26
Zimny, porywisty wiatr pedzil strzepki smieci po nocnych ulicach, a w powietrzu wisiala grozba deszczu, kiedy Earl Benton zabral Laure i Melanie do mieszkania na parterze nieregularnego dwupietrowego kompleksu w Westwood, na poludnie od Wilshire Boulevard. Mieszkanie skladalo sie z pokoju, wneki jadalnej, kuchni, sypialni i lazienki. Wydawalo sie wieksze niz w rzeczywistosci, poniewaz duze okna wychodzily na bujnie zarosniety dziedziniec, o tej porze oswietlony punktowymi blekitnymi i zielonymi reflektorami ukrytymi w gestwinie.
Mieszkanie nalezalo do Paladyna i spelnialo funkcje „bezpiecznego domu”. Agencje czasami zatrudniano do wyciagania nastolatkow i dzieci w wieku szkolnym z fanatycznych sekt religijnych; natychmiast po uwolnieniu dzieci przywozono do tego mieszkania, gdzie przechodzily kilkudniowe odwarunkowanie, zanim wrocily do rodzicow.
Bezpieczny dom sluzyl rowniez za tymczasowe schronienie dla zon, ktorym grozili porzuceni mezowie, a kilkakrotnie wysocy urzednicy korporacyjni z rozmaitych galezi przemyslu spotykali sie tutaj na pare dni, zeby planowac tajne przejecie wrogich firm, poniewaz tutaj nie musieli sie obawiac elektronicznego podsluchu ani szpiegostwa przemyslowego. Kalifornia Paladyn raz nawet przetrzymywal w tych pokojach pastora baptystow, kiedy mlodociany gang z L.A. zawarl kontrakt na jego zycie, zeby zemscic sie za zeznawanie przeciwko jednemu z braci. Gwiazdor rocka ukrywal sie tutaj przed wyjatkowo uciazliwym wezwaniem w kosztownym procesie cywilnym. A slynna aktorka potrzebowala akurat tyle calkowitej prywatnosci we wlasnie takim nieprawdopodobnym miejscu, zeby odbyc rekonwalescencje po utrzymywanej w tajemnicy operacji usuniecia nowotworu, ktorej ujawnienie kosztowaloby ja role w nastepnych filmach; producenci nie chcieli zatrudniac gwiazd niezdolnych do wypelnienia zobowiazan kontraktu, gwiazd, ktore mogly zachorowac czy nawet umrzec w polowie krecenia filmu.
Melanie i Laura mogly schronic sie w tych cichych, skromnych pokojach przynajmniej na jedna noc. Laura miala nadzieje, ze kryjowka bedzie zabezpieczala przed scigajaca ich dziwna sila rownie skutecznie, jak przed mlodocianymi gangami i doreczycielami pozwow.
Earl wlaczyl ogrzewanie i poszedl do kuchni, zeby zaparzyc dzbanek kawy.
Laura probowala zachecic Melanie do goracej czekolady, ale dziewczynka nie chciala pic. Jak lunatyczka podeszla do najwiekszego fotela w pokoju, wdrapala sie na niego, usiadla z podwinietymi nogami i wpatrzyla sie we wlasne dlonie, ktore letargicznie ciagnely, skubaly, drapaly i pocieraly sie nawzajem. Palce splataly sie i rozplataly, i laczyly sie ponownie. Melanie wpatrywala sie w swoje dlonie z takim skupieniem, jakby nie rozumiala, ze stanowia jej czastke, tylko traktowala je jak dwa male, ruchliwe zwierzatka bawiace sie na jej kolanach.
Kawa pokonala chlod, ktory przeniknal ich w drodze ze smaganego wiatrem parkingu do budynku, ale nie mogla pokonac innego zimna – wywolanego nie przez fizyczne bodzce, lecz przez niespodziewany i niechciany kontakt z nieznanym.
Kiedy Earl dzwonil do biura, zeby zawiadomic o opuszczeniu domu w Sherman Oaks, Laura stanela w oknie bawialni z kubkiem kawy w dloniach i wdychala cieply aromat. Patrzyla na kaluze cieni, na plamy i smugi zielonego i blekitnego blasku, kiedy pierwsze grube krople deszczu zabebnily o liscie palmowe.
Gdzies tej nocy cos tropilo Melanie, cos wykraczajace poza ludzkie pojecie, niedosiezny stwor, ktorego ofiary wygladaly jak po przejsciu polowy cyklu w zgniatarce smieci, zanim ktos nacisnal wylacznik alarmowy. Uniwersyteckie wyksztalcenie Laury i doktorat z psychologii pomoglyby jej w koncu wyprowadzic Melanie z quasiautystycznego stanu, lecz na zadnym uniwersytecie nie nauczono jej, jak pokonac To. Czy to byl demon, duch, sila psychiczna? Takie rzeczy nie istnieja. Prawda? Nie istnieja. Ale… co takiego rozpetali Dylan i Hoffritz? I w jakim celu?
Dylan wierzyl w zjawiska nadprzyrodzone. Dostawal okresowych obsesji na punkcie tego czy innego aspektu okultyzmu, i w tych okresach bywal bardziej spiety, nerwowy i klotliwy niz zwykle. Wlasciwie Dylan podczas napadow obsesji przypominal Laurze jej matke, poniewaz jego zelazna wiara w okultyzm – i wieczne kazania na ten temat – wyrastaly z tego samego zrodla co religijny fanatyzm i przesadne manie, ktore zrobily z Beatrice taka wiedzme; wlasnie ta cecha, bardziej niz wszystko inne, przyczynila sie do rozwodu, poniewaz Laura nie mogla zniesc niczego, co przypominalo jej zatrute strachem dziecinstwo.
Teraz probowala przywolac z pamieci kolejne wybuchy entuzjazmu Dylana, teorie stanowiace jego obsesje. Usilowala odnalezc cos, co moglo wyjasnic obecne wydarzenia, ale nic istotnego nie przychodzilo jej do glowy, bo przeciez nigdy nie chciala go sluchac, kiedy opowiadal o rzeczach, ktore wydawaly sie czysta fantazja – albo czystym szalenstwem.
W reakcji na latwowiernosc i irracjonalnosc matki, Laura zbudowala swoje zycie na scislej logice i rozsadku. Wierzyla wylacznie w to, co mogla zobaczyc, uslyszec, powachac, posmakowac, czego mogla dotknac.
Nie wierzyla, ze pekniete lustro oznacza siedem lat nieszczescia, i nie rzucala rozsypanej soli przez ramie. Majac wybor, zawsze przechodzila pod drabina zamiast obok, po prostu zeby udowodnic, ze jest zupelnie inna od matki. Nie wierzyla w diably, demony, opetania i egzorcyzmy. W glebi serca czula, ze Bog istnieje, ale nie chodzila do kosciola i nie wyznawala zadnej konkretnej religii. Nie czytala powiesci o duchach, nie ogladala filmow o wampirach czy wilkolakach. Nie wierzyla w telepatie, jasnowidzenie, przepowiadanie przyszlosci.
Nic nie przygotowalo jej na wydarzenia z ostatnich dwudziestu czterech godzin.
Wprawdzie logika i rozsadek tworzyly najbardziej solidne fundamenty pod budowe zycia, Laura jednak zrozumiala, ze do zaprawy murarskiej nalezy domieszac poczucie zadziwienia, szacunek dla nieznanego, a przynajmniej obiektywizm. Inaczej krucha zaprawa zacznie wysychac, pekac i odpadac. Krancowe uzaleznienie matki od religii i zabobonow niewatpliwie bylo chore. Moze jednak nie nalezalo wpadac w druga krancowosc filozoficznego spektrum. Wszechswiat wydawal sie znacznie bardziej skomplikowany niz przedtem.
Cos czyhalo w ciemnosciach.
Cos, czego nie rozumiala.
I chcialo Melanie.
Lecz nawet kiedy stala przy oknie i wpatrywala sie w deszczowa noc z nowym szacunkiem dla tajemniczych, niesamowitych spraw, jej umysl szukal bardziej racjonalnych rozwiazan, namacalnych wrogow z krwi i kosci. Slyszala, jak Earl rozmawia przez telefon z kims w biurze, i nagle uswiadomila sobie, ze nikt oprocz Paladyna nie znal miejsca pobytu jej i corki. Przez okropna chwile doznala uczucia, ze zrobila cos bardzo zlego, bardzo glupiego, zgodzila sie wyrwac spod czujnej obserwacji FBI, zerwac kontakt z przyjaciolmi, sasiadami i policja. Melanie zagrazalo nie tylko niewidzialne To, przed ktorym ich ostrzezono, lecz rowniez prawdziwi ludzie, tacy jak wynajety morderca, ktorego znaleziono na szpitalnym parkingu. A jesli ci ludzie mieli wtyczki w Kalifornia Paladynie? Jesli sam Earl byl katem?
Przestan!!!
Wziela gleboki oddech. Nastepny.
Stala na sliskim zboczu emocji i osuwala sie w otchlan histerii. Ze wzgledu na Melanie, jesli nie na siebie, musiala wziac sie w garsc.
27
Dan wyszedl z domu Reginy i zatrzasnal za soba drzwi, ale nie ruszyl na podjazd. Czekal i nasluchiwal pod drzwiami. Jego podejrzenia potwierdzily sie, kiedy uslyszal meski glos: Regina miala goscia.
Mezczyzna byl wsciekly. Krzyczal, a ona mowila do niego Eddie i odpowiadala potulnym, skamlacym glosem. Suchy, twardy, jednoznaczny odglos policzka poprzedzil jej okrzyk – meczenie dzwieczace czesciowo bolem, czesciowo strachem, czesciowo jednak podnieceniem i przyjemnoscia.
Wiatr weszyl halasliwie wokol Dana, galezie drzew ocieraly sie o siebie, wiec Dan nie slyszal wyraznie, co mowiono w domu. Rozroznil dostatecznie duzo slow, zeby zrozumiec, ze Eddie zloscil sie, poniewaz Regina ujawnila zbyt wiele. Zalosnym, sluzalczym tonem Regina probowala mu wytlumaczyc, ze nie miala wyboru, ze musiala powiedziec Danowi wszystko; Dan nie pytal, tylko zadal odpowiedzi – a co wazniejsze, zadal w taki