Znow pojawil sie Basso i powiedzial do kolegi:

– Tutaj jest czysto.

Wyszedl na pietro. Kiedy zagladal do pokojow, skrzypialy klepki w podlodze.

Detektyw Holstijic otworzyl drzwi od frontu i przykucnal, zeby przyjrzec sie zamkowi.

– Czy kiedy wrocilas do domu, drzwi byly otwarte albo uszkodzone? – spytal.

– Nie, otworzylam je kluczem. Mama spala w salonie. Na szczycie schodow pojawil sie detektyw Basso, mowiac:

– Mozesz nam pokazac szkody?

Holstijic i ja weszlismy na gore. Basso stal w glebi korytarza w drzwiach i wsparlszy rece na biodrach, lustrowal moj pokoj.

Zajrzalam do srodka i przeszly mnie ciarki. Lozko bylo poscielone. Pizama lezala na poduszce zlozona, tak jak ja zostawilam. Drzwiczki toaletki byly zamkniete, a zdjecia na niej rowno poustawiane. Skrzynia pod lozkiem – zamknieta. Podloga czysta. Zaslony zwisaly z obu stron okna gladko, nieruszone.

– Mowisz, ze widzialas intruza – powiedzial detektyw Basso, patrzac na mnie badawczo, bez drgnienia powieki, wyczulony na kazde klamstwo.

Weszlam do pokoju, ale nie wydawal mi sie juz przyjazny i przytulny. Czailo sie w nim cos zlego. Wskazalam okno, probujac opanowac drzenie reki.

– Gdy weszlam, wyskoczyl tedy. Detektyw Basso wyjrzal przez okno.

– Wysoko tu – zauwazyl. – Zamknelas je, kiedy uciekl?

– Nie. Zbieglam na dol i zadzwonilam na dziewiecset jedenascie.

– Ktos musial je zamknac. – Wciaz mial grozne spojrze nie i zaciete usta.

– Nie sadze, zeby ktokolwiek mogl uciec po takim skoku – powiedzial, podchodzac do niego, detektyw Holstijic. W najlepszym razie zlamalby noge.

– Moze nie wyskoczyl, tylko zszedl po drzewie – zasugerowalam.

Basso odwrocil sie gwaltownie.

– No wiec? Zdecyduj sie. Zszedl czy skoczyl? A moze przeszedl obok ciebie i wybiegl frontowymi drzwiami? To byloby najrozsadniejsze. Ja bym tak zrobil. Pytam jeszcze raz. Uwaznie sie zastanow. Czy na pewno tu kogos widzialas?

Nie wierzyl mi. Uznal, ze wszystko zmyslilam. Przez chwile sama bylam gotowa tez tak pomyslec. Co ze mna nie tak? Czyzbym miala zaburzone widzenie rzeczywistosci? Dlaczego nic nie zgadza sie z prawda? Zeby nie zwariowac, powiedzialam sobie, ze to nie ze mna jest cos nie w po rzadku. Tylko z nim. Facetem w kominiarce. Robil to. Nie wiem jak, ale na pewno byl winny.

Detektyw Holstijic przerwal pelna napiecia cisze, mowiac:

– Kiedy wroca rodzice?

– Mieszkam z mama. Musiala jechac do biura.

– Musimy wam zadac kilka pytan – ciagnal. Wskazujac lozko, dal mi znak, bym usiadla, ale obojetnie pokrecilam glowa. – Czy niedawno rozstalas sie z chlopakiem?

– Nie.

– A narkotyki? Jestes albo bylas uzalezniona?

– Nie.

– Powiedzialas, ze mieszkasz z mama? A ojciec? Gdzie jest?

– To pomylka – odparlam. – Przepraszam, nie powinnam byla dzwonic.

Policjanci spojrzeli na siebie. Detektyw Holstijic przymknal powieki i rozmasowal kaciki oczu kolo nosa. Basso wygladal tak, jakby stracil za duzo czasu i chcial sie jak najszybciej wyniesc.

– Mamy robote – powiedzial. – Dasz sobie sama rade do powrotu mamy?

Prawie go nie uslyszalam. Nie moglam oderwac wzroku od okna. Jak on to robil? Na znalezienie drogi powrotnej i posprzatanie pokoju przed przybyciem policji mial pietnascie minut! A ja przez caly czas bylam na dole… Wzdrygnelam sie na mysl, ze bylam z nim w domu sama.

Detektyw Holstijic wyciagnal wizytowke.

– Niech mama zadzwoni do nas, kiedy wroci.

– Sami sie odprowadzimy – dodal detektyw Basso, juz w polowie korytarza.

ROZDZIAL 15

– Myslisz, ze Elliot kogos zamordowal?

– Ciszej! – syknelam na Vee, ogladajac sie na rzedy sto low, czy ktos przypadkiem nie slyszy.

– Bez obrazy, kochana, ale zaczyna mnie to bawic. Najpierw napadl na mnie. Teraz jest morderca. Sorry, ale Elliot?! Elliot morderca? Wedlug mnie to superfajny facet. Przypominasz sobie, zeby choc raz nie przytrzymal ci drzwi? No wlasnie, wlasnie, nigdy.

Bylysmy w sali biologicznej. Vee polozyla sie na stole twarza do gory. Uczylismy sie mierzyc cisnienie i miala odpoczac w ciszy przez piec minut. Normalnie pracowalabym z Patchem, ale trener dal nam wolny dzien, to znaczy kazdy mogl sobie wybrac, z kim chce siedziec. Ja i Vee bylysmy na koncu klasy, a Patch – z przodu, z przypakowanym Thomasem Rookerym.

– Przesluchiwali go jako podejrzanego w sprawie o zabojstwo – szepnelam, czujac, ze trener kieruje wzrok w nasza strone. Skreslilam kilka slow na arkuszu biologicznym. „Pacjent jest spokojny i rozluzniony. Pacjent stara sie nie mowic do trzech i pol minuty'. – Policja oczywiscie uznala, ze mial motyw i sposob.

– Jestes pewna, ze to ten Elliot?

– Jak myslisz, ilu Elliotow Saundersow chodzilo w lutym do ogolniaka w Kinghorn?

Vee pogladzila sie palcami po brzuchu.

– Jakies to wszystko nieprawdopodobne. A nawet gdyby byl przesluchiwany, to co? Liczy sie, ze go wypuscili. Uznali za niewinnego.

– Bo policja znalazla list samobojczy Halverson. -Jakiej znow Halverson?

– Kjirsten Halverson – odparlam niecierpliwie. – Dziewczyny, ktora sie rzekomo powiesila.

– Moze sie powiesila. Pewnego dnia stwierdzila, ze zycie jest do dupy, i uwiazala sie na drzewie. Przeciez tak sie zdarza.

– Gdy znalezli list, mieszkanie mialo slady wlamania, nie wydaje ci sie, ze to za duzy zbieg okolicznosci?

– Mieszkala w Portland. A tam wlamania to normalka.

– Wedlug mnie ktos wtedy ten list podlozyl. Ktos, kto chcial zdjac podejrzenie z Elliota.

– A to niby czemu? – zapytala Vee. Spojrzeniem zakomunikowalam jej: „Ech, durna'. Vee wsparla sie na zdrowym lokciu.

– Chcesz powiedziec, ze Elliot wciagnal Kjirsten na drzewo, zawiazal jej sznur na szyi, zepchnal ja z galezi, a potem wlamal sie do jej mieszkania i zostawil dowod wskazujacy samobojstwo?

– A niby czemu nie?

Teraz ona spojrzala na mnie kpiaco. -Temu, ze gliny juz wszystko przebadaly. Skoro oni uwazaja, ze to bylo samobojstwo, to ja tez.

– Posluchaj – powiedzialam. – Pare tygodni po tym, jak wykluczyli go ze sledztwa, Elliot zmienil szkole. Kto by sie chcial przeniesc z Kinghom do naszej budy?

– Masz racje.

– Mysle, ze chce uciec przed przeszloscia i ze nie byloby mu za wesolo na kampusie, gdzie wykonczyl Kjirsten. Ma nieczyste sumienie. – Przytknelam olowek do ust. – Musze sie wybrac do Kinghorn i popytac ludzi. Umarla zaledwie dwa miesiace temu. na pewno tam jeszcze huczy na ten temat.

– Sama nie wiem, Nora. Mam zle przeczucia co do szpiegowskiej operacji w Kinghorn. To znaczy, masz zamiar wypytywac konkretnie o Elliota? A jak sie dowie? Co po mysli?

Spojrzalam na nia z gory.

– Bedzie mial powod do zmartwienia, tylko jesli jest winny.

– A potem cie zabije, zebys go nie wydala. – Vee usmiechnela sie jak kot z Cheshire. Ja nie. – Tak samo jak ty chce sie dowiedziec, kto na mnie napadl – dodala powazniejszym tonem – ale moge sie zalozyc, o co chcesz,

Вы читаете Szeptem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату