francuski.
Za moimi plecami rozleglo sie grozne chrzakniecie. Odwrocilem sie gwaltownie.
- Nie przejmujcie sie mna zupelnie - burknela zgrabna, wygladajaca najwyzej na dziewietnascie lat dziewczyna.
Mowila po polsku niemal bezblednie. Bujne, ciemne wlosy miala zebrane w kitke, piwne oczy patrzyly czujnie spod dlugich, gestych rzes. Ladniutka buzia miala nieco nadasany wyraz, na skroni formowal sie wyrazny siniak. Mimo pozorow nonszalancji siedziala na samym brzezku fotela, nerwowo kiwajac drobna, obuta w sandalek stopa.
- Spadlas z roweru? - spytalem, odruchowo dotykajac guza.
Gniewnie odepchnela moja reke.
- Nie jezdze na rowerze - warknela.
Nie zwracajac na nia uwagi, podszedlem do biurka Davidoffa.
- To powinno gdzies tu byc… - wymamrotalem. - O, jest!
Zmoczylem lekko dlon i posmarowalem skron dziewczyny.
- Spokojnie! - zawolalem, widzac, ze zaciska piesci. - Ten plyn usmierzy bol.
- To jakies lekarstwo? - zainteresowal sie de Becque. Na jego twarzy zastygl wyraz rozbawienia pomieszanego z oburzeniem.
- Cos w tym rodzaju, uzywa sie tego w treningu karate. Likwiduje szybko bolesnosc i siniaki.
- To moja corka Julia - wyjasnil, widzac moje pytajace spojrzenie. - Mysle, ze bedzie sie wam dobrze… wspolpracowalo.
- Wspolpracowalo?!
- Chcialem cie prosic… - zaczal Davidoff.
De Becque powstrzymal go ruchem dloni i Rosjanin zamilkl poslusznie. Niewatpliwie byli przyjaciolmi, choc wygladalo na to, ze to wlasnie de Becque dominuje. Zdziwilo mnie to, Davidoff nie klanial sie byle komu.
- Chcialbym prosic, aby zaopiekowal sie pan moja corka popoludniami. Ja mam wiele spraw do zalatwienia, a ona nie zna tu nikogo. Niedawno przeszla…
- Tato! - warknela Julia. - Przestan!
- To moja corka chrzestna - powiedzial Davidoff. - Jej matka byla z domu Orlowa.
- W porzadku. - Machnalem reka. - Zajme sie nia.
- Od zaraz? - spytal de Becque.
- Niech bedzie od zaraz.
Pozegnalem sie skinieniem glowy i ujalem Julie za reke.
- No chodz, mala! - ponaglilem. - Jedziemy do mnie.
Wstala, obrzucajac mnie nieodgadnionym spojrzeniem.
- I co bedziemy robic?
- Zjemy obiad, moge ci dac jakas ksiazke do poczytania, jesli bedziesz sie nudzic, to znajdzie sie cos do posprzatania…
- Posprzatania?!
- A co, nie sprzatacie we Francji?
- W Kanadzie - syknela. - Jestesmy Kanadyjczykami.
- Ach, tak - mruknalem bez specjalnego entuzjazmu. - To moze i lepiej, nie przepadam za Francuzami.
- Niby czemu?!
- Uwazaja sie za najwiekszych smakoszy i najsprawniejszych kochankow.
- I co z tego?
- Nie szaleje za francuska kuchnia, wole chinska, nie szukam kochanki, a stanowisko samca alfa jest juz zajete.
Rozsiadla sie w samochodzie, probujac ukryc usmiech. Gdy ruszylismy, zdjela zakiet. Poczulem subtelna won jakichs zupelnie niemlodziezowych perfum polaczona z zapachem skory i wlosow Julii. Cieple, obleczone w cienki jedwab ramie oparlo sie o moj bark. Ta mala byla niebezpieczna. Mimo wygladu nastolatki sprawiala nie wiedziec czemu wrazenie dojrzalej, swiadomej swojej urody kobiety. Z drugiej strony, w jej zachowaniu wyczuwalo sie jakas niepewnosc, a moze ostroznosc? Tak jakby sie bala, ze swiat zaskoczy ja czyms nieprzyjemnym. Ciekawy bylem, co chcial powiedziec jej ojciec, ale postanowilem na razie nie drazyc tematu. Mialem tylko nadzieje, ze Anna okaze sie wyrozumiala, zazdrosna dziewczyna ze Specnazu mogla kazdego faceta przyprawic o migrene…
W domu zagonilem Julie do krojenia warzyw - burczala, ale nie wymawiala sie zbytnio. Wydawalo sie, ze zwykle, domowe czynnosci ja uspokajaja. Nie mialem nic przeciwko temu, produktow do krojenia tez nie brakowalo… Planowalem na dzisiaj zupe ostro-kwasna, gotuje ja w trzynastolitrowym garze, wbrew pozorom, nie stoi dluzej niz dwa, gora trzy dni. Moi znajomi ja uwielbiaja, ja takze. Przez dluzsza chwile przygladalem sie Julii krytycznie - uzywam przerazliwie ostrych japonskich nozy kuchennych i nie chcialem, aby nasza znajomosc zaczela sie od tego, ze panienka obetnie sobie trzy palce. Wspolczesne nastolatki raczej nie slyna z umiejetnosci kulinarnych, jednak moja podopieczna poslugiwala sie nozami, jakby miala za soba przynajmniej kilka kursow Cordon Bleu. Odetchnalem z ulga i skoncentrowalem sie calkowicie na gotowaniu. Klasyczne, chinskie przepisy sa