- Ja sie tylko dostosowuje do poziomu dowcipow rosyjskiego Specnazu - odparlem niewinnie.

* * *

Oszronione galazki trzeszczaly pod nogami, kiedy wolnym krokiem obchodzilem wiszacy na galezi tobolek. W reku trzymalem zrobiony na zamowienie noz o oksydowanym na czarno ostrzu. Wykonana z antyposlizgowego kratonu rekojesc dobrze przylegala do dloni. Nie bylem zwolennikiem nowinek technicznych, ale zaden z tradycyjnych materialow nie mogl sie rownac wlasciwosciami ze wspolczesnymi tworzywami. W walce na noze rekojesc zawsze jest wilgotna - albo od potu, albo od krwi…

Zrobilo sie zimno, nic dziwnego - za dwa dni wypadalo Boze Narodzenie, ale nie zwracalem na to uwagi. Zmienilem kilkakrotnie uchwyt i pozycje, po czym zaatakowalem. Nie wygladalo to zbyt widowiskowo: wariat tanczacy wokol wazacego pare kilogramow, owinietego w stara bluze kawalka wieprzowiny, jednak pewnych rzeczy nie mozna przecwiczyc na manekinach ani z partnerem. Od czasu do czasu trzeba poczuc pod ostrzem opor stawiany przez mieso i kosci, inaczej czlowiek traci wyczucie, uzywa zbyt duzej lub zbyt malej sily.

Mrozne, krystalicznie czyste powietrze palilo przy glebszym wdechu, sprawialo, ze krew zywiej krazyla w zylach. Rozkolysalem tobol i zadalem kilka blyskawicznych ciec, dodajac do ruchu reki delikatny skret nadgarstka. Noz niemal bez oporu przecial gruba, polarowa bluze i zaglebil sie na pare centymetrow w mieso. Aby rozplatac tetnice lub sciegna, nie trzeba wielkiej sily ani glebokich ran. W walce noz jest narzedziem artysty, nie rzeznika, choc efekty jego uzycia bardziej pasuja do rzezni…

Uslyszalem odglos krokow, ktos nadchodzil od strony domu. Miedzy drzewami mignela mi szara kurtka Anny. Poczekalem, az podejdzie blizej, i z usmiechem wyciagnalem do niej ramiona. Przywitala mnie goracym pocalunkiem, choc z nadal zatroskana twarza. Odkupiona od Tajlandczyka ikona nie zawierala relikwii, Anna byla zawiedziona, co wiecej - uwazala, ze nie wykonala zadania. Mialem nadzieje, ze przygotowana przeze mnie niespodzianka nieco poprawi jej humor.

- Jestes juz trzezwa? - Zmierzylem ja badawczym spojrzeniem.

Kiedy jechala z Krakowa do domu Maksa, zepsul sie samochod i musiala czekac kilka godzin w nieogrzewanym wozie. W domu poratowalem ja goracym rosolem z dodatkiem rumu. Ten drugi skladnik wydzielilem chyba z nadmiernym entuzjazmem.

- Calkowicie. - Podniosla dwa palce jak do przysiegi.

Wyciagnalem z kieszeni pierscionek na mocnym, stalowym lancuszku - od czasu zakupu nie rozstawalem sie z nim ani na chwile - i zawiesilem go jej na szyi.

- Zostaniesz moja zona? - spytalem cicho.

Oniemiala.

- Ja nie wiem… Jak to sobie… - urwala, oddychajac ciezko.

- Normalnie - odparlem. - Jak u wszystkich innych ludzi - staralem sie mowic lekkim tonem. - Powiesz teraz, ze bardzo sie cieszysz, i dasz mi buziaka. Potem ustalimy date slubu.

Przykucnela, objawszy sie rekoma. Zakolysala sie na pietach.

- Chcesz, zebym zmienila prace?

Przytaknalem. Powoli, jakby wbrew sobie, pokrecila glowa. Poczulem w piersi lodowaty, tamujacy oddech chlod, niemajacy nic wspolnego z zima.

- Nie moge tego rzucic, ot tak sobie - powiedziala, podnoszac na mnie blyszczace od lez oczy. - Nawet dla ciebie. Musze miec miesiac, moze dwa.

Lod nadal mrozil, choc moglem juz oddychac.

- A gdybym nalegal? Umieram ze strachu za kazdym razem, gdy wiem, ze…

- Nie nalegaj - przerwala mi szeptem. - Nie nalegaj…

Przykleknalem, nie zwracajac uwagi na pokrywajacy ziemie szron, ujalem w dlonie twarz Anny.

- A co potem? - zapytalem gorzko. - Po tych dwoch miesiacach? Znajdziesz nastepna wymowke?

Zaprzeczyla ospalym, wykonanym jakby przez sen gestem.

- Nigdy - obiecala. - Nigdy wiecej, o ile nadal bedziesz mnie chcial.

Wracalismy do domu w milczeniu. Nie spytalem Anny o motywy jej decyzji, nie mialem sily na dalsze dociekania w tej kwestii. Moze powodowala nia lojalnosc w stosunku do ludzi, z ktorymi walczyla, ale co wtedy z lojalnoscia wobec mnie? Widzialem nieraz w jej oczach smiertelne znuzenie, inaczej nigdy nie odwazylbym sie tak bezceremonialnie postawic sprawy, jednak mogla byc uzalezniona od adrenaliny, jak to sie czesto zdarza w tej branzy. W takim wypadku te dwa miesiace nie mialy zadnego znaczenia. Albo nie dotrzyma slowa, albo popadnie w depresje, widzialem juz takie przypadki. Wielu bylych zolnierzy wymagalo dlugiego leczenia psychiatrycznego, kiedy konczyli swoja kariere. W cywilnym zyciu brakowalo im ekscytacji, jaka wywoluje tylko walka na smierc i zycie, smaku zwyciestwa osiagnietego rzutem na tasme, a nawet przedbitewnego leku. Niektorzy nauczyli sie funkcjonowac w normalnych warunkach, inni nie. Byli tez tacy, ktorzy szukali namiastki, jakiegos ersatzu. Skakali na spadochronie, nurkowali wyczynowo, podejmowali prace jako ochroniarze lub najemnicy. I caly czas mieli swiadomosc, ze to jednak nie to, ze nie powroca juz dni wojennej chwaly, poczucie braterstwa z towarzyszami broni, ktorzy stali sie blizsi od wlasnej rodziny, ze czas juz nigdy nie zatrzyma sie w miejscu, gdy padnie sygnal do ataku…

Wiszacy na lancuszku pierscionek kolysal sie na szyi Anny, jednak rownie dobrze moglem jej go wlozyc na palec. W walce nie mogla miec zadnej bizuterii, ale przypuszczalem, ze wtedy i tak wymieni moj prezent na niesmiertelnik z numerem identyfikacyjnym i grupa krwi, jaki zolnierze zakladaja przed akcja.

Przystanalem, oddychajac gleboko, starajac sie rozluznic napiete bolesnie miesnie brzucha. Zblizaly sie swieta, czas radosci…

* * *

Przelamalismy sie oplatkiem, zlozylismy sobie zyczenia. Maks klepnal mnie po ramieniu, jakby chcial powiedziec: „Nie przejmuj sie”. Spuscilem glowe, jego wybranka nie odezwala sie ani slowem, a wiedzialem, ze wiecej nie zblizy sie do niej bez jej wiedzy. Bedzie czekal… Rozszczebiotane dziewczeta napawaly sie domowa

Вы читаете Chorangiew Michala Archaniola
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату