Dirk trawersowal stok. Trawersowal stok i linie strzalu. Z latwoscia utrzymywalem go w polu widzenia lunety — moglem wystrzelic w kazdym momencie — ale wiedzialem, ze musze oddac najpewniejszy strzal w zyciu. Oparlem palec na spuscie, likwidujac niewielki luz mechanizmu oraz luz miedzy drugim a trzecim stawem palca, i czekalem.
Zatrzymal sie w odleglosci okolo stu czterdziestu metrow. Obejrzal sie do tylu, a nastepnie obrocil w moim kierunku. Pot lal sie z niego strumieniami, dyszal z wysilku, ze strachu i swiadomosci tego, co zaraz nastapi. Ustawilem nici celownicze lunety w centralnym punkcie na jego klatce piersiowej. Tak jak obiecalem Franciscowi. Tak jak obiecalem wszystkim.
Nacisnij. Nigdy nie ciagnij. Nacisnij spust tak powoli i delikatnie, jak tylko potrafisz.
Rozdzial 19
Dobry wieczor. Minela dziewiata. Rozpoczynamy serwis informacyjny stacji BBC.
Nie wyjechalem z Murren przez nastepnych trzydziesci szesc godzin. Sam wpadlem na ten pomysl.
Policja zacznie poszukiwania od sprawdzenia pociagow, przekonywalem Francisca. Kazdy, kto wyjedzie lub sprobuje wyjechac w ciagu dwunastu godzin od zabojstwa, zostanie zatrzymany na wieki, niezaleznie od tego, czy jest winny, czy nie.
Francisco przygryzl warge, az wreszcie usmiechnal sie delikatnie z aprobata. Pozostanie w miasteczku uznal, jak sadze, za rozwiazanie dowodzace opanowania i odwagi, a opanowanie i odwaga byly przymiotami, ktore Francisco z cala pewnoscia pragnal zobaczyc pewnego dnia obok swojego nazwiska w artykule w „Newsweeku”. Na zdjeciu posepna twarz, obok tytul „Francisco: opanowany i odwazny”. Cos w tym guscie.
Ja z kolei chcialem pozostac w Murren glownie po to, by porozmawiac z Solomonem, ale uznalem, ze o tym prawdopodobnie lepiej nie wspominac Franciscowi.
Krecilismy sie wiec oddzielnie po miasteczku i gapilismy sie razem z innymi ludzmi na nadlatujace helikoptery. Najpierw policja, pozniej Czerwony Krzyz, a nastepnie, co nieuniknione, ekipy telewizyjne. Wiadomosc o zabojstwie dotarla do miasteczka w ciagu pietnastu minut, ale wiekszosc turystow wydawala sie zbyt zaszokowana, aby na ten temat rozmawiac. Blakali sie po ulicach, obserwowali, marszczyli brwi i nie pozwalali oddalac sie dzieciom.
Szwajcarzy siedzieli w barach i szeptali miedzy soba; albo byli zdenerwowani, albo zaniepokojeni, jak cala sprawa wplynie na ich interesy. Trudno powiedziec. Oczywiscie niepotrzebnie sie niepokoili, poniewaz do zmroku we wszystkich barach i restauracjach zapanowal najwiekszy ruch, jaki kiedykolwiek widzialem. Nikt nie chcial stracic choc jednej opinii, pogloski, choc jednego pomyslu, ktory pozwolilby zinterpretowac te potworna, okropna zbrodnie.
Przede wszystkim obwiniano Irakijczykow, co w dzisiejszych czasach wydaje sie standardowa procedura. Ta teoria przetrwala mniej wiecej godzine, az madre glowy zasugerowaly, ze Irakijczycy nie mogli dokonac zamachu, poniewaz nie udaloby im sie nawet niepostrzezenie dostac do miasteczka. Akcent, kolor skory, klekanie i ustawianie sie w strone Mekki — niemozliwe, aby takie sprawy dzialy sie pod nosem statystycznego, przebieglego Szwajcara, nie zwracajac jego uwagi.
Nastepnie pojawila sie teoria piecioboisty, ktory wyczerpany po trzydziestokilometrowym biegu przelajowym potknal sie i upadl. Jego karabinek sportowy kaliber .22 wystrzelil, zabijajac Herr Van Der Hoewe w wypadku o astronomicznie znikomym prawdopodobienstwie. Jakkolwiek dziwaczna byla to teoria, znalazla spora grupe zwolennikow; glownie dlatego, ze wykluczala zabojstwo z premedytacja, a premedytacja to cos, czego Szwajcarzy po prostu nie zamierzaja tolerowac w swoim zasniezonym raju.
Przez jakis czas obie pogloski funkcjonowaly rownolegle, az w koncu zrodzila sie z nich naprawde cudaczna hybryda: Van Der Hoewe zginal z rak irackiego piecioboisty, — uznaly niezbyt madre glowy. Iracki piecioboista (znajomy znajomego slyszal, jak wymienia sie w tym kontekscie imie Mustafa) oszalal z zazdrosci o sukcesy Skandynawow podczas ostatnich zimowych igrzysk olimpijskich; a tak w ogole, to zapewne nadal grasowal gdzies na zboczach gory, poszukujac wysokich, blondwlosych narciarzy.
I wtedy nagle wszystko sie uspokoilo. Bary sie wyludnily, pozamykano restauracyjki, a kelnerzy zaczeli wymieniac zdziwione spojrzenia, oczyszczajac talerze z resztek jedzenia.
Ja rowniez dopiero po chwili zrozumialem, co sie stalo.
Turysci uznali krazace po miescie wyjasnienia za niesatysfakcjonujace i wycofali sie do swoich pokoi w hotelach, gdzie uklekneli, pojedynczo lub dwojkami, przed wszechpoteznym, wszystkowidzacym CNN, ktorego Terenowy Korespondent Tom Hamilton nawet o tej porze dzielil sie ze swiatem „najswiezszymi informacjami z miejsca zdarzenia”.
Siedzielismy z Latifa przed telewizorem w Zum Wilden Hirsch, z tuzinem pijanych Niemcow za plecami, i sluchalismy wywodow Toma o tym, iz „zabojstwo zostalo byc moze dokonane przez aktywistow”. Podejrzewam, ze wlasnie za takie teksty Tom dostaje dwiescie tysiecy dolarow rocznie. Mialem ochote zadac mu pytanie, na podstawie jakich przeslanek udalo mu sie calkowicie wykluczyc mozliwosc, ze zamachu dokonali pasywisci. Tak naprawde moglbym to zrobic z latwoscia, poniewaz Tom bawil sie w dziennikarstwo w jaskrawym swietle wolframowych reflektorow niecale dwiescie metrow od nas. Ledwie dwadziescia minut wczesniej obserwowalem, jak technik CNN usilowal przypiac Tomowi mikrofon do krawatu. Tom odgonil go gestem i powiedzial, ze sam to zrobi, bo nie chce, zeby ktokolwiek popsul mu wezel.
Oswiadczenie mialo zostac wydane o dziesiatej czasu lokalnego. Jezeli Cyrus wykonal zadanie i oswiadczenie — dotarlo do CNN o czasie, pracownicy stacji zajmowali sie wlasnie jego weryfikacja. A jezeli choc troche przypominali Toma, ograniczyli sie raczej do jego przeczytania Francisco nalegal na uzycie slowa „hegemonia”, co prawdopodobnie troche ich zaskoczylo.
Wiadomosc ostatecznie zostala wyemitowana dwadziescia piec minut po jedenastej. Prowadzacy program dziennikarz Doug Rose odczytal ja powoli, a jezyk jego ciala dawal wyraznie do zrozumienia: „Boze, ci ludzie budza moje obrzydzenie”.
Miecz Sprawiedliwosci.
Mamo, chodz tu szybko. To my. Mowia o nas w telewizji.
Mysle, ze gdybym chcial, moglbym sie tej nocy przespac z Latifa.
Relacja CNN skladala sie poza tym z wielu materialow archiwalnych dotyczacych historii terroryzmu w ciagu wiekow, cofajac widzow pamiecia do poczatku poprzedniego tygodnia, kiedy grupa baskijskich separatystow podlozyla bombe w budynku rzadowym w Barcelonie. Na wizji pojawil sie facet z broda, ktory staral sie opchnac egzemplarze swojej ksiazki na temat fanatyzmu. Pozniej wrocilismy do glownego punktu programu stacji CNN: mowienia ludziom, ktorzy ogladaja CNN, ze powinni ogladac CNN. Najlepiej w hotelu o wyzszym standardzie niz ten, w ktorym znajduja sie obecnie.
Lezalem na lozku w Eiger, jedna reka wlewajac w siebie whisky, a druga zaciagajac sie papierosem. Zaczalem sie zastanawiac, co by sie stalo, gdyby widz CNN rzeczywiscie znajdowal sie w jednym z reklamowanych tam hoteli wysokiej klasy w chwili emisji jego reklamy. Czy znaczyloby to, ze umarl? Albo przeniosl sie do rownoleglego wszechswiata? A moze od tego momentu czas zaczalby plynac do tylu?
Jak rozumiecie, robilem sie coraz bardziej pijany, dlatego nie od razu uslyszalem pukanie do drzwi. A jezeli nawet uslyszalem je od razu, po prostu wmowilem sobie, ze nic nie slysze. Pukanie rozlegalo sie przez dziesiec minut, moze nawet dziesiec godzin, zanim moj mozg wyrwal sie z CNN-owskiego odretwienia. Zwloklem sie z lozka.
— Kto tam?
Cisza.
Nie mialem broni ani specjalnej ochoty, zeby jakiejs uzyc, wiec otworzylem drzwi szeroko i wystawilem