo po smierci sierzanta i dowodcy kompanii zaczal slabnac.
Jednak Tommy mial na to rade; z gniewnym prychnieciem zaczal ostrzeliwac zblizajacych sie centaurow.
— Dobra robota, poruczniku — powiedzial Mike z ledwie slyszalnym westchnieniem ulgi — ale lepiej niech pan juz wstrzyma ogien.
— Z calym szacunkiem, sir, Bravo potrzebuje wsparcia — odparl Tommy, siejac laserem po liniach