Znow zaczal myslec o Catherine. O tym, jak przyszla do niego przed dziewiecioma miesiacami. Jak musnela palcami jego ramie. Jak jej dlugie czarne wlosy opadly mu na policzek, kiedy nachylila sie nad nim, by obejrzec wyniki badan Nathana.

Ktoregos dnia przyszla do jego gabinetu bez dziecka, w dlugim czarnym plaszczu. Zamknela drzwi na zasuwe. Spojrzala mu prosto w oczy i powiedziala: „Potrzebuje cie”.

I rozchylila plaszcz, odslaniajac naga biala skore i zmyslowa, czarna koronkowa bielizne. Wzial ja od razu, pod sciana, on mial spodnie spuszczone do kolan, ona objela go nogami w biodrach.

Jej orgazm byl tak intensywny, ze zatopila zeby w jego ramieniu. Potem padli na podloge i po chwili ona juz byla na czworakach, a on wchodzil w nia od tylu, twardy i napalony jak nastolatek lapiacy drugi oddech.

Potem, kiedy oboje byli zbyt wyczerpani, by sie ruszyc, kiedy ledwo zdolal powiedziec recepcjonistce, by odwolala wszystkie wizyty umowione na to popoludnie, zobaczyl siniec na lewym boku Catherine.

Nic takiego, powiedziala. Uderzyla sie o blat kuchenny. Tamtego dnia zadne z nich nie skomentowalo faktu, ze siniec mial ksztalt dloni.

Pewnego dnia z placzem opowiedziala mu wszystko o Jimmym. Byli wtedy w pokoju hotelowym na Copley Square. Wczesniej przez dwadziescia minut kleczala przed nim i robila rzeczy, o jakich do tej pory tylko czytal w magazynach dla mezczyzn. Teraz przytulal ja do siebie i gladzil po wlosach.

Potrzebuje cie – szepnela z ustami przy jego piersi. – O Boze, Tony, nawet sobie nie wyobrazasz, jak to jest. Tak bardzo sie boje…

Powinienem odejsc z tego cholernego szpitala, myslal Tony, idac przez pusty podziemny parking, rozbrzmiewajacy echem jego krokow. Ma juz serdecznie dosyc ludzi, ktorzy mowia mu, co ma robic – zony, ordynatora pediatrii, Jamesa Gagnona. Po co harowac tyle lat, skoro i tak nie moze robic tego, co chce?

Kocha Catherine Gagnon. Mial dosc babrania sie w tym gownie. Pieprzyc zone, pieprzyc dzieci. Powinien juz, teraz pojechac do Catherine. Odwolac to, co powiedzial. Przeprosic za to, ze ja zawiodl, ze twierdzil, iz nie moze pomoc Nathanowi.

Cholerny swiat, bylo mu glupio, ze tego popoludnia siedzial przed jakims gliniarzem i czul sie jak mieczak, usilujac wytlumaczyc, jak mogl kochac Cathy i nie zrobic nic, by ochronic ja przed Jimmym. Jak ten facet na niego patrzyl…

Dosc tego. Postawi sie. Stanie na wlasnych nogach. Ten jeden jedyny raz zrobi to, co chce zrobic. Pieprzyc inne kobiety w jego zyciu.

Podszedl do samochodu. Wyjal kluczyki rekami drzacymi z podniecenia.

Kiedy otworzyl drzwi, uslyszal za plecami jakis dzwiek.

Gumowe podeszwy cicho odrywaly sie od bialej winylowej posadzki. Zaszelescila zaslona. Monitory pikaly, wentylatory syczaly.

Pielegniarka poszla do innego pacjenta.

Na korytarzu bylo ciemno i cicho.

Mezczyzna skradal sie na palcach, dopoki nie znalazl wlasciwej sali.

Na lozko padl cien. Nathan sie poruszyl. Odwrocil glowe w strone, z ktorej dobiegl dzwiek. Lekko uchylil powieki.

Mezczyzna wstrzymal oddech.

A Nathan szepnal:

– Tatusiu.

Rozdzial 15

Ledwie polozyl glowe na poduszce, zadzwonil telefon. Tym razem nie pomyslal o Susan. Przed oczami od razu stanela mu Catherine. Uprzytomnil sobie, ze mu sie snila. Byla naga, jej dlugie czarne wlosy opadaly mu na piers.

– Dajcie mi sie wreszcie wyspac – powiedzial do sluchawki.

– Nadal masz ochote bawic sie w detektywa?

Dopiero po chwili rozpoznal ten glos. Harris, gorliwy detektyw Gagnonow. Bobby usiadl. Spojrzal na zegar. Druga w nocy. Jezu, kiedy on sie wyspi?

– Czego? – spytal.

– Masz znajomych w bostonskiej policji? – spytal Harris. – Bo zdarzylo sie morderstwo, ktore powinno cie zainteresowac.

– Kto zginal?

Harris milczal przez chwile.

– Doktor Tony Rocco. Na podziemnym parkingu szpitala. Nie wkladaj za dobrych butow. Szkoda byloby je pobrudzic.

Detektyw D.D. Warren pracowala w bostonskim wydziale zabojstw od ponad osmiu lat. Drobna, zgrabna blondynka o niesamowitych niebieskich oczach na miejsce zabojstwa doktora Rocco przybyla w obcislych dzinsach, szpilkach i skorzanej kurtce w kolorze karmelu. Polaczenie Seksu w wielkim miescie z Nowojorskimi gliniarzami. Policjanci gapili sie na nia, ale poniewaz dla D.D. liczyla sie tylko praca, zaden nie mial u niej najmniejszych szans.

Znali sie z Bobbym od dawna. Wieki temu nawet ze soba chodzili. Byli wtedy zoltodziobami, ona zaczynala pracowac w policji miejskiej, on w stanowej. Dobrze rozumieli ograniczenia, jakie na ich zycie osobiste naklada praca, i nie bylo miedzy nimi rywalizacji. Bobby nie pamietal, dlaczego ze soba zerwali. Pewnie mieli za duzo roboty. Niewazne. Lepiej im bylo, gdy zostali przyjaciolmi. Z podziwem sledzil jej blyskotliwa kariere – niedlugo pewnie dostanie awans na porucznika – a ona zawsze interesowala sie jego praca w STOP-ie.

Teraz jednak zagladala do ciemnozielonego bmw 450i, przygryzajac dolna warge. Po drugiej stronie wozu technik robil zdjecia. Trzaski migawki i terkot przewijanego filmu niosly sie po przestronnym podziemnym parkingu, podkreslajac zblizajace sie kroki Bobby’ego.

Parking byl zatloczony jak na te pore. Furgonetki lekarza sadowego i ekipy sledczej, liczne radiowozy, kilka aut nalezacych do detektywow i o wiele ladniejszy sedan, w ktorym Bobby rozpoznal woz zastepcy prokuratora okregowego. Duzo samochodow jak na zabojstwo. Duze zainteresowanie. Koniec, kropka.

Z ust Bobby’ego unosily sie kleby pary. Wlozyl rece gleboko do kieszeni puchowej kurtki i staral sie nie rzucac w oczy. Kilka glow zwrocilo sie w jego strone. Niektore twarze rozpoznal, innych nie. Jego znali wszyscy i choc chcial tego uniknac, kiedy podszedl do bmw, zapanowalo juz ogolne poruszenie.

– Czesc, Bobby – rzucila D.D., nie podnoszac glowy.

– Ladne buty.

Nie dala sie zwiesc.

– Pozna pora na spacer po miescie – stwierdzila.

– Nie moglem spac.

– Bo telefony sie urywaly? – Spojrzala na niego podejrzliwie zmruzonymi oczami. – Masz dobry sluch, Bobby, zwazywszy na to, ze robimy wszystko, by wyciszyc sprawe.

Zrozumial, do czego pije, ale postanowil nie odpowiadac na jej pytanie.

– Jesli przez najblizsza godzine postoje sobie pod tym betonowym slupem i poogladam paznokcie, bardzo wam bede przeszkadzal?

– Powiedzialabym, ze robienie manikiuru jest tu scisle zabronione. – Ruchem glowy wskazala Ricka Copleya, zastepce prokuratura okregowego, pograzonego w rozmowie z lekarzem sadowym. Ostatni raz Bobby widzial go w czwartek wieczorem, po akcji u Gagnonow, kiedy to musial bawic sie w kotka i myszke z ludzmi z prokuratury. Uznal, ze Copley raczej nie ucieszy sie na jego widok. Musi wiec sie streszczac.

– Mozesz powiedziec w skrocie, co i jak? – spytal polgebkiem.

Znow spojrzala na niego znaczaco.

– Ile jeszcze znajdziemy ofiar w jakis sposob powiazanych z toba?

– Dzis po poludniu widzialem go pierwszy raz w zyciu. Rozmawialismy o Nathanie Gagnonie.

Вы читаете Samotna
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату