Zdalysmy sobie sprawe, ze wyssala ona krew ze swego meza, zanim on odebral ja z powrotem i wlasnie dzieki temu wszystko sie dokonalo; a ponadto krol byl na granicy smierci i jego zdolnosc recepcji byla maksymalnie pobudzona; jego dusza zerwala wiezy z cialem i latwo dal sie usidlic niewidzialnym mackom Amela.

Oni oboje rzecz jasna odczytali nasze mysli.

„Nie wierze waszym slowom — powiedzial krol. — Bogowie nie pozwoliliby na to. Jestesmy krolem i krolowa Kemetu. Ciezar czy blogoslawienstwo, te czary byly nam przeznaczone”.

Zapadla cisza. Potem odezwal sie znow, z najwieksza szczeroscia.

„Nie pojmujecie tego, czarownice? To byla wola losu. Bylo nam pisane najechac wasze ziemie i sprowadzic tu was i demona, tak by moglo to nas spotkac. Cierpimy, to prawda, ale teraz jestesmy bogami; to swiety ogien i musimy zlozyc podziekowania za to, co nas spotkalo”.

Probowalam nie dopuscic Mekare do glosu. Scisnelam ja mocno za reke, lecz oni juz wiedzieli, co ona zamierza powiedziec. Jej pewnosc siebie tylko ich rozjuszyla.

„Bardzo prawdopodobne, ze on moze wejsc w kazdego — powiedziala — jezeli zaistnieja takie same warunki; jezeli mezczyzna lub kobieta beda slabi i umierajacy, duch bedzie mial do nich dostep”.

Wpatrywali sie w nas w milczeniu. Krol potrzasnal glowa, a krolowa odwrocila wzrok z obrzydzeniem. Wtedy krol szepnal:

„Jesli tak jest, w takim razie inni moga probowac nam to odebrac!”

„O, tak — szepnela Mekare. — Jesli dzieki temu staliby sie niesmiertelni? Jak najbardziej. Ktoz nie chce byc niesmiertelny?”

Twarz krola ulegla zmianie. Chodzil tam i z powrotem po komnacie i spogladal na zone, ktora patrzyla prosto przed siebie jak ktos, kto zaraz oszaleje. Nareszcie odezwal sie do niej, starannie dobierajac slowa:

„W takim razie wiemy, co musimy uczynic. Nie mozemy plodzic rasy takich potworow! Wiemy!”

Krolowa zacisnela rece na uszach i zaczela wrzeszczec. Rozelkala sie tak, ze wyla z bolu, zwijajac palce w szpony i zadzierajac glowe ku sufitowi.

Skulilysmy sie w kacie komnaty. Mekare zaczela sie trzasc i plakac, a ja mialam lzy w oczach.

„Wy nam to zrobilyscie!” — ryknela krolowa. Nigdy nie slyszalysmy, by ludzki glos osiagnal takie natezenie, a gdy wpadla w szal, niszczac wszystko w pokoju, ujrzalysmy w niej sile Amela, gdyz robila rzeczy, ktorych zaden czlowiek nie moglby uczynic. Ciskala zwierciadla o sufit i rozbijala w drzazgi zlocone meble.

„Badzcie przeklete na zawsze i zeslane w swiat podziemia, miedzy demony i bestie! — przeklinala nas — za to, co nam uczynilyscie. Ohydy. Wiedzmy. Wy i wasz demon! Mowicie, ze nie naslalyscie na nas tego stwora. Jednak dopuscilyscie sie tego w waszych sercach. Wyslalyscie go! On odczytal w waszych sercach, tak jak czytam to teraz, ze zyczycie nam zla!”

Krol pochwycil ja w ramiona, uspokajal i calowal, a ona lkala mu na piersi. Wreszcie oderwala sie od niego. Przeszywala nas oczami nabieglymi krwia.

„Klamiecie! — zawolala. — Klamiecie jak wasze demony. Myslicie, ze cos takiego mogloby sie stac, gdyby los o tym nie zadecydowal?!” Odwrocila sie do krola. „Och, czy nie pojmujesz, ze bylismy glupcami, sluchajac tych smiertelniczek pozbawionych naszych mocy! Jestesmy tylko mlodymi bostwami i w trudzie musimy odgadywac zamysly niebios. Nasze przeznaczenie jest jasne; widzimy je poprzez talenty, ktore posiadamy”.

Nie odpowiedzialysmy na te slowa. Przez kilka nieslychanie krotkich chwil sadzilam, ze byloby laska od losu, gdyby naprawde wierzyla w takie bzdury. Ja bowiem wiedzialam tylko, ze Amel, zly, glupi, tepy, durnowaty duch, zaplatal sie niechcacy w tamta katastrofalna fuzje i byc moze caly swiat za to zaplaci. Przypomnialy mi sie ostrzezenia matki. Przypomnialy mi sie wszystkie nasze cierpienia. Potem opanowaly mnie takie mysli — pragnienie zniszczenia krola i krolowej — ze musialam zakryc uszy dlonmi, otrzasnac sie i probowac oczyscic umysl, aby nie narazic sie na ich gniew.

Krolowa nie zwracala juz na nas zadnej uwagi. Wezwala straze, nakazala nas od razu uwiezic i zapowiedziala, ze jutro wyda na nas wyrok w obliczu calego dworu. Niespodziewanie zostalysmy wiec pojmane; a gdy wydala rozkazy, zolnierze odciagneli nas brutalnie i cisneli jak zwyklych wiezniow do mrocznej celi.

Mekare przytulila mnie i szepnela, ze do wschodu slonca nie wolno nam pomyslec o niczym, co mogloby nam zaszkodzic; musimy spiewac stare piesni i odpedzac sen, aby nawet nie snic niczego, co mogloby obrazic krola i krolowa. Nigdy nie widzialam Mekare tak wystraszonej. To ona zawsze byla skora do wybuchow gniewu, a ja chowalam sie w kacie, wyobrazajac sobie najstraszniejsze rzeczy.

Kiedy nastal ranek i Mekare byla pewna, ze krol i krolowa udali sie do swojej tajnej siedziby, wybuchla placzem.

„Ja to zrobilam, Maharet — powiedziala mi. — Ja. Poslalam go na nich. Probowalam sie powstrzymac, lecz Amel odczytal to w moim sercu! Bylo wlasnie tak, jak powiedziala krolowa”.

Nie bylo konca tym samooskarzeniom. To ona przemowila do Amela, ona go wzmocnila, natchnela pycha i podtrzymala jego zainteresowanie; a potem zapragnela, by skierowal swoja wscieklosc przeciwko Egipcjanom, i on przejrzal te mysli.

Probowalam ja pocieszyc. Powiedzialam, ze nikt nie potrafi zapanowac nad tym, co nosi w sercu; ze Amel raz uratowal nam zycie i ze nikt nie mogl przewidziec tych okropnych zdarzen. Teraz musimy pozbyc sie wszelkiego poczucia winy i patrzec w przyszlosc. Jak zdolamy wydostac sie z tego miejsca? Jak doprowadzic do tego, by te potwory nas wypuscily? Nasze dobre duchy nie przestrasza ich teraz; nie ma mowy; musimy myslec, musimy planowac, musimy cos zrobic.

Wreszcie nastapilo to, na co po cichu liczylam. Pojawil sie Khayman. Byl jeszcze bardziej chudy i wynedznialy niz poprzednio.

„Lekam sie, ze jestescie zgubione, moje rudowlose — powiedzial nam. — Krol i krolowa rozmawiali o tym, co od was uslyszeli. Przed switem udali sie do swiatyni Ozyrysa, aby sie pomodlic. Czy nie mozecie dac im zadnej nadziei poprawy? Zadnej nadziei na koniec tego koszmaru?”

„Khaymanie, jest nadzieja — szepnela Mekare. — Duchy mi swiadkiem; nie twierdze, ze powinienes to uczynic. Odpowiadam tylko na twoje pytanie. Jesli chcesz polozyc kres temu wszystkiemu, poloz kres dalszemu istnieniu krola i krolowej. Znajdz ich kryjowke i dopusc tam slonce, slonce, ktorego ich ciala nie moga zniesc”.

On jednak byl ogarniety zgroza na mysl o zdradzie. Westchnal tylko i rzekl:

„Ach, moje drogie czarownice, wiele w zyciu widzialem, a jednak nie smiem dokonac takiego czynu”.

Godziny mijaly, a my przezywalysmy meki, czekala nas bowiem pewna smierc. Nie zalowalysmy juz niczego, co powiedzialysmy lub zrobilysmy. Lezalysmy przytulone w ciemnosci i znow nucilysmy piosenki z dziecinstwa, spiewalysmy piesni matki. Myslalam o swoim dzieciatku i probowalam sie z nim polaczyc, wzleciec duchem z tamtego miejsca i zblizyc do niego, ale bez naparu wprowadzajacego w trans nie moglam tego zrobic. Nigdy nie posiadlam tej umiejetnosci.

Wreszcie zapadl zmrok. Niebawem znow uslyszalysmy hymny wyspiewywane na powitanie krola i krolowej. Zolnierze przyszli po nas i jak poprzednio zaprowadzono nas na wielki palacowy dziedziniec. To tam Khayman zblizyl sie do nas, tam zostalysmy pozbawione czci. Znow przyprowadzono nas przed oblicza tych samych widzow, zwiazawszy nam wczesniej rece.

Tym razem byla noc. Lampy plonely slabo w arkadach palacu; zlowrozbne swiatlo pelzalo po wymalowanych na pilastrach zlotych lisciach lotosow i wizerunkach pokrywajacych sciany. Wreszcie krol i krolowa weszli na podwyzszenie. Wszyscy zebrani padli na kolana. Zolnierze zmusili nas do tego samego holdu. Krolowa wystapila i zaczela przemawiac.

Drzacym glosem opowiedziala poddanym, ze jestesmy potwornymi czarownicami i ze naslalysmy na to krolestwo demona, ktory najpierw napastowal Khaymana, a potem probowal swoich diabelskich sztuczek na samym krolu i krolowej. Lecz sluchajcie! Oto wielki bog Ozyrys, najstarszy ze wszystkich bogow, potezniejszy nawet niz bog Ra, zmiotl te diaboliczna moc i wzniosl do niebianskiej chwaly krola i krolowa.

Wielki bog nie mogl patrzec z dobrocia na wiedzmy, ktore tak niepokoily jego ukochany lud. Zazadal, by nie okazywac im laski.

„Mekare, za twoje klamstwa i rozmowy z demonami — powiedziala krolowa — zostanie ci wyrwany jezyk. A Maharet, za zlo, ktore sobie wyobrazilas i ktore chcialas nam narzucic, zostana ci wyklute oczy! Przez cala noc bedziecie zwiazane razem, tak zebyscie mogly slyszec wzajemny placz, jedna niezdolna sie odezwac, druga niezdolna zobaczyc. A nastepnie w samo poludnie, w publicznym miejscu przed palacem, zostaniecie spalone zywcem na oczach wszystkich ludzi.

Вы читаете Krolowa potepionych
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату