twoj ptasi mozdzek tego nie pojmuje albo za bardzo odurzylas sie narkotykami, ale jestes niczym innym jak mala kurewka szkolaca sie dopiero w zawodzie, dziwka, poczatkujaca lafirynda, ktora z czasem zmieni sie w doswiadczona profesjonalna kurwe.
– Nie ma pan prawa tak do mnie mowic.
– Kochanie, do kurew mowie tak, jak mi sie podoba.
– Ale pan jest glina lub kims w tym rodzaju… Jest pan urzednikiem panstwowym… Nie moze mnie pan tak traktowac… – oponowala Sarah.
– Stul pysk, mala – powiedzial Sharp.
Swiatlo z lampki padalo na jego twarz pod katem tak, ze niektore rysy byly wyolbrzymione, inne zas pozostawaly w cieniu. Zdeformowane w ten sposob oblicze Sharpa mialo iscie demoniczny wyglad. Skrzywil sie w usmiechu, przez co stalo sie ono jeszcze bardziej przerazajace.
– Stul pysk, ty dziwko. Masz odzywac sie tylko wtedy, gdy bedziesz zdecydowana powiedziec mi to, co chce wiedziec.
Dziewczyna wydala z siebie cienki, patetyczny jek bolesci, a z oczu trysnely jej lzy. Peake spostrzegl, ze Sharp sciska mocno lewa reke Sarah, ze zaciska swe potezne paluchy na jej delikatnej dloni.
Przez chwile pacjentka mowila, by uniknac tortury. Powiedziala mu o nocnych odwiedzinach Erica, o tym, ze mial pokiereszowana glowe i szare, zimne cialo.
Ale gdy Sharp zechcial sie dowiedziec, czy dziewczyna domysla sie, dokad Eric Leben pojechal po opuszczeniu swego domu, Sarah znow zamilkla.
– Aha – rzekl Sharp. – A wiec nie wiesz.
I znow zaczal miazdzyc jej dlon.
Peake nie czul sie najlepiej. Chcial zrobic cos, by ulzyc dziewczynie, ale mogl tylko stac i patrzec.
Po chwili Sharp zwolnil uscisk.
– Bardzo pana prosze – odezwala sie wtedy nastolatka – pani Leben najbardziej zalezalo, zeby wlasnie o tym nic nie mowic.
– Sluchaj, mala – powiedzial Sharp. – To glupie, zeby taka kurewka jak ty miala skrupuly. Nie wierze w to i ty tez wiesz, ze ich nie masz, wiec skoncz te komedie. Oszczedz nam troche czasu, a sobie mnostwa nieprzyjemnosci.
I znow zaczal miazdzyc jej palce. Druga reka zlapal ja za gardlo, po czym przesunal na piersi, dotykajac ich brutalnie przez cienki material szpitalnej koszuli.
Stojacy w ciemnym kacie Peake przezywal taki szok, ze ledwo mogl oddychac. Wolalby przebywac w tej chwili gdzie indziej. Widok ponizanej i dreczonej Sarah Kiel sprawial mu przykrosc. Z drugiej jednak strony nie mogl oderwac od niej wzroku ani zdobyc sie na zamkniecie oczu, gdyz nieoczekiwane zachowanie Sharpa bylo najbardziej patologicznym, ale i najbardziej przerazajaco fascynujacym zjawiskiem, jakie kiedykolwiek obserwowal.
Dotychczasowe jego odkrycia to jeszcze nie bylo wszystko, najwazniejsze rzeczy dzialy sie teraz. Zawsze myslal, ze policjanci – jak rowniez agenci DSA – to Dobrzy Faceci (wielkimi literami), Stroze Porzadku, Anioly Bezpieczenstwa, Rycerze Prawa. Obraz ich czystosci nagle stal sie nieaktualny, skoro ktos taki jak Sharp moze byc wysoce powazanym czlonkiem tej szlachetnej wspolnoty. Pewnie, ze Peake zdawal sobie sprawe, ze istnieli takze zli gliniarze, zli agenci, ale wydawalo mu sie, ze takim nie zezwala sie na robienie kariery i osiaganie wysokich stanowisk. Zawsze sadzil, ze tych degeneratow, te szumowiny odsiewa sie na samym poczatku, awansuje zas tylko prawych, uczciwych. Byl pewny, ze na pierwszy rzut oka rozpozna skorumpowanego gline, ale nigdy nie podejrzewal, ze zwyczajny zboczeniec, ktory potrafil skryc swa dewiacje, moglby zajsc tak wysoko jako stroz prawa. Moze wiekszosc ludzi tracila te naiwne zludzenia na dlugo przed osiagnieciem dwudziestego siodmego roku zycia, Jerry Peake jednak dopiero teraz – patrzac na zachowujacego sie jak zwykly bandzior, jak barbarzynca, wicedyrektora rzadowej agencji – zaczal rozumiec, ze swiat malowany byl bardziej w odcieniach szarosci niz czerni i bieli. To odkrycie bylo tak porazajace, ze zamarl w bezruchu, nie mogl oderwac oczu od tego, co wyczynial Sharp, jak gdyby na tle wypelnionego aniolami nieba ujrzal Jezusa nadjezdzajacego ognistym rydwanem.
Sharp nadal miazdzyl palce Sarah Kiel. Dziewczyna plakala coraz glosniej. Druga reka agent uciskal jej piersi, rozkazujac, by byla cicho. Sarah znow mu ulegla i przestala plakac, ale Sharp nie przestawal zadawac jej bolu. Peake byl juz o krok od zrobienia czegos, nawet za cene zwichniecia kariery i przekreslenia przyszlosci w DSA, po prostu nie mogl juz zniesc, ze jest biernym swiadkiem takiej przemocy. Ruszal wlasnie w strone lozka, gdy…
Otworzyly sie szeroko drzwi i do pokoju wszedl Stone. Wygladal, jakby unosil sie na promieniach swiatla plynacego z korytarza. Kiedy Jerry Peake go ujrzal, od razu pomyslal o nim: Stone.
– Co sie tu dzieje? – spytal Stone spokojnym, grzecznym, ale stanowczym tonem.
Facet byl bardzo niski, mogl miec niewiele ponad metr piecdziesiat wzrostu, a wiec mierzyl kilkanascie centymetrow mniej niz Sharp. Ale gdy wszedl do sali, wydal sie najwiekszym w niej czlowiekiem. I nawet gdy Sharp, zostawiwszy dziewczyne w spokoju, wstal na rowne nogi, mezczyzna nadal sprawial takie wrazenie.
– Kim pan jest, do cholery? – spytal agent DSA.
Stone zapalil swiatlo i ruszyl przed siebie, a drzwi zatrzasnely sie za nim. Peake ocenil wiek mezczyzny na czterdziesci lat, choc jego pelna madrosci twarz wygladala powazniej. Mial krotko ostrzyzone ciemne wlosy, ogorzala cere, grubo ciosane rysy – jak gdyby wykute w bloku granitu – oraz intensywnie blekitne oczy w tym samym odcieniu co oczy dziewczyny, ale czyste, szczere i przenikliwe. Kiedy przez chwile popatrzyl na Peake’a, Jerry zapragnal schowac sie pod lozko. Stone byl silny, krzepki i choc duzo nizszy od Sharpa, wydawal sie od niego o wiele potezniejszy i skuteczniejszy, tak jakby te sama mase ciala sztucznie zgescil i skoncentrowal.
Sarah Kiel odezwala sie cichutko, a w jej glosie strach mieszal sie z podziwem:
– Tato…
Stone minal Sharpa i podszedl do corki, ktora uniosla sie na lozku i wyciagnela ku niemu reke.
Sharp wszedl pomiedzy nich, pochylil sie w strone Kiela i powiedzial:
– Zobaczy sie pan z corka, gdy skoncze przesluchanie.
Stone spojrzal na agenta z lagodnym wyrazem twarzy, ktory byl kwintesencja spokoju i niewzruszonosci, a Peake z zadowoleniem i dreszczem emocji zauwazyl, ze Sharp nie zamierza tego czlowieka zastraszyc.
– Przesluchanie? Jakie ma pan prawo ja przesluchiwac?
Sharp wyjal z kieszeni marynarki legitymacje DSA i pokazal ja mezczyznie.
– Jestem agentem federalnym. Prowadze nadzwyczajne sledztwo w sprawie dotyczacej bezpieczenstwa panstwowego. Pana corka ma informacje, ktore musze jak najszybciej uzyskac. Ale ona jest wyjatkowo oporna.
– Jesli wyjdzie pan na chwile na korytarz – powiedzial cicho Stone – to porozmawiam z nia. Jestem pewien, ze nie stawia sie, by zrobic panu na zlosc. To trudne dziecko, ostatnio troche zbladzila, ale jej serce nigdy nie bylo zle ani dokuczliwe. Porozmawiam z nia, dowiem sie tego, co pan chce wiedziec, i przekaze panu.
– Nie – zaoponowal Sharp. – To pan wyjdzie na korytarz i tam poczeka.
– Zejdz mi pan z drogi – ostrzegl Stone.
– Czlowieku – rzucil agent, postepujac w strone mezczyzny i patrzac na niego z gory. – Jesli szuka pan guza, to moge go panu nabic. Utrudnia pan sledztwo agentowi federalnemu i sam upowaznia mnie do tego, zebym podjal odpowiednie, nieprzyjemne dla pana, srodki.
– Panie Sharp – odezwal sie Stone, przeczytawszy jego nazwisko na legitymacji – w nocy obudzil mnie telefon od pani Leben, od ktorej dowiedzialem sie, ze moja corka potrzebuje pomocy. Od bardzo dawna czekalem na taka informacje. Mamy wlasnie zniwa, jest duzo pracy…
Boze, ten facet rzeczywiscie byl farmerem. Peake znow uwierzyl w swoja zdolnosc obserwacji. Stone, w wypolerowanych na sline polbutach, spodniach z poliestru i wykrochmalonej bialej koszuli, wygladal jak typowy prosty czlowiek ze wsi, ktorego sytuacja zmusila do zamiany roboczego ubrania na ciuchy, w ktorych nie czuje sie najlepiej.
– …bardzo duzo pracy. Ale natychmiast po zakonczeniu rozmowy z pania Leben ubralem sie, pojechalem samochodem do odleglego o sto szescdziesiat kilometrow Kansas City i w srodku nocy dotarlem na lotnisko. O swicie wyladowalem w Los Angeles, tam mialem przesiadke do Palm Springs, a potem taksowka…
– Nie interesuje mnie ani troche panski dziennik podrozy – powiedzial Sharp, wciaz zagradzajac mu droge.
– Panie Sharp, jestem dobrodusznym czlowiekiem, co oznacza, ze staram sie najpierw wytlumaczyc panu po