od jej wlasnego. Delilah polozyla dlon na dyktafonie Kimberly.

– Pozyczy mi pani?

– Nie. Wlasnosc rzadu. Musisz sama sobie kupic.

Delilah odlozyla sprzet.

– A gdybym sprobowala wyciagnac od Dinchary wiecej informacji, moze nawet nagrac, jak mowi cos o Ginny, wtedy mi pani pomoze?

Kimberly wciaz sie gapila na jej brzuch. Nagle zaczela zalowac, ze zgodzila sie przyjechac do Sandy Springs. Nie miala ochoty brac na siebie odpowiedzialnosci za mloda ciezarna prostytutke.

Jej wizytowka caly czas lezala na stole. W koncu ja podniosla i na odwrocie zapisala numer swojej komorki.

– Jezeli uda ci sie go nagrac, zadzwon do mnie pod ten numer. -I zaraz dodala: – Uwazaj na siebie, Delilo.

5

Starszy brat zawsze mnie straszyl:

– Rob, co mowie, bo przyjdzie Pan Hamburger i cie zabierze.

– Nie ma zadnego Pana Hamburgera! – krzyczalem.

– Jasne, ze jest. Wielki na dwa metry i ubrany caly na czarno. Zakrada sie w srodku nocy do pokojow niegrzecznych chlopcow, porywa ich z lozek i zabiera do swojej fabryki, gdzie wrzuca ich do wielkiej maszyny do miesa, a potem sprzedaje na kotlety. Widziales to najtansze, zbrazowiale mieso na targu? To wlasnie z niegrzecznych chlopcow. Jak nie wierzysz, spytaj, kogo chcesz.

Nie wierzylem w to, ale przebudziwszy sie pewnej nocy, zobaczylem stojacego przy moim lozku Pana Hamburgera.

– Ciii – szepnal. – Nic nie mow, a moze daruje zycie twoim bliskim.

Nie moglem wydusic slowa, nie moglem krzyczec, nie moglem sie ruszyc. Tylko sie gapilem na te wielka, zwalista postac w czarnym ubraniu. Nie moglem uwierzyc, ze brat mowil prawde. Potem zaczalem sie trzasc, serce walilo mi jak mlotem i chyba nawet zmoczylem lozko.

– Wstawaj – warknal tamten. – Jesli chcesz ocalic rodzine, to zwlecz ten swoj chudy tylek z lozka.

Ale ja bylem jak skamienialy. Tylko nie moglem opanowac dreszczy.

Odrzucil koldre, zlapal mnie za reke i sciagnal na podloge. Jego palce wbijaly mi sie w ramie. Wykrecil mi bark. Bardzo bolalo.

Moje nogi same zaczely za nim isc. Przysiegam, bo swiadomie na pewno bym tego nie zrobil.

W przedpokoju przystanal, jak gdyby sie zastanawial, w ktora strone isc. Widzialem uchylone drzwi pokoju brata, zaledwie pol metra ode mnie. Slyszalem chrapanie ojca dobiegajace z sypialni obok.

„Krzycz – myslalem. – Zrob cos”.

W ciemnosciach czulem, jak taksuje mnie wzrokiem. Wcale nie byl zdenerwowany ani wystraszony.

Usmiechnal sie; biel zebow blysnela w mroku.

– Widzisz, chlopcze? Widzisz, ile ich obchodzisz? Zaraz zniszcze ci zycie, a twoja rodzinka nawet nie raczy sie obudzic. Zapamietaj: nic dla nich nie znaczysz. Od tej chwili przestaja istniec.

Nalezysz do mnie.

Zdarl ze mnie ubranie i rzucil na lozko. Bronilem sie, jak tylko moze sie bronic dziewiecioletni chlopiec. Z twarza przycisnieta do materaca nie moglem zlapac tchu. Krzyczalem. Myslalem, ze chce mnie zabic. Gdy skonczyl, nawet sie o to modlilem.

Ale on zwalil sie na plecy i zapalil papierosa.

Nie wiedzialem, co robic. Lezalem na brzuchu, wszystko wokol bylo mokre.

Zasnalem.

Obudzil mnie, zaczal bic i krzyczec, az musialem zrobic to, czego zadal. Potem kolejny papieros i wszystko jeszcze raz od nowa.

Stracilem poczucie czasu. Tkwilem nagi w stanie jakiegos otepienia. Palily mnie wnetrznosci, a na zewnatrz bylo mi zimno. On mi nawet nie pozwolil wziac koca. Od czasu do czasu przynosil mi jedzenie. Pizze, hamburgery. Za pierwszym razem wszystko zwrocilem. Rozesmial sie i powiedzial, ze sie przyzwyczaje. Potem wreczyl mi lyzke, wskazal na kaluze wymiocin i powiedzial, ze lepiej abym sie zabral do roboty, jesli chce jeszcze kiedys dostac cos do jedzenia.

I tak to wygladalo. Kara za to, ze bylem niegrzeczny.

Pewnego dnia stanelismy w drzwiach pokoju hotelowego. Oslepilo mnie slonce, musialem zaslonic oczy. W powietrzu pachnialo deszczem. Odruchowo wzialem gleboki oddech. Ten deszcz to byla pierwsza rzecz, ktora nie smakowala w ustach jak popiol.

Wybuchnal smiechem.

– Widzisz, chlopcze, nawet po tym wszystkim ciagle chce ci sie zyc. Chyba jednak musialo ci sie choc troche podobac.

Rzucil mi ciuchy. Nie te stare, ale nowe, ktore gdzies kupil. Kazal sie ubrac.

– Na litosc boska, miejze troche wstydu i przestan ciagle lazic na golasa. Znowu chcesz mnie skusic?

Czym predzej siegnalem po ubranie, ale nie zdazylem.

Tym razem, kiedy zszedl ze mnie, wysapal:

– Widzisz, mowilem, ze to lubisz.

Zawiozl mnie do innego hotelu. Mial na sobie garnitur, a ja granatowy dres o dwa rozmiary za duzy. Czulem sie maly i chudy. Musialem wygladac strasznie, jak uchodzca z jakiegos ogarnietego wojna kraju, umeczony, z pustym, szklanym wzrokiem.

Recepcjonistka spojrzala na mnie ze wspolczuciem. Pan Hamburger nachylil sie do niej konspiracyjnie.

– Jestem z opieki spolecznej. Wlasnie odebralismy dzieciaka rodzinie. Wyjatkowo ciezki przypadek. Co ta matka z ojcem wyprawiali… Szkoda gadac. Mial trudne dziecinstwo, ale jak Bog da, znajde mu dobry dom i zacznie nowe zycie.

– Biedactwo – westchnela dziewczyna.

I wtedy ni stad, ni zowad zaczalem krzyczec. Z rozdzierajacym placzem poskarzylem sie calemu swiatu na moj straszliwy los. Myslalem, ze mi pluca wyskocza z piersi, a glowa eksploduje z napiecia.

– Nie mowilem, ze to potwory, nie rodzice? – powiedzial Pan Hamburger.

– Biedactwo – powtorzyla recepcjonistka.

W koncu wynajal jakies male mieszkanie. Byl tam telefon, ale dzialal tylko na karte kredytowa. Drzwi byly zamykane tylko od zewnatrz i tylko on mial klucz.

Teraz przynajmniej moglem pobyc sam. Czasami nawet przez wiele godzin. Ogladalem ciurkiem „Krolika Bugsa”, a kiedy zaczynal mnie wkurzac, wylaczalem telewizor i nie robilem nic poza gapieniem sie w odrapana szara sciane. Gapilem sie i gapilem, czujac, jak staje sie coraz mniejszy.

Wtedy pierwszy raz zauwazylem pajaka. Zlapalem go. Wlozylem do szklanki i patrzylem, jak rozpaczliwie usiluje sie wydostac.

Pan Hamburger chyba mial racje.

Mimo wszystko musialem to lubic.

Вы читаете Pozegnaj sie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату