— Obiecalem ci zaplate i dostaniesz ja. Yeshol usmiechnal sie z zadowoleniem.

— Czy jestescie jednak pewni, ze owa Dubhe podola?

— Uwazacie, ze ponosilbym tyle trudow, aby miec ja tu, w Domu, gdyby nie byla w stanie? Nigdy nie widzialem nikogo tak obiecujacego. Jest o wiele lepsza od wielu naszych w pelni uformowanych zabojcow oraz cieszy sie pewna slawa jako zlodziejka. Przeszla szkolenie Zwycieskich.

— Wystarczy, zeby przyniosla mi te przeklete dokumenty. Zreszta mowia one tez o was, wiec i w waszym interesie jest, zeby wszystko sie udalo.

— Zaszedlem tam, gdzie jestem, poniewaz potrafie dobierac sobie podwladnych.

Yeshol odczekal kilka chwil.

— A jezeli chodzi o zaplate?

Dohor spojrzal na niego spod oka.

— Mozna powiedziec o mnie wiele, ale na pewno nie to, ze nie splacam swoich dlugow.

Yeshol znieruchomial na chwile w postawie obronnej. W Swiecie Wynurzonym wszyscy wiedzieli, w jaki sposob Dohor splaca wlasne dlugi, a los Ida byl tego oczywistym dowodem. Po chwili jednak zobaczyl, jak Dohor usmiecha sie z rozbawieniem.

Odsunal falde plaszcza i wyciagnal spod niego ciezka sakwe. W srodku znajdowala sie wielka czarna ksiega z krwistoczerwonym pentaklem wyrysowanym na skorzanej okladce, z miedzianymi cwiekami, na wpol zjedzona przez czas.

Yeshol otworzyl ja delikatnie. Pergaminowe stronice zatrzeszczaly zlowieszczo. Kazda z nich wypelniona byla symbolami i formulami naniesionymi prawie dzieciecym pismem, tu i owdzie zatartymi przez duze plamy wody i sniedz. To ona. Rozpoznalby ja wsrod tysiecy. Musnal jej strony drzaca dlonia, z miloscia popatrzyl na kaligrafie. Przypomnial sobie pochylonego nad ta ksiazka, zatopionego w pisaniu Astera z jego dzieciecym czolem zmarszczonym z wysilku i koncentracji. Zobaczyl, jak Aster odwraca sie do niego i usmiecha lagodnie mimo zmeczenia.

„To ty?”

„Nie powinniscie tak duzo pracowac, moj Panie!”

Spojrzenie Astera bylo smutne i lagodne.

„Robie to przeciez dla Thenaara, czyz nie? Opracowalem na nowo dawne Zakazane Formuly. Pomoga nam przywolac jego czas”.

„Moj Panie…”

— A wiec?

Glos Dohora przywrocil go do rzeczywistosci.

— To ona — powiedzial ledwo slyszalnym szeptem.

— Doskonale. Powiedzialbym, ze i tym razem doprowadzilismy sprawe do konca.

Mezczyzna znow owinal sie plaszczem. — Teraz wiesz, czego od ciebie oczekuje, prawda?

— Jak najszybciej pokaze wam rezultaty moich badan, ale najpierw musze doglebnie przeanalizowac ten ostatni fragment, ktorego brakowalo w moim projekcie.

Dohor zblizyl sie do Yeshola i nachylil sie do wysokosci jego twarzy. Jego twarde i przenikliwe oczy przeszyly Yeshola na wskros.

— Bardzo ci pomoglem, chyba wiesz o tym? — wyszeptal. — Ja i ty jestesmy nierozerwalnie zwiazani, a teraz odbudowuje ci na nowo te kryjowke, na ktorej tak ci zalezy.

— Wydaje mi sie, ze zawsze odplacalem wam calkowita lojalnoscia — powiedzial Yeshol, starajac sie utrzymac zdecydowany ton. W koncu rozmawial z niewierzacym.

— I nie zapominaj, kiedy nadejdzie czas, obiecales mi miejsce obok siebie.

— Tak sie stanie.

Yeshol pospiesznie zszedl po schodach. Historia zmieniala sie tu, teraz.

Przemierzyl korytarze az do kolejnych schodow, a nastepnie zszedl w dol, do biblioteki, do zajmowanego wczesniej stolu i do biurka, gdzie nacisnal ukryty pod drewnem przycisk, ktorego dokladne umiejscowienie znal tylko on.

Uslyszal cichy odglos dochodzacy zza znajdujacej sie za nim sciany i ujrzal drzwi wylaniajace sie zza wypelnionych ksiazkami regalow. Znowu przebiegl na zlamanie karku schody prowadzace do ciemnego pokoju, do jego schowka, tam, gdzie kryl sie i pulsowal jego sen. Zatrzymal sie w progu z ksiazka scisnieta w ramionach jak skarb.

Bylo to niewielkie pomieszczenie o cylindrycznym ksztalcie. Jego sciany byly grubo ciosane, pokryte zielonkawa i biala plesnia, na ktorej wyraznie odznaczaly sie setki nakreslonych krwia symboli. W srodku nie bylo nic poza surowym stolem w jednym rogu oraz malym i niewygodnym taboretem.

Zadyszany Yeshol stal w progu i usmiechal sie.

Przed nim znajdowala sie mleczna kula o bladym, martwym, niebieskawym kolorze, rzucajaca na sciany posepne swiatlo. Byla zawieszona w powietrzu nad postumentem. Nad postumentem szklana gablota, a w niej kula. Wewnatrz niej wirowalo cos, co wydawalo sie niewyrazna sylwetka o zmiennym i nieokreslonym ksztalcie obracalo sie to powoli, jakby probujac zakrzepnac, znalezc jakas forme.

Yeshol popatrzyl na kule z zachwytem.

— Oto ona — powiedzial, pokazujac kuli ksiege. — Wlasnie tego od lat szukalem, i oto jest! Przyniosl mi ja Dohor. On, niewierzacy pomaga nam przywrocic Thenaara. Oto, w jakich czasach przyszlo mi zyc! Ale z pomoca tej ksiegi wszystko sie zmieni, rozumiesz? Zapomnij o mojej dawnej porazce, ktora doprowadzila Cie do tego okropnego stanu, zapomnij o tym, bo bede mogl naprawic swoj blad.

Upadl na kolana i z pelnym uwielbienia wzrokiem utkwionym w kuli podniosl ksiege ku niebu.

— Niech bedzie chwala Thenaarowi za ten wielki dzien! Niech bedzie chwala Thenaarowi!

Jego modlitwa przeniknela znajdujaca sie nad nim skale, przemierzyla puste korytarze Domu i dotarla az do stop wielkiego posagu w swiatyni.

7. Proces

Przeszlosc II

Dubhe siedzi sama na strychu. Nogi oplecione ramionami, broda oparta na kolanach, oczy szeroko otwarte i spuchniete od placzu. Nie wie, ile juz czasu spedzila ukryta tam, na gorze.

Widzi tylko, ze jest pozna noc, a na niebie swieci wspanialy ksiezyc.

Gornar nie zyje. To Renni poszedl zawolac doroslych. Nad rzeke przybieglo ich wielu, przynajmniej dziesiec osob, a wsrod nich rodzice Gornara. Jego matka zaczela wrzeszczec i plakac, i wcale nie przestawala. Dubhe nie byla w stanie zrobic nic innego, tylko tez krzyczec.

— Nie chcialam! Nie chcialam! — Nikt jej jednak nie sluchal. Kiedy przybyl kaplan, zaniesiono Gornara do jego domu. To on powiedzial, ze chlopiec nie zyje.

Nie zyje.

Nie zyje.

Dubhe nie pamieta dokladnie, co sie stalo potem. Jej matka plakala, a ojciec tulil ja do siebie. Ona sama tez z poczatku rozpaczala, ale z czasem ucichla i na wszystko opadla cisza. Widziala krzyczacych ludzi, rwacych sobie wlosy z glowy, ale wszystko odbywalo sie w ciszy i wydawalo jej sie nieskonczenie odlegle.

To nie sa ludzie z Selvy. To nie jest moje zycie, to nie jestem ja.

Potem rowniez i mysli jedna po drugiej oddalily sie i pozostal tylko ponury obraz oczu Gornara, dwoch bialych, znieruchomialych plam tkwiacych w jej umysle.

Po powrocie do domu jej rodzice zaczeli dyskutowac tym cichym powsciagliwym tonem, ktory przyjmuja, kiedy mowia o waznych sprawach.

Dubhe poszla wtedy na strych, nie wiedzac, dlaczego to robi, i zamknela sie tam. Lzy same splywaly jej po policzkach, ale nie byla smutna. Po prostu nie czula nawet, ze istnieje. W porze kolacji przyszla do niej matka. — Zejdz do nas, powinnas cos zjesc. Ten zbolaly, zafrasowany i lagodny ton wydawal jej sie prawie nieznajomy.

Вы читаете Sekta zabojcow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату