to siwy kruk, ze ma tusiac juz lat, w samotnym niebie o nadzieji spiewa, kolysze senny, mokry bialy swiat.* * *
W.O.
Ludzi nie sluchaj — ja nie umierla. Brate moj, synie, jak ci zostawic? Bedzie jaskolke pod twojim dachem, bedzie ja trawe na twojich sciezkach, wiatrem lagodnym, aniolem twojim. Ludzi nie sluchaj — ja nie umierla.Dzwon Wola dzwon, boli dzwon. W lesie — czarnej nocy krok, na dzwonnicu wschodzi cudzy, na dzwonnicu wschodzi wrog! Niby serce, wola dzwon. Krwi nad lasem swiety dzwon. Rwie powrozow zyly dzwon.Winsent Wan Gog Sie chowa slonce w slonecznekach. Siwieje ruda glowa dnia. Na starcze czarne dlonie ziemi, szorstki, popekani, lagodni, syn — slonce — rudu glowu chyli. Jak w zl otem morzu, w slonecznekach — az po ramiona, az do gardla — samotny idzie rudy malarz. On bol і pieknosc calej ziemi umiescil w swoje serce, nie wieksze od skowronca.* * * Nie zobacze wschod ksiezyca, nie zatancze z mlodym deszcziem, nie dospiewam swojich wierszow, gorzkich, niby czarne wino…* * * Ja nie zamykam swoje drzwi ni dla zebraka, ni dla wroga. Odwarte moje serce wam, niech jestem glupa і bezbronna. Ta szczerosc plonie w mojej krwi — Ja nie zamykam swoje drzwi.Gdy spiewa rosyjski barda
W.O.
Czerwony wiatr krzyzowych wojen. Ten glos minelych dawnich czasow. Nadzieja. Bol. Pragnienie zycia. Gitary struny naprezone, jak strzaly tej odejszlej bitwy. Poeta pod przyceliem rampu, I spada cien, jak chore skrzydla.* * * Moj zielony dom z oknem w dziwny las! Tam gdzie gospodarz — dobry czarodziej… Czarne noce znow szukam sciezki tej. Ale spada czas, niby krew na snieg. Nie ma sciezki tej, nie znajduje dom! Tylko stary pies,