Drzwi byly szeroko otwarte. Swiatlo zgaszone, ale palily sie swiece. Dziesiatki malych, pelgajacych plomykow.
Cialo zwisalo z krokwi, przed otworem po wyjetych drzwiach balkonowych. Plastikowa plachta zostala usunieta, do srodka wpadal lekki wiatr. Swiece migotaly. Cialo kolysalo sie przy wtorze skrzypienia krokwi.
Bobby podszedl blizej. Powoli obrocila sie ku niemu mloda, przerazona twarz Prudence Walker.
Rozdzial 25
Musze to zglosic. Bobby i Catherine rozmawiali szeptem w salonie. Bobby zamknal glowna sypialnie. Przedtem jeszcze raz obszedl cale mieszkanie i wprowadzil Catherine i Nathana do srodka; policja bedzie chciala przesluchac ich na miejscu zdarzenia.
Nathan siedzial w salonie i patrzyl z lekko otwartymi ustami w telewizor. Zamykaly mu sie oczy. Zaraz zasnie. Tym lepiej dla niego. Tym lepiej dla nich wszystkich.
– Nie rozumiem. Prudence sie powiesila?
– Na to wyglada.
Catherine nie mogla wyjsc ze zdumienia.
– Ale czemu mialaby to zrobic?
Zawahal sie.
– Zostawila list – powiedzial w koncu. – Napisala, ze nie moze dojsc do siebie po smierci Jimmy’ego.
– Gadanie! Pru miala Jimmy’ego gdzies. A on traktowal ja jak powietrze. Powiedzmy, ze nie byli w swoim typie.
– To znaczy, ze…
– Byla lesbijka – wyjasnila Catherine zniecierpliwiona. – Jak pan mysli, czemu ja zatrudnilam? Wszystkie inne nianie, bez wzgledu na wiek, w koncu ladowaly w lozku Jimmy’ego, chocby dla sportu.
Bobby westchnal. Przeczesal dlonia wlosy. Westchnal jeszcze raz.
– Cholera.
– W tym liscie jest cos jeszcze, tak?
– Napisala, ze nie moze dluzej zyc z wiedza, kto naprawde zabil Jimmy’ego. – Spojrzal Catherine w oczy. – Ten list pania obciaza.
Catherine szybko znalazla wytlumaczenie.
– James!
– To pani tesc ja zabil?
– Nie osobiscie, niech pan nie opowiada glupot. Kogos wynajal albo ktos zrobil to za niego. Tak to sie zwykle odbywa.
Oskarza pani sedziego o zabojstwo?
– Oczywiscie! Pan nic nie rozumie. To dla niego idealne rozwiazanie. Przyjdzie policja, przeczyta list i mnie aresztuje. A James zabierze Nathana.
Bobby probowal przemowic jej do rozsadku.
– Pani Gagnon…
– Catherine! Nie jestem moja tesciowa.
– Sedzia juz podal pania do sadu. Mysle, ze oboje wiemy, ze przy jego pieniadzach i koneksjach jest tylko kwestia czasu, kiedy wygra. Po co w ogole mialby ryzykowac zabojstwo?
– Zeby jeszcze dzis zabrac Nathana.
– Pani Gagnon…
– Catherine! Nic nie rozumiesz. Nie wiesz, jaki on jest. James chce wszystko i wszystkich kontrolowac. Pieniadze, Nathana, mnie. Jak myslisz, kto powiedzial Jimmy’emu, ze znecam sie nad Nathanem? Kto prawdopodobnie pierwszy zasugerowal Jimmy’emu rozwod? Sedzia nigdy mnie nie lubil. Maryanne tez. A teraz zabiora Nathana, dostana wszystkie pieniadze, a ja nie bede miala nic! Bedzie tak jak kiedys. Zostane sama.
Oczy Catherine zaplonely chorobliwym blaskiem. Podeszla do niego. Dotknela go lekko, a mimo to, gdy tylko jej palce spoczely na jego piersi, zesztywnial i stracil oddech.
Przejechala paznokciami po jego udzie.
– Wiele potrafie – szepnela. – Umiem rzeczy, jakie widziales tylko w pornosach, ktore ogladales przy piwie z kumplami. Powiedz, nie masz dosyc rutyny? Nie zastanawiales sie, jak to jest poznac kobiete, przy ktorej nie musisz niczego udawac? Chcesz rozerwac mi koszule i szczypac moje sutki? Prosze bardzo. Chcesz kasac mnie w szyje, ciagnac za wlosy? Nie bede protestowala. Nawet nie bedziesz musial potem dzwonic czy czynic falszywych wyznan milosnych. Mozesz mnie miec tu i teraz, zrobimy to na pieska na podlodze albo mozesz mnie wziac od tylu na kanapie. A moze w ogole nie chcesz sie rznac? Moze wolisz seks oralny? Mnie to bez roznicy. A moze chcesz urzeczywistnic swoje najskrytsze fantazje…
Nagle scisnela go za jadra. Drgnal jak prawiczek, po czym gwaltownym ruchem otarl sie o jej dlon. Wybuchnela gardlowym smiechem i zaczela piescic go lewa reka, a prawa odgarnela mu wlosy.
– Chcesz, zebym byla slodka uczennica? Wloze kraciasta spodniczke i podkolanowki. Ty mozesz wziac linijke. A moze wolisz dzika, niegrzeczna dziewczynke? Czarna skora, szpilki, pejcz. Robiles kiedys szescdziesiat dziewiec? Powiedz, o czym marzysz?
– Przestan.
Zasmiala sie tylko i zaczela masowac go jeszcze mocniej.
– Och, to musi byc cos specjalnego. Zoofilia? Jak chcesz, przypne sobie konski ogon i bede rzala, kiedy mnie bedziesz pieprzyl. A moze bierze cie cos gorszego? Homoseksualizm? Moglabym mowic grubszym glosem. A moze… Niektorzy mezczyzni lubia, kiedy odgrywam dla nich to, co mnie spotkalo. Chcialbys tego? Moge pokazac ci wszystko, do czego mnie zmuszal. Ja bede dziewczynka, ty pedofilem.
Poczatkowo nie zrozumial. Byl zbyt oszolomiony, wypelniajacy ja mrok znajdowal wierne odbicie w jego duszy. Chcial zerwac z niej ubranie. Chcial rzucic ja na podloge. Chcial posiasc ja dziko, brutalnie, zupelnie nie w jego stylu. Czul sie, jakby przez cale zycie udawal i dopiero teraz poznal swoje prawdziwe oblicze.
Nagle jednak dotarlo do niego pelne znaczenie jej slow. Przeszedl go lodowaty dreszcz. Zlapal ja za rece i wykrecil je do tylu.
– Przestan – wychrypial.
– O, widze, ze lubisz ostra jazde.
– Catherine, to co cie spotkalo… to nie twoja wina.
Otworzyla szeroko oczy. Wyrwala mu sie gwaltownie i uderzyla go w twarz.
– Nie mow o sprawach, o ktorych nic nie wiesz!
Milczal. Oboje ciezko dyszeli. Odwrocila sie i poszla na drugi koniec pokoju. Szary sweter zsunal jej sie z ramienia, odslaniajac czarna koronkowa bielizne. Poprawila go niecierpliwie, nie patrzac Bobby’emu w oczy.
Powinien cos powiedziec, ale nie mogl wydobyc glosu. Byl zbyt wstrzasniety, widzial przed soba nie kobiete, lecz dziewczynke uwieziona w ciemnosciach, uczaca sie robic straszne rzeczy tylko po to, by sklonic potwora do powrotu. A jeszcze straszniejsza byla mysl o wszystkich mezczyznach, ktorzy na wiesc o jej upokorzeniu wykorzystali je dla wlasnej rozrywki.
Pozadanie ulotnilo sie bez sladu. Czul sie wyczerpany, nieobecny. Harris mial racje. Dziewczynka, ktora wrzucono do tej jamy, nie byla ta sama, ktora z niej wyciagnieto.
– No dobrze – powiedziala Catherine szorstko z drugiego konca pokoju – skoro nie chcesz pojsc mi na reke, twoja sprawa. Zadzwon na policje. Prosze bardzo, niech przyjda. Niech cie zobacza w moim domu. Powiem, ze jestesmy kochankami. Od wielu miesiecy. Ze to ty wpadles na pomysl, zeby zastrzelic Jimmy’ego. On nawet nie mial pistoletu. To ja strzelalam, zeby sasiedzi uslyszeli. Przyszedles, zglosiles, ze Jimmy jest uzbrojony, i go rozwaliles. Twoje slowo przeciwko mojemu. To bedzie koniec twojej kariery.
– I tak jestem skonczony – rzekl spokojnie. – Jesli do jutra, do siedemnastej nie oglosze wszem wobec, ze w czwartek grozilas Jimmy’emu, sedzia Gagnon wsadzi mnie do wiezienia.
Catherine w ataku furii przygryzla dolna warge.
– Powiem im, ze Prudence z toba sypiala, ze dlatego sie powiesila! – Wyciagnela palec w jego strone. – Ty! To o tobie mowi w swoim liscie. Wiedziala, ze to ty zabiles Jimmy’ego, i to zlamalo jej serce, bo tak bardzo cie