- To swietnie - odetchnalem z ulga. - Wolalbym raczej nie przechodzic tego syndromu abstynenckiego.

- Tylko szkoda, ze nie mozemy sprawdzic, jak druga porcja wplynie na blizny…

- Nie rozumiem?

- No, tamte ci zniknely, a ja nie mialem zadnych i nie mam.

Parsknalem lekcewazaco.

- Tez mi problem. Mam nowe - powiedzialem, podwijajac rekawy i demonstrujac szramy po nozu.

- Chryste… - mruknal Gilbert. - W co ty sie wdales? Przedstawilem mu nieco ocenzurowana wersje zajscia w posiadlosci Magika.

- Ruska mafia, Specnaz, Afgancy… - wymamrotal. - Czys ty na leb upadl?! Po cholere sie z nimi zadajesz?

Przez chwile siedzialem w milczeniu, zastanawialem sie, ile mu moge powiedziec, wreszcie podjalem decyzje. Nie chcialem, zeby uwazal, ze krece jakies ciemne interesy z rosyjska mafia.

- Jestesmy zagrozeni terroryzmem i zalewani narkotykami. W obu tych sprawach Ihor moze nam pomoc. - Wzruszylem ramionami.

- Terroryzmem?!

- Islamisci wzieli nas w koncu na celownik. Do tej pory nie atakowali specjalnie Polakow, bo nie bardzo wypadalo…

- Moglbys to wyjasnic? - poprosil. - Pamietaj, ze mowisz do laika.

- Al-Kaida i podobne organizacje do tej pory nas oszczedzaly, bo bylismy za slabi. Kazdy atak terrorystyczny obliczony jest na osiagniecie jak najwiekszego efektu medialnego. Chodzi o to, zeby porazic strachem, zadziwic, pokazac sprawnosc organizacji, jej sile. Tak bylo z atakami na World Trade Center i Pentagon. To byla akcja zaplanowana i przeprowadzona przez profesjonalistow najwyzszej klasy, nie przez szalencow w turbanach, jak sie czesto przedstawia islamskich terrorystow. Zamachowcy pochodzili z krajow uchodzacych w oczach amerykanskiej administracji za „umiarkowanych sojusznikow”: z Arabii Saudyjskiej, Egiptu, Zjednoczonych Emiratow Arabskich. Zachowywali dyskrecje, nie afiszowali sie z pogladami religijnymi czy politycznymi, znakomicie operowali finansami. Przed akcja i w jej trakcie wykazali sie swietnym wyszkoleniem i wysoka dyscyplina operacyjna. Mowiac krotko: przeszli przez amerykanskie systemy bezpieczenstwa niczym goracy noz przez maslo. Gdyby zaatakowali Polske, zostaloby to odebrane jako wyraz slabosci. Sygnal: „Nie jestesmy na tyle silni, by przelamac zachodnie zabezpieczenia antyterrorystyczne, wiec uderzamy tam, gdzie mozemy liczyc na sukces bez wiekszych problemow”. Nawet w wypadku gdyby im sie udal sam atak, medialnie bylaby to porazka. Jednak teraz sytuacja sie zmienia - dodalem ponuro.

- Dlaczego? - Zmarszczyl brwi Gilbert.

- Jestesmy postrzegani przez swiat arabski jako jeden z najwierniejszych sojusznikow USA. W Iraku i Afganistanie zaczelo sie polowanie na Polakow. Oni chca nas zmusic do wycofania wojsk z tamtego regionu. No i zblizaja sie Euro 2012… Jesli nie zajda jakies nieprzewidziane komplikacje i tak, jak przewiduja plany, czesc imprez odbedzie sie u nas, staniemy sie dla terrorystow celem numer jeden.

- Ale nasi antyterrorysci… - zaczal niepewnie.

- Nie jestesmy przygotowani do konfrontacji z zawodowcami - przerwalem mu bezceremonialnie. - Wyobraz sobie jakas sytuacje zakladnicza w rodzaju opanowania teatru na Dubrowce, czy, nie daj Boze, tego, co bylo w Bieslanie… Dziesiatki albo setki zakladnikow, terrorysci wyszkoleni jak zawodowi zolnierze, majacy doswiadczenie bojowe i gotowi zginac w imie swojej sprawy… Zastanow sie, ile takich spraw rozwiazali nasi komandosi?

Gilbert milczal.

- To ja ci powiem: ani jednej! Dlatego potrzeba zmian organizacyjnych, poteznej jednostki antyterrorystycznej, ktora bylaby przygotowana, zeby podjac takie wyzwania. Jednostki szkolonej przez ludzi, ktorzy walczyli w podobnych sytuacjach. No i stad ten Specnaz…

- A Ihor? - zapytal cicho Gilbert. - Przeciez to gowno…

- Gowno - przytaknalem. - Tylko wiesz co? Nie kazdy moze sobie pozwolic na luksus czystych raczek. - Parsknalem ze zloscia. - Siedzisz tutaj w poczuciu wlasnej doskonalosci moralnej, ale zastanow sie, co zrobiles, zeby ograniczyc przerzut narkotykow do Polski? A ludzie, ktorzy nie boja sie upaprac, moga poprosic Ihora, aby nie sprzedawano ich na przyklad pod szkolami. Dla Magika to zadna roznica, on i tak wyjdzie na swoje, jego organizacja nie zajmuje sie bezposrednio dystrybucja narkotykow, pobiera jedynie haracz od dilerow. Oczywiscie czyjas dusza bedzie zbrukana przez sam kontakt z ruska mafia, ale uratuje sie ilus tam malolatow. Ihor chetnie pomoze tez zlikwidowac kanaly przerzutowe, o ile naleza do konkurencji… Bo ta mu nie placi.

- Wydaje sie, ze z tym trzeba walczyc calosciowo, a nie na waskim froncie - odezwal sie niepewnie Gilbert.

- Globalnie? - rozesmialem sie cynicznie. - To niemozliwe. Czesc ekspertow zajmujacych sie handlem narkotykami oblicza, ze okolo jednej piatej pieniedzy na swiecie pochodzi z tego biznesu. Nawet jesli przesadzaja, i tak sa to ogromne kwoty. Gdyby polozyc kres handlowi srodkami odurzajacymi, gospodarka swiatowa by sie zalamala… Tak wiec nie likwiduje sie problemu, a raczej odpycha. Niech przerzucaja przez kraj sasiada, sprzedaja na innych rynkach… Byle nie u nas.

- Nie wyglada to wesolo - zauwazyl.

- Bo i nie jest wesole. To wojna, nawet gorzej, bo na wojnie wiesz, kto wrog, a kto przyjaciel. Tu chwilowy sprzymierzeniec moze w sekunde stac sie wrogiem, a wrog stanac po twojej stronie. Do tego dochodza tabuny zaklinajacych rzeczywistosc urzedasow, ktorzy nigdy nie przyznaja, ze istnieje jakiekolwiek zagrozenie dla Polski, bo musieliby cos wtedy zrobic. Postawic na profesjonalistow, kupic lepszy sprzet, zmienic przepisy, moze pogadac z Rosjanami.

- Myslalem, ze jest juz jakies porozumienie?

- W bardzo waskim zakresie. - Skrzywilem sie niechetnie.

Gilbert popatrzyl na mnie w zamysleniu.

Вы читаете Chorangiew Michala Archaniola
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату