- Moge? - zapytal. - Nie zapaskudzisz mi gabinetu?
- Postaram sie - mruknalem posepnie.
- I co dalej z tym… sledztwem?
- Trzeba po prostu sprawdzic, kto przegladal te same dokumenty, co mlody Wirde. To banalnie proste, wystarczy przejsc sie po archiwach i sprawdzic wpisy, jednak moga byc inne problemy…
- Tak? - Davidoff z luboscia zaciagnal sie cygarem.
- To pewnie ktos z uczelni, stawialbym na kadre naukowa.
- Dlaczego wykluczasz z gory studentow?
- Niech pan bedzie powazny, profesorze… Ilu z nich moze miec nie tylko potrzebna wiedze, ale i umiejetnosci? Mam na mysli umiejetnosci operacyjne. Rozprucie sejfu, inwigilacja mlodego Wirdego, dokonanie zabojstwa… To wskazuje na pewne przeszkolenie.
- Jakis kapus z SB?
- Watpie. Zeby kablowac na kumpli czy studentow, nie trzeba specjalnego przeszkolenia. Myslalem raczej o agencie operacyjnym. Stasi albo cos w tym stylu.
- Hm…
Davidoff w zamysleniu wydmuchnal dym, formujac go w kilka eleganckich koleczek. Mimo pozorow niefrasobliwosci wyostrzyly mu sie rysy twarzy, zwezily oczy.
- Masz
- A propos, ile fiolek sobie zatrzymales?
- Profesorze! - zawolalem z oburzeniem.
- Jasiu, Jasiu…
- No dobrze - burknalem niechetnie. - Kilka.
- Jakich?
- Dwie z lacinskim napisem „Komunia cial”, dwie opisane jako „Zycie wieczne” i jedna z niemal zatarta etykietka.
- Na pewno nie podjales zadnych prob odczytania?
- Byc moze, powtarzam: byc moze, napis brzmi „Ars amandi”…
Davidoff zarechotal basem.
- Rozumiem, ze nie oddales ich, aby jakis nieetycznie nastawiony osobnik nie uzyl ich w zlym celu?
- Mniej wiecej - odparlem z godnoscia.
- A „Zycie wieczne”?
- To moze byc bzdura albo nawet substancja niebezpieczna. Z drugiej strony, gdyby dzialala w tym kierunku, jak sugeruje opis, mialbym zapewnic moze nie zycie wieczne, ale chocby dlugowiecznosc czlonkom rzadu czy poslom na Sejm?!
- Bylaby to dosc drastyczna decyzja - przyznal Davidoff. - Swiadomosc, ze niektorzy z obecnych politykow pozostana aktywni przez najblizsze sto lat, wywolalaby powszechna traume… Co z tym zrobisz? - zapytal powaznie.
Usiadlem sztywno w fotelu, zarty sie skonczyly.
- Jesli to nie bzdura…
- Tak?
- Chyba wiem, co to moze byc. Alchemik interesowal sie eksperymentami niejakiego Cockrena. Archibald Cockren byl angielskim alchemikiem, ktory mial uzyskac pewna ilosc substancji nazwanej przez siebie „kamieniem filozoficznym”. To oczywiscie brednie, ale nie ulega watpliwosci, ze trafil on na pewien trop. Osoby zazywajace ten preparat nalezaly do wyjatkowo dlugowiecznych i dozyly swoich dni we wzglednym zdrowiu. Problem w tym, ze Cockren zginal w czasie bombardowania Londynu i zabral swoj sekret do grobu. Jednak Alchemik koncentrowal sie raczej na produkcji substancji lotnych lub gazowych - kontynuowalem. - Duzo wczesniej, jeszcze w latach trzydziestych, Cockren uzyskal cos w rodzaju gazu, ktorego won usuwala wszelkie zmeczenie i wiele dolegliwosci. Jeden z jego przyjaciol, znany literat, opisal ten zapach jako „won suchej ziemi w czerwcowy poranek, tchnienie wiatru znad wrzosowiska, aromat kwiatow i swiezy oddech deszczu”. - Skrzywilem sie ironicznie. - Wynalazca zbagatelizowal swoje odkrycie i ujawnil sekret produkcji kilku kolegom po fachu. Mysle, ze Alchemik ruszyl ta droga. Znam kogos, kto jest chemikiem z wyksztalcenia, a alchemikiem z zamilowania, chce, zeby zbadal te preparaty. Licze tez na to, ze w pracowni Alchemika znajdziemy jakies notatki.
Davidoff mruknal cos niewyraznie i wstal z fotela, sygnalizujac koniec rozmowy.
- Tylko ostroznie, Jasiu, ostroznie…
- Postaram sie - obiecalem.
ROZDZIAL DRUGI
Nie przepadam za nawiazywaniem blizszych kontaktow z ludzmi. Mam wielu znajomych, niemal wcale przyjaciol i dobrze mi z tym. Mialem dosc specyficzne dziecinstwo, a system wychowawczy wujka Maksa takze nie nalezal do zwyczajnych. Przyjaciele sa zagrozeniem dla spokoju ducha, a ja bardzo sobie cenie chlodny dystans do swiata. Tak jest najlepiej. Niestety, ostatnio pare osob naruszylo bariere, ktora odgradzam „obcych” od „swoich”. Tylko patrzec, jak zaczna sie mnozyc niczym kroliki i panoszyc w moim prywatnym swiecie.
Davidoff mial w nim od dawna szczegolna pozycje, niemniej jednak przez cale lata oszukiwalem sie, myslac,