– To chce.

– Najpierw cie ubierzemy.

Siostra Brandi wyjela igle od kroplowki i odsunela monitor.

– Przyniesie pani papiery? – spytala Catherine, nerwowo zerkajac przez ramie.

– Oczywiscie.

Brandi zniknela w glebi korytarza. Catherine postarala sie usmiechnac i odwrocila sie do syna.

– Przynioslam twoj ulubiony stroj. Dzinsy, kowbojki i koszule kowbojska.

Otworzyla torbe i polozyla ubrania na skraju lozka. Nathan, wciaz przygaszony, zrzucil szpitalna koszule.

– Czy to byl sen? – spytal.

Catherine wiedziala, co ma na mysli.

– Nie – powiedziala.

– Tatus mial pistolet.

– Tak.

– Nie zyje?

– Tak.

Nathan skinal glowa i zaczal sie ubierac. Wlasnie konczyl zapinac flanelowa koszule, kiedy weszli James, Maryanne i mezczyzna w fartuchu Chirurga.

– Nathan! – huknal James radosnie. – Moj ulubiony kowboj! Kon osiodlany? Moze pojedziesz ze mna i babcia do hotelu LeRoux? Pelna obsluga, mowie ci. Tyle lodow, ile zdolasz zjesc.

Chlopiec spojrzal na dziadka, jakby wyrosly mu dwie glowy. James rzadko bywal taki serdeczny. A poza tym lody bardzo Nathanowi szkodzily.

Nieporuszony James zwrocil sie do Catherine z triumfalna mina.

– Catherine, to doktor Gerritsen, ordynator oddzialu pediatrycznego. Powinnas z nim porozmawiac. My z Maryanne zostaniemy z Nathanem.

Maryanne juz wyciagala reke do chlopca. Trudno bylo zniesc widok tesknoty malujacej sie na jej twarzy. Czy w swoim wnuku widzi ostatni slad po Jimmym? A moze jest dla niej tylko swego rodzaju bronia, zywym narzedziem, za pomoca ktorego mozna zadac bol Catherine?

Doktor Gerritsen probowal dyskretnie wywolac Catherine na korytarz. Nie drgnela. Jamesowi i Maryanne wystarczy pol minuty, by wyprowadzic stad Nathana. I kto pozniej osmieli sie im go odebrac?

Doktor Gerritsen dal za wygrana. Wszedl za zaslone, gdzie zrobilo sie tloczno, i zajal sie Nathanem. Pod pacha mial jego karte.

– Jak sie czujesz, mlody czlowieku? – spytal.

– Dobrze. – Nathan patrzyl na czterech doroslych z lekkim niepokojem.

– Z karty wynika, ze wszystko jest w porzadku.

– Gdzie doktor Rocco? – spytal Nathan.

– Nie mogl dzis przyjsc, wiec go zastepuje. Nie masz nic przeciwko temu?

Chlopiec patrzyl na niego w milczeniu. Nie lubil lekarzy, zwlaszcza tych, ktorych nie znal, i w jego oczach czaila sie nieufnosc.

– Chcesz wrocic do domu? – spytal doktor Gerritsen.

Skinienie glowy.

– Tez mysle, ze to dobry pomysl. Wiesz co? Zaczekaj tu jeszcze minutke, zamienie tylko slowko z twoimi dziadkami i mama. Siostro Brandi, moze pokaze pani Nathanowi, jak dziala stetoskop?

Nathan wiedzial, jak dziala stetoskop. Spojrzal z niepokojem na Catherine. Usmiechnela sie, by dodac mu otuchy, choc sama tez zaczynala sie bac. Wyszli za zaslone. Doktor Gerritsen nie tracil czasu.

– Sedzia Gagnon poinformowal mnie, ze sa pewne watpliwosci co do tego, kto ma prawo do Nathana – powiedzial, patrzac Catherine w oczy.

– Sedzia Gagnon i jego zona zlozyli wniosek o przejecie nad nim opieki – odparla ze spokojem. Goraczkowo przygladala sie ordynatorowi, starajac sie go rozgryzc. Starszy mezczyzna. Obraczka. Szczesliwy w malzenstwie? A moze znudzony, samolubny, podatny na wdzieki mlodej, pieknej wdowy?

– Niepokoja sie o bezpieczenstwo chlopca – ciagnal doktor Gerritsen powaznym tonem. Smiertelnie powaznym.

Catherine uznala, ze flirtowanie nie ma sensu. Zamiast tego wcielila sie w role zatroskanej, pelnej szacunku synowej. Odwrocila sie lekko i powiedziala cicho, jakby nie chciala draznic tesciow:

– Sedzia Gagnon i jego zona dopiero co stracili syna. Sa wspanialymi dziadkami, ale… nie doszli jeszcze do siebie po tej tragedii. Na pewno pan to rozumie.

– Czujemy sie swietnie i dobrze o tym wiesz – wtracil James ostro. – Nie rob z nas zramolalych idiotow.

Doktor Gerritsen zerknal na Jamesa i Maryanne, po czym znow spojrzal na Catherine. Byl wyraznie zaklopotany.

– Nie lubie takich sytuacji.

– Nie mialam najmniejszego zamiaru pana w to mieszac – zapewnila Catherine.

– Z akt doktora Rocco wynika, ze Nathan czesto choruje – stwierdzil znaczaco. – Za czesto.

– Doktor Rocco zawsze troskliwie opiekowal sie Nathanem. Gerritsen spojrzal na nia z powatpiewaniem. Najwyrazniej wiedzial o jej romansie z Tonym i nie dal sie zwiesc.

– Moim zdaniem nie powinna pani zabierac chlopca – oznajmil.

Catherine serce zamarlo w piersi. Strach wzbieral w gardle. Na twarz Jamesa powoli wyplynal usmiech.

– Niestety – ciagnal doktor Gerritsen szorstkim tonem – nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia.

– Slucham? – James nie wierzyl wlasnym uszom.

– Ta pani wciaz pozostaje prawna opiekunka Nathana. – Doktor Gerritsen wzruszyl ramionami. – Przykro mi, panie sedzio, mam zwiazane rece.

Maryanne zaczela krecic glowa, jak kobieta, ktora przebudziwszy sie, zauwaza, ze trafila w sam srodek koszmaru.

– Okolicznosci wymagaja natychmiastowego dzialania – skontrowal pospiesznie James. – Pana zdaniem zycie chlopca jest zagrozone, a to uzasadnia odeslanie go do domu z dziadkami.

– Przeciez nie wiem, czy tak rzeczywiscie jest.

– A te wszystkie choroby? Sam pan mowil, ze to podejrzane!

– On nas potrzebuje – powiedziala Maryanne blagalnie. – Tylko my mu zostalismy.

Doktor Gerritsen spojrzal na Maryanne ze wspolczuciem, po czym zwrocil sie do Jamesa:

– Podejrzane, tak. Ale to o niczym nie przesadza.

James wpadal we wscieklosc.

– Ona stanowi zagrozenie dla tego dziecka!

– Gdyby tak bylo – wtracila Catherine spokojnie – po co przywozilabym go do szpitala?

– Bo to czesc twojego planu! – warknal James. – Wykorzystujesz wlasne dziecko, zeby zwrocic na siebie uwage i odgrywac role cierpiacej matki.

Probowalem przestrzec Jimmy’ego, powiedziec mu, co knujesz. Robisz krzywde wlasnemu dziecku. To potworne! Catherine spojrzala mu w oczy.

– Przeciez nie musze odgrywac roli cierpiacej matki, by zwracac na siebie uwage, prawda, James? W koncu jestem pograzona w zalobie wdowa.

Z jego gardla dobyl sie gniewny pomruk. Catherine przez chwile myslala, ze zaraz rzuci sie na nia, chwyci ja za gardlo. To byloby cos nowego. Jimmy nie potrafil powsciagnac zlosci, lecz jego ojciec byl zimny jak lod.

– James, kochanie? – szepnela Maryanne. – Czy ona zabierze Nathana? Mowiles, ze to wykluczone. Jak to mozliwe?

James objal roztrzesiona zone. Przytulil ja i pogladzil jedna reka po ramieniu, nie odrywajac gniewnych oczu od Catherine.

– To jeszcze nie koniec – wycedzil.

– Na dzis owszem.

Doktor Gerritsen mial juz dosc tego rodzinnego dramatu. Gestem zaprosil Catherine za zaslone.

– Przykro mi, panie sedzio, ale zgodnie z prawem nie moge w zaden sposob przeszkodzic pani Gagnon w zabraniu chlopca ze szpitala. Gdyby okolicznosci sie zmienily, chetnie pomoge. Ale do tego czasu…

Lekarz wzruszyl ramionami; Catherine przeszla obok niego. Nawet nie poslala Jamesowi triumfalnego

Вы читаете Samotna
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату