mily rudy pies — ach, psie lzy — na snieg I na moju dlon!Noc lesna Gwiazda w koronce galezia — spiewa bez glosu nad lasem, spiewa na dawniem jezyku, ktory ja jedna rozumiem. Gwiazda w koronce galezia…* * * Moje slowa — jak jagody jarzebiny w krwawych lzach. Slowo jasne spadnie w ziemiu — czy to zroscie, czy to zgine. Jarzebina, jarzebina! Mi zostanie po nich tylko gorzecz na wargach.Zrodlo Czerwona paproc. Wilcka sciezka potajemna. Silniej od zmartwienia, Silniej od smierci ziemia rodzie zrodlo, dzikie zrodlo srebrno spiewa. Zywa woda laska dloni.Zarys morski W bialym niebie krzyzyk ptaka. Brzeg samotny. Siwe morze psem lagodnym lize dloni.Piesn o jarzebinie Po wrzesniu wola jarzebina, szalona moja, mloda, dzika — w czerwonym szalu Eurydyka, gdy drzwal-Orfeo jej ucina. Drza gwiazdozbiory jagod krwawych, za wiatrem lecia skrzydla ognia. Zielony wiatr… W zalobne trawy sie chyli, cicha і samotna. Weselne swieto na polanie, zielony wiatr jak mocne wino. Dziewanna piekna, jarzebina, przed panem mlodym na kolanach. Kochany, zabiej! Mnie po zyciu nie zal. Nad nami, zobacz, teraz podnosi niebo straszny wieniec — siekieru mlodego ksiezyca.* * * Gwiazdy zbladly, krzycze kogut, czas mnie isc w daleku drogu — w czarny las, gdzie kwiat paproci ogniem slepie ludzki oczy, gdzie, jak szary cien, wilczyca bronie mi, dabrow caricu.* * *Tiniel, siostrze Napisz do mnie list literami srebrnego deszczu na stronice nieba. Odpowiem ci szeptem opadlego liscia, ktore plynie po jasnym strumieniu,