Podjeto przeszukiwanie, a kiedy przyszla jego kolej, Zabojca byl szczegolnie brutalny.

— Ty do mensy, i pamietaj, ze bede mial cie na oku.

Kiedy Lonerin tam dotarl, idac za swoja grupa, zobaczyl, ze chodzilo o kolejna duza, wykuta w skale sale, wyposazona w wiele przebitych na zewnatrz otworow, zeby dym mial ktoredy wylatywac. Przez kazdy z tych szybow mozna bylo zobaczyc skrawek czarnego jak smola nieba, calkiem pozbawionego gwiazd.

I przypomnial sobie. To pod tym niebem bawil sie, to takie niebo widzial tego dnia, kiedy zachorowal.

Nagle padl na ziemie bez tchu. Nogi nie mogly go utrzymac Chwile wczesniej biegal po trawie. Teraz lezy na ziemi i czuje, ze sie dusi. Nad nim zwyczajne, czarne niebo, bez zadnej gwiazdy ani ksiezyca. Nieskonczona ciemnosc. Zastanawia sie, czy umiera.

— Lonerin? Lonerin, co ci jest?

Wzburzone glosy przyjaciol, wrazenie ciepla, ktore przenika go calego. Az ciemnosc nieba schodzi na niego i go otula.

— Ruszysz sie czy nie?

Lonerin wzdrygnal sie nagle. Jakas dziewczyna stojaca obok niego, bardzo chuda, szturchnela go lekko lokciem.

— Kazali ci isc do stolow kroic owoce, rusz sie — szepnela z wystraszonym spojrzeniem.

Lonerin skoczyl. To Zabojcy gotowali, ale Postulanci wykonywali nizsze poslugi. Byli dokladnie tacy, jakimi Lonerin ich pamietal: nieobecni. Chudzi, o oczach prawie pozbawionych spojrzenia, mechanicznie wykonywali gesty swej niewoli, bez slowa protestu.

Kary cielesne, co jakis czas wymierzane komus nie dosc szybkiemu, wydawaly sie spadac na ich ciala bezbolesnie. Lonerin nie mogl sie powstrzymac od myslenia o swojej matce znajdujacej sie w takim stanie. Pamietal ja jako kobiete pelna zycia, o glosie prawie grzmiacym, lagodna w pieszczotach, lecz pewna i stanowcza, kiedy trzeba bylo skarcic. Ona tez skonczyla w tej ciemnej norze, pozbawiona duszy.

Wydawalo sie, ze dzien nigdy sie nie skonczy. Nie mieli chwili, aby odpoczac. Przygotowanie obiadu zajmowalo cale rano, kolacji — cale popoludnie, a po jej skonczeniu trzeba bylo jeszcze wszystko wyczyscic. Bol plecow byl nie do wytrzymania.

Byli niewolnikami, a Zabojcy uwazali ich za gorszych niz zwierzeta. Byli miesem rzeznym, Lonerin czytal to w pogardliwym spojrzeniu Zwycieskich, byli krwia dla Thenaara.

Kiedy byla juz pozna noc, dostawali swoja racje jedzenia, a kiedy wreszcie pozwalano im isc do lozka, znowu pod eskorta, Lonerin byl wykonczony. Nigdy w swoim zyciu tyle nie pracowal.

Zastanawial sie, czy mozna tak przezyc, czy wielu sposrod tych ludzi nie bylo skazanych na smierc na dlugo przed nadejsciem ich ofiary, na smierc nadaremna, nawet bez nadziei na zrealizowanie pragnienia, ktore zaprowadzilo ich az tutaj.

Ale on musi wytrzymac. Przez pierwsze dni bedzie posluszny, bedzie pracowal i nie bedzie sie krecil, ale potem bedzie musial wymknac sie spod nadzoru Zabojcow i zaczac prowadzic poszukiwania, aby odkryc, co kryje sie w tym miejscu.

Pokoj byl pelen ciepla i zapachu wielu cial i Lonerin prawie poczul mdlosci, ale byl wykonczony i musial odpoczac. Polozyl glowe na poduszce, zawinal sie w koce, lecz mimo zmeczenia nie mogl zasnac, zanim nie pomyslal, ze w koncu krag sie zamyka.

Po tylu latach, od kiedy jego matka opuscila to miejsce jako trup, on wracal tu, aby nadac sens temu zyciu, ktore zostalo mu podarowane.

25. Wybor

Przeszlosc VIII

Lata mijaly Dubhe szybko. Po pierwszym zabojstwie coraz bardziej zaczela sie angazowac w prace Mistrza i stopniowo stala sie jego asystentka w pelnym zakresie. Nauczyla sie uzywania wielu rodzajow broni, potrafila przygotowywac trucizny, a czasami Mistrz wysylal ja na negocjacje z klientami.

Dubhe dorosla, i to bardzo szybko. Zabawy szybko zostaly za nia, podobnie jak dzieciece przyjaznie i troski. Jej cialo zmienilo sie, pod wplywem treningow stalo sie dobrze unerwione i zwinne, szczuple, zrywne.

W ciagu tych czterech lat duzo widziala i sporo podrozowala, najpierw po Krainie Skal, potem po Krainie Ognia. Mistrz podaza tam, dokad prowadzi go praca, prawie co tydzien zmieniajac miejsce zamieszkania i czesto wybierajac nowych klientow. Najpierw rebelianci, potem znowu Forra i jego ludzie, bez chwili spoczynku, sprzedaje sie temu, kto zaplaci wiecej.

— Czy nie powinnismy stawac po stronie tych, co sie buntuja. po stronie ubogich? — zapytala kiedys Dubhe. — No bo ja uwazam, ze to ich sprawa jest sluszna, a poza tym Forra jest taki bezwzgledny.

Mistrz prawie sie rozgniewal.

— To jest zawod. Przyjemnosc, idealizm — to wszystko sa sprawy niezalezne, ktore nie maja nic wspolnego z czystym i prostym zabijaniem.

Dubhe wiecej juz nic na ten temat nie wspomniala, ale w sercu caly czas o tym myslala, w kazdej godzinie dni spedzonych na tej suchej i duszacej ziemi, o niewielu drzewach i licznych wulkanach.

To w Krainie Ognia definitywnie skonczylo sie jej dziecinstwo. Wszedzie widziala krew i smierc, i niewyobrazalne okrucienstwa, wobec ktorych praca Mistrza przestaje wydawac jej sie juz taka okropna, nawet mimo ze sluzy silniejszym przeciwko slabszym.

Widowiska, ktorych byla swiadkiem, przypominaja jej opowiesci starcow o Mrocznych Latach, o Tyranie i Famminach, w czasach, kiedy jeszcze nie byli lagodnymi, zagubionymi stworzeniami, lecz bestialskimi zabojcami.

Wielokrotnie widziala tez Forre. Byl to olbrzymi mezczyzna, od pierwszego spojrzenia robiacy wrazenie poteznego, o ruchomej twarzy, ktora w jednej chwili potrafi przejsc od najbardziej dobrotliwego usmiechu do najokrutniejszego z grymasow.

Widziala go w akcji. Poznala jego metody i okrucienstwo.

Znajduja sie w przygranicznej wiosce, pograzonej w smetnej pustocie Martwych Pol, niedaleko Krainy Skal. Dubhe patrzy w twarze jej mieszkancow i zastanawia sie, jak oni moga byc buntownikami. Sa to w wiekszosci gnomy, poza tym glownie kobiety i dzieci, kilku starcow i paru rannych mezczyzn. Wychudzone i blade oblicza osob cierpiacych glod, oczy wypelnione tylko ta odwieczna rezygnacja, ktora Dubhe widywala w ofiarach calego Swiata Wynurzonego.

Pewnego poranka, jasniejacego sloncem i zlamanego tylko dymem unoszacym sie nad kominami wulkanow, Forra ustawil ich w szeregu i kaze swoim ludziom ich pozabijac. Wszystkich, bez wzgledu na plec czy wiek.

Dubhe Patrzy az do konca, razem z Mistrzem. To tam, owego dnia, narodzila sie jej nienawisc do Forry — nienawisc, ktora bedzie w sobie nosila na zawsze.

Ale Forra nie jest sam, Dubhe juz o tym slyszala. Dohor kogos przyslal. Ludzie mowia o nim polglosem, niektorzy sie nad nim lituja, inni dziko go nienawidza. Nazywa sie Learchos, jest synem Dohora. Dubhe slyszala, ze ma czternascie lat. Jest niewiele starszy od niej i to ja ciekawi.

Widzi go tamtego dnia. Obok Forry stoi mlodzieniec z dziecieca twarza i chudym cialem nastolatka. Ma bardzo jasne wlosy, blond graniczacy z biela, i zielone, niezwykle blyszczace oczy. Jest blady, a jego szczupla twarz jest lekko zaostrzona, ale o prawie doskonalym owalu. Ma na sobie raczej prosta zbroje, u boku piekny miecz i siedzi w siodle na czarnym koniu. Kurczowo sciska w dloniach lejce i wydaje sie, jakby sila nakazywal sobie opanowanie.

Dubhe dlugo mu sie przyglada. Sa jedynymi nastolatkami ogladajacymi te scene. Pozostale osoby w ich wieku lub mlodsze juz leza na ziemi martwe albo placza, oczekujac na rozstrzelanie. Sa dwojka ocalalych.

On tez nie odrywa wzroku od widowiska. Obserwuje wszystko prawie nieporuszony, ale Dubhe udaje sie dostrzec, jak w glebi jego na pozor tak spokojnych oczu cos kipi.

Potem wszystko sie konczy, prawie niespodziewanie.

— Taki jest los tych z was, ktorzy probuja wystapic przeciwko naszemu wladcy Dohorowi. Czy lekcja jest jasna? Nie zmuszajcie mnie do pokazywania wam innych przykladow.

Вы читаете Sekta zabojcow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату