wreszcie porzucimy cialo i wszystkie jego zwodnicze rozkosze?

Jesse byla juz dobrze pijana i poczula, jak ogarniaja straszliwa groza — powrocily mysli o fantomie rezydencji Stanforda White’a i duchach wmieszanych w nowojorski tlum. Skupila sie na Maelu, ktory nareszcie nie mial na sobie rekawiczek ani barwionych szkiel, na przystojnym Maelu, o bardzo niebieskich oczach ze skrawkami czerni w srodeczkach zrenic.

— Poza tym — rzekl — zawsze byly inne duchy. Nigdy nie mialy ciala ani krwi, wiec dlatego sa takie wsciekle.

Co za zdumiewajaca mysl.

— Skad o tym wiesz? — zapytala Jesse, nie spuszczajac z niego wzroku. Byl piekny. O jego urodzie decydowala suma defektow — zakrzywiony nos, sterczaca szczeka, wychudla twarz okolona dziko nastroszonymi falami wlosow koloru slomy. Nawet oczy, wlasnie dlatego, ze byly zbyt gleboko osadzone, mialy pelniejszy wyraz. Tak, Mael byl piekny — az chcialo sie go objac, pocalowac, zaprosic do lozka… prawde mowiac, pociag, ktory zawsze do niego czula, nagle stal sie nieodparty.

Wtem uswiadomila sobie cos bardzo dziwnego. To nie czlowiek — powiedzial jakis glos w jej glowie. — To cos udajacego czlowieka. Nie ma zadnych watpliwosci.

Coz za idiotyzm! Jesli nie byl czlowiekiem, to kim, do diabla? Z pewnoscia nie upiorem ani duchem. To oczywiste.

— Wydaje mi sie, ze nie wiemy, co jest realne, a co nie — powiedziala ni w piec, ni w dziewiec. — Wystarczy, ze za dlugo wlepiasz w cos wzrok i nagle widzisz potwora. — Rownoczesnie odwrocila sie i wbila wzrok w waze z kwiatami na srodku stolu. Stare herbaciane roze trwonily platki posrod gozdzikow, paproci i purpurowych cynii. Wygladaly absolutnie jak pozaziemskie istoty, jak owady, koszmarnie! Kim tak naprawde byly? Nagle waza pekla na kawalki i woda zalala caly stol. A Mael rzekl calkiem powaznie:

— Och, wybacz. Nie chcialem.

Nie ulega watpliwosci, ze tak bylo, chociaz nie spowodowalo to najmniejszych konsekwencji. Mael wyslizgnal sie na spacer do lasu, pocalowawszy ja wpierw w czolo; jego wyciagnieta dlon zadrzala nagle, kiedy chcial pogladzic Jesse po wlosach, ale najwyrazniej sie rozmyslil.

Oczywiscie, pila wczesniej. Prawde mowiac, pila przez caly pobyt, i to o wiele za duzo. Ale jakby nikt tego nie zauwazal.

Od czasu do czasu wychodzili na dwor i tanczyli na polanie pod ksiezycem. To nie byl wspolny taniec. Poruszali sie w pojedynke, w kolo, wpatrzeni w niebo. Mael nucil murmurando albo Maharet spiewala piesni w nieznanym jezyku.

Jak mogla zachowywac sie tak godzinami? I czemu nigdy nie dociekala, nawet w myslach, dlaczego Mael tak dziwnie sie ubiera, nosi rekawiczki w domu albo chodzi po ciemku w okularach przeciwslonecznych?

Potem pewnej nocy tuz przed switem Jesse poszla do lozka pijana i miala koszmarny sen. Mael i Maharet awanturowali sie ze soba. Mael powtarzal w kolko:

— A co bedzie, jesli ona umrze? Co bedzie, jesli ktos ja zabije albo przejedzie ja samochod? Co, jesli, co, jesli, co, jesli… — Jego glos przeszedl w ogluszajace wycie.

A kilka nocy pozniej zaczela sie okropna finalna katastrofa. Mael wyszedl wczesniej na jakis czas, ale wrocil. Jesse pila burgunda calutenki wieczor i stala na tarasie z Maelem, calowali sie, a nastepnie stracila swiadomosc, zarazem wiedzac, co sie dzieje. Obejmowal ja, calowal jej piersi, podczas gdy ona osuwala sie w niezglebiona czern. Wtedy znow pojawila sie tamta dziewczyna, nastolatka, ktora przyszla do niej w Nowym Jorku, kiedy byla tak wystraszona. Tyle ze Mael nie widzial dziewczyny, a Jesse oczywiscie wiedziala dokladnie, kim ona jest; to byla jej matka. Miriam, i bala sie. Mael nagle wypuscil Jesse.

— Gdzie ona jest! — krzyknal rozzloszczony.

Jesse otworzyla oczy. Obok nich znalazla sie Maharet. Uderzyla Maela tak silnie, ze wypadl przez balustrade poza taras. Jesse wrzasnela, przypadkowo odpychajac nastolatke, kiedy podbiegla do skraju tarasu zobaczyc, co sie dzieje.

Mael stal daleko na polanie, caly i zdrowy. Niewiarygodne, a jednak prawdziwe. Stal pewnie na nogach, sklonil sie Maharet gleboko, ceremonialnie i przeslal jej pocalunek. Padalo na niego swiatlo z okien parteru. Maharet wygladala na zasmucona, ale sie usmiechala. Powiedziala cos pod nosem i machnela reka, jakby chciala powiedziec, ze nie gniewa sie na Maela.

Jesse byla przerazona, ze to na nia Maharet skieruje swoj gniew, ale kiedy spojrzala w jej oczy, wiedziala, ze nie ma powodow do niepokoju. Dostrzegla jednak, ze jej sukienka jest rozdarta. Poczula ostry bol w miejscu, ktore calowal Mael, a gdy odwrocila sie do Maharet, stracila orientacje i nie slyszala wlasnych slow.

Nie wiedziala, jak znalazla sie na lozku; siedziala oparta na poduszkach i miala na sobie dlugi flanelowy szlafrok. Opowiadala Maharet, ze matka znow do niej przyszla, ze widziala ja na tarasie. A oprocz tego przez kilka godzin rozprawialy z Maharet o calej sprawie. O jakiej sprawie? Maharet powiedziala jej, ze zapomni.

O Boze, jak bardzo usilowala potem sobie to odtworzyc. Fragmentarycznosc wspomnien dreczyla ja przez lata. Maharet rozpuscila wlosy, bardzo dlugie i geste, objela ja i poszly przez ciemny dom jak upiory, Maharet od czasu do czasu przystawala, zeby ja pocalowac, a ona odpowiada jej usciskiem. Cialo Maharet bylo jak kamien, ktory potrafi oddychac.

Byly wysoko, w srodku gory, w tajnej sali. Staly tam potezne komputery z wielkimi szpulami i czerwonymi swiatelkami, slychac bylo niski szum elektronicznych urzadzen. A na niezmierzonym prostokatnym ekranie siegajacym dobre kilkanascie metrow w gore widnialo kolosalne drzewo genealogiczne rodziny. To byla Wielka Rodzina od tysiecy lat. Och, tak, drzewo genealogiczne wyrastalo z jednego korzenia! Uklad byl matriarchalny, jak zawsze u starozytnych ludow — jak u Egipcjan, tak, u ktorych prawo do tronu przechodzilo na ksiezniczki krwi krolewskiej; i jak wciaz jeszcze bylo wsrod plemion zydowskich.

W tamtej chwili wszystkie szczegoly byly dla Jesse jasne — starozytne imiona, miejscowosci, poczatek! Boze, czyzby poznala nawet poczatek — niesamowita prawde o setkach pokolen nakreslona przed jej oczami? Widziala rozwoj rodziny w starozytnych panstwach Azji Mniejszej, Macedonii i Italii, az wreszcie w Europie i potem Nowym Swiecie! Moglo to byc drzewo genealogiczne obejmujace wszystkie rodziny ludzkie!

Nigdy nie udalo sie jej przywolac z pamieci szczegolow tamtej elektronicznej mapy. Maharet powiedziala, ze wszystko zapomni. Cud, ze pamietala cokolwiek.

Ale co jeszcze sie zdarzylo? Co bylo prawdziwa sila napedowa ich dlugiej rozmowy?

Maharet plakala, to Jesse pamietala. Lkala zalosnie, po kobiecemu, jak mloda dziewczyna. Nigdy nie byla tak pociagajaca; jej oblicze zlagodnialo, a rownoczesnie nabralo blasku, zmarszczek ubylo i staly sie niezwykle delikatne. Bylo ciemno, wiec Jesse niewiele widziala. Zapamietala twarz plonaca w ciemnosciach niczym bielejaca zagiew, bladozielone oczy, zamglone, lecz promienne, jasne rzesy polyskujace, jakby drobne wloski pociagnieto zlotem.

W pokoju palily sie swiece. Za oknem ciemnial las. Jesse blagala, protestowala. Ale, na Boga, o co szlo?

Zapomnisz — mowil w jej glowie glos Maharet. — Nie bedziesz o niczym pamietac.

Kiedy otworzyla powieki w blasku slonca, wiedziala, ze jest po wszystkim, a oni odjechali. W ciagu pierwszej krotkiej chwili nie potrafila sobie niczego przypomniec, poza tym, ze powiedziano cos nieodwracalnego.

Na stoliczku przy lozku znalazla list:

Moja kochana,

nasza obecnosc przestala Ci sluzyc. Obawiam sie, ze wszyscy zbytnio rozkochalismy sie w Tobie i oderwiemy Cie od spraw, na ktore sie zdecydowalas.

Wybacz nam, ze wyjezdzamy bez uprzedzenia. Jestem przekonana, ze tak jest dla Ciebie najlepiej. Zamowilam samochod, ktory odwiezie Cie na lotnisko. Samolot odlatuje o czwartej. Twoi kuzyni, Maria i Matthew, beda czekac na Ciebie w Nowym Jorku.

Mozesz byc pewna, ze kocham Cie bardziej, niz slowa moga to wyrazic. Kiedy znajdziesz sie w domu, bedzie na Ciebie czekal moj list. Nadejdzie za wiele lat taki wieczor, kiedy znow porozmawiamy o historii rodziny. Jesli nadal bedziesz tego pragnela, zostaniesz moja pomocnica przy tych archiwach. Ale jak na razie, nie powinny Cie one pochlonac. Nie powinny odciagnac Cie od samego zycia.

Twoja jak zawsze

Вы читаете Krolowa potepionych
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату