– Uwielbiam.

Zaczerwieniona odrzucila koc i pozwolila owinac sie przescieradlem, ktore Tessa starala sie upiac w cos przypominajacego toge.

W miedzyczasie Chrissie zwierzala sie:

– Mysle, ze pewnego dnia napisze ksiazke pod tytulem Plaga kosmitow albo Krolowa Gniazda. Oczywiscie zatytuluje ja tak, gdy okaze sie, ze gdzies naprawde istnieje gniazdo krolowej. Kto wie, moze kosmici rozmnazaja sie jak warzywa, a nie jak insekty czy zwierzeta. Wowczas musialabym zatytulowac ksiazke Ziarna z zaswiatow albo Warzywa z otchlani lub Mordercze Marsjanskie Muchomory. Czasem dobrze brzmi aliteracja w tytule. Nie podoba ci sie to slowo? Brzmi tak ladnie. Lubie slowa. Oczywiscie, zawsze mozna wymyslic bardziej poetycki, niezwykly tytul, jak Kosmiczne Korzenie, czy Kosmiczne Liscie. Hej, jesli to sa rosliny, to mamy szczescie, w koncu zniszcza je mszyce… albo inne robactwo. Nie ochronia sie przed ziemskimi chorobami. Przeciez kilka malutkich zarazkow zabilo poteznych Marsjan w Wojnie swiatow.

Tessa z przyjemnoscia sluchala tej dzieciecej paplaniny, wiec nie sprostowala, ze ich wrogowie twardo stapaja po ziemi i wcale nie przylecieli z kosmosu. Po chwili zauwazyla zraniona az do zywego ciala reke Chrissie.

– Spadlam w probostwie z dachu ganku – wyjasnila dziewczynka.

– Z dachu?

– Tak. O rany, to bylo naprawde niesamowite. Widzi pani, ten wilkowaty stwor wyskoczyl za mna przez okno, a ja nie mialam innej drogi ucieczki. Wtedy potluklam sie, a pozniej pedzilam przez podworze do furtki, zeby mnie nie zlapal. Wie pani…

– Mow mi Tessa, prosze.

Chrissie nie zwykla zwracac sie do doroslych po imieniu, wiec zmarszczywszy brwi rozwazala te propozycje. Po chwili najwidoczniej uznala, ze bylaby niegrzeczna ignorujac taka prosbe.

– W porzadku… Tessa. W kazdym razie nie wiem, co jeszcze kosmici z nami zrobia, jesli nas zlapia. Moze zjedza nasze nerki. A moze w ogole nas nie zjedza. Moze wcisna nam do uszu malutkie kosmiczne chrabaszcze, ktore wpelzna do naszych mozgow i odmienia je. Tak czy owak uwazam, ze warto spasc z dachu, zeby uciec.

Tessa upiela toge i zaprowadzila Chrissie do lazienki, gdzie w apteczce znalazla buteleczke jodyny, zuzyta w polowie rolke plastra samoprzylepnego i pozolkla ze starosci paczke tamponow z gazy, ale sama gaza wygladala swiezo i bialo, a jodyna nie byla przeterminowana.

Bosa, owinieta w przescieradlo, ze skreconymi, wilgotnymi jeszcze wlosami Chrissie siedziala na sedesie i ze stoickim spokojem, nawet nie pisnawszy z bolu, znosila opatrywanie rany.

Ale wciaz mowila:

– Juz drugi raz spadlam z dachu, wiec chyba czuwa nade mna aniol stroz. Wiosna, bodaj poltora roku temu, szpaki zbudowaly gniazdo na dachu jednej z naszych stajni, a ja po prostu musialam zobaczyc piskleta. Gdy moich rodzicow nie bylo w poblizu, wzielam drabine i czekalam, az samica poleci po jedzenie, wtedy wspielam sie szybko, by popatrzec na nie chwile. Sluchaj, male ptaszki to najbrzydsze stworzenia na swiecie, z wyjatkiem kosmitow, oczywiscie. Sa wysuszone, pomarszczone, widac tylko oczy, dziob i krotkie skrzydelka jak poskrecane ramiona. Gdyby noworodki wygladaly tak okropnie, to pierwotni ludzie wrzucaliby potomstwo do klozetu, o ile mieliby takowy, nie odwazyliby sie rodzic wiecej dzieci i wowczas nasza rasa wymarlaby.

Tessa z trudem powstrzymywala usmiech, gdy Chrissie tak opowiadala z przejeciem.

– Wtedy przylecialy tata-ptak i mama-ptak i zobaczyly mnie przy gniezdzie. Przyfrunely do mojej twarzy z potwornym jazgotem. Tak przestraszylam sie, ze spadlam z dachu. Nic mi sie nie stalo, tyle ze wyladowalam w konskim lajnie. Nieszczegolne przezycie, musisz przyznac. Kocham konie, ale bylyby jeszcze bardziej kochane, gdyby korzystaly z pojemnika na odchody, jak koty.

Tessa oszalala na punkcie tego dzieciaka.

20

Sam, wsparty lokciami o stol, sluchal uwaznie Chrissie Foster. Choc Tessa zobaczyla w przelocie jedna ze Zjaw podczas masakry w Cove Lodge, Harry obserwowal je z daleka w ciemnosci i we mgle, a Sam dostrzegl dwie ostatniej nocy przez okno, to jedynie dziewczynka kilkakrotnie widziala je z bliska.

Ale nie tylko doswiadczenia z istotami przyciagaly jego uwage. Byl rowniez urzeczony jej zywiolowym sposobem bycia, humorem i bogactwem jezyka. Z pewnoscia miala duzo hartu ducha, dzieki czemu przezyla poprzednia noc i ranek. A jednak pozostala czarujaco niewinna, twarda, ale nie cyniczna dziewczynka. Takie dzieciaki sprawiaja, ze patrzy sie z nadzieja na caly cholerny rodzaj ludzki.

Takim dzieciakiem byl niegdys Scott.

I wlasnie dlatego Sama zafascynowala Chrissie Foster. Ujrzal w niej odbicie syna przed Zmiana. Z przejmujacym zalem i scisnietym gardlem obserwowal dziewczynke i sluchal jej nie tylko po to, by uzyskac informacje, ale rowniez by zrozumiec, dlaczego jego syn takim nie pozostal.

21

Skryci w ciemnosciach piwnicy Tucker ze zgraja nie spali, poniewaz nie potrzebowali snu. Lezeli skuleni w glebokiej ciemnosci. Od czasu do czasu kopulowali z samica i atakowali sie w dzikim szalenstwie, rozdzierajac sobie ciala, ktore goily sie natychmiast, i z rozkosza wdychali zapach krwi przeciwnika.

Z kazda godzina Tucker coraz mniej pamietal dawna egzystencje, tracil poczucie wlasnego ja. Indywidualizm byl czyms niewskazanym podczas krwiozerczych polowan, a w jaskini jeszcze mniej pozadana cecha. Zachowanie harmonii w tym klaustrofobicznym pomieszczeniu bez okien wymagalo zespolenia z grupa.

Przedstawialy mu sie ciemne, dzikie ksztalty, pelznace przez otulone noca lasy i ksiezycowe laki. Gdy chwilami wspomnial ludzka postac, jej pochodzenie bylo dla niego tajemnica, co wiecej, wystraszony tym wspomnieniem szybko znowu fantazjowal o bieganinie – polowaniu – zabijaniu – kopulowaniu, gdy byl jedynie czescia zgrai, elementem jednego organizmu, wyzwolony z potrzeby myslenia, pozbawiony jakichkolwiek pragnien z wyjatkiem tego, by istniec.

W pewnym momencie uswiadomil sobie, ze pozbywa sie wilkowatej postaci, gdyz nie chce juz dluzej przewodzic zgrai i ponosic zbytniej odpowiedzialnosci. W ogole pragnal tylko byc. Po prostu byc.

Wyczuwal, ze kompani swiadomi tej degradacji szli za jego przykladem.

Czul, jak jego cialo mieknie, kosci roztapiaja sie, a organy i naczynia krwionosne stopniowo zanikaja. Cofal sie poza stadium malpy czlekoksztaltnej i czteronogiej istoty, ktora wypelzla z pradawnego morza przed tysiacami lat, az wreszcie stal sie masa pulsujacej tkanki, protoplazmowa pulpa drgajaca w ciemnosciach piwnicy.

22

Loman nacisnal dzwonek przy drzwiach domu Shaddacka na polnocnym krancu zatoki. Otworzyl sluzacy Evan.

– Przykro mi, komendancie Watkins, ale pana Shaddacka nie ma w domu.

– Gdzie jest?

– Nie wiem.

Evan byl jednym z Nowych Ludzi. Loman strzelil mu dla pewnosci dwa razy w glowe, a pozniej w klatke piersiowa, miazdzac jego mozg i serce. Albo procesor danych i pompe. Ktora terminologia byla wlasciwa?

Вы читаете Polnoc
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату