Kuchnia Grace pachniala kawa i cieplym ciastem z bakaliami. Deszcz zmyl szyby, odslaniajac widok na ogrod rozany, polozony na tylach domu.

– Nigdy nie wierzylam w jasnowidzenie czy przeczucia.

– Ja tez nie – odparla Grace. – Ale teraz zaczynam miec watpliwosci. Mialam dwa koszmarne sny dotyczace ciebie, a teraz slysze, ze odebralas dwa „sygnaly”, tak jakbys dzialala wedlug jakiegos scenariusza.

Siedzialy przy stoliku obok okna. Carol miala na sobie jeden ze szlafrokow Grace i pare kapci, a jej wlasne ubranie konczylo sie suszyc.

– Tylko jeden „sygnal’ – odparla Carol. – Piorun. To bylo naprawde wstrzasajace przezycie, zgoda. Ale dzisiaj nie zagrazalo mi zadne niebezpieczenstwo. To ta biedna dziewczynka miala koszmarny dzien.

Grace potrzasnela glowa.

– Nie. To tez byl sygnal dla ciebie. Mowilas mi przeciez, ze chcac wyminac dziecko, zjechalas na sasiedni pas prosto pod cadillaca, ktory o maly wlos nie zderzyl sie z twoim malym volkswagenem. Z pewnoscia nie wyszlabys z tego bez szwanku.

Marszczac brwi, Carol powiedziala”

– Tak, nie pomyslalam o tym.

– Bylas tak przejeta wypadkiem, ze nie pomyslalas o sobie.

Carol ugryzla kawalek ciasta z bakaliami i popila kawa.

– Nie tylko ty miewasz koszmary.

Strescila wlasny sen: odciete glowy, pustka i ciemnosc za jej plecami, migajacy srebrzysty przedmiot.

Grace ujela kubek z kawa w dlonie i skulila sie nad stolem. W jej niebieskich oczach odbijala sie troska.

– Co za paskudny sen. Jak go interpretujesz?

– O, nie sadze, zeby byl proroczy.

– A dlaczegoz by nie? Moje takie byly.

– Tak, ale to nie znaczy, ze obie musimy byc wrozkami. Poza tym moj sen nie mial sensu. Byl po prostu zbyt okrutny, aby traktowac go powaznie. Takie rzeczy nie zdarzaja sie w rzeczywistosci.

– Moze byc proroczy, jesli nie bedziemy interpretowac go doslownie. To symboliczne ostrzezenie.

– Przed czym?

– Nie wiem, ale uwazam, ze musisz byc nadzwyczaj ostrozna. Boze, zaczynam mowic jak cyganska wrozka. Jednak jestem zdania, ze nie powinnas tego ostrzezenia lekcewazyc. Zwlaszcza po tym, co sie wydarzylo.

Pozniej, po lunchu, kiedy nalala troche pieniacego plynu do zlewu pelnego brudnych naczyn, Grace powiedziala”

– A jak sie maja sprawy w agencji adopcyjnej? Czy sa szanse, ze szybko dadza wam dziecko?

Carol zawahala sie.

Grace spojrzala na nia.

– Cos nie tak?

Biorac z wieszaka scierke, Carol odparla”

– Nie. Z pewnoscia nie. O’Brian mowi, ze zostaniemy zaakceptowani. Mowi, ze to pewne.

– Ale ty sie wciaz martwisz.

– Troche – przyznala Carol.

– Czemu?

– Nie jestem pewna. Po prostu… mam takie przeczucie…

– Jakie przeczucie?

– Ze to sie nie uda.

– Dlaczego nie?

– Nie moge pozbyc sie mysli, ze ktos probuje nas powstrzymac przed adopcja.

– Kto?

Carol wzruszyla ramionami.

– O’Brian? – spytala Grace.

– Nie, nie. On jest po naszej stronie.

– Ktos z komisji rekomendacyjnej?

– Nie wiem. Wlasciwie nie mam zadnych dowodow na to, ze ktos ma zle zamiary wzgledem Paula i mnie.

– Tak dlugo nosilas sie z checia adopcji, ze odczuwasz niepokoj, kiedy wreszcie zdecydowalas sie na nia. Szukasz problemow tam, gdzie ich nie ma.

– Moze.

– Te dwa wypadki wplywaja na twoje samopoczucie.

– Moze.

– To zrozumiale. Ja tez jestem pod wrazeniem. Ale adopcja nie musisz sie martwic.

– Mam nadzieje – odrzekla Carol. Przypomniala sobie jednak zagubione formularze, i to dalo jej do myslenia.

Zanim Paul wrocil z agencji adopcyjnej, deszcz przestal padac, chociaz wiatr byl nadal zimny i wilgotny.

Wzial z garazu drabine i wspial sie na najmniej pochylona czesc dachu. Mokre gonty skrzypialy pod stopami, ale ostroznie poruszal sie po stromiznie, kierujac sie w strone anteny telewizyjnej zamocowanej obok ceglanego komina.

Nogi mial jak z waty. Cierpial na rodzaj leku wysokosci – leku, ktory go do konca nie obezwladnil, bo zmuszal sie, by go zwalczyc i przezwyciezyc, tak jak teraz.

Kiedy dotarl do komina, oparl sie o niego reka i spojrzal na dachy sasiednich domow. Ciemne, burzowe wrzesniowe chmury opuszczaly sie coraz nizej, i Paul mial uczucie, ze wystarczy podniesc ramie, szturchnac piescia w te nadete brzuszyska, a wydadza glosny, metaliczny odglos.

Przywarl plecami do komina i obejrzal antene telewizyjna. Plyta mocujaca trzymala sie na czterech srubach przechodzacych przez gonty. Zadnej nie brakowalo i zadna sie nie obluzowala. Antena byla mocno przytwierdzona do plyty i najprawdopodobniej to nie ona powodowala halas, ktory wstrzasal domem.

Po zmyciu naczyn Grace i Carol weszly do gabinetu. Pokoj cuchnal kocim moczem i kalem. Arystofanes zrobil sobie wychodek na siedzeniu wielkiego fotela.

Grace byla oszolomiona.

– Nie moge w to uwierzyc. Ari zawsze korzysta z kuwety. Nigdy czegos takiego nie robil.

– Zawsze byl nieznosnym kotem, prawda? Grymasnym.

– Owszem, ale nie do tego stopnia. Fotel trzeba pokryc na nowo. Znajde te glupia bestie, wsadze mu nos w te brudy i dam porzadna bure. Nie chce, zeby mu to weszlo w krew, na litosc boska.

Szukaly wszedzie, ale bez rezultatu. Widac kocur wymknal sie z domu przez kuchnie.

Wracajac z Grace do gabinetu, Carol zagadnela”

– Wspomnialas wczesniej, ze Ari podarl ci pare rzeczy.

Grace skrzywila sie.

– Tak. Przykro mi o tym mowic, ale podarl na strzepy dwie z tych cudownych haftowanych poduszeczek, ktore dla mnie zrobilas. Bylam zrozpaczona. Tyle wlozylas w nie pracy, a on po prostu…

– Nie martw sie – powiedziala Carol. – Zrobie ci nowe. Uwielbiam to. Haftowanie mnie odpreza. Pytalam tylko dlatego, ze jego zachowanie moze swiadczyc o chorobie.

Grace zmarszczyla brwi.

– Wyglada zdrowo. Siersc ma lsniaca i jest rownie zywotny jak zawsze.

– Pod wieloma wzgledami zwierzeta sa jak ludzie. Kiedy ktos nagle zaczyna sie dziwnie zachowywac, moze to swiadczyc o jakiejs dolegliwosci fizycznej – od guza mozgu poczawszy, na chorobach ukladu pokarmowego skonczywszy.

– Chyba musze z nim pojsc do weterynarza.

– Skorzystajmy z tego, ze chwilowo nie pada i poszukajmy go na dworze – zaproponowala Carol.

– Szkoda zachodu. Kiedy kot nie chce, by go znalezc, to sie go nie znajdzie. A poza tym wroci przed kolacja. Rano pojde z nim do weterynarza. – Grace spojrzala na balagan, skrzywila sie i potrzasnela glowa. – To do niego

Вы читаете Maska
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату