przez nie glowe. Co ma byc, to bedzie.

Na korytarzu stal bardzo niski mezczyzna. Na tyle niski, aby zapalac prawdziwa nienawiscia do osoby o moim wzroscie.

— Herr Balfour?

Na chwile ogarnela mnie kompletna ciemnosc. Ten rodzaj ciemnosci, ktory czesto ogarnia tajnych agentow — kiedy wirujace talerze zeslizguja sie z patykow, ludzie zaczynaja gubic sie w tym, kim powinni byc, kim naprawde sa, w ktorej rece powinni trzymac pioro i jak dzialaja klamki. Odkrylem, ze picie whisky zwieksza czestotliwosc takich sytuacji.

Mialem swiadomosc, ze facet gapi sie na mnie, wiec udalem, ze kaszle, i w tym czasie usilnie staralem wziac sie w garsc. Balfour — tak czy nie? Uzywalem nazwiska Balfour, ale w kontaktach z kim? Bylem Langiem dla Salomona, Rickym dla Francisca, Durrellem dla wiekszosci Amerykanow, ale Balfourem… no tak. Bylem Balfourem dla obslugi hotelu, a zatem bylem rowniez Balfourem dla policji.

Skinalem glowa.

— Pojdzie pan ze mna.

Obrocil sie na piecie i odmaszerowal korytarzem. Wzialem marynarke, klucz do pokoju i ruszylem za nim, poniewaz Herr Balfour byl dobrym obywatelem, ktory zawsze przestrzegal prawa i oczekiwal od innych, ze — postapia tak samo. W drodze do windy zerknalem na jego stopy i przekonalem sie, ze nosi buty na platformach Naprawde byl niesamowicie niski.

Na zewnatrz padal snieg (przyznaje, ze snieg zazwyczaj pada na zewnatrz, ale pamietajcie, ze dopiero zaczynalem trzezwiec). Wielkie krazki bialego puchu opadaly, wirujac, na ziemie, niczym pozostalosci po niebianskiej bitwie na poduszki. Pokrywaly wszystko, lagodzily wszystko i sprawialy, ze wszystko stawalo sie mniej istotne.

Maszerowalismy przez jakies dziesiec minut, on robil siedem krokow na moj jeden, az dotarlismy do malego budynku na skraju miasteczka. Byla to drewniana, jednopietrowa budowla, byc moze bardzo stara, a byc moze nie. Swiatlo wydobywalo sie przez nieszczelne okiennice, a slady na sniegu wskazywaly, ze wiele osob zlozylo tam niedawno wizyte. A moze jedna osoba caly czas czegos zapominala.

Dziwnie sie czulem na mysl, ze mam wejsc do srodka, ale podejrzewam, ze mialbym ten problem rowniez na trzezwo. Mialem wrazenie, ze powinienem byl cos ze soba przyniesc; przynajmniej zloto lub kadzidlo. Nie robilem sobie specjalnych wyrzutow o mirre, poniewaz jakos nigdy nie bylem pewien, co to jest.

Bardzo Niski Mezczyzna zatrzymal sie przy bocznych drzwiach, zerknal na mnie przez ramie i zapukal. Po, jak sie wydawalo, chwili ktos odsunal zasuwe, potem nastepna i jeszcze nastepna i jeszcze nastepna, po czym drzwi nareszcie sie otworzyly. Siwowlosa kobieta spogladala przez chwile badawczo na Bardzo Niskiego Mezczyzne, przez trzy chwile na mnie, wreszcie skinela glowa i odsunela sie, wpuszczajac nas do srodka.

Dirk Van Der Hoewe siedzial na jedynym krzesle w pomieszczeniu i przecieral okulary. Mial na sobie gruby — plaszcz, szyje owinieta szalikiem, a jego tluste stopy rozpychaly buty do granic niemozliwosci. Drogie buty, czarne oxfordy ze skorzanymi sznurowadlami. Zwrocilem na nie uwage tylko dlatego, ze on sam wydawal sie studiowac je uwaznie.

— Panie ministrze, oto Thomas Lang — powiedzial Solomon.

Dirk, nie spieszac sie, skonczyl przecierac okulary, po czym ze wzrokiem utkwionym w ziemie wsunal je ostroznie na nos. Wreszcie podniosl glowe i spojrzal na mnie. Niezbyt przyjaznie. Oddychal przez usta zupelnie jak dziecko starajace sie usilnie nie sprobowac brokulow.

— Bardzo mi milo — wyciagnalem reke.

Dirk zerknal na Solomona, jakby nikt go nie ostrzegl, ze bedzie musial mnie takze dotknac, po czym niechetnie podal mi cos wiotkiego, mokrego i z palcami.

Przez chwile patrzylismy sie sobie w oczy.

— Moge juz isc? — zapytal.

Solomon milczal przez chwile ze smutna mina, jakby liczyl, ze posiedzimy sobie przez jakis czas we trojke i zagramy w wista.

— Oczywiscie, sir — powiedzial.

Dopiero gdy Dirk wstal, zobaczylem, ze chociaz byl gruby — naprawde, kurcze, gruby — to i tak nie mogl sie rownac z rozmiarami, jakie osiagnal po przyjezdzie do Murren.

Widzicie, tak to juz jest z kamizelka kuloodporna LifeTec. To wspanialy produkt, na ktory mozna liczyc w kwestii utrzymania czlowieka przy zyciu. Problem w tym, ze niekorzystnie wplywa na sylwetke. Noszona pod kombinezonem narciarskim sprawia, ze gruby czlowiek wyglada bardzo grubo, a ktos taki, jak Dirk, przybiera rozmiary balonu zaporowego.

Nie mialem pojecia, jaka umowe zawarto z Dirkiem. A niewykluczone, ze z samym rzadem Holandii, jezeli juz — o tym mowa. Z pewnoscia nie zamierzali sie wysilac, zeby mi o tym powiedziec. Moze zblizal sie termin jego urlopu naukowego, emerytury albo i tak mieli go wylac z pracy — a moze przylapali go w lozku z tuzinem dziesiecioletnich dziewczynek. A moze po prostu dali mu duza sume. Jak mniemam, to czasami dziala na ludzi.

Jakkolwiek to zalatwili, Dirk musial sie przyczaic na kilka miesiecy dla swojego, jak rowniez mojego, dobra. Gdyby tydzien pozniej pojawil sie na miedzynarodowej konferencji, zglaszajac potrzebe uelastycznienia kursow walutowych panstw Europy Polnocnej, wygladaloby to wyjatkowo dziwnie i zrodzilo szereg pytan. Nawet CNN mogloby zainteresowac sie ta sprawa.

Dirk wyszedl bez pozegnania. Siwowlosa kobieta przecisnela go przez drzwi, po czym holenderski minister i Bardzo Niski Mezczyzna znikneli w mroku.

— Jak sie pan czuje, sir?

Tym razem to ja siedzialem na krzesle, a Solomon, odebrawszy ode mnie meldunek, krazyl powoli dookola, badajac moje morale, charakter i stopien upicia. Przyciskal palec do ust i udawal, ze na mnie nie patrzy.

— Dziekuje, zupelnie dobrze, Dawidzie. A ty?

— Powiedzialbym panu, ze czuje ulge. Tak. Zdecydowanie czuje ulge.

Zalegla cisza. Zdecydowanie wiecej myslal, niz mowil.

— A tak przy okazji — odezwal sie w koncu — chcialbym pogratulowac panu wysmienitego strzalu, sir. Moi amerykanscy koledzy prosili, aby to panu przekazac.

Solomon usmiechnal sie do mnie nieco slabowicie, zupelnie jakby dotarl do dna Pudelka Z Milymi Rzeczami Do Powiedzenia i dopiero mial otworzyc kolejne.

— No coz, ogromnie sie ciesze, ze sprawilem im radosc — powiedzialem. — Co teraz?

Zapalilem papierosa i probowalem puszczac kolka z dymu, ale krazacy dookola Solomon wprowadzal zaklocenia w otaczajacym mnie powietrzu. Przez chwile sledzilem wzrokiem dym oddalajacy sie w postaci nieregularnej i znieksztalconej smugi, ale ostatecznie uswiadomilem sobie, ze Solomon nie odpowiedzial na moje pytanie.

— Dawidzie?

— No wiem, wiem, panie — odezwal sie po krotkiej pauzie. — Co teraz? To z pewnoscia inteligentne, sensowne pytanie, ktore zasluguje na mozliwie najpelniejsza odpowiedz.

Zdecydowanie cos bylo nie tak. Solomon normalnie nie mowi w ten sposob. Ja tak mowie, kiedy jestem pijany, ale Solomon nigdy.

— No wiec? — powiedzialem. — Zamykamy sprawe? Robota wykonana, czarne charaktery zlapane na goracym uczynku, ciasteczka i tytuly szlacheckie dla wszystkich?

Przystanal gdzies za moim prawym ramieniem.

— Sprawy potoczyly sie w nieco dziwnym kierunku, panie.

Obrocilem sie i spojrzalem na niego. Usilowalem sie usmiechnac. Nie odwzajemnil usmiechu.

— Jakiego zatem przymiotnika nalezaloby wedlug ciebie uzyc do opisania kierunku, w jakim potoczyly sie owe sprawy? No bo jesli proba trafienia kogos w srodek kamizelki kuloodpornej nie jest czyms dziwnym…

Nie sluchal mnie. To rowniez bylo do niego niepodobne.

Вы читаете Sprzedawca broni
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату