rozdrazniony i tlusty.
W dzisiejszych czasach politycy zazwyczaj nie sa tlusci — albo dlatego, ze maja wiecej pracy, albo dlatego, ze wyborcy doszli do wniosku, iz wola miec mozliwosc zobaczenia obu stron wybieranej osoby bez koniecznosci przechylania sie na boki — niemniej jednak Dirk wydawal sie opierac temu trendowi. Stanowil fizyczna pamiatke po ubieglym wieku, kiedy polityka zajmowano sie miedzy druga a czwarta po poludniu, przed wcisnieciem sie w wymyslne spodnie i udaniem sie na wieczor pikieta i
Razem z Rhona stali na srodku holu i dyrygowali roznoszeniem wspanialych bagazy z napisem Louis Vuitton, podczas gdy ich nachmurzone corki kopaly w podloge, pograzajac sie w swoim pelnym zlosci, nastoletnim piekle.
Obserwowalem ich z baru. Bernhard obserwowal ich zza stojaka na gazety.
Jutro przeprowadzimy probe techniczna, oznajmil Francisco. Robcie wszystko dwa razy wolniej, nawet cztery razy wolniej, ale jezeli pojawi sie jakis problem albo cokolwiek, co moze sie nim stac, zatrzymajcie sie i to sprawdzcie. Dzien pozniej miala nastapic proba ze strojami, w normalnym tempie z kijkiem narciarskim jako karabinem, ale dzis ograniczylismy sie do proby technicznej.
W sklad druzyny wchodzilem ja i Bernhard oraz Hugo i Latifa w odwodzie; mielismy nadzieje, ze jej pomoc nie okaze sie konieczna, poniewaz nie umiala jezdzic na nartach. Podobnie jak Dirk — w Holandii znajduje sie bardzo niewiele pagorkow wyzszych niz paczka papierosow — ale on zaplacil za swoje wakacje, umowil sie z fotoreporterem, ze ten uwieczni na zdjeciu zatroskanego meza stanu podczas wypoczynku, a w ogole niech go pieklo pochlonie, jezeli przynajmniej nie sprobuje.
Obserwowalismy, jak Dirk i Rhona wypozyczaja sprzet, po czym, stekajac, stapaja ciezko w butach narciarskich; obserwowalismy, jak mozolnie wspinaja sie piecdziesiat metrow w gore po oslej laczce, przystajac co chwile, aby podziwiac widok i pomajstrowac przy sprzecie; obserwowalismy, jak Rhona przygotowuje sie do zjazdu, a Dirk znajduje sto piecdziesiat powodow, aby nigdzie sie nie ruszac; po czym wreszcie, kiedy wszystko zaczelo nas swedziec od stania w bezruchu i nicnierobienia przez tak dlugi czas, zobaczylismy jak holenderski wiceminister finansow, blady z przejecia, zeslizguje sie trzy metry w dol po stoku i siada.
Wymienilismy z Bernhardem spojrzenia. Pozwolilismy sobie na to po raz pierwszy od momentu przyjazdu. Musialem sie odwrocic, zeby podrapac sie w kolano.
Kiedy ponownie zwrocilem wzrok na Dirka, on rowniez sie smial. Smiech ten mowil: jestem rozpalonym do czerwonosci przez adrenaline maniakiem szybkiej jazdy, ktory tak pragnie niebezpieczenstw, jak inni mezczyzni pragna kobiet i wina. Czesto podejmuje zawrotne ryzyko i na dobra sprawe juz dawno powinienem byl zginac. Moje dni sa policzone.
Powtorzyli to cwiczenie trzy razy, za kazdym podchodzac dodatkowy metr w gore stoku, az wreszcie Dirk przegral z wlasna tusza i malzonkowie wycofali sie do restauracji na lunch. Kiedy ruszyli ciezkim krokiem w dol stoku, ja spojrzalem w gore, szukajac wzrokiem corek. Mialem nadzieje, ze uda mi sie ocenic poziom ich umiejetnosci narciarskich, a co za tym idzie odleglosc, na jaka przecietnie moglyby sie oddalic w ciagu dnia. Gdyby jezdzily dziwnie wyprostowane jak tyczki, spodziewalbym sie, ze zostana na nizszych stokach, trzymajac sie w poblizu rodzicow. Gdyby potrafily jezdzic i gdyby nienawidzily — Dirka i Rhony choc w polowie tak, jak na to wygladalo, znajdowalyby sie juz na Wegrzech.
Nigdzie ich nie dostrzeglem. Juz mialem sie odwrocic i zjechac w dol, kiedy zauwazylem mezczyzne stojacego na wierzcholku nade mna i patrzacego sie w doline. Znajdowal sie za daleko, abym mogl wyczytac cos z jego twarzy, ale mimo wszystko w idiotyczny sposob wyroznial sie z tlumu. I to nie tylko dlatego, ze nie mial ani nart, ani kijkow, ani butow narciarskich, ani okularow przeciwslonecznych, ani nawet welnianej czapki.
Tym, co wyroznialo go z tlumu, byl brazowy plaszcz przeciwdeszczowy kupiony z ogloszenia znalezionego na ostatnich stronach „Sunday Express”.
Rozdzial 18
Ta noc schorzaly dzien mi przypomina.
— Kto pociagnie za spust?
Solomon musial poczekac na odpowiedz.
Tak naprawde musial czekac na kazda odpowiedz, poniewaz w przeciwienstwie do niego znajdowalem sie na lodowisku. Wykonanie jednego kolka i udzielenie odpowiedzi zabieralo mi okolo trzydziestu sekund, tak wiec co rusz nadarzala sie okazja, aby go zirytowac. Nie zebym potrzebowal wielu okazji, rozumiecie. Dajcie mi tylko tycia okazje, a doprowadze was do szalu.
— Masz na mysli spust w znaczeniu przenosnym? — zapytalem, mijajac go.
Zerknalem przez ramie i zobaczylem, ze Solomon usmiechnal sie i podniosl lekko podbrodek niczym poblazliwy ojciec, a nastepnie wrocil do ogladania curlingu.
Kolejne okrazenie. Z glosnikow ryczala radosna szwajcarska melodia umpaumpa.
— Mam na mysli spust, panie. Wlasnie ten…
— Ja.
I znow odjechalem.
Bez watpienia udalo mi sie zalapac, o co chodzi w jezdzeniu na lyzwach. Zaczalem nasladowac finezyjna przeplatanke sunacej przede mna mlodej Niemki i wychodzila mi — ona zupelnie dobrze. Zaczalem tez powoli za nia nadazac, co sprawialo mi przyjemnosc. Musiala miec okolo szesciu lat.
— Karabin? — to znow Solomon. Mowil, zaslaniajac usta dlonmi; wygladalo, jakby w nie chuchal.
Tym razem na odpowiedz musial zaczekac dluzej, poniewaz przewrocilem sie na drugim koncu lodowiska i przez jedna czy dwie chwile mialem wrazenie, ze zlamalem sobie miednice. Okazalo sie jednak, ze nie. A szkoda, bo rozwiazaloby to wszystkie moje problemy.
Weszcie dojechalem do niego.
— Przyjedzie jutro — powiedzialem.
Prawda wygladala akurat nieco inaczej. Ale w okolicznosciach towarzyszacych tej szczegolnej formie skladania meldunku powiedzenie calej prawdy zajeloby okolo poltora tygodnia.
Karabin nie przejezdzal jutro. Jego czesci znajdowaly sie juz na miejscu.
W duzej mierze za moja namowa Francisco zgodzil sie na pm L96A1. Wiem, nazwa nie brzmi specjalnie efektownie, a nawet niespecjalnie wpada w ucho, ale pm nazywany w armii brytyjskiej „zielona pukawka” — przypuszczalnie dlatego, ze jest zielony i jest pukawka — wystarczajaco dobrze wypelnia swoje zadanie. Zadaniem tym jest wystrzelenie naboju 7, 62 milimetra z dostateczna celnoscia, aby zapewnic wyszkolonemu, choc okazjonalnemu strzelcowi, ktorym z cala pewnoscia mialem zostac, pewnosc trafienia w cel z odleglosci pieciuset piecdziesieciu metrow.
Poinformowalem Francisca, ze nie zdecyduje sie na karabin, jezeli jego rozrzut, niezaleznie od gwarancji producenta, wyniesie choc cal na dystansie dwustu metrow (mniej w razie bocznego wiatru).
Udalo mu sie zdobyc „zielona pukawke” w wersji rozkladanej lub, jakby to woleli okreslic producenci, w postaci „dyskretnego karabinka snajperskiego”. Innymi slowy, przewozi sie go w czesciach, a wiekszosc czesci znajdowala sie juz w Murren. Skrocona luneta dotarla jako dwustumilimetrowy obiektyw w aparacie Bernharda z ukryta w srodku oprawka; zamek wystepowal w roli raczki brzytwy Hugona, podczas gdy Latifie udalo sie przewiezc dwa naboje Remington Magnum w obcasach idiotycznie drogiej pary butow z lakierowanej skory. Brakowalo nam jedynie lufy, ktora miala przyjechac do Wengen na dachu alfy romeo Francisca — razem z innymi podluznymi przyrzadami, ktorych ludzie uzywaja do uprawiania sportow zimowych.
Cyngiel przywiozlem sam w kieszeni spodni. Zapewne nie wykazalem sie specjalna pomyslowoscia.