— Nie… nie widzialem go, zadzwonilem do komendy i powiedziano mi tam, ze puderniczke odniosl jakis ksiadz, ktory i otrzymal ja pod tajemnica spowiedzi. Wtedy wydalem polecenie zwolnienia.

Zrobilo mi sie przykro, sama nie wiem, dlaczego. Zapytalam po chwili:

— Czy ty naprawde mnie kochasz?

Zmieszal sie od razu i tulac mnie mocno do siebie wyjakal:

— Dlaczego pytasz o to?… Powinnas juz od dawna wiedziec.

Chcial mnie pocalowac, ale uchylilam sie i odrzeklam:

— Pytam o to, bo chce wiedziec, czy pomoglbys mi w kazdym wypadku… zawsze, gdy cie o to poprosze… tak jak teraz.

— Zawsze — odpowiedzial drzac calym cialem i przysuwajac swoja twarz do mojej dodal: — Ale bedziesz dla mnie mila?

Po powrocie Mina zdecydowalam stanowczo, ze nie chce miec nic wspolnego z Astarita. Roznil sie on calkowicie od innych moich przygodnych kochankow i chociaz go nie kochalam, a chwilami czulam do niego po prostu wstret, wydawalo mi sie, ze oddajac mu sie zdradzilabym Mina. Mialam ochote powiedziec mu prawde: „Nie, nigdy juz nie bede dla ciebie mila” — ale nagle zmienilam zamiar i ugryzlam sie w jezyk. Pomyslalam o tym, ze nie powinnam zniechecac do siebie tak wplywowego czlowieka, bo moge potrzebowac jego pomocy, gdyby Mino zostal aresztowany. Zrezygnowana, szepnelam:

— Tak… bede dla ciebie mila.

— Powiedz — nalegal nieco osmielony — powiedz, czy kochasz mnie choc troszke?

— Nie, nie kocham cie — odrzeklam stanowczo — zreszta wiesz o tym, mowilam ci to juz tyle razy!

— I nigdy mnie nie pokochasz?

— Wydaje mi sie, ze nie.

— Ale dlaczego?

— Bez zadnego powodu.

— Kochasz innego.

— To nie twoja sprawa.

— Ale ja potrzebuje twojej milosci — zawolal z rozpacza, wpatrujac sie we mnie palajacymi oczyma — dlaczego… dlaczego nie mozesz mnie pokochac chocby troche?

Tego dnia pozwolilam mu zostac do pozna w noc. Byl niepocieszony, ze nie moge go pokochac. „Przeciez nie jestem gorszy od innych mezczyzn — powtarzal — dlaczego zamiast innego nie mialabys kochac mnie?” Doprawdy, budzil we mnie wielkie wspolczucie; z takim naciskiem wypytywal o moje uczucia, szukajac jakiejs nadziei dla siebie, ze prawie mialam ochote sklamac, aby dac mu owo zludzenie, na ktorym zalezalo mu tak bardzo. Zauwazylam, ze tej nocy byl jeszcze smutniejszy i bardziej zniechecony do zycia niz kiedykolwiek. Zdawalo sie, ze pragnie swoim zachowaniem obudzic we mnie chocby pozory milosci, ktorej nie bylo w moim sercu. Pamietam, ze w pewnej chwili zazadal, abym naga usiadla na fotelu. Kleknal przede mna, opierajac glowe na moim lonie, przyciskajac twarz do mego brzucha i dlugo trwal tak w bezruchu. Ja tymczasem musialam przez caly czas glaskac go po wlosach, lekko i pieszczotliwie. Nie po raz pierwszy zmuszal mnie do odgrywania tego rodzaju milosnej pantomimy, ale tego dnia miala ona charakter bardziej dramatyczny niz zazwyczaj. Jeczal i wtulal tak mocno twarz w moje lono, jak gdyby chcial przeniknac do mego ciala i udusic sie. W takich chwilach robil na mnie wrazenie nie kochanka, lecz dziecka, ktore szuka po ciemku ciepla matczynego lona. Myslalam sobie, ze wielu mezczyzn wolaloby w ogole sie nie urodzic, i ze w tym jego ruchu, moze podswiadomie, wyrazalo sie nieokreslone pragnienie ukrycia sie na powrot w ciemnych wnetrznosciach, z ktorych w bolach wydany zostal na swiat.

Tej nocy kleczal przede mna tak dlugo, ze zachcialo mi sie spac i zasnelam przechylona do tylu, oparta o fotel, z reka na jego glowie. Nie wiem, jak dlugo spalam; w pewnej chwili wydalo mi sie, ze sie budze i widze Astarite, juz nie kleczacego przede mna, ale siedzacego naprzeciw, w ubraniu, i spogladajacego na mnie swymi melancholijnymi i gniewnymi oczyma. Ale byl to moze tylko sen albo halucynacja. W kazdym razie, kiedy obudzilam sie naprawde, zobaczylam, ze Astarita juz poszedl zostawiwszy na moim lonie, do ktorego tulil twarz, te sama co zazwyczaj sume pieniedzy.

Nastepne dwa tygodnie byly chyba najszczesliwszym okresem mojego zycia. Prawie codziennie widywalam sie z Minem i chociaz nie zmienily sie stosunki miedzy nami, zadowalalam sie tym, ze przeszly one w faze przyzwyczajenia, w ktorej znalezlismy wspolny jezyk. Panowalo miedzy nami milczace porozumienie, ze on mnie nie kocha, nigdy kochac nie bedzie i ze wolalby zachowac czystosc niz zyc ze mna. Natomiast wiadome bylo, ze ja go kocham, ze bede go zawsze kochala pomimo obojetnosci z jego strony i ze w kazdym wypadku przekladam te milosc niepelna i niebezpieczna nad kazda inna. W przeciwienstwie do Astarity umialam pogodzic sie z tym, ze nie jestem kochana, i pomimo to milosc moja byla dla mnie zrodlem szczescia. Nie moglabym przysiac, czy na dnie mego serca nie drzemala nadzieja, ze moze kiedys ulegloscia, cierpliwoscia i uczuciem rozkocham go w sobie. Jednakze nie podsycalam w sobie tych zludzen i byly one tylko gorzka przyprawa owych rzadkich chwil wywalczonego, watpliwego szczescia.

A tymczasem probowalam ukradkiem wtargnac w jego zycie i nie mogac wejsc glownym wejsciem, usilowalam przesliznac sie kuchennymi schodami. Mino przy kazdej okazji podkreslal, przypuszczam zreszta, ze szczerze, swoja nienawisc do ludzi. A jednoczesnie, przez jakis niepojety kontrast, bylo w nim cos, co kazalo mu nieustannie glosic swoje wlasne teorie na temat szczescia ludzkosci i wprowadzac je w zycie. Wprawdzie bardzo latwo sie zniechecal, ale wciaz do tego wracal, bo bylo to silniejsze od niego. W owym czasie zapalil sie do mojej — jak to ironicznie nazwal — edukacji. Jak juz mowilam, pragnelam przywiazac go do siebie za wszelka cene, wiec z radoscia podchwycilam ten projekt. Ale caly eksperyment skonczyl sie fiaskiem i warto opisac, jak sie to odbylo. Przez kilka dni Mino przychodzil do mnie z ksiazkami i czytal mi na glos rozne urywki poprzedzajac kazdy z nich krotkimi wyjasnieniami. Wybieral jednak tego rodzaju utwory, ze pomimo najwiekszego napiecia uwagi nic nie moglam zrozumiec. Szybko wiec przestawalam go sluchac, napawajac sie z nigdy nie nasycona przyjemnoscia obserwowaniem jego twarzy, ktorej wyraz zmienial sie w miare czytania. Oddawal sie tej lekturze bez reszty, bez leku czy ironii, jak czlowiek, ktory wreszcie moze pozwolic sobie na szczerosc, bo, odnalazl samego siebie. Uderzylo mnie to, bo przypuszczalam dotychczas, ze milosc, a nie czytanie ksiazek, najbardziej sprzyja zblizeniu ludzkich dusz. Nigdy przedtem, nawet w krotkich momentach szczerego milosnego porywu, nie widzialam takiego zapamietania i takiego entuzjazmu na jego twarzy jak teraz, kiedy czytal dziela swoich ulubionych autorow. Czytal z przejeciem, znizajac, to znowu podnoszac glos i cieniujac kazde slowo, zaleznie od tresci. Ginal wtedy bez sladu jego teatralny, groteskowy sposob bycia, na ktory silil sie zawsze, nawet w najpowazniejszych sytuacjach, i ktory upodabnial go do aktora. Kilkakrotnie zauwazylam nawet, ze oczy napelniaja mu sie lzami. Potem zamykal ksiazke i pytal sucho: „Podobalo ci sie?”

Na ogol odpowiadalam, ze tak, nie podajac uzasadnienia, bo, jak wspomnialam, gubilam sie juz na samym poczatku i nawet nie usilowalam zrozumiec tych niedostepnych dla mnie rzeczy. Ale pewnego dnia Mino zaczal wypytywac mnie i nalegac.

— No, powiedz, dlaczego ci sie to podobalo. Wytlumacz mi!

— Naprawde — odrzeklam po chwili wahania — nie moge ci nic wytlumaczyc, bo nic nie zrozumialam.

— Dlaczegos mi tego nie powiedziala?

— W ogole nic nie rozumiem albo prawie nic z tego, co czytasz.

— I nic mi o tym nie mowilas, pozwalalas, zebym czytal dalej!

— Widzialam, ze lubisz czytac, nie chcialam psuc ci tej przyjemnosci, a zreszta wcale sie nie nudzilam. To bardzo interesujace obserwowac ciebie, gdy czytasz.

Rozgniewal sie i skoczyl na rowne nogi:

— Do diabla… Jestes glupia… jestes kretynka… i ja dla ciebie zdzieralem sobie glos… idiotka! — Zrobil gest, jakby chcial uderzyc mnie ksiazka po glowie, powstrzymal sie jednak, ale jeszcze przez dluzsza chwile nie przestawal mi wymyslac. Pozwolilam mu sie wygadac, po czym zrobilam uwage:

— Mowisz, ze chcesz mnie ksztalcic… ale pierwszym stopniem mojego wyksztalcenia powinno byc to, zebym nie musiala zarabiac na zycie w taki sposob. Do zaczepiania mezczyzn niepotrzebne mi jest czytanie poezji ani sentencje o moralnosci. Gdybym nie umiala czytac i pisac, placiliby mi tyle samo.

Odpowiedzial sarkastycznie:

— Chcialabys miec piekny dom, meza, dzieci, auto, suknie, ale cale nieszczescie polega na tym, ze takze panie Lobianco nic nie czytaja… wprawdzie z innych powodow niz ty, ale jak sie zdaje, niemniej waznych.

Вы читаете Rzymianka
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату