biurze. Wykonal kilka gwaltownych wymachow swymi dobrze zbudowanymi ramionami oraz kilka obrotow glowy osadzonej na grubej, muskularnej szyi.
Mial osiem dziur do zalatania, co znaczy, ze musial zajac sie osmioma osobami. A oto juz piec sposrod nich znajdowalo sie pod kontrola. Szybko i bezbolesnie. Byl zadowolony z takiego obrotu sprawy, a zwlaszcza z samego siebie. Tak, jest cholernie dobry w swym zawodzie.
W chwilach takich jak ta zalowal, ze nie ma z kim dzielic swych triumfow, kogos, kto podziwialby go, ale nie mogl sobie pozwolic na to, by ktos zanadto zblizyl sie do niego. Byl wicedyrektorem agencji, czlowiekiem numer dwa w calym zespole, i dazyl do tego, by jeszcze przed czterdziestka zostac glownym szefem. Zamierzal zapewnic sobie to stanowisko, zbierajac materialy obciazajace obecnego dyrektora, Jarroda McClaina, i zmuszajac go w odpowiednim czasie do dymisji. Chcial jednoczesnie, by ten serdecznie go zarekomendowal na swoje miejsce. McClain traktowal Sharpa jak syna, wtajemniczajac go we wszystkie tajne sprawy, i juz teraz Anson mial dosc wiedzy, by zniszczyc przelozonego. Ale byl oczywiscie czlowiekiem ostroznym i nie zrobilby zadnego smialego posuniecia bez pelnej gwarancji powodzenia. A gdy juz zdobedzie dyrektorski fotel, na pewno nie popelni bledu McClaina i nie dopusci do siebie tak blisko zadnego podwladnego. Bedzie na szczycie sam, musi byc sam, jesli chce przetrwac dlugo. Tak wiec juz teraz przyzwyczajal sie do samotnosci; mial protegowanych, ale nie mial przyjaciol.
Poprzez cwiczenia usunal zdretwienie karku i ramion. Powrocil za biurko, usiadl w fotelu, zamknal oczy i zaczal myslec o trzech osobach, ktorych jeszcze nie odnalazl, a ktore nalezalo aresztowac: Ericu Lebenie, pani Leben i Benie Shadwayu. W przeciwienstwie do pozostalej piatki nie zaproponuje sie im ukladu. Jesli Lebena uda sie pochwycic „zywego”, zamkna go pod kluczem i beda badac niczym szczura laboratoryjnego. Pania Leben i Shadwaya usunie sie po prostu – tak zeby wygladalo to na wypadek.
Istnialo kilka powodow, by ich zalatwic. Po pierwsze, oboje byli ludzmi niezaleznie myslacymi, hardymi i uczciwymi… To bardzo niebezpieczna mieszanka, mozna powiedziec: mieszanka wybuchowa. Przez nich cala sprawa moglaby sie dostac do wiadomosci publicznej. W ten sposob ci zblakani idealisci staneliby na drodze do kariery Ansona Sharpa. Inni – Lewis, Geffels, Baresco, Knowls i Seitz – poddadza sie z czystego koniunkturalizmu, ale nie Rachael Leben i Benny Shadway. Po drugie, zadne z nich nie popelnilo nigdy jakiegokolwiek wykroczenia ani nie zaprzedalo duszy rzadowi, jak reszta panow z Geneplan. Nad ich glowami nie wisialy wiec zadne miecze, a zatem nie sposob byloby ich kontrolowac.
Ale przede wszystkim Sharp pragnal smierci Rachael Leben po prostu dlatego, ze byla kochanka Shadwaya, ze Shadwayowi na niej zalezalo. Ja najpierw chcial zabic – na oczach Bena. Shadwayowi zas zyczyl smierci dlatego, ze nienawidzil tego czlowieka od prawie siedemnastu lat.
Siedzac wciaz z zamknietymi oczami w podziemnym biurze, Sharp usmiechnal sie. Ciekaw byl, jak zachowalby sie Ben Shadway, gdyby wiedzial, ze sciga go znajoma reka sprawiedliwosci – Anson Sharp. Pragnal az do bolu i tak nieuchronnej konfrontacji, pragnal ujrzec na twarzy Shadwaya zdumienie, po czym zlikwidowac sukinsyna.
Jerry Peake byl mlodym agentem DSA, ktoremu Anson Sharp przydzielil zadanie odnalezienia Sarah Kiel. W tym celu spenetrowal najpierw teren posiadlosci Erica Lebena w Palm Springs, poszukujac sladow swiezego kopania. Jako czlowiek sumienny i niezwykle dokladny, Peake przedzieral sie przez krzewy, deptal rabaty, nie zwazajac na zablocone buty i mokre nogawki. Choc pomagal sobie latarka, dajaca silny snop swiatla, nie znalazl nic podejrzanego.
Wlaczyl oswietlenie basenu w nadziei, ze moze tam ujrzy plywajace na powierzchni albo wyzierajace z dna – przez chlorowana wode – zwloki dziewczyny. Ale okazalo sie, ze w basenie nie ma zadnych trupow i Peake stwierdzil, ze czyta za duzo kryminalow. W kryminalach baseny zawsze roja sie od trupow, ale w zyciu nie znajduje to potwierdzenia.
Jerry Peake, namietny czytelnik powiesci kryminalnych juz od dwunastego roku zycia, zawsze marzyl tylko o tym, by zostac detektywem. Ale nie jakims tam zwyklym detektywem, tylko kims specjalnym, kims, kto pracuje dla CIA, FBI lub DSA. Jednakze i w DSA nie wystarczalo mu bycie po prostu agentem – marzyl o staniu sie takim asem, o jakich pisali w swych ksiazkach John Le Carre, William F. Buckley czy Frederick Forsyth. Peake chcial zostac legenda swoich czasow. Pracowal dla DSA dopiero piaty rok i na razie nie mowilo sie o nim jako o geniuszu. Nie martwil sie jednak. Byl cierpliwy. Nikt nie staje sie legenda w ciagu pieciu lat. Po prostu za duzo czasu poswieca sie na taka gowniana robote jak chodzenie po grzadkach z kwiatami, wyciaganie zaczepionych o kolce krzewow nitek z najlepszych garniturow i pelne nie spelnionych nadziei wypatrywanie trupow w basenach. Nie znalazlszy ciala Sarah Kiel na terenie posiadlosci Lebena, Peake objechal okoliczne szpitale. Liczyl na to, ze jej nazwisko znajdzie na liscie pacjentow. W pierwszych dwoch placowkach nie mial szczescia. Co gorsza, choc pokazywal wystawiony przez DSA i opatrzony zdjeciem identyfikator, pielegniarki i lekarze, z ktorymi rozmawial, odnosili sie do niego sceptycznie. Wprawdzie odpowiadali na pytania, ale z taka rezerwa, jakby mysleli, ze Peake jest oszustem podszywajacym sie pod agenta.
Wiedzial, ze wyglada zbyt mlodo jak na oficera DSA. Za przeklenstwo uwazal swa jasna, swieza i otwarta twarz. Poza tym, gdy zadawal pytania, byl nie dosc agresywny. Ale teraz na pewno nie chodzilo o dziecinna buzie ani o zbyt poprawne maniery. Tym razem na pewno powodem powatpiewania w jego tozsamosc agenta byly zablocone buty. Wyczyscil je co prawda papierowym recznikiem, ale i tak pozostaly na skorze smugi brudu. Do tego jeszcze zmoczone nogawki spodni, ktore wlasnie wyschly, pozostawiajac tkanine pomarszczona i sztywna. Nikt nie bedzie szanowal ani traktowal powaznie czlowieka, ktory wyglada jak ostatnia lajza. Taki czlowiek nigdy nie stanie sie legenda.
Godzine po wschodzie slonca, w trzecim z kolei szpitalu, mimo mankamentow w wygladzie zewnetrznym, trafil na wlasciwy trop. Sarah Kiel przyjeto w nocy. Nadal znajdowala sie na liscie pacjentow.
Przelozona pielegniarek, siostra Alma Dunn, byla stanowcza siwowlosa kobieta po piecdziesiatce, ktora nie boi sie byle czego. Dokumenty Peake’a nie zrobily na niej zadnego wrazenia. Poszla zobaczyc, jak Sarah Kiel sie czuje, i wrocila do czekajacego w dyzurce agenta ze slowami:
– Biedne dziecko wciaz spi. Przed paroma zaledwie godzinami podalismy jej srodki nasenne, nie sadze wiec, zeby obudzila sie wczesniej niz za kilka nastepnych godzin.
– Prosze, niech ja siostra obudzi. To sprawa wagi panstwowej.
– Nie zrobie tego – odrzekla siostra Alma. – Dziewczyna jest skrajnie wyczerpana i potrzebuje odpoczynku. Bedzie pan musial poczekac.
– No, to poczekam u niej w pokoju.
Siostra Alma zacisnela zeby, a jej blekitne oczy zrobily sie zimne.
– Nie poczeka pan u niej w pokoju. Poczeka pan w pokoju dla odwiedzajacych.
Peake wiedzial, ze z siostra Alma nie wygra. Kobieta wygladala jak panna Jane Marple, nieugiety detektyw amator z powiesci Agathy Christie. Kogos takiego sie nie zastraszy.
– Jesli siostra bedzie mi utrudniac wykonywanie obowiazkow, bede zmuszony porozmawiac z jej przelozonym.
– Prosze bardzo – odpowiedziala, patrzac z dezaprobata na jego buty. – Poprosze tu doktora Werfella.
Anson Sharp wciaz przebywal pod ziemia w laboratorium kolo Riverside. Przespal sie godzine na kanapie Ultrasuede w gabinecie Vincenta Baresco, potem wzial prysznic w przyleglej lazience i wlozyl swieze ubranie. Przywiozl je w walizce, ktora zabral ze soba w te podroz zygzakiem po calej poludniowej Kalifornii. Mial blogoslawiona umiejetnosc zasypiania „na zyczenie”. Wystarczala mu krotka drzemka, by znow poczuc sie wypoczetym i zdolnym do pracy. Mogl spac wszedzie, nie przeszkadzal mu nawet halas. Uwazal, ze ta zdolnosc to jeszcze jeden dowod, iz jego przeznaczeniem jest sam szczyt kariery – fotel, o ktorym marzyl, a takze potwierdzenie, ze juz teraz goruje nad innymi ludzmi.
Odswiezony zadzwonil do swych agentow strzegacych w roznych miejscach wspolnikow kompanii Geneplan. Sam tez odebral meldunki od pozostalych oficerow, przebywajacych w biurach Geneplan w Newport Beach, posiadlosci Erica Lebena w Villa Park oraz w domu pani Leben w Placentia.
Od agentow strzegacych Vincenta Baresco w bazie lotniczej marynarki wojennej w El Toro Sharp dowiedzial sie, ze Ben Shadway odebral naukowcowi jego bron typu Smith & Wesson Combat Magnum 357 i ze nie znaleziono jej nigdzie w budynku. Shadway nie pozostawil jej tam, nie wrzucil do kontenera na smieci, najwyrazniej wiec zabral ja ze soba. Co wiecej, agenci z Placentia doniesli, ze nie moga znalezc zarejestrowanego na Rachael Leben polautomatycznego pistoletu kalibru 32. Podejrzewali, ze kobieta wziela go ze soba, choc nie miala juz pozwolenia.
Sharpowi wiadomosc, ze zarowno pani Leben, jak i Shadway sa uzbrojeni, sprawila duza przyjemnosc. Fakt