siedziby tej firmy przed dziesieciu laty. To jest miasto tradycyjne, w ktorym zycie zalezy od jednego pracodawcy i w duzym stopniu koncentruje sie wokol niego.

Po lyku kawy, tak mocnej, ze dzialala niemal jak brandy, Sam powiedzial:

– Jedna trzecia mieszkancow… czyli blisko czterdziesci procent doroslych.

– Tak sadze – potwierdzil Harry.

– Przypuszczalnie juz wszystkich pracownikow poddano konwersji – dodal Sam.

Tessa skinela glowa.

– To nawet pewne.

– I oczywiscie wszyscy z tytulu pracy interesuja sie komputerami, wiec zakladam, ze maja je w domu – ciagnal Sam.

Harry przytaknal.

– I bez watpienia lacza sie bezposrednio z New Wave przez modem, wiec moga pracowac wieczorami albo w weekendy, w razie koniecznosci. Zaloze sie, ze teraz ludzie z New Wave haruja na okraglo konczac konwersje. Dane beda przeplywac po ich liniach telefonicznych do polnocy. Wiec jesli Harry wskaze mi kogos z sasiedztwa, kto pracuje dla New Wave… – Sam przerwal.

– Jest pare takich osob – powiedzial Harry.

– …to przemknalbym sie w deszczu do jednego z domow. O tej porze domownicy sa zapewne w pracy, wiec moze uda mi sie skorzystac z telefonu – dokonczyl.

– Zaraz, zaraz – wtracila Tessa – o co chodzi z tymi telefonami? Przeciez nie dzialaja.

Sam zaprzeczyl:

– Wiemy tylko, ze wylaczono telefony publiczne, i u Harry’ego. Ale pamietajcie: New Wave kontroluje telekomunikacje miejska. Zaloze sie, ze nie odcieli linii u ludzi po konwersji, gdyz pozbawiliby lacznosci samych siebie. Zwlaszcza teraz, gdy maja klopoty i finiszuja z planem. Wykorzystamy te szanse.

16

Strach przenikal Lomana Watkinsa, wypelnial go tak bardzo, ze gdyby dal sie wycisnac, splywalby z ciala strugami jak deszcz z opetanego burza nieba. Bal sie o siebie i tego, czym jeszcze moze stac sie. O Denny’ego, ktory siedzial odmieniony przy komputerze. I bez watpienia czul strach przed synem, byl smiertelnie przerazony i niezdolny nawet go dotknac.

Potok danych przeplywal przez ekran zielonymi falami.

Polyskliwe, srebrzyste oczy Denny’ego bez mrugniecia powiek, niczym plamki rteci w oczodolach, odbijaly swietliste fale liter, liczb, wykresow i tabel.

Loman przypomnial sobie slowa Shaddacka, gdy ten ujrzal w domu Peysera czlowieka przybierajacego wilcza postac. Regresja nie byla zwyklym procesem fizycznym, lecz przejawem panowania umyslu nad materia, swiadomosci nad forma. Regresywni po prostu znienawidzili pozbawione uczuc zycie Nowych Ludzi, wiec poszukiwali wcielen, w ktorych bylo ono latwiejsze do zniesienia. I chlopak znalazl te forme, sila woli przemienil sie w groteskowa istote.

– Denny?

Milczal.

W jego wnetrzu ucichly juz nawet elektroniczne odglosy. Metaliczne przewody w koncowkach palcow bezustannie wibrowaly, czasem drgaly, jakby pulsowala w nich gesta ciecz niczym krew krazaca miedzy organicznymi i nieorganicznymi czesciami mechanizmu.

Serce Lomana walilo tak szybko, jakby przebieral nogami uciekajac. Ale znieruchomial sparalizowany strachem. Oblal go pot. Ledwie powstrzymywal sie, by nie zwymiotowac obfitego sniadania.

Rozpaczliwie myslal, co robic. Juz wie. Poprosi Shaddacka o pomoc. On na pewno zrozumie, co sie stalo i przywroci Denny’emu ludzka postac.

Ale to tylko pobozne zyczenie. Projekt Ksiezycowy Jastrzab wymknal sie juz spod kontroli, o polnocy dokona sie makabra, ktorej Shaddack nigdy nie przewidzial i nie mogl zapobiec.

Ponadto, nie wystraszylby sie widokiem Denny’ego. Wrecz przeciwnie, bylby zachwycony, radosny. Uznalby transformacje chlopca za wyzszy poziom przemiany, czego pragnal rownie mocno jak pogardzal niepozadana degeneracja regresywnych. Oto spelnily sie marzenia Shaddacka: nastapila ewolucja czlowieka w maszyne. Nawet teraz Loman slyszal go przemawiajacego goraczkowo w zbryzganej krwia sypialni Peysera: -…nie potrafie zrozumiec, dlaczego wszyscy regresywni zdecydowali sie na przyjecie tej zwierzecej postaci. Z pewnoscia masz w sobie sile, ktora sprawia, ze podlegasz ewolucji siegajac po wyzsza, czystsza, doskonalsza forme.

Bez watpienia sliniace sie, srebrzystookie wcielenie Denny’ego nie bylo wyzsza ani doskonalsza forma ludzkiej egzystencji, lecz taka sama degeneracja, jak regresja Mike’a w wilkolaka.

Denny tez uciekl przed zyciem Nowej Osoby pozbawionej uczuc, wyrachowanej, zimnej. Zamiast bestia stal sie jednym z przetwornikow danych w skomplikowanym superkomputerowym systemie. Pozbyl sie ostatniej czlowieczej cechy – umyslu – i byl czyms prostszym, niz olsniewajaco zlozona istota ludzka.

Kropla sliny spadla z brody Denny’ego tworzac mokre kolko na udzie.

Czy odczuwasz teraz lek? – zastanawial sie Loman. Nie umiesz kochac, ja tez nie. Ale czy boisz sie teraz czegokolwiek?

Na pewno nie. Maszyny nie czuja przerazenia.

Choc po przemianie Loman doswiadczal wylacznie strachu, a dni i noce staly sie jednym dlugim pasmem bojazni o roznym natezeniu, w jakis perwersyjny sposob pokochal ten strach i pielegnowal w sobie, poniewaz laczyl go z Watkinsem sprzed konwersji. Gdyby zabrano mu rowniez strach, stalby sie jedynie maszyna w ludzkim ciele i jego zycie nie mialoby zadnego ludzkiego wymiaru.

Denny wyrzekl sie rowniez i tego uczucia, pozostawiajac jedynie logike, rozumowanie, nie konczace sie lancuchy kalkulacji, wieczne wchlanianie i przetwarzanie faktow. O ile Shaddack nie mylil sie mowiac o dlugowiecznosci Nowych Ludzi, moglo to trwac wieki!

Nagle niesamowity elektroniczny halas znow dobiegl z wnetrza chlopca, odbijajac sie echem od scian.

Te dzwieki przypominaly dziwne zalobne piesni i krzyki stworow zamieszkujacych morskie glebiny.

Wezwanie Shaddacka, by zobaczyl chlopca, oznaczalo zachecenie tego szalenca do kontynuowania oblakanczej i strasznej misji. Ujrzawszy Denny’ego moglby naklonic lub zmusic wszystkich Nowych Ludzi do przemiany w identyczne, niezawodne cybernetyczne jednostki. Ta wizja spotegowala przerazenie Lomana.

Istota, ktora byla jego synem, ponownie zamilkla.

Loman potwornie drzaca dlonia wyciagnal z kabury rewolwer.

Dane coraz szybciej pedzily przez ekran i jednoczesnie w szklistych oczach chlopca.

Patrzac na niego Loman przywolywal wspomnienia z dawnego zycia, probujac rozpaczliwie przypomniec sobie uczucia do Denny’ego – milosc ojcowska, slodki bol dumy, nadzieje zwiazana z przyszloscia chlopca. Przywolal wspomnienia wspolnych wypraw wedkarskich, wieczorow przed telewizorem, dyskusji o ulubionych ksiazkach, dlugie godziny wspolnego opracowywania projektow do szkoly. Pomyslal o Bozym Narodzeniu, gdy Denny dostal pierwszy rower pod choinke, i pierwszej randce chlopaka, gdy zdenerwowany przedstawial rodzicom corke Talmadgeow…

Jednak te pelne szczegolow obrazy z przeszlosci nie poruszaly go. Wiedzial, ze powinien cos czuc, cos wiecej niz strach, zamierzajac zabic jedyne dziecko, ale nie byl juz do tego zdolny. Jesli zostala w nim resztka ludzkiej istoty, powinien uronic choc jedna lze strzelajac ze swego Smith and Wessona, ale oczy mial suche.

Bez ostrzezenia cos wyskoczylo z czola Denny’ego.

Loman zdumiony cofnal sie z krzykiem na ustach.

Z poczatku pomyslal, ze to robak, poniewaz bylo oleiscie blyszczace i rozczlonkowane, grubosci olowka. Gdy wysuwalo sie coraz dalej, zauwazyl, ze jest raczej metaliczne, a nie organiczne, zakonczone wtyczka w ksztalcie rybiego pyska o przekatnej trzykrotnie wiekszej niz sam robak. Jak czulki wyjatkowo odrazajacego owada wilo sie przed twarza Denny’ego, wysuwajac sie coraz dalej, az siegnelo komputera.

Вы читаете Polnoc
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату