Nagle przypomnial sobie, ze Dorotka uznala kraine Oz za istny koszmar i w koncu rozpaczliwie szukala drogi powrotnej do Kansas… Takze Alicja znalazla szalenstwo i przerazenie w norze krolika, po drugiej stronie lustra…

Milion zimnych pajakow.

Wewnatrz czaszki.

Miliard.

Zimnych, zimnych.

Biegnacych.

33

Wciaz krazac po Moonlight Cove w poszukiwaniu Shaddacka, Loman dostrzegl dwoch regresywnych przebiegajacych ulice.

Znajdowal sie na Paddock Lane, na poludniowym krancu miasta. Po obu stronach w glebi ulicy staly jednopietrowe domy o lekko spadzistych dachach, a obok male prywatne stajnie. Posesje otoczono metalowymi ogrodzeniami lub bialymi plotami.

Dwoch regresywnych wyskoczylo zza rzedu rozlozystych, wysokich na trzy stopy azalii, jeszcze pieknych, choc bez kwiatow o tak poznej porze roku. Przebiegli na czworakach ulice, przeskoczyli przez row odplywowy i znikneli w zywoplocie.

Wzdluz Paddock Lane rosly potezne sosny poglebiajace mrok dnia cieniami, ale Loman byl pewny tego, co zobaczyl. Przypominaly bardziej senne widziadla niz jakiekolwiek zwierzeta z realnego swiata, jakies wilczo-kocie, a po czesci gadzie stwory. Byli zwinni i wygladali poteznie. Jeden z nich obrocil w jego strone leb i oczy zaswiecily w mroku jak rozowo-czerwone slepia szczura.

Zwolnil, ale nie zatrzymal sie. Nie przejmowal sie juz tropieniem regresywnych. Po pierwsze dlatego, ze juz zidentyfikowal ich. Byli nimi wszyscy poddani konwersji. Wiedzial, ze powstrzyma ich jedynie eliminujac Shaddacka. Polowal zatem na znacznie grubszego zwierza.

Zaniepokoil sie jednak, ze grasuja bezczelnie w bialy dzien, o drugiej trzydziesci po poludniu. Do tej pory skrywali sie wstydliwie w nocy, przybierajac odmienna postac dopiero po zachodzie slonca.

Jesli wyszli na lowy przed zmrokiem, to znaczylo, ze juz nikt nie panowal nad Projektem, co nastapilo szybciej, niz sie tego spodziewal. Moonlight Cove nie balansowalo juz na krawedzi piekla, ale przekroczywszy ja spadalo w otchlan.

34

Znow siedzieli w sypialni Harry’ego na drugim pietrze, gdzie od poltorej godziny spierali sie i dyskutowali o wszystkich mozliwych rozwiazaniach. Nie palily sie zadne lampy. Blade popoludniowe swiatlo dnia poglebialo ponury nastroj.

– Wiec zgadzamy sie, ze sa dwa sposoby przeslania wiadomosci z miasta – powiedzial Sam.

– Ale w obu wypadkach musisz przebyc kawal drogi, nim dotrzesz do celu – zdenerwowala sie Tessa.

Wzruszyl ramionami.

Tessa i Chrissie siedzialy na lozku bez butow, opierajac sie plecami o poduszki. Dziewczynka najwyrazniej pragnela przebywac blisko niej, niczym swiezo wyklute z jajka piskle tulace sie do duzego ptaka, nawet gdy nie jest matka.

– To nie bedzie takie proste, jak przedostanie sie dwa domy dalej do Coltrane’ow. Nie w dzien – odezwala sie Tessa.

– Sadzisz, ze powinienem czekac do zmroku? – spytal Sam.

– Tak. Poza tym przed wieczorem nadciagnie mgla.

Byla przekonana o swojej racji, choc martwila ja ta zwloka, gdyz zostanie poddanych konwersji znacznie wiecej ludzi. Moonlight Cove stanie sie miejscem jeszcze bardziej niebezpiecznym i groznym.

Sam spojrzal na Harry’ego:

– O ktorej sciemnia sie?

Harry siedzial na wozku inwalidzkim. Moose wrocil juz do niego. Wcisnawszy swoj potezny leb pod oparcie fotela, wsparl sie na kolanach pana. Choc bylo mu niewygodnie, z zadowoleniem poddawal sie pieszczotom.

– Zmrok zapada przed szosta – odpowiedzial Harry.

Sam siedzial przy teleskopie, choc nie korzystal z niego w tym momencie. Nieco wczesniej obserwowal ulice i zauwazyl mnostwo samochodow oraz pieszych patroli.

Najwyrazniej spiskowcy kryjacy sie za Projektem Ksiezycowy Jastrzab coraz smielej sobie poczynali, wiedzac, ze juz wiekszosc mieszkancow poddano konwersji.

Sam odezwal sie spogladajac na zegarek:

– Nie powiem, zeby spodobal mi sie pomysl zmarnowania trzech lub wiecej godzin. Im predzej przekazemy informacje, tym wiecej ludzi uratujemy od… tego, co z nimi robia, cokolwiek by to bylo.

– Ale jesli cie zlapia – wtracila Tessa – to wowczas szanse uratowania kogokolwiek beda zerowe.

– Tessa ma racje – powiedzial Harry.

– Owszem – dodala Chrissie. – Fakt, ze nie sa kosmitami, wcale nie oznacza, ze latwiej rozprawisz sie z nimi.

Poniewaz nieliczne czynne telefony laczyly sie jedynie z wybranymi numerami w obrebie miasta, zrezygnowali z pomyslu telefonowania. Lecz Sam uswiadomil sobie, ze kazdy komputer polaczony modemem ze Sloncem, czyli z superkomputerem w New Wave – moze byc elektroniczna autostrada, dzieki ktorej uzyskaja kontakt ze swiatem, pokonujac ograniczenia na zlaczach telefonicznych i blokady drogowe.

Pracujac przy terminalu w wozie policyjnym odkryl, ze Slonce podlaczono do wielu komputerow, w tym do kilku bankow danych FBI, zarowno tych ogolnie dostepnych, jak i tajnych, przeznaczonych wylacznie dla agentow. Polaczywszy sie ze Sloncem z jakiegos komputera nadalby sygnal SOS, ktory ukazalby sie na wszystkich monitorach w Biurze i w wydrukach z laserowych drukarek zainstalowanych w siedzibach FBI.

Zakladali oczywiscie, ze z blokady na laczach telefonicznych w miescie wylaczono te, po ktorych Slonce laczylo sie z zewnetrznym swiatem. W przeciwnym razie znalezliby sie w sytuacji bez wyjscia.

Zrozumiale, ze Sam z niechecia myslal o wkraczaniu do domow pracownikow New Wave. Bal sie, ze spotka tam wiecej osobnikow podobnych Coltrane’om. Istnialy tylko dwa sposoby realizacji planu.

Po pierwsze, moze znowu wlamac sie do radiowozu i skorzystac z komputera, jak ostatniej nocy. Ale oni juz wiedzieli o jego obecnosci, co znacznie utrudnialo taka akcje. Ponadto, pewnie wszystkie wozy byly zajete, gdyz policjanci pilnie go poszukiwali i Tessy zreszta takze. Nawet gdyby jakis radiowoz stal za budynkiem wladz miejskich, z pewnoscia panowal tam spory ruch.

Po drugie, mogli skorzystac z komputerow w szkole sredniej na Rashmore Way. New Wave przekazalo je bezplatnie nie w szlachetnej trosce o poziom lokalnych szkol, ale po to, by zwiekszyc wplywy na spolecznosc Moonlight Cove. Sam nie watpil, ze szkolne komputery sa na tyle pojemne, by laczyc sie ze Sloncem.

Ale Moonlight Cove Central, jak nazywano szkole srednia, znajdowala sie po zachodniej stronie Roshmore Way, trzy przecznice od domu Harry’ego. W normalnych warunkach trase te pokonywalo sie w piec minut, lecz pod scisla kontrola terenu, gdy kazdy dom stanowil punkt obserwacyjny pelen wrogow, przemknac sie bylo rownie latwo jak przejsc bez szwanku przez pole minowe.

– Poza tym – dodala Chrissie – w szkole wciaz sa zajecia. Nie mozna po prostu wejsc i skorzystac z komputera, zwlaszcza ze nauczycieli zapewne w pierwszej kolejnosci poddano konwersji.

– O ktorej koncza sie lekcje? – spytal Sam.

– W Jeffersonie o trzeciej, ale w Central maja jeszcze dodatkowe pol godziny.

– Czyli o trzeciej trzydziesci.

– Za czterdziesci siedem minut – obliczyl Harry patrzac na zegarek. – Ale i tak beda jeszcze zajecia

Вы читаете Polnoc
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату