- I jak? - Uniosla brwi Dagna.
- Znakomicie wygladasz - powiedzialem szczerze.
- A ja? - Obrocila sie na piecie Iza.
Ubrana w klasyczny kostium o barwie zlamanego rozu, szczupla, z przycietymi na pazia kasztanowymi wlosami sprawiala wrazenie damy z wyzszych sfer. Emanowala dystynkcja, a nawet pewnym chlodem.
- Hmm… - udalem zastanowienie. - Seksowna arystokratka - orzeklem wreszcie.
Pisnela z radosci i pocalowala mnie w policzek.
- No, mnie sie dostanie. - Wika ponuro pokiwala glowa. - Ale tylko dlatego, ze Janusz nie lubi szybkiej jazdy.
Parsknalem z udanym lekcewazeniem. Drobna, o ostrych, niemal lisich rysach twarzy Wika zdecydowanie nie zaliczala sie do pieknosci. Jednak zielone spodnie, bluzeczka z koronkowym kolnierzem i uwydatniajacy zgrabna figure zakiet tworzyly harmonijna kompozycje z krotkimi, rudymi wlosami pani prokurator. Tryskajaca zywotnoscia i energiczna byla co najmniej interesujaca.
- Moze byc. - Machnalem reka.
Walnela mnie piescia w bok.
- Domagam sie pochwal! - zazadala stanowczo.
- Ksiezniczka elfow? - zaryzykowalem.
Po chwili namyslu skinela aprobujaco glowa. Zwrocilem sie w kierunku Anity. Ciemnowlosa, o jasnej cerze, ubrana byla w dluga, czarna suknie bez rekawow, wykonana z matowego jedwabiu. Waska, przylegajaca do ciala kreacja przecieta byla pod biustem duza, polyskliwa kokarda. Calosc sprawiala wrazenie prostoty i elegancji.
- Wpuszcza nas? - zaniepokoila sie Iza, kiedy stanelismy na schodach. - Przeciez zaproszenie bylo tylko dla ciebie i jednej osoby towarzyszacej.
- Jesli trzeba bedzie, zalatwie to z rektorem. - Machnieciem reki zbylem jej obawy. - Nie sadze jednak, aby to bylo konieczne. Profesura ma nie tylko mozgi, ale i oczy.
- To znaczy? - zainteresowala sie Wika.
- To znaczy, ze zaraz rzuci sie na was banda samcow z tytulami naukowymi - powiedzialem z usmiechem.
Kiedy stanelismy w progu sali bankietowej, natychmiast ruszylo ku nam kilkanascie osob. Rzut oka na gosci potwierdzil moje przypuszczenia - na bankiecie znalazlo sie duzo wiecej mezczyzn niz kobiet. Przywitalem sie krotko ze znajomymi i zaczalem przeciskac przez tlum w poszukiwaniu rektora i Davidoffa. Znalazlem ich rozmawiajacych z profesorem Geladze. Niedaleko krazyla tez moja niedoszla flama w towarzystwie faceta wygladajacego na kulturyste. Zapewne miala byc to demonstracja faktu, ze w odroznieniu ode mnie ona nie ma problemow ze znalezieniem partnera.
- Profesorze… - Wreczylem zasepionemu Geladze kieliszek wodki i odwolalem dyskretnie na bok Davidoffa i rektora.
Gruzin byl genialnym matematykiem i programista, jednak mial tez sklonnosc do imprezowania bez zadnych hamulcow. Osoby o slabszej glowie omijaly go szerokim lukiem.
- Dzieki Bogu - wyszeptal rektor z wdziecznoscia. - Jeszcze chwila i musielibysmy z nim pic.
- Przyprowadzilem dziewczeta - poinformowalem DavidofTa. - Trzy sa na zbyciu, gdyby trzeba bylo zabawic jakiegos goscia…
Skinieniem dloni przywolalem „siostry”.
- Swietny pomysl - mruknal Rosjanin. - Jak zwykle brakuje kobiet. Dwu potrzebuje dla cybernetykow z Ameryki.
Bez slowa popchnalem ku niemu Wike i Ize. Davidoff wzial je pod rece i ruszyl w glab sali.
- A ja? - upomnial sie rektor.
- Profesorze, to moja siostra Dagna - dokonalem prezentacji. - Jest do panskiej dyspozycji.
- Siostra? - spytal, patrzac na mnie spod oka.
- To dluga historia - odparlem z kamiennym wyrazem twarzy. - Zna trzy jezyki i jest wykwalifikowana hostessa.
- Tak myslalem, ze skads pania znam - powiedzial, marszczac brwi. - Poznalismy sie na jakims przyjeciu?
- Raczej nie - zaprzeczyla z usmiechem. - Prowadze agencje modelek. Czasem sama wystepuje na pokazach.
- Bielizna Chantelle - wykrzyknal rektor, uderzajac sie w czolo. - Prezentowala pani… - Zaczerwienil sie, uswiadomiwszy sobie niezrecznosc sytuacji.
- Owszem, prezentowalam - przyznala Dagna bez cienia zazenowania.
- Doktor Korpacki jest naprawde pani bratem? - zapytal z ciekawoscia.
Skinalem nieznacznie glowa, gdy zwrocila sie do mnie z niemym pytaniem w oczach.
- Poznalismy sie w rodzinie zastepczej. Jestesmy wszyscy sierotami - wyjasnila. - Ale moze przedstawi mnie pan osobie, ktorej mam dotrzymac towarzystwa?